Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

Nie wiem co sie dzieje, ale ostatnio coraz czesciej mam dosyc ludzi, ich debilstwa, egocentryzmu, nieliczenia sie z zasadami wspolzycia miedzyludzkiego, nakazami, zakazami, jednym slowem z niczym…. Wszystko jest dobrze, pieknie, spokojnie dopoki nie mam doczynienie z kim innym poza mężem i synkiem (czy pada mi na glowe od siedzenia w domu??).
Opisze Wam typowy dzien…
Budzi nas przed 7.00 ZBIEGAJACA, nie schodzaca, z pieskiem na spacer sasiadka-małolata. Nie zdazymy z malym wstac z lozka rano po wyjciu taty do pracy, a juz nastepna gowniara z gory zaczyna codzienna dyskoteke, czyli puszcza przed wyjsciem do szkoly porcje rąbanki lasujacej mozg normalnemu czlowiekowi.
Wychodzimy na spacer. Na naszej czescie schodow miedzy pietrami zerzygal sie pies małolaty z gory (tej pierwszej). Jeden dzien lezalo, drugi dzien lezalo, trzeci dzien lezalo az zaschło i powoli przybiera kolor farby na schodach. Moze wywietrzeje…
Schodzimy na dol. Po wyjsciu z domu trzeba niezle patrzec pod nogi, bo nie ma plyty chodnikowej na ktorej nie lezalaby psia kupa. Dodam dla jasnosci, ze mieszkam w kamienicy w centrum duzego miasta, slynacego ze niemieckiego ordnungu i schludnosci.
Idziemy na druga strone ulicy do parku. Nic juz nie powinno sie zdarzyc, co by mnie wyprowadzilo z rownowagi przed osiagnieciem oazy spokoju… A jednak… Dochodzimy do przejscia dla pieszych ze swiatlami. U nas, zeby przejsc, trzeba samemu sobie nacisnac guzik na sygnalizatorze i poczekac na zmiane swiatel. Zawsze mnie uczono, ze przechodzi sie na ZIELONYM swietle, czyz nie?? NIE! Od jakiegos czasu widze, ze kolor ten zmienil sie na CZERWONY. Fakt, ze lezalam dosc dlugo w ciazy bez kontaktu ze swiatem i moge byc zacofana, ale w takim razie, dlaczego jeszcze nie zamienili obrazkow na sygnalizatorach?? Ida wszyscy, gowniarze ze szkoly, dresiarze, karki, babcie z pieskami, mamusie z dziecmi… Czuje sie czasem jak idiotka, gdy stoje na chodniku i czekam, a wszyscy wokol mnie IDĄ…
Przechodzimy w koncu na te druga strone ulicy – na ZIELONYM oczywiscie – i wchodzimy do oazy zieleni, ciszy, czystosci i…. dzieci. Tak, mam takie szczescie, ze na przeciw domu mam park, do ktorego NIE WOLNO wchodzic z psami, ani wprowadzac pojazdow innych niz wozki i rowerki dzieciece. Pomyslicie – REWELACJA! Wreszcie ktos pomyslal. Tak, pomyslal, ale zapomnial, ze zyjemy gdzie? W POLSCE! A tu napis, a dla tych ktorych czytanie męczy obrazek, ze psow wprowadzac sie zabrania, znaczy tyle co czerwone swiatlo na niedalekim przejsciu dla pieszych – MOZNA IŚĆ…
Chodze po praku jak nawiedzona idiotka i kurwica mna targa, gdy po raz 3 w ciagu pół godziny zwracam uwage, ze tu nie wolno wchodzic z psami. Jedni patrza spode łba i ida dalej, a co waleczniejsi pytaja, gdzie w takim razie maja wyprowadzac swoje psy. Dla mnie moga je wysikiwac na swoj dywan, bo to na jedno wyjdzie, gdy sie zalatwia na srodku wielkiego trawnika, gdzie najczesciej rozkladaja sie z kocami mamy z dziecmi święcie przekonane, ze trawnik jest czysty, bo przeciez tu psom wchodzic NIE WOLNO!
Najciekawsze jest to, ze to nie tylko gowniarstwo tak robi, ale stare babsztyle, ktore powinny dawac przyklad. To samo jest z rowerami, łyżworolkami… A po alejkach biegaja male dzieci, ktore nigdy nie wiadomo w ktora strone wyskocza….
Wracamy do domu. Nadchodzi wieczor… I nagle slychac dudnienie za sciana…. Sasiad majacy pięć pokoi ustawil sobie wieżę do sluchania muzyki akurat w pokoju i pod sciana graniczaca z naszym mieszkaniem. I do tego slucha jej na caly regulator… Szlag czlowieka trafia na miejscu, bo 22.00 jeszcze daleko, a odpoczac i uspic dziecko by chcial…

