Wkurzający facet – proszę o szybką radę

Mój mnie wku…..ł. Wczoraj po raz kolejny nie wrócił na noc do domu. Nie chodzi tu niestety o inną babę, czy nocne chlanie z kolesiami, sprawa byłaby prosta… On dostał kota na punkcie pracy. pracuje na budowie, teraz spawa schody i wiem, że rzeczywiście kretyn całą noc spawał te pieprzone schody. Niestety rano o 9.00 jak przyszedł wreszcie zmordowany powiedziałam mu parę słów co myślę o jego pracowitości, wykończy się i zostanę wdową z dwójką dzieci i niewykończoną budową domu. Obraził się kretyn trzasnął drzwiami i poszedł spać. Stwierdził, że bardziej go wykończy moje ględzenie niż praca w nocy. Po południu wstał, zjadł obiad i poszedł… na budowę. Mam pomysł, by urzadzić go i zamknąć drzwi zostawiając klucz w drzwiach, jak traktuje dom jak hotel, to dziś wszystkie miejsca są zajęte. Może to go otrzeźwi i zacznie wracać do domu jak człowiek? Ale z drugiej strony nie chodzi na baby, tylko pracuje dla nas obojga, może przesadzam z tą reakcją? Jest 23.10, jego nie ma, zaraz idę spać, zostawić ten klucz w drzwiach, by nie mógł wejść, czy lepiej nie? Proszę o szybkie rady.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Wkurzający facet – proszę o szybką radę

  1. Nic się nie zmieni i dobrze o tym wiem. Wczoraj byłam wkurzona na maxa, ale klucza w zamku nie zostawiłam. Małżonek wrócił może o 3, może o 4 – nie wiem, bo spałam. Razem prowadzimy firmę, ale to ja muszę bardziej pracować, to ja muszę zabiegać o klientów, to ja biorę na siebie zobowiązania wobec nich mysląc błędnie, że pracujemy we dwójkę, a na końcu okazuje się, że wszystko muszę zrobić sama, bo mąż jest zmęczony po nocnej pracy i w dzień odsypia zamiast normalnie pracować. Zeszły rok był dla nas łaskawy odłożyliśmy trochę i moglibyśmy wziąść kogoś do pomocy na budowie, stać nas na to, niestety mój mąż uważa, że sam zrobi wszystko najlepiej.
    Piszecie, że powinnam porozmawiać z nim na spokojnie. Otóż przeprowadzam takie rozmowy z nim od około roku. Ostatnio wciągnęłam do “walki” z nocną pracą męża teściową. Ona również się o niego martwi, to w końcu matka. Ona tez z nim przeprowadzała spokojne rozmowy. I mnie i jej zawsze mówi, że to się zmieni, a dalej robi swoje. Dziś mój dzień wygląda tak – rano wstałam o 7, wszyscy jeszcze spali (mój mąż od niedawna…), pojechałam na 8 na umówioną rozmowę z klientem, wróciłam o 9 i szybko wyprawiłam Alę do przedszkola (o 8 przychodzi opiekunka i trochę już ją podszykowała), po drodze zrobiłam zakupy na obiad i dowiedziałam się, że zalewam sąsiadkę, pękła rura od kanalizacji po wanną. Sprawa wiąże się z rozebraniem wanny i połowy kafelek. Mój mąż wstał o 12, zjadł i pojechał po narzędzia na budowę. Ja w tym czasie pracuję, a opiekunka narzeka na brak wody. Po długim pobycie na budowie mąż wraca z narzędziami i… kładzie się spać. No przecież w nocy nie spał. Pytam się go, czy zacznie naprawiać kanalizę, bo nie wiem jak mam umyć dzieci wieczorem. Mruczy, że zaraz wstaje… Wstaje o 19.00 i wchodzi do łazienki. Mówię mu, że o tej porze nie będzie rozgrzebywał łazienki, bo umyję dzieci na miskach, na szczęście wc działa a później nie będzie rozkuwał kafelek, bo sąsiedzi nie będą tolerować nocnej pracy w bloku. Ubrał się ciepło i pojechał na budowę. Ja zaczęłam dzwonić po hydraulikach, bo jutro będzie spał w dzień, a ja będę bez ciepłej wody w mieszkaniu i kanalizacji w wannie i umywace w łazience. Od około roku jestem właściwie samotną matką wychowującą dwójkę dzieci. Nie mogę na niego liczyć w domu, nie mogę na niego liczyć w pracy. Nie mam kiedy omówić z nim ważnych dla nas spraw firmowych. Znowu będę musiała sama podjąc ważne decyzje – i ponosić za nie konsekwencję. Gdybym wiedziała, że jestem samotną matką, pociągnęłabym nosem i powiedział “taki los”, ale ja cały czas myślę, że przecież razem mamy firmę, że razem mamy dzieci, a później okazuje się, że mój “wspólnik” wystawił mnie do wiatru. Gdyby mi pomógł, moglibyśmy zwiększyć obroty w firmie, więcej zarobić, pracowałby do 16 ze mną, później na 4 – 5 godzin na budowę, wieczór do domu, stać by nas było na wykonawców i szybciej skończylibyśmy budowę. Omawialiśmy to ze 100 razy. Za każdym razem przyznał mi racje i – nic. Żyje tak jak lubi. Za każdym razem, gdy budzę się o 3 – 4 w nocy, a męża nie ma oblewa mnie zimny pot – czy coś się nie stało, mógł spaść z rusztowania, mógł zasłabnąć, przecież mówił, że będzie w domu o północy, a go nie ma, coś się stało, dzwonię (jak to dobrze, że sąkomórki) i słysze, że za 15 minut bedzie. Wcale nie przyjeżza za 15 minut. On zawsze mówi to, co chcę usłyszeć, a nie prawdę. Mam już dość. Doszło do tego, że gdy mała w nocy zapłakała, a tatuś akurat wrócił do domu i poszedł do niej, to rozbeczała się jeszcze bardziej, bo ma przyjść mama. Dzieci go widzą w domu albo jak śpi, albo jak się ubiera do wyjścia. I może mi jeszcze napiszecie, że on buduje dom dla nas?!

    • No to ja już nie wiem, co napisać… 🙁 Z tymi dodatkowymi faktami, o których właśnie napisałaś, sprawa zaczyna wyglądać poważniej.. Może ktoś tu mądrzejszy na forum się znajdzie, jakaś psycholożka może.. Trzymaj się ciepło póki co..

      • sayuri wydaje mi się,że Twój mąż jest zagubiony.Wstydzi się przyznać do swoich słabości.Wygląda mi to na depresję. Ciężko mu może udźwignąc obowiązki rodzinne przecież i tak bywa.Kobiety zazwyczaj sa silniejsze.
        Albo ! ma swoje własne zycie o którym Ci nie mówi swoje tajemnice. Czy rzeczywiście on jest na tej budowie?Chyba sprawdziłabym i zbadała tę sprawę.
        Jeszcze myślę o jednej rzeczy…. Może on czuje presję z Twoje strony nacisk pod kazdym względem,a to praca,a to dzieci.. Może Ty masz postawe rozczeniową.??Może za mało ciepłych relacji między wami??.W takiej sytuacji nie czuje Twojego wsparcia tylko ciągle co trzeba zrobić. Sayuri nie znam Twojej sytuacji nie wiem jak zachowujesz się na codzień jakie są między wami relacje.A może pieniądze i rzeczy materialne sa dla Ciebie wazniejsze niż budowanie miłości???
        Nie chcę Ci wklejać zdjęcia jak my mieszkamy prawie 3 lata bo obciach;):D i nie wiem kiedy będę mieszkała jak człowiek ale relacje z mężem są dla mnie wazniejsze niż warunki mieszkaniowe. Może powinnas nawiązać z nim taki kontakt, zeby nie bał się Ciebie,żeby Ci powiedzieć o swoich problemach,a wtedy delikatnie będziesz mogła mu pomóc

        • Zamieszczone przez kotuś
          sayuri wydaje mi się,że Twój mąż jest zagubiony.Wstydzi się przyznać do swoich słabości.Wygląda mi to na depresję.

          kotus nie pisz takich diagnoz po przeczytaniu dwoch postow 😉

          sayuri przykro mi 🙁
          tym bardziej widze ze sprawa ma drugie a moze i trzecie dno i facet nie jest do wychwalania
          ale tez nie postawilabym na nim krechy
          bo COS musi byc przyczyna
          tylko CO?
          i czy przyanjmniej ON to sobie uswiadamia czy uceika przed czyms bezwiednie?

