… i to jakis czas temu- 7.09, czyli 2 tygodnie temu, o 10:35 urodzil sie nasz synek Max. Mial przy narodzinach 3470g i dostal 9/10 punktów ( poczatkowo odjeli mu za kolor). Poród byl krótki, w sumie 4.5 godziny i tak jak zaplanowany- w domu. Zaczelo sie ok. 6 rano bardzo niewyraznie, cos tam pobolewalo, ale poniewaz dzien wczesniej mialam regularne skurcze przez 2 godziny i NIC, wiec poczatkowo je zignorowalam. Wstalam i spakowalam córke do babci po raz kolejny, a skurcze raz byly, raz nie, wiec myslalam ze jeszcze to nie to – a byly juz 4 dni po terminie. Okolo 7:30 poszlam obudzic meza bo mialam wrazenie, ze tym razem cos z tego bedzie :). Zadzwonilismy do babci, przyjechala po mala okolo 8, a my ok. 8.30 zadzwonilismy do poloznej. W miedzyczasie skurcze byly bardzo juz silne i nastepowaly krótko po sobie. Polozna pojawila sie okolo 9 i stwierdzila 6 cm rozwarcia! I juz u nas zostala. Ze skurczami rozwierajacymi sobie jakos radzilam, chociaz mialam bardzo malo czasu zeby odpoczac miedzy nimi. Tym razem, w porównaniu z poprzednim porodem, wiecej bolaly skurcze parte; tak jak poprzednio czulam jedynie ulge ze juz moge przec, tak teraz nie wiedzialam co sie ze mna dzieje, z najwiekszym trudem moglam sie skupic na oddychaniu, w miedzyczasie lapaly mnie skurcze w uda i mialam mroczki przed oczami, prawde mówiac kilka razy chcialam po prostu przerwac wspólprace 😉 i niech sobie robia co chca… Przy przedostanim skurczu maly utknal polowa glówki na zewnatrz, a polowa w kanale rodnym, chcialam go wypchnac wlasnymi silami ale nie pozwolili, musialam czekac na nastepny, bolalo jak skurczybyk… Ale w koncu sie doczekalam- o 10:35 juz byl! Maly wrzeszczacy donosnie stworek, który prawie natychmiast sie do mnie przyssal :). Mozecie sobie wyobrazic jak wygladala nasza sypialnia po tej “walce”, ale gdy ja poszlam pod prysznic, wszystko zostalo posprzatane przez pania która przychodzila do nas codziennie przez kolejny tydzien (tutaj tak jest- to tzw. pomoc w pologu) i moglam sie polozyc w czystej poscieli we wlasnym lózeczku. Kilka kolejnych dni minelo bardzo szybko. Z poczatku nie mialam zbyt wiele pokarmu, wiec maly chcial ssac caly czas ale i tak schudl ponad 300g w 3 dni, ale potem zaczal szybko nadrabiac i przez ostatnie 6 dni przybylo mu juz 330! Inaczej niz przy Melissie, tutaj mialam od razu wrazenie ze to moje dziecko, kochane i najpiekkniejsze na swiecie 🙂 – prawda jest co mówia, ze przy pierwszym dziecku matka sie staje, a przy drugim sie nia juz jest. Pielegnacja idzie mi duzo sprawniej, tylko siostrzyczka jest bardzo zazdrosna- tez musi sie przyzwyczaic do nowej sytuacji i do tego, ze musi sie mama dzielic. I, z czego sie bardzo ciesze, póki co nie ma zdnych oznak alergii u maluszka!!! Zycze wszystkim wrzesniowym mamom wiele radosci, a tym jeszcze oczekujacym- latwych porodów. Pozdrawiam!
Kasia + Melissa (11.01.2003) + MAX
9 odpowiedzi na pytanie: Wrzesniówki- ja juz po :)
Re: Wrzesniówki- ja juz po 🙂
S E R D E C Z N E
G R A T U L A C J E !!!!!!!!
Kasiu podziwiam Cię za odwagę, chyba nie zdecydowałabym się na poród w domu
Pozdrowionka
Sylwia
Gratuluję i podziwiam!