Czy ja jestem nienormalna, jakas stuknieta? Moze tak? Mam tak serdecznie dosyc mieszkania miedzy debilami, ze jesli tylko nadazylaby sie pierwsza lepsza mozliwosc wyjechania stad, czyli z Polski, to juz mnie nie ma. Mam dosyc tego syfu na ulicach, nieliczenia sie z ogolnymi normami, zakazami, nakazami, niepisanymi prawami wspolzycia w jednym domu. Mam dosyc rozwydrzonych gnoi na ulicach, nade mna, naprzeciw mnie…
Wiem, ze gdzie indziej tez nie jest kolorowo, ale ludzie sa jacys tacy zdyscyplinowania… sama nie wiem jak to nazwac… po prostu nie robia wszystkiego tego, na co maja ochote, bo sa jakies zasady, a Polak ich nie ma…. On jest u siebie i nikt mu nie bedzie dyktowal jak ma zyc.

Dziewczyny mieszkajace za granica, czy u Was tez ludzie robia co im sie zywnie podoba, czy jednak stosuja sie do obowiazujacych zasad? Bo mnie sie wydaje, ze to typowo polska mentalnosc, ktorej albo sie nie zauwaza, bo sie robi tak samo, albo doprowadza ona czlowieka do furii, gdy wie, ze nie jest w stanie nic zmienic.

Jak juz sie tu wyzywam, to opisze jeszcze niedawna sytuacje, jaka miala miejsce w Urzedzie Miasta, gdzie chcialam wymienic dowod osobisty – wyciag z maila, ktorego po calym zajsciu wyslalam do kancelarii prezydenta miasta:

“… w dniu dzisiejszym – 21.10.2003 – udalam sie do powyzszego wydzialu osobiscie, jak jest to wymagane, zostawiajac malenkie dziecko w domu; na miejscu okazalo sie, ze zostal wprowadzony system “numerkow”, polegajacy na tym, iz o godz. 7.00 rano trzeba stanac w kolejce siegajacej ulicy, aby w ogole “zalapac sie” na dany dzien, po czym po obliczeniu sobie, o ktorej godzinie moze, powtarzam moze, bedzie sie obsluzonym, przychodzi sie jeszcze raz po poludniu; jest to niewykonalne majac malenkie dziecko pod opieka, nawet z pomoca meza jadacego rano do pracy (takie rozwiazanie sugerowaly panie przyjmujace w/w wnioski), bo skad mam wziac w taki razie potem “numerek”; pani z pokoju 140 odeslala mnie wiec po pomoc do pani kierownik wydzialu;
– udalam sie zatem do pani kierownik urzedujacej w pokoju 215, aby ta poradzila mi cos w takiej sytuacji, ale niestety nie byla w stanie nic zrobic poza tym, iz przyznala, po moim pytaniu, ze jesli szczesliwym trafem nie bedzie pod pokojem nikogo z numerkiem, to oczywiscie moge byc obsluzona;
– udalam sie zatem jeszcze raz pod pokoj 140, odsiedzialam swoje czekajac na ten “szczesliwy traf”; i zdarzyl sie, bylam zupelnie sama, nie bylo nikogo, kto mialby prawo wejsc przede mna, i co?
Wyszla pani i po sakramentalnym “osoba z numerkiem prosze” uslyszala, ze nie ma takich i czy ja, bez numerka, moge w takim razie wejsc. Bylo to dla mnie jak najbardziej logiczne, bo przeciez nie pchalam sie bez kolejki, gdyz takiej po prostu nie bylo. W odpowiedzi uslyszalam, ze NIE, bo nie mam bardzo waznego swistka zwanego “numerkiem”, ktory jako jedyny umozliwia przekroczenie drzwi z numerem 140 i zajecie tej pani 5 cennych minut. Po zwroceniu jej uwagi, ze przeciez nie ma nikogo, kto mialby taki “numerek”, uslyszalalam, ze “w kazdej chwili ktos moze przyjsc, a poza tym na dole czeka 50 osob, ktore maja “bardzo wazne swistki” i najpierw one musza byc obsluzone”. Nie docieralo do tej pani, ze jakos te osoby nie kwapia sie, zeby wejsc tu na gore, wiec moze mnie obsluzyc, bo to zajmie jej 5 minut. “Ale w kazdej chwili moze ktos przyjsc” – uslyszalam.