          • Zamieszczone przez dorotka1
            kotus nie pisz takich diagnoz po przeczytaniu dwoch postow 😉

            dorotka,a przeczytałaś dokładnie??takie słowa jak (:wydaje mi się,Wygląda mi,może…) chyba sa dla Ciebie zrozumiałe??;)
            Toć napisałam,że nie znam dobrze sytuacji jak zyją na codzień. Nie zrozumiałaś,że sobie gdybałam:) a może sayuri weżmie coś z tego pod uwagę.Jeśli nie niech o tym zapomi:)

            • Zamieszczone przez kotuś
              dorotka,a przeczytałaś dokładnie??takie słowa jak (:wydaje mi się,Wygląda mi,może…) chyba sa dla Ciebie zrozumiałe??;)
              Toć napisałam,że nie znam dobrze sytuacji jak zyją na codzień. Nie zrozumiałaś,że sobie gdybałam:) a może sayuri weżmie coś z tego pod uwagę.Jeśli nie niech o tym zapomi:)

              przeczytalam 🙂

              • A ja rozumiem autorkę postu doskonale. Słowa są może dość mocne, ale pisała tego posta w emocjach.
                Inna sprawa, że niektórych określeń nie da się usprawiedliwić… emocje są OK, ale nie wszystkie sposoby ich wyrażania są OK, pamiętaj o tym. Pewnych granic nie można przekraczać, jeżeli w grę wchodzi uczucie…

                A w temacie…
                Zdrowie, to jedno, ale też warto się zastanowić nad tym, że rodzina się od siebie oddala. Mało spędzają czasu razem, a ten, który mają, jest wypełniony wzajemnymi pretensjami i żalami. I to uzasadnionymi.

                Ja i mąż też mamy firmę, od wielu lat. A właściwie mieliśmy, bo teraz działalność została zamknięta, z kilku powodów, ale to w sumie nieistotne.
                Otworzyliśmy z rozmachem firmę. Ja ją prowadziłam, a mąż miał mi pomagać wieczorami z tym, co się da zrobić wieczorami, bo w dzień pracował u kogoś. Jego pensja była jedynym zabezpieczeniem i pozwoliła nam na wzięcie kredytów, żeby tą firmę otworzyć. Zdawaliśmy sobie sprawę, że na początku będzie bardzo ciężko. Niestety mój mąż uznał, że nie da rady mi pomagać. W efekcie całe prowadzenie firmy spadło na mnie. Pracowałam po 10-12-16 a nawet 18 godzin na dobę. Pracowałam w biurze i po powrocie do domu… a mąż miał pretensje, że nie mam czasu dla rodziny. Z tym, że ja MUSIAŁAM, bo nie miał mnie kto zastąpić, a nie mogłam też odłożyć spraw na później. Nie mogłam też jeszcze nikogo zatrudnić, bo nie miałam na tyle mocnej pozycji finansowej.
                Ja się czułam opuszczona, można powiedzieć, wystawiona do wiatru, bo nie jak się umawialiśmy. On miał żal, że mnie z nimi nie ma, bo pracuję.
                Nie bardzo było jak wyjść z tego impasu, więc jak już mi nie starczyło sił fizycznych i psychicznych, pozbyłam się firmy na rzecz kogoś innego – prowadzi ją nadal i idzie mu, z tego co wiem, bardzo dobrze.
                A mi żal, ale nie dałabym dłużej rady.
                Przeszliśmy ciężki kryzys, prawie się rozstaliśmy. Po wszystkim mąż przyznał mi rację, że faktycznie, zostawił mnie samą, na pastwę losu, a założenie było zupełnie inne.

