“wkład” męża w życie rodzinne

Dziewczyny, tak mnie nurtuje ostatnio problem męża jako takiego…
jestem cztery miesiące po porodzie, bywa lepiej, gorzej – nieraz nic nie zrobi, nieraz zaskoczy inwencją twórczą..
na spacerze z dzieckiem sam był ze cztery razy ( sam- nie znaczy z własnej inicjatywy)
pracuje 8 godzin, w pobliżu domu, więc tyleż go nie ma!!! pod tym wzgledem jest dobrze,ale zmęczony bywa “po mężowsku” czyli bardzo!!!
naczynia umyje ale tylko te w zasięgu wzroku
na zakupy pójdzie ale z kartką
ile kosztuje wędlina nie ma pojęcia
obiad dostaje ciepły i chyba myśli ze to jest naturalna sprawa taki obiad
uważa, żo on pracuje a ja SIEDZĘ W DOMU
sądzi, że jestem podła, bo kiedy on potrzebuje się wyszumieć na rowerze a ja pytam wtedy” a gdzie ja mam się wyszumieć i KIEDY”
zpytał raz- “co ty własciwie z nią robisz? jej się wszystko szybko nudz!!” (odkrywca!!!)
chce seksu bardzo często, mam wrażenie że o wiele częściej niż przed porodem!!!!
więcejw tej chwili nie pamietam,ale nie o to mi chodzi aby się tu wyzewnętrzniać na jego temat, jaki to mąz mi się trafif nieudany, po prostu: JA MAM TAKIE ŻYCIE NA CODZIEŃ

jeszcze go kocham
odpowiedzcie. chcę zobaczyć czy my jestesmy jeszcze normalną rodziną czy to juz jaka granica, którą jak już przekroczymy, to nie będzie odwrotu????

Anita i Zosia 20 03 04

57 odpowiedzi na pytanie: “wkład” męża w życie rodzinne

  1. Re: “wkład” męża w życie rodzinne

    Prawda jest taka, ze wiekszosc z nas ma takich samych mezow. Jedno jest pewne: jesli sobie teraz chlopa nie ustawisz i nie przymkniesz oka na pare jego “niedociagniec” to albo wpadniesz w depresje, albo zwariujesz albo sie rozwiedziesz, albo bedziesz nieszczesliwa do konca zycia.
    Wiec radze zwalic na niego troche wiecej obowiazkow i olewac jego marudzenie. Pare awantur rowniez nikomu nie zaszkodzi.

    pozdrawiam, Jagaa i Piotruś 31.10.2003

    • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

      U mnie jest tak- pieluche zmianial dotad 2 razy (maly ma 8 m.), ale o takie rzeczy jak pranie i zmywanie (zmywarka) nie musze sie martwic. Nie wiem nawet jak obslugiwac pralke i zmywarke. Na zakupy jezdzi w soboty sam i wie co ma kupic, tylko mowie mu co mi jest potrzebne. Obiady gotuje sobie sam, sniadani i kolacje robi sobie sam (juz dawno stwierdzil, ze nie ma co na mnie liczyc). Zreszta teraz ze wzgledu na diete gotujemy oddzielnie. Kwiatki sobie nakupilam, podlewa on. Na spacery sie nie wyrywa, ale jak mu kaze to pojdzie. Malym w wiekszosci sama sie zajmuje, ale nie boje sie zostawic ich samych. Zreszta chetnie sie nim zajmuje. Ogolnie nie jest zle. Ale z wlasnej strony nigdy nie uwazalam, ze wszystko robie najlepiej i nie wyreczalam go- wiec sie nie przyzwyczail. Jak siedzialam w domu, to gotowalam obiady, ale teraz jak pracuje, to nawet nie mam kiedy.

      aga i michalek

      • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

        Przykro sie czyta kolejne takie posty 🙁

        Doradzam zostawienie meza z dzieckiem na dzien, albo jeszcze lepiej kilka – oczywiscie po kilka godzin, a nie non stop z nockami (wariant bardziej okrutny 😉 ). Pozna wszystko od podszewki 😉

        Niestety nie do zastosowania przy dziecku karmionym piersia. Ale cos mozna wymyslic 🙂

        • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

          ja w sumie nie moge narzekać,bo o ile mężowi czas pozwala to w domu wszystko zrobi.pracuje niestety w markecie od 9 do 21 więc nieczęsto ma ten czas.czasem komputer go wciągnie i też zapomina o wszystkim ale jest ok. Na spacerze z marcinkiem był może kilkanaście razy i to przeważnie ze mna a sam -to chyba kilka… Najbardziej sie śmiałam z niego wczoraj kiedy to dostał nakaz okąpania syna ( po raz pierwszy sam ).zabierał się do tego jak do jeża a on go na powitanie obsikał…myślałam że sie przewróce ze śmiechu – ale sobie przyłapał tatusia,mnie chyba ostatnio obsikał 4 miesiące temu… Ale jest rzecz której mój mąż nie zrobi za chiny – zapowiedział to już dawno i trzyma się swojego zdania -nie przewinie małego jak zrobi kupe. Nie i koniec.jak pytałam co zrobi jak będzie z nim sam a on na to że pójdzie do sąsiadki żeby go przewinęła…ot mój bohater… A mówi sie że faceci są odważni i mężni… Ale nie w stosunku do maluszków,przecież mama zrobi to najlepiej…jeśli chodzi o monotonie życia codziennego to chyba do tego trzeba przywyknąć,chociaż miło jak ktoś pomoże i wyręczy w czymś.ja czasem po prostu wychodze na zakupy i zostawiam go z głodnym i zasikanym juniorem i świetnie sobie radzi a ja mam troche relaksu.trzymaj sie,głowa do góry,pozdrawiam

          Monika i Marcinek (15.01.04)

          • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

            Anitko!

            Już kilka razy “łapałam się” na tym, że wiele nas łączy w tych właśnie sprawach i tu kolejna.

            Dziś właśnie aż mną trząsło w domu. Od jakiegoś czasu mój mąż “opiekuje się” dzieckiem (jak ja np. piorę, sprzątam, gotuję, w między czasie lece po zakupy no i do pracy) w sposób, który mnie “wzrusza”. Sadza sobie Julkę na kolana, zasiada z nią przed komputerem i ogląda filmy. A ona? Ona wówczas zwisa przez jego ramię i wpatruje się w dywan, ssie rękę, kopie nogami o klawiaturę lub za znużenia zaczyna kwilić i tatuś wstaje, kładzie dziecko do łózeczka, wkłada smoczek, zakrywa buźkę pieluchą i usypia. Jak Julka zaczyna się budzić, bierze ją na ręce, siada przed komputerem, wkłada jej do ręki jakąś ulotkę reklamową (bo ona uwielbia je drzeć, ale i też wkładać do buzi) i kolejne 10-15 minut ma z głowy. I tak wygląda opieka taty nad dzieckiem, które wymaga już zdecydowanie większego zainteresowania i poświęconego czasu. Nie byłabym sprawiedliwa, gdybym nie napisała, że i owszem – nakarmi ją, przewinie, pomoże w kąpieli. Ale to wszystko. Nie ma zielonego pojęcia jak dać Julce zupkę, jak przygotować soczek, jak zrobić deserek. Zero orientacji.
            Spacer? Julka dziś kończy 5 miesięcy, a tatuś był z nią na spacerze sam – UWAGA – JEDEN RAZ i to przez godzinkę. A jakie kiedyś miał do mnie pretensje, że ja na spacery chodzę z moją mamą fiufiufiu. Wg niego powinnam chodzić z nim (ale jak mam to robić, jeżeli każda moja propozycja – a było ich wiele – była kwitowana, że nie chce mu się, że jest zmęczony itp), albo sama, bo dziecko mam z nim a nie z moją mamą. Jeszcze bym zrozumiała, że w tym czasie, co ja jestem na spacerze z Julką to on sprząta, prasuje, robi po prostu coś w domu, ale nie – komputer, gazeta, rozkręcona na maksa muza, pełen relaks.
            Ostatnio mu mówiłam, że trzeba okna umyć i firanki wyprać, to ochoczo stwierdził, że w sobotę weźmie małą na specer, a ja w tym czasie będę mogła to zrobić. Przyszła sobota, poprosiłam, by zabrał Julkę na spacer, to stwierdził, że nie pójdzie, ale zajmie się nią w domu (czyt.zasiądzie przed komputerem). Jak mu powiedziałam, że chciałabym sobie odpocząć, zrobić sobie relaksującą kąpiel, zadbać trochę o siebie w ten dzień i chciałabym po prostu zostać sama w domu, to usłyszałam, że przecież mogę to zrobić, a on Julką się zajmie… Zajmie się tak, że ja co chwilkę będę słyszała jak ona pojękuje, marudzi, domaga się czegoś innego, niż zwisanie z ramienia taty. A tego nie zniosę.
            Seks – i owszem, ale tylko jak mu się chce. I jest obraza, jak się przeciwstawię, jak powiem, że nie mam siły, że jestem zmęczona (a bywam ostatnio bardzo często, bo po powrocie do domu z pracy całą swoją energię poświęcam Julce). Ale on chce i koniec.