Uwazam, ze zostalam dzisiaj potraktowana przedmiotowo przez urzednikow Wydzialu Spraw Obywatelskich, notabene oplacanych z moich pieniedzy i skladam oficjalna skarge na pracownikow tego wydzialu. Tym samym oczekuje wiazacej odpowiedzi, jak moge zlozyc wniosek o wydanie dowodu osobistego bez posiadania “numerka”.
Jesli jest to niemozliwe, to w takim razie rezygnuje z ubiegania sie o wydanie nowego dowodu osobistego, poniewaz w obecnej sytuacji (przypominam, ze mam kilkumiesieczne dziecko) nie jestem w stanie podolac obowiazujacemu systemowi udzielania prawa do dostania sie do pokoju 140…” i poprosilam o zwrot wczesniej wplaconych pieniedzy na moje konto.

No, to wylalam swoje frustracje, ale wcale mi nie lepiej… niestety…

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

  1. Re: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

    psy psy psy… nie!!!! moze sobie daruje bo tez moglabym pisac w tym temacie i psac a obiecalam sobie ze juz dosc nerwow…
    a napisze cosik zeby Cie pocieszyc ze tak jak piszesz jest niestety wszedzie (no przynajmniej w wiekszosci), u nas na osiedlu wybudowano sliczny, nowy drewniany plac zabaw dla dzieci a moze i psow tez? bo zakazu nie ma???!!! i chyba dla psow tez: o to ze sa obecne to norma ale wyobraz sobie ze pewnien pan (nie mlody zreszta i z dzieckiem tez) pozwolil swojemu psu zjezdzac ze zjezdzalni dla dzieci (taka do piaskownicy), ha nikogo to nie zdziwilo, nie zbulwersowalo, nikt nie zareagowal, wszyscy byli pod wrazniem psiej umiejetnosci… no coz to chyba jest norma – tylko dlaczego ja nie jestem znormalizowana??? dlaczego??? dlaczego mam dosc mycia wozka z psich kup!!! dlaczego??? dlaczego nie chce byc obwachiwana i obsliniana no dlaczego??? a dlaczego Agniesia chce chodzic po trawce??? tez jej nie rozumiem??? zreszta mialam nie pisac!!!

    • Re: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

      Ja tez przestaje juz zwracac uwage tym z psami w parku, tylko wolam policje (chodza patrole, ktore nic nie widza i nawet nie wiedza, ze psow do tego akurat parku, nie wolno wprowadzac). Ostatnio jak panna z pieskiem, po uprzednim odburknieciu, ze nie ma gdzie go wyprowadzac, zobaczyla zblizajacych sie policjantow, skierowanych przeze mnie, to raz dwa sie zmyla. Zdarza sie, ze mozna sobie nerwow nie szarpiac nauczyc kogos rozumu, ale czesto jest tak, ze nie ma sie prawa do zwrocenia uwagi, mozna tylko odwolywac sie do czyjegos sumienia i dobrej woli. Najczesciej niestety nie przynosi to pożądanych rezultatow…

      • Re: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

        mam to samo. czyli może jednak nie jestem nienormalna?…
        psie gówna wszędzie wrrrrrrrr…..
        zaszczana klatka – miłośnicy psów nie poczuwają się do sprzątania po nich…..
        czasem klatkę zaszczywają też pijani sąsiedzi……..
        zadymiona winda – jak mozna palić w tak małym pomieszczeniu?!?!?!
        zakapturzone gnojki z okolicznych kamienic czające się na radia w autach sąsiadów zaparkowanych pod blokiem…
        w pracy nie lepiej – wszędzie niekompetencja, brak odrobiny dobrej woli, jakiegoś zaangażowania, czegokolwiek….
        nawet w sklepie, w którym co rano kupuję bułeczki, po moim głośnym “dzień dobry” zapada głucha cisza…..
        szlag może człowieka trafić!!!!!!!!!
        chyba powinnam złożyć reklamację u rodziców, że mnie tak “źle” wychowali……

        • Re: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

          Mam to samo, zwłaszcza z zielonym, tj. czerwonym światłem. Na szczęście u mnie są strasznie grube mury, więc nie słychac muzyki. Swoją droga nikt jej tak głośno nie słucha. Ale musze przyznać, ze ludzie mnie tak strasznie wkurwiają, ze aż brak mi słów. I nie moge patrzec na ten motłoch snujący się po ulicach z petami w bezzębnych gębach. I chętnie wyjechałabym z tego chorego kraju, gdzie pieprzony ZUS pożera kupę moich pieniędzy. I ja nic z tego nie mam.