                Skoro macie odłożone pieniądze i możliwość kończenia budowy na spokojnie, to mąż nie musi przecież spędzać tam nocy. Gdybyście mieli taką sytuację, że np. sprzedaliście mieszkanie, musicie się wyprowadzić za ileś-tam-czasu więc czas goni – OK, wtedy rozumiem, siła wyższa. Ale nie musicie. Wierzę, że wykonywanie prac we własnym domu własnymi rękami wciąga i zwyczajnie cieszy, ale tutaj wchodzą w grę rzeczy, które są od tego nieporównywalnie ważniejsze.
                Jak na przykład spędzenie wieczoru wspólnie.
                Jak na przykład współodpowiedzialność za firmę.
                Taka zwykła, rodzinna codzienność, która zbliża, chociaż się na co dzień o tym nie pamięta, zauważa się dopiero, jak już się od siebie oddalimy, a wzajemne pretensje tak się nawarstwią, że ciężko to wszystko “odkręcić”.
                Budowa domu to nie wyścig. Mąż robi to DLA WAS, ale – tym bardziej – nie powinien tego robić WASZYM KOSZTEM.

                Podejrzewam, że jemu jest trochę tak wygodnie – tak to trochę wygląda na ucieczkę od codziennych obowiązków, decyzji itp. Wiem, jak to jest, bo przyznam szczerze, że sama też tak trochę uciekałam w pracę… Tym łatwiej się ucieka, jeżeli atmosfera w domu jest mało przyjemna – a w Waszej sytuacji pewnie z dnia na dzień jest coraz gorzej.
                I nawet ma się dobrą wymówkę – no bo przecież on to robi dla Was, zamęcza się, haruje po nocach…
                Tyle, że – właśnie – nie musi.
                Postarajcie się zrozumieć autorkę – to trochę tak, jakby ktoś Wam przygotował potrawę, której nie znosicie i przyniósł, oczekując, że okażecie radosną wdzięczność, bo przecież on to zrobił dla Was. A potem powtórzył to kolejnego dnia i kolejnego i kolejnego…. mimo wyjaśnień i tłumaczeń

                Tyle na temat zrozumienia. Ale niestety nie ma co rozgrzebywać, trzeba się zastanowić, jak problem rozwiązać.

                Ja wiem, że będąc złą, rozżaloną, ciężko się zebrać w sobie i bez złości i pretensji rozmawiać na ten temat. Ale tak trzeba. Bo za jakiś czas się zniechęcisz i pomyślisz sobie, że masz dość, że już Ci nie zależy… i wtedy już naprawdę bardzo ciężko “wrócić do siebie”, pretensje narastają, żal się wzmaga, staje się niemal nawykowy. Traci się umiejętność konstruktywnej rozmowy, bo pamięta się przede wszystkim to, co złe.

                Może zaproponuj mężowi, żebyście się podzielili nie funkcjonalnie, tak jak to jest teraz, ale czasowo.
                Przede wszystkim – musi przestać pracować po nocach.
                Dzień możecie między siebie podzielić – na przykład niech mąż będzie z Tobą w firmie 1/3 dnia, a na 2/3 jedzie na budowę. Będzie postępowała wolniej, ale będzie, a Wy będziecie mieli możliwość wspólnego prowadzenia firmy.
                Wieczory powinniście mieć dla siebie, przynajmniej w części. Może umówcie się, że dwa wieczory mąż spędza w domu a trzy na budowie (skoro go to tak wciąga), ale niech nie wraca później niż o 23-ciej. Musi przecież kiedyś spać, dzień powinien wykorzystywać na co innego.
                A skoro macie możliwości finansowe, to może faktycznie wynająć kogoś do pomocy na budowie. Przecież i tak wszystkiego mąż własnymi rękami nie zrobi.
                Zróbcie sobie harmonogram – zarys – tygodnia, ale postarajcie się też planować dni na bieżąco.
                Ja wiem, ze łatwo się gada, sama przez to przeszłam. Ale trzeba. Inaczej – w długim okresie – możecie najzwyczajniej w świecie rozwalić Wasz związek.
                Trzymam kciuki.