            Jedziemy Anitko na tym samym wózku. A gdzie się zatrzymamy? Dokąd dojedziemy? Czas pokaże, bo mimo wszystko kocham tego drania.

            Duża buźka

            Gacka i Julka 01.03.2004

            • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

              ja mam spoko męza. naprawdę doskonale się dogadujemy. mamy generalnie podział obowiązków. te męskie rzeczy robi on np. koszenie trawy na ogródku, mycie i konserwacja samochodów (tak samo zajmuje się moim jak i swoim), robi zakupy, przynajmniej wiekszosc, bo ja tego nie lubię. czasami robi mi śniadania, szczególnie jak ma dzien wolny. umie ugotowac jak trzeba i piecze pyszne ciasta. a i jeszcze odkurza, bo tez tego nie znoszę. ja piorę i prasuję, bo on tego znowu nie lubi. ja myję np. łazienkę i gotuję jak trzeba. ja zajmuje sie Karolem, ale nie ma problemu ze spacerem, czy przypilnowaniem. zrobi koło niego wszystko właściwie. czasem tylko zdarzaja sie smieszne sytuacje, kiedy np. załozy pampersa tył-na-przód :-), ale chciał dobrze 🙂 oczywiscie, ze są rzeczy, któe mnie denerwują, bo ja bym to inaczzej zrobiła. wkurzam sie, gdy rozkłada swoje rzeczy, gdy zostawia opakowanie po kefirze i nie wyrzuci, ale to szczegóły. staram się na nie przymykać oczy. jeśli chodzi o seks, nigdy nie musiałąm tego robić jak nie miałąm ochoty. oczywiscie, on ma częściej tą ochotę, bo ja bywam szczególnie ostatnio zmęczona.. i jest jeszcze cos co uwielbiam u swojego męża, czasem wpada do domu z różą, tak bez okazji.
              kurcze, kocham go bardzo i życzę wszystkim, żeby mieli takich mężów.

              Iza i Karolek

              • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                dziękuję ci za tego posta..
                wiesz, ja nie napisałam swojego po to aby uzyskac sto porad co zrobić z nieudacznikiem- bo mój mąż naprawdę się stara, ciężko pracujeitp.
                ale niestety- zycie w domu wygląda tak, a nie inaczej- bez upiększeń to opisałam i chciałam poczytać jak wygląda gdzie indziej.
                ja myślę że to jak sobie ścielimy tak sobie potem śpimy-ja wiem nawet co robię źle, gdzie mogłabym popuścic itp-
                ale całokształt rysuje się tak a nie inaczej.
                nie jesteśmy jakąś patologią w końcu, kłócimy się sporo- ale głównie przez teściów z którymi mieszkamy już 3 lata!!!
                oczywiście – zazdroszcze tym idealnym małżeństwom, w ktorych panuje harmonia, rówouprawnienie i podział obowiązków. Ale nie w jakiś perfidny sposób- po prostu całe życie lub jego część będe się starała dążyć do takiego ideału…

                ps- jak czytam te zajmowaniu się Julką
                ehhh, nic dodać nic ująć…..
                pozdrawiam
                masz w pracy internecik??