          • Re: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

            dokładnie – “dzień świra”.
            czuję się jak adam miauczyński.
            zawsze mi się wydawało, że jestem najnormalniejsza na świecie i przestrzegam najbardziej podstawowego zestawu tzw. “ogólnie przyjętych zasad”. a tu nagle się okazuje, że to JA jestem wariatką, bo większość ludzi w ogóle nie rozumie o co mi chodzi!
            dzień świra……..
            rok świra……..
            życie świra……..
            ratunku!

            • Re: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

              o psich gównach napiszę tyle, że muszę się nieźle nakombinować, co by wózkiem w nie nie wjechać albo sama nie wdepnąć

              i wiesz co mnie jeszcze wkurza? to, że pod supermarketem na miejscach dla niepełnosprawnych i rodzin z dziećmi nigdy nie ma wolnego miejsca !!! i bynajmniej nie zajmują ich inwalidzi (no chyba że umysłowi) !!!
              i nie chodzi mi o to, że muszę przejść 10 m dalej, ale te miejsca są zawsze szersze i łatwiej wyjąć/włożyć malucha do fotelika, można postawić wózek obok samochodu… bo jak stawiam za samochodem to muszę mieć oczy dookoła głowy i uważać, żeby jakiś pędzący idiota nie potrącił mnie i wózka;
              wrrrrrrrrrrrrrrrr

              • Re: Wk. mnie caly swiat (Przyszłość naszych dzieci

                Pracuję w gimnazjum w paskudnym blokowisku i to co sie dzieje wśród młodzieży też napawa mnie lękiem.
                Również się boję, w jakim swiecie przyjdzie życ moim dzieciom, z jakimi rowiesnikami bedą musiały sie stykac i mysle, jak ich przed nimi uchronic…

                Madzia z Igą ( 7 lat) i Filem (4)

                • Re: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

                  Najgorsze jest to,że lepiej nie będzie. Ja też nie raz chciałabym przeprowadzić się na jakies bezludne miejsce.

                  • Re: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

                    Mhm, z tymi swiatlami to zapanowala jakas mania. Juz prawie nikt nie stoi i nie czeka na zielone tylko wszyscy lezą. Moze to niektorym sie wyda smieszne, ze takie rzeczy denerwuja, ale niech sprobuje spojrzec na to od strony kierowcy. Gdybym tylko byla pieszym, to po prostu patrzylabym z politowaniem i robila po swojemu, ale niestety jezdze tez samochodem i dostaje kurwicy jak na moim zielonym musze uwazac, aby nie potracic jakiego przebiegajacego lub wrecz ostentacyjnie wolno przechodzacego przez pasy (na swoim czerwonym!) gnoja albo jeszcze lepiej – ledwie ruszajacych sie idacych pod reke dwoch staruszek, ktore spacerkiem przełażą na druga strone. I zeby to byly wyjatki, ale powtarzam – to jest nagminne! Typowo polskie – nikt mi nie bedzie rozkazywal kiedy mam przejsc przez jezdnie…
                    A co do wyjazdu z kraju, to tez tak sobie myslalam, ale po tym co pisza dziewczyny widac, ze wszedzie panuje to samo piekielko, tylko w innych formach.
                    Najlepiej sie zaszyc w srodku lasu, ale w Polsce i tak ci nie dadza spokoju, bo podjedzie jakis stary VW z czarnymi szybami i banda “zakapturzonych wyrostkow” gotowa cie zabic za 100 zl.

                    Znasz odpowiedź na pytanie: Wk….piiiiip….. mnie caly swiat (b.dlugie)

                    Dodaj komentarz

                    Angina u dwulatka

                    Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                    Czytaj dalej →

                    Mozarella w ciąży

                    Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                    Czytaj dalej →

                    Ile kosztuje żłobek?

                    Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                    Czytaj dalej →

                    Dziewczyny po cc – dreny

                    Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                    Czytaj dalej →

                    Meskie imie miedzynarodowe.

                    Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                    Czytaj dalej →

                    Wielotorbielowatość nerek

                    W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                    Czytaj dalej →

                    Ruchome kolano

                    Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                    Czytaj dalej →
                    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                    Logo
                    Enable registration in settings - general