                • Zamieszczone przez Dominikka

                  Może zaproponuj mężowi, żebyście się podzielili nie funkcjonalnie, tak jak to jest teraz, ale czasowo.
                  Przede wszystkim – musi przestać pracować po nocach.
                  Dzień możecie między siebie podzielić – na przykład niech mąż będzie z Tobą w firmie 1/3 dnia, a na 2/3 jedzie na budowę. Będzie postępowała wolniej, ale będzie, a Wy będziecie mieli możliwość wspólnego prowadzenia firmy.
                  Wieczory powinniście mieć dla siebie, przynajmniej w części. Może umówcie się, że dwa wieczory mąż spędza w domu a trzy na budowie (skoro go to tak wciąga), ale niech nie wraca później niż o 23-ciej. Musi przecież kiedyś spać, dzień powinien wykorzystywać na co innego.
                  A skoro macie możliwości finansowe, to może faktycznie wynająć kogoś do pomocy na budowie. Przecież i tak wszystkiego mąż własnymi rękami nie zrobi.
                  Zróbcie sobie harmonogram – zarys – tygodnia, ale postarajcie się też planować dni na bieżąco.
                  Ja wiem, ze łatwo się gada, sama przez to przeszłam. Ale trzeba. Inaczej – w długim okresie – możecie najzwyczajniej w świecie rozwalić Wasz związek.
                  Trzymam kciuki.

                  Dominiko,ale co jeśli z mężem nie można się dogadać??? i oto jest pytanie…

                  P. S.sayouri mówiąc o depresji pisałam nie o chorobie,ale o złym stanie psychicznym.Kazdy z nas moze wpaśc w dołek z którego jest ciężko się wydostać i często tylko druga osoba może pomóc

                  • Zamieszczone przez kotuś
                    Dominiko,ale co jeśli z mężem nie można się dogadać??? i oto jest pytanie…

                    P. S.sayouri mówiąc o depresji pisałam nie o chorobie,ale o złym stanie psychicznym.Kazdy z nas moze wpaśc w dołek z którego jest ciężko się wydostać i często tylko druga osoba może pomóc

                    Kotuś, ale TRZEBA się dogadać. Jak nie jednym sposobem, to drugim. No bo jeżeli się nie dogadają, to co im zostanie? Chyba się tylko rozstać? 😉
                    Trzeba rozmawiać. Nie ma innej opcji.

                    • Zamieszczone przez Dominikka
                      Kotuś, ale TRZEBA się dogadać. Jak nie jednym sposobem, to drugim. No bo jeżeli się nie dogadają, to co im zostanie? Chyba się tylko rozstać? 😉
                      Trzeba rozmawiać. Nie ma innej opcji.

                      Tak Dominka rozumiem:)Tylko teraz kwestia znalezienia klucza aby mąż chciał rozmawiac i żeby do niego dotrzec,bo sama wiesz,że to nie łatwa sprawa.:roll:

                      • Takie pytanie mi sie nasuneło.
                        A próbowałas go zatrzymac na noc?
                        Wiesz dobra kolacja, swiece ciuszek sam mówiacy za siebie i wielce obiecujacy?
                        Moze poza firmą, domem, dziecmi, praca na budowie dobrze byłoby by Twój maz zobaczył, ze ma kobiete w domu.

                        Jasne, że nie uwazam, że tak nie jest ale wiem jak szara codziennosc potrafi własnie ten fakt przysypac.
                        Warto go od czasu do czasu wyeksponowac 🙂

                        • Sama jestem sobie winna pisząc ten wątek w emocjach, wściekła i rozżalona, a potem zebrałam baty, bo rzeczywiście to wyglądało tak jakby histeryczna pipka chciała mieć ciastko i jednocześnie je zjeść. Tak w ogóle między nami (poza tymi spornymi sytuacjami) jest bardzo fajnie, kochamy się, mąż potrafi mnie docenić jako kobietę, czuję się w tym związku fantastycznie, ale tylko do momentu kiedy próbuję zmienić pewne jego ulubione postawy życiowe (konkretnie palenie i praca nocą). On nie dopuszcza do siebie myśli, że jest bardzo nieefektywny – popracuje w nocy, dwa dni chodzi rozbity i do niczego. Dziś rano zadzwoniłam po hydraulika. Facet przyszedł (mój mąż spał…) powiedział, że zakręci mi całkiem wodę, bym nie zalewała sąsiadki i przyjdzie później, bo ma inne zobowiązania, i poszedł. Rozpłakałam się, bo czułam się bezsilna, gdy facet dowiedział się, że mój mąż śpi, bo w nocy pracował na budowie, zrobił okrągłe oczy jak 5 zł i zapytał co on tam robi w nocy w taki mróz? Ktoś pisał, że może prowadzi drugie życie i tak naprawdę nie jest na budowie. Sprawdziłam to, wielokrotnie zresztą sąsiedzi zwracali mi uwagę, bym skłoniła męża, by w nocy wracał do domu a nie siedział na budowie. Kiedyś mąż zapomniał komórki, nagle dzwoni jego telefon i sąsiad pyta się, co się dzieje z A., bo auto podjechało, a światła się nie zapaliły na budowie i czy coś mu się nie stało, poprosiłam, by się tam przeleciał, bo mąż zapomniał komórki, za chwilę sąsiad oddzwonił, że jest ok. mąż po prostu siedział w piwnicy. Kiedy o 4.00 zadzwoniłam po koleżankę, by przyszła do domu na wszelki wypadek do dzieci, a ja pojechałam na budowę, mąż zakopywał wykop z kablem energetycznym… Ale wracając do dzisiejszego dnia, może mu się trochę wstyd zrobiło, bo wstał i zabrał się za łazienkę. Jest teraz zrójnowana, ale rurę już naprawił. Problem jednak zostanie, bo to jest niestety taki typ uparty, że pomyślałam sobie skoro spokojną rozmową nic nie da się wskórać, to może kubeł zimnej wody pomoże? Tym kubłem miał być klucz w drzwiach, który uniemożliwiłby wejście do domu nad ranem. W końcu tego nie zrobiłam, może i dobrze, ale nie powstrzymałam się od zjadliwości. Nie jestem aniołem. Jak go nakłonić do zmiany sposobu postępowania? W rozmowie to zawsze przyznaje mi rację, mówi, że to się zmieni, i może nawet tak czasem myśli, ale gdy pojedzie na budowę, to nie może znaleźć końca pracy. W firmie jest już gorzej, do końca stycznia ma zrealizować trzy projekty – a nawet ich nie zaczął. Nieznoszę tego, bo lubię i chce uchodzić za osobę terminową (zresztą wim, że z czasem to nieźle procentuje) – jego postępowanie rujnuje wizerunek naszej firmy, którą w większości ja buduję. Gdyby to był pracownik – mogłabym go powiedzmy zmienić, ale tak, to nic nie mogę zrobić. Negocjowałam teraz z klientem nowe zlecenie i klient nalega na obniżenie ceny – chciałm to z nim omówić, bo jeśli sama o tym zdecyduje, to usłyszę, że przez moje miękki serce on za darmo pracuje, ale nie mam z nim fizycznie kiedy porozmawiać. Nic oprócz budowy nie istnieje dla mojego męża. Zawziął się i rozumiem to, ale są pewne granice. Ala zgłosiła się do konkursu poezji bożonarodzeniowej. Byłam z niej taka dumna. Myślicie, że poszedł na jej występ? Małą musiałam oddać opiekunce (bo mąż nie miał czasu się ją zająć, poszedł przecież na budowę), a ja poszłam bić brawo córeczce. Tak chciałam, by wziął kamerę i był tam z nami, to była pierwsza akademia mojej córci… Tak naprawdę to ja pracuję na pół etatu – muszę odliczyć z czasu pracy – wyszykowanie Ali do przedszkola, zawiezienie, zakupy, przywiezienie Ali, w najbliższym czasie wizyta u dentysty, bilans dwulatka Malwinki – to wszystko kradziony czas z naszej firmy – a mój mąż nie mając tych obciążen, pracuje mniej ode mnie. Gdybyśmy tak rzetelnie popracowali, mam pomysł na nową gałąź rozwoju firmy, znalazłam tańszych kontrahentów – ale doba ma swoje 24 godziny… Ja się wyżalam, bo nic mi już innego nie zostało. Nie mam pomysłu jak go zmienić, jak go przekonać, że to co robi jest nieefektywne i w sumie na tym tracimy. Plan był, miał do 16 pracować dla firmy, od 16 do 21 – 22 na budowie z pomocnikiem (już nawet znalazł chętnego chłopaka, któremu ufa i który dużo umie), ale za każdym razem kiedy się pytam, to kiedy weźmiesz Tomka na budowę pada odpowiedź – za tydzień, od lutego, jak ocieplę poddasze… Jak mam go przekonać? Co mogę jeszcze zrobić?