                Anita i Zosia 20 03 04

                • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                  Anitko Droga, Wszystko u Was w porządku. Taka jest chyba norma. Te babki, które mają ekstra facetó: pomagających, czytających w myślach, przynoszących kwiaty bez okazji, robiących śniadanie do łóżka, czy kolację przy świecach, takich co nie potrzebują się wyszumieć i nie potrzebują kumpli do szczęścia, tacy mężowie są poza normą.
                  U nas wszystko OK – norma.
                  Mój wielce zapracowany mąż, który także pracuje 8 godzin za biurkiem, też jest zmęczony i uważa, że ma prawo do chwil dla siebie. Jego chwile, też na rowerze, trwają ok. 4,5 godz. Jeśli ja wychodzę to na max. 2 godziny. Wszystko na mojej głowie. Teraz jeszcze daję radę, ale za moment idę do roboty, gdzie nie pracuję 8 godzin, ale czasem po 12. Nie wiem co będzie wtedy.
                  Nie martw się więc, pracuj nad mężem, może jeszcze jakoś go “przymusisz” do paru rzeczy.
                  Pozdrowionka

                  Ania, Michał (24.04.1999) i Martyna (20.03.2004)

                  • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                    U mnie po porodzie (miałam cc), mąż wziął wolne i był ze mną. To on pierwszy przewijał córeczkę, on ją nosił.. poza tym gotował, zmywał… Gdy mała miała 5 m-cy wróciłam do pracy, mąż wziął wolne i został z nią (teraz jest z babcia, gdy mąż jest w pracy – pracuje zmianowo). To wygląda bardzo różowo, ale oczywiście nie zawsze tak jest, czasami trzeba o wielu rzeczach przypominać, dopominać się… Właśnie Jagaa ma rację, awanturka nie zaszkodzi, marudzenie trzeba olać. Mój mąż zrozumiał, ze to ciężka praca – opieka nad dzieckiem. Ja stawiam sprawę jasno, jeśli akurat jesteśmy razem w domu – baw się z córeczką, a ja zajmę się tym i tym albo ja z Małą, a on gotuje. Ja nie jestem robotem, mam prawo być zmęczona tak jak on.
                    Pozdrawiam
                    Asia i Paulinka (17.10.03)

                    • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                      Oj, jakbym widziała swojego jak się małą zajmuje… Zwis przez ramię. Śmieszni ci nasi faceci…

                      Ania, Michał (24.04.1999) i Martyna (20.03.2004)

                      • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                        ja mysle ze jestescie calkiem normalna rodzina… tego co obserwuje wiekszosc facetow takich jest…moj tesc, szwagier mojego meza, maz mojej przyjaciolki…moj Mariusz pewnie tez bylby taki ale ja poprostu codziennie go “ucze”, wychowuje.

                        jesli chodzi o opieke nad Gosia to jest poprostu idealnym tatusiem…potrafi zrobic przy niej wszystko. no moze procz jednego…to ja jestem odpwoiedzialan za pamietanie o szczepieniach, wizytach kontrolnych, jak Gosia byla chora to ja wiedzialam o ktorej bierze antybiotyk…tym rzeczywiscie zajmuje sie ja… Natomiast przewijanie, karmienie (procz cyca rzecz jasna), kapanie, zabawy… Mariusz nie ma z tym problemu…spacery to jego domena i jak tylko jest w domu to ida sami albo idziemy w trojke w zaleznosci od tego czy ja mam ochote i czas czy nie.

                        jesli chodzi o zajmowanie sie domem…tu jest troche gorzej ale tez nie najgorzej…pozmywac, poproasowac, uprac potrafi… Ale juz np lazienki, kibelka i scierania kurzy sie nie dotknie… Ale to powiedzial mi juz na poczatku, ze tego robic nie bedzie bo nie lubi i juz. obiady gotujemy przewaznie razem, snaidania jemy oddzielnie i kazde sobie je robi, kolacje zazwyczaj robie ja.. Ale juz np niedzielne sniadanka robi maz w calosci.
                        mysle ze wszystko jest podzielone na pol i dzieki temu zadne z nas nie “pada na pysk” za zmeczenia.

                        acha jeszcze zakupy…robi ale tez z kartka, inaczej przyniosl by mi do domu tylko oliwki, kapary, ser feta, tabasco, rozne dziwne owoce morza…on to je ja nienawidze…o chlebie i masle po co pamietac?:)

                        ja bym na Twoim miejscu poprostu siadla w fotelu, nie robila obiadu, nie sparzatala i powiedziala ze jestes zmeczona calodzienna opieka nad Zosia i basta. niech sobie radzi sam.

