Piszę o Martynie Wojciechowskiej…..
Dla mnie to trochę niewyobrażalne! twierdzic, że ” 6 mies. dziecko NIE potrzebuje mamy i generalnie nie będzie tęsknic, bo jest małe” ( tatuś córki W.!) ( sic!)
I w Wigilię nie byc na pierwszych Śwętach swego dziecka, bo akurat wtedy no MUSIAŁA iśc w góry…
Aż sie boję myślec, co będzie dalej…jak mała zacznie chodzic, to mamusia przepłynie wpław Bałtyk? jak powie pierwsze słowo- pojedzie w Andy? jak pójdzie do szkoły, to może mamusia postawnowi wyruszyc na wyprawę do okoła świata???
Dla mnie M.W powinna się mooocno nad sobą zastanowic. Bo chyba nie bardzo dorosła do posiadania dziecka.
Strona 6 odpowiedzi na pytanie: Wyrodna matka?
Tytuł brzmi: “Wyrodna matka?” a może inaczej postawić pytanie: “Wyrodna żona?” Ciężko wypowiadac się o tym co czuje małe dziecko kiedy mamusia je opuszcza na jakiś czas ale zadajmy sobie pytanie, jak my byśmy się czuły w czasie Świąt gdyby nasz małżonek pojechał się gdzieś spełniać Mam w rodzinie chłopaka, który od 10 lat jest już mężem i ojcem dwójki dzieci. Ma fiola na punkcie wspinaczki, gór. Jeśli nie ma czasu na wyjazd w góry to choćby w weekend jedzie wpinać się na ściankę. Jego żona od kiedy go poznała wiedziała jaka jest jego pasja i takiego go pokochała. Teraz po wielu latach doskwiera jej to bardzo. Kocha go ale ciężko jej się żyje ze świadomością, że góry stoją ponad wszystko Gdy tylko nadejdzie dluższy weekend to wybywa gdzieś daleko. Czasem wyjeżdzają razem, ale wiadomo, że dla niego te ich wypady to są tylko takim spacerkiem a nie tą adrenaliną, ktorą kocha. Wiele razy się zarzekał, że już wielkich askapad nie będzie, po tym jak gdzies go lawina pogoniła i na kilka dni jