Jestem w 36 tygodniu i chcialam wybrac sie z chlopem na weekend (wyjechac w sobote i wrocic w niedziele) do Muszyny. Jest to jakies 100km od mojego miejsca zamieszkania. I tak sie wlasnie zastanawiam czy taki wyjazd nie jest zbyt ryzykowny? Ciaze przechodzilam bez zadnych komplikacji i ogulnie czuje sie na silach jechac… No ale nie wiem czy powinnam. Pojechalibysmy autem z klimatyzacja wiec przegrzanie mi nie grozi….
Nie wiem co robic…doradzcie,bo ja chce jechac a mama mowi ze chyba oszalalam, ze powinnam myslec o dziecku… No a ja juz sama nie wiem bo moja mama przezywa jak wychodze na zakupy….
Tak wiec licze narazie na wasza pomoc…pozniej ide do lekarza i z nim jeszcze to skonsultuje,ale chcialabym wiedziec co o tym myslicie
POZDROWIENIA
KiKi
8 odpowiedzi na pytanie: Wyjazd a zaawansowana ciaza
Re: Wyjazd a zaawansowana ciaza
Witam!!
Ja raz w tygodniu jezdze 100 km do lekarza i do rodziny i mam zalozony krazek,a podroz nie jest najepsza rzecza. Moim zdaniem jak bedziesz wygodnie lezec to nic ci sie nie stanie(no chyba ze masz malucha(samochod))to nie radze.
Milego wypoczynku a to wlasnie dzidzi zrobi dobrze jak jej mamusia sie zrelaksuje.
Pozdrawiam
Re: Wyjazd a zaawansowana ciaza
Dziekuje…i jezeli lekarz nie powie nic innego to raczej napewno pojade!
Pozdrawiam
KiKi
Re: Wyjazd a zaawansowana ciaza
Koniecnie skonsultuj to z lekarzem. Ja pojechałabym, bo relaks bardzo dobrze Ci zrobi. Zoriętuj sie tylko gdzie znajduje się najbliższy szpital.
Dla pocieszenia powiem Ci, ze ja w 28 tyg. pojechałm na tydz. do Karwii (nad morzem) a mieszkam w Wałbrzychu. Natomiast w 30 tyg. byłam na wycieczce w Pradze. To wszystko za zgodą lekarza. Kazał mi tylko łyknąć spasmophen na 4 godz. przed podróżą. Czułam się jak nowo narodzona i lepiej znosiłam powiększający się brzuch.
także miłego pobytu, a mamą się nie przejmuj. U mnie było to samo!!!
Re: Wyjazd a zaawansowana ciaza
weź też ze sobą kartę ciąży i wyniki ostatnich badań i usg. warto też sprawdzić gdzie jest szpital na miejscu, i tyle..
A.
Wrocila i…zaluje ze pojechalam…
Wiec tak…pojechalismy…upal byl straszny na szczescie w samochodzie z klimatyzacja nie bylo nic czuc a nawet troszeczke zmarzlam:) 100 kilometrowa podroz byla meczaca-mimo ze jechalismy BMW i mysle ze to dosc komfortowy samochod…
Kazda dziura w asfalcie przyprawiala mnie o “zawal serca”… A wiecie kochane jakie te Polskie Drogi sa laciate…
Tak wiec ani sie przespac,ani wyluzowac…szok!
W muszynie bylo ladnie…milo,swiezo…
Pojechlismy na Slowacje w sobote,niestety kolejka aut na granicy przerosla nasza cierpliwosc-wiec wybralismy sie tam pieszo. Czulam sie dobrze wiec myslalam ze spacerek po sloncu wcale mi nie zaszkodzi… No i niby nie zaszkodzil-ale potwornie zmeczyl!!! Czulam sie jak wielki balon ktory ma wnet peknac! (mimo ze przytylam dopiero 9kg…)
Zjadlam pozniej goloneczke (tlusciutka mniammmm miam…. ) popilam zimnym soczkiem bo akurat mialam ochote… Na noc pierogi ruskie popite zimnym kubusiem… A w niedziele gdy wracalismy zjadlam pstraga (popitego niczym innym jak… SOKIEM) I znowu ta straszliwa podroz ktora sprawila ze zaczal bolec mnie brzuszek. Przyjechalam do domu i nie minela godzina jak wyladowalam w lazience! I niebarzdo wiedzialam czy chce mi sie srac czy zygac-skutkiem tego bylo siedzenie na kibelku z miska w rekach…(chodz powiem wam ze dwa razy przy zyganiu nieswiadomie zrobilam kupe w majtki….)
Zygalam i sralam przez cala noc!!! Co zazylam to fruuu do lazienki…wypilam wode mineralna-konczylo sie tak samo!!!
Caly poniedzialek nie moglam wstac z lozka. Nie mialam sily ruszyc reka,nawet gazeta wypadala mi z dloni… Calutki poniedzialek nic nie moglam jesc (jedynie wieczorem troszke sucharkow)…do tego odezwaly sie moje kochane hemoroidy od ktorych bolay mnie plecy,krzyze,nogi,i cale krocze! Mowie wam!!! KOSZMAR!!!!!!
Dzis nadal czuje sie srednio,troszke zaczelam jesc… Ale nie moge wszytskiego. Hemoroidy troszke puscily,ale dalej boli:(
…coz jedno co moge powiedziec-NIGDY WIECEJ WYJAZDOWW 9 MIESIACU CIAZY!!! to nie na moje sily…odradzam kazdemu…
Teraz mam tylko wyrzuty ze przez moja glupote ta bezbronna istotka w brzusiu bardzo cierpiala i napewno jest glodna…
Nie polecam…polezec w domu do gory dupskiem i odpoczywac!!!
P. S szczerze wam powiem ze pojecia nie mam co moglo mi zaszkodzic…moze jedzenie? chodz nikomu nie zaszkodzilo…moze slonce? moze podroz? A moze wszytsko na raz?….
KiKi
Re: Wrocila i…zaluje ze pojechalam…
Może zlozyło sie zbyt wiele sytuacji i tak ryzykownych – tłuste (ale smaczne) jedzonko, popijane zimnymi napojami – to chyba nigdy nie jest zbyt dobry pomysł. Do tego dochodzi pewnie niezbyt krótki spacer no i podróż. Myślę, że zbyt wiele jak na dwa dni w tym stadium ciąży. Ale rozumiem, że już jest lepiej, i tak trzymaj, i nie łam się, jeszcze trochę i Twoja kruszyna będzie z Tobą.
Re: Wrocila i…zaluje ze pojechalam…
My ciężarówki jesteśmy chyba bardziej wrażliwe na “ciekawe zestawienia potraw”
Też mnie dopadło jakies 2 tygodnie temu…….
Na szczęście potrzymało jeden dzień i przeszło.
Mam nadzieję, że też czujesz się już lepiej!
Pozdrowienia
smoki
Re: Wrocila i…zaluje ze pojechalam…
Ja też miałam męczącą niedzielę i poniedziałek. Musiałam się czymś zatruć, bo myślałam, ze umrę. Srałam na potęgę !!! Ale myślę, ze to przede wszystkim mogło byc z jedzonka, u Ciebie pewnie też. Na szczęście już wszystko dobrze i nasze maluszki czują się świetnie w naszych brzucholkach.
Pozdrawiam serdecznie.
Ola i 28 tyg. dzidziuś
OlaSz
Znasz odpowiedź na pytanie: Wyjazd a zaawansowana ciaza