                        • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                          !!!!!!

                          Anita i Zosia 20 03 04

                          • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                            Moją intencją także nie było zasypywanie “dobrymi” radami, bo w zasadzie takowych nie ma. Każda sprawa, każda sytuacja jest inna i wymaga indywidualnego podejścia, rozważenia. Wiadomo – by przedstawić wszystko w jednym poście to wyszedłby elaborat, a w końcu nie po to mamy forum, by zasypywać je długaśnymi morałami. Ja na wiele sposobów próbuję mojego chłopa zagonić do pomocy, do zwiększonej troski i opieki nad Julką – działa przez chwilkę, jak walnę rękoma w stół i zrobię awanturę. Pamiętam jak jeszcze przed moim powrotem do pracy poruszałam ten temat, to usłyszałam, że on pracuje, a ja siedzę w domu więc powinnam się domem zajmować, bo on jest zmęczony po dniu pracy (dodam, że pracuje maksymalnie 5 godzin dziennie) i nie ma siły jeszcze zajmować się czymkolwiek po powrocie do domu. Jak zapytałam jak to będzie wyglądało jak ja wrócę do pracy – i też będę zmęczona – to kto wówczas zajmie się Julką, domem, zakupami itd? Bo zgodnie z tym, co on mówił, ja też mogłabym powiedzieć, że jestem zmęczona, bo byłam w pracy. Nie odpowiedział mi nic. Bo co miał powiedzieć?. Poza tym ja sobie nie wyobrażam, że po powrocie z pracy kładę się na tapczan i wlepiam oczy w tv. Za bardzo tęsknię za Julką, za bardzo potrzebuję jej obeności, jej uśmiechów, by po prostu być zmęczoną (chociaż czasami faktycznie walczę ze sobą, ale nie mogę – dla niej, dla siebie). Bo jak dziecko ma się rozwijać jak wbija wzrok teraz w dywan (a wcześniej w biały sufit i zastanawiałam się dlaczego tak ochoczo reagowała na lampę – w końcu to była jej jedyna przyjaciółka jak tatuś kładł ją na sofę i kazał spać ).
                            Też mam świadomość z czego to wynika, co mogłabym zmienić, jak mam postępować – ale nie zrobię tego z dnia na dzień – to wymaga czasu. Mam nadzieję, że wystarczy mi cierpliwości, by pewnego dnia stwierdzić, że mój mąż to ideał.

                            PS – Mam necik w pracy – właśnie w niej siedzę i piszę tego posta, a praca leży i czeka na mój zapał.

                            Duża buźka

                            Gacka i Julka 01.03.2004

                            • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                              Przypomniałam sobie jak mi, jeszcze wtedy bezdzietnej ale już bardzo “napalonej” na dziecko opowiadała znajoma jak to przytłoczona domem, dzieckiem i całą tą karuzelą z mężem daleko na orbicie…po prostu wyszła. NA kilka godzin, pozostawiając dziecko bez “instrukcji obsługi” z mężem a sama odsiedziała te godziny w plenerze. Wtedy to było szokujące dla mnie a teraz myślę, że czasem nie ma innego wyjścia – po prostu zostawić i wyjść.

                              • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                                Czytam i myślę: dorosłe dzieci! Chce robić to, na co ma ochotę i to wtedy, kiedy jemu się chce. Skąd ja to znam. Ile się nawalczyłam o wspólne spacery. Najpierw nie, bo śpi, potem nie, bo mecz a później, bo zmęczony. A ja ciągle jak samotna matka i gdy on w pracy i gdy w domu, bo…jak wyżej. To bardzo bolało – do tej pory pamiętam. I to nawet nie chodzi o to,że się nie angażował, bo owszem, pomagał(i do dziś robi sporo w domu, wtedy np.sprzątał o wiele więcej niż ja) ale czasem miałam wrażenie jakby to było tylko moje dziecko. Im dalej, tym lepiej, tym bardziej się tatuś angażował w “dzieckowe” sprawy. A szczególnie odkąd sie pojawił Filip i tatuś poczuł, że może “przejąć” to starsze, gdy ja znów z niemowlakiem.

