… i one?
Pytanie parapracowe.
Mam nową pracę, grono summa summarum sześciu (w porywach – bo trzy z nas są na część etatu i się nie widzimy) kobiet. Ale od września zaliczyłam już cztery imieniny. Rzecz wygląda nastepująco – w dniu imienin delikwentka znosi w papierkach jakieś wędliny, w słoikach sałatki, blachę ciasta i “szampana” (!). Rozkłada się z tym kramem na zapleczu apteki, wszystkie obligatoryjnie powinny się stawić, nawet jak mają w tym dniu wolne :). Kierowniczka juz zapisała datę moich imienin w kajeciku…. Hmmm, i jestem w kropce. To już za miesiąc…
A ja nie jestem zwolennikiem przenoszenia życia prywatnego do pracy. Czuję, że nie mogę nic nie zrobić, bo jak? Myślałam o samym cieście, ale wtedy wyraźnie “odskoczę” od reszty, co może być źle hmmm… widziane? Na pewno wiem, że nie przyniosę “szampana”, no sorry, ale picie w pracy nawet “szampana” nie mieście się w moim morale ;). Myślicie, że da się jakoś wybrnąć z tego, bym i spełniła społeczno-pracowe “normy”, a nie dała się upchnąć w schemat “wędlin w papierku”?
PS. raz jedna delikwentka zamówiła jedzenie z kateringu, na moje laickie oko wartość dobrze ponad 100zł. Kurcze, mam inne pomysły na wydawanie mojej niewielkiej pensji… Aha, dziewczyna młodziutka, więc takie pracowe imieninowanie to nie domena starszych pań.
37 odpowiedzi na pytanie: Wszedłeś między wrony musisz krakać jak…?
Ja zrobiłam tak, że przyniosłam to co uznałam za stosowne i powiedziałam, że przyda się wszystkim odrobina odmiany 😀
Słodziutkie te twoje dzieciaki 🙂
szampan w aptece????????????????
hmmm
No cóż, raczej żeby cie nie obgadano to wypadnie ci poczęstować jedak czymś więcej niż ciastem. Wiem, że ci tu napiszą ludzie, że trzeba mieć to w d i robić po swojemu. Ja tam tak nie myślę, w końcu będziesz z ludźmi na codzień i być wyoutowanym na samym początku pracy to trochę nie bardzo. W psychologi jest dowiedzione,że kiepskie prezenty i przyjęcie gościa odczuwane jest jako osobista obraza. Bo co jest najbardziej cennym prezentemdla czlowieka – albo coś drogiego ( jestem eidać tego warta) albo oryginalnego (jestem wyjątkowa). Możesz trochę zmodyfikować oczywiście 🙂 Np. zrobićw domu koreczki – wbić w połówki jabłka- wyglądają bardzo efektownie, każdy pochwali a do tego niedrogo wyjdzie. To zamiast wędlin i salatek. Do tego to ciasto,które i tak planujesz, a żeby już nikomu sie nie wydało mało to mozesz na talerzyku podać z łyżką lodów (najlepiej jakieś tam nietypowe- rumowe czy gruszkowe) – kupisz po drodze do pracy. I wyjdzie tanio ale bardzo nieszablonowo- czyli panie poczują się wyjątkowe, a ty zyskasz opinię fajnej koleżanki i to wszystko za niewielkie pieniądze 😉
Co o tym myślisz? hmmm
He he, nonkonformizm sie trochę kłania 😉
Ja w takim przypadku byłabym konformistką, pomijając szampan, na to chybabym się zdobyła 😉
… Nie znosze takich “zwyczajów”
jakby juz nie wypadało to kupiłabym ciastka w cukierni.
Szczerze taką przyniesioną sałatkę ze słoiczka i wędlinę z papierka raczej cięzko byłoby mi zjeść
znam te zwyczaje – były też w mojej ostatniej pracy… Olewałam zawsze 😉 – tzn. nic nie przynosiłam i nawet nie wspominałam, że dziś są np. moje imieniny.
Moim zdaniem takie imieninki są krępujące dla wszystkich – i dla tego, kto zmuszony jest przynieść jakiś “poczęstunek”, i dla pozostałych współpracowników, którzy 5 razy w miesiącu muszą komuś życzyć “wszystkiego najlepszego” i przejść obowiązkowe całowanie (piszę, jak było w urzędzie, w którym pracowałam)… Pomijam fakt, że w czasie imienin ciężko załatwić jakąkolwiek służbową sprawę, zwłaszcza jak imieniny ma szefowa… brrr… A, no i “ulubiony” aspekt tych imieninek w pracy – “dobrowolne” składki po 5-10 zł na kwiatka czy coś w tym stylu – jak tych imieninek było parę w miesiącu, to i 50 zł czasem MUSIAŁAM wyłożyć ://
Aga, to był jeden z bardziej nie lubianych zwyczajów u mnie w pracy…
A to dlatego, że każda chciała się w jakiś sposób “pokazać”.