                          • Zamieszczone przez Olinja
                            Takie pytanie mi sie nasuneło.
                            A próbowałas go zatrzymac na noc?
                            Wiesz dobra kolacja, swiece ciuszek sam mówiacy za siebie i wielce obiecujacy?
                            Moze poza firmą, domem, dziecmi, praca na budowie dobrze byłoby by Twój maz zobaczył, ze ma kobiete w domu.

                            Jasne, że nie uwazam, że tak nie jest ale wiem jak szara codziennosc potrafi własnie ten fakt przysypac.
                            Warto go od czasu do czasu wyeksponowac 🙂

                            No nie próbowałam, bo po pierwsze coś takiego zadziała raz na jakiś czas, a po drugie on po tych nocnych budowaniach poda na nos i zasypia w wannie, a ja po całym dniu w roli samotnej matki z dwójką dzieci też już siły nie mam. Chociaż gdy już się spotkamy w łóżku i córcie nas nie rozdzielą – to nie mamy powodu do narzekań, nawet jak już seksu nie ma, to lubimy swoją bliskość i leżeć przytuleni. My naprawdę się ze sobą dobraliśmy, to jest na pewną facet mojego życia, ale…

                            • Wiesz tak naprawde co my mozemy napisac?
                              Przeciez Was nie znamy.
                              Nie oceniamy ani Ciebie ani meza.
                              Po prostu zawsze cos przyjdzie do głowy 🙂
                              A nóz widelec pomoze 🙂

                              Tak jak chyba Ciapa napisała, pracocholizm to tez nałóg.
                              Jak nic poszłabym do psychologa (oczywiscie razem z mezem).
                              Powaznie.
                              Tak długo nie da sie zyc, jest to ze szkoda dla dzieci.
                              Jak rozumiem macie gdzie mieszkac.
                              Ale jak tak dalej pójdzie firma Wasza wspólna nie da rady.
                              No bo skoro jestes sama w tym to przeciez tak sie nie da.
                              A Ty i Twoje zdrowie, jego zdrowie?

                              IMO to naprawde duzy problem.
                              Ale tak sobie mysle, ze jezeli tak jest jak piszesz, że jest Wam ze soba dobrze to jest nadzieja:)

                              • Zamieszczone przez sayuri
                                My naprawdę się ze sobą dobraliśmy, to jest na pewną facet mojego życia, ale…

                                ufffff….ulżyło mi,bo sądząc po tytule posta pomyślałam inaczej:D:):):)

                                Znasz odpowiedź na pytanie: Wkurzający facet – proszę o szybką radę

                                Dodaj komentarz

                                Angina u dwulatka

                                Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                Czytaj dalej →

                                Mozarella w ciąży

                                Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                Czytaj dalej →

                                Ile kosztuje żłobek?

                                Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                Czytaj dalej →

                                Dziewczyny po cc – dreny

                                Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                Czytaj dalej →

                                Meskie imie miedzynarodowe.

                                Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                Czytaj dalej →

                                Wielotorbielowatość nerek

                                W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                Czytaj dalej →

                                Ruchome kolano

                                Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                Czytaj dalej →
                                Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                Logo
                                Enable registration in settings - general