                                • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                                  Pierwsze kilka dni po urodzinach naszej pierworodnej też tak wyglądało…po czym wrócił małżonek do spraw świata i dalej potoczyły się sprawy najbardziej typowo…czyli małżonek w robocie a ja sama z dzieckiem a po robocie on zmęczony i nie rozumiejący dlaczego ja mam dość – przecież on też wolałby sobie tak przy dziecku i w domu

                                  • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                                    A mnie ten wątek skłonił do zadumy – rany, nie wyobrażam sobie sytuacji, zebym wychodząc z domu zastanawiać się musiała, czy mąż nakarmi, przewinie, wykąpie, zabawi dziecko… Nie chciałabym, aby tak to wyglądało – wszystko robimy przy dziecku razem (nie oznacza koniecznie – wspólnie) i na tym samym poziomie m/w.
                                    Czy mam jakiegos super meza? Nie… Zreszta on myslał, że kupy niegdy nie przewinie… bał sie tego i brzydził. I co z tego? 😉 teraz ma pewnie wiecej przewinietych kup na kącie, niż ja…

                                    • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                                      JA oprócz napływających wspomnień też snuję refleksje…Wiem, ze mój mąż potrafi, ufam mu i wiem, że poradziłby sobie z dziećmi, czego nie raz dowiódł. W porządkach domowych jest o niebo lepszy ode mnie – cierpliwy i staranny. A ja wszystko – z grubsza i do przodu. Często odpuszczam i siedzę w bałaganie ciesząc się czasem wolnym, towarzystwem przyjaciół, pozwalając dzieciom brykać do woli… Tylko czasem tak smutno, gdy widać, że deklarujący gotowość do rodzicielstwa tatuś jakby nie zauważał dziecka i jego potrzeb i zupełnie nia pragnął kontaktu – szczególnie z takim małym niemowlaczkiem. A i teraz bywa, że zamiast cieszyć się tymi rzadkimi chwilami spędzanymi razem czas jest marnotrawiony na jakieś połajanki i lamenty nad bałaganem, czy hałaśliwością dzieciaków.
                                      Tak, mam żal ale mam też dużo wyrozumiałości i chęci wyjścia ku tej 2. stronie – szczególnie, że sama nie jestem idealna.

                                      • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                                        Lea,
                                        mój mąż także wszystko zrobi przy Zosi a nawet jak pisałam- zaskoczy jeszcze czymś więcej..
                                        Ten watek założyłam aby poznać sytuację u innych młodych małżeństw i rodziców. Nie da się ukryć- mój związek nie rysuje się najkolorowiej NA TLE małżeństw idealnych, niemniej prawdą jest, że nie wie po ile szynka ani jak wygląda Żywiecka.
                                        (Bardzo często, w przypadku podobnych watków- gdzieś “wśród postów”- spośród wielu słów i odpowiedzi rysuje się jakby “naplotkowana” sytuacja autora oryginału!!( tak było w wątku, który dopiero wczoraj odkryłam ” czy facetom wolno wszystko”..) )- to nie do Ciebie!!, tylko refleksja!!!

                                        jeśli chodzi o zostawienie go z córcią- robię to, nie jestem aż taka dobrotliwa, głównie problem dotyczy tego- iż on nie widzi mojej potrzeby, nie wychodzi z inicjatywą,
                                        natomiast nie umiałabym zostawić go bez instrukcji…wolę się tysiąc razy powtórzyć niż zamartwiać czy jest jej dobrze- a nie będe ukrywać: gdyby możan było zainstalować podglądzik- to zaprezentowałby się taki widok jaki opisała Gacka: zwisające Zosisko spod ramienia taty wpatrzonego w komputer i gadajacego w przestrzeń”tak, a-gu, taaak, o jej!!”

                                        pozdrawiam

                                        Anita i Zosia 20 03 04

                                        • Re: “wkład” męża w życie rodzinne

                                          Prawde mowiac pisałam ogólnie o caloksztalcie podobnych wypowiedzi, a potem tez ogólnie do Magdy, nawet nie pamietalam, kto zakładał watek i nie odwoływałam sie do Twojej sytuacji. Jesli wiec wzielas do siebie to niepotrzebnie. Nie intepretowalam Twojego posta.

                                          PS Nie jestesmy małzeństwem idealnym 😉 – tak w razie watpliwosci czyichkolwiek, niekoniecznie Twoich )

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: “wkład” męża w życie rodzinne

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general