Nie przyniósł nikt co prawda szampana czy wędlin, ale różnorodne ciasta, owoce, czekoladki, cukierki itd…raz był nawet tort hmmm
Ja wówczas ograniczyłam się do ciasta i owoców…
Podobnie nie przepadałam za zrzutą na prezenty tudzież kwiaty…zawsze był problem, co kupić, gdzie kupić, itd…
Nie umiałam się z tego wykręcić…takie pracowe imieniny obchodziliśmy 5 razy w roku…
Całe szczęście, że nie było nas więcej 😉
U nas to 20zł… I ostatnio dziewczyna dostała komplet kosmetyków Adidasa (szefowa kupuje zawsze). Ja nie chcę kosmetyków Adidasa, buuuu. Ja chcę “nie musieć” przychodzić z wałówą, buuu…
zaniosłabym wyłącznie ciasto, jakies cukierki…
u nas w pracy pracuje 100 osób…
nie wyobrazam sobie takich imienin jak Ty opisujesz…
A może po prostu na ten dzien sie rozchorujesz 😉 Żartuje 😉 Pewno by do domu przyszły. U nas niestety tez jest podobny zwyczaj spotykamy sie wszyscy w jedne sali i impreza na całego. U nas to chyba pozostalość dawnych czasów (pracuje w jednostce samorządowej). Ostatnio moja koleżanka rozwiązała problem w ten sposób : kupiła paszteciki w cukierni plus barszcz z kartonów, mandarynki plus ciastka. Barszcz podgrzała w mikrofalówce wszyscy byli zadowoleni. Ja niewiem co zrobię w maju bo cały ten zwyczaj tez mi sie nie podba. Ja zrobiłabym jakieś male kanapeczki plus ciasto a ten alkohol to bym sobie odpuściła 😉
Ja na szczescie nie mam tego problemu, bo w niemczech nie obchodzi sie imienin 😉 A tak powaznie, to sprawa nie jest latwa. W zasadzie praca jest praca, a nie lokalem gastronomicznym, zeby z jakas garmazerka wjezdzac. Wydaje mi sie, ze jesli jestes nowa, i nie masz az tak zazylych kontaktow w pracy, powinnas przyniesc ciasto, kawe i wystarczy, przy czym delikatnie zaznaczajac, ze nie obchodzisz imienin hucznie, czy cos w tym stylu! Nie lubie takich “wymuszen”, brrr!
Tak mnie zaintrygowało – a jak przynosisz wędliny ze sklepu?
Generalnie jestem estetą jesli chodzi o jedzenie. Przynosze i owszem w papireku ale zaraz jest przkładana do odpowiedniego pojemniczka. Czasami jak patrze jak ludzie wyskrobują sałatki ze słoiczków to tez mnie podnosi. Po prostu tak mam i już. Duzo bardziej estetyczne, miłe dla oka i na miejscu są w takiej sutuacji ciastka w cukierni – przynajmniej moim zdaniem:)
A ja bym zaniosła ciasto i kawke zrobiła i to wszystko…
znam ten ból!!!
Tylko nie z mojej pracy, a męża, on pracuje w budżetówce, i jak ma imieniny to gotuje 2 dni przed tym i szykuje różne dania.bo u nich jest taki zwyczaj że sie przynosi wędliny wódeczkę i ze 2 ciepłe dania i imprezują na całego…. Pozdrawiam
2 ciepłe dania???? Jestem w szoku!
Ale chyba one nie podają tego na papierku?!?! A może :/
No nie podają. Jest nawet cała zastawa “na tą okazję”, nawet kieliszki – szok!!! – są.
No ale nie zamierzam ich użyć ;P
Szczerze mówiąc-nienawidzę! No ale w takim wypadku chyba bym przyniosła po prostu jakieś ciasto i już.
jak w urzędzie imieniny miała szefowa, było tak samo – kilka dań na ciepło, kilka na zimno, przystrojony stół i wielkie i drogie prezenty… Brrr.
Znasz odpowiedź na pytanie: Wszedłeś między wrony musisz krakać jak…?