Ja nigdy nie zdecydowałabym się na poród w domu. Jednak wolę mieć pewność, że wszystko dobrze się skończy i w razie jakiś problemów pomoc przyjdzie szybko. Życzę wiele radości z dzidzi! Pozdrawiam! Trzymaj za mnie kciuki w styczniu.
Oliwia z Kielc
Re: Wrzesniówki- ja juz po 🙂
Gratuluję – ja też urodziłam 7 września tylko że wieczorem 🙂
Agata + Ania 7.09.2004
Re: Wrzesniówki- ja juz po 🙂
Gratulacje Kajda!
O ile dobrze cie pamietam to mieszkasz w NL i dlatego rodzilas w domu (?) Bardzo fajnie, ze wszystko poszlo szybko i bez komplikacji. Widze, ze dziewczyny pod wrazeniem, ja wiem ze tu te porody domowe sa swietnie zorganizowane i polozne doskonale rozpoznaja wczesniej ewentualne symptomy kwalifikujace do przeniesienia sie do szpitala i urodzenia juz w szpitalu. Wiec tak do konca nie dziwie sie, ze zdecydowalas sie na porod w domu, bo sama miewam jeszcze watpliwosci, ale moj maz uparl sie i zostajemy jednak przy szpitalu, tym bardziej ze to pierwsze dziecko i nie mam pojecia czego sie spodziewac.
Jeszcze raz gratuluje! i zycze duzo pociechy z synka.
Pozdrawiam
Bramka
Re: Gratulacje!
Fantastycznie Ci poszlo ! 4 godzinki i juz 🙂
najszczersze gratulacje 🙂
mnie tez nie dziwia porody w domu, bo w niemczech tez sa one popularne i z tego co mi wiadomo, ponoc kobiety rodza duzo szybciej i latwiej wlasnie w spokojnym, bezpiecznym otoczeniu domowym, z dala od medycznych aparatur i personelu w bialych kitlach !
gratuluje jeszcze raz!
poniewaz to moja pierwsza ciaza, to bede rodzic w szpitalu, ale przy drugiej bede namawiac meza do porodu w domu 🙂
pozdrowionka
Re: Wrzesniówki- ja juz po 🙂
Gratulacje! Zaraz Was dopiszę do listy.
A ile mierzył Twój synek?
Dominikka +
Re: Wrzesniówki- ja juz po 🙂
Gratuluje! I Ciesze sie ze mimo klopotów z cisnieniem wszystko ulozylo sie pomyslnie. Serdecznie pozdrawiam!
Kasia + Melissa (11.01.2003) + MAX
Re: Wrzesniówki- ja juz po 🙂
Tak, mieszkam w Holandii (Zwolle) i tutaj rzeczywiscie porody domowe sa normalne. Nie czuje sie z tego powodu bynajmniej bohaterka 🙂 ! Pierwszy poród tez mielismy zaplanowany w szpitalu, ale ostatnie cm rozwarcia przyszly tak szybko ze moglam tam jechac ze skurczami partymi, za co pieknie podziekowalam- wiedzac, ze poród bylby ambulatoryjny czyli pare godzin i wio! do domu. Ta pomoc po porodzie (kraamhulp) to tez cos typowo holenderskiego i fajna w sumie sprawa chociaz najpierw trudno bylo mi sie przyzwyczaic ze ktos sprzata moja lazienke albo prasuje moje ubrania ;). Pozdrawiam,
Kasia + Melissa (11.01.2003) + MAX
Dziekuje bardzo!
… za wszystkie mile slowa :). Wszystkim oczekujacym zycze pomyslnego i szybkiego rozwiazania, a swiezo upieczonym mamom radosci z maluszków. A ile Max mierzyl nie wiem, podobno teraz juz zaraz po urodzeniu sie dzieci (tutaj) nie mierzy bo ma to byc zle dla bioderek (?). Pa!
Kasia + Melissa (11.01.2003) + MAX
Znasz odpowiedź na pytanie: Wrzesniówki- ja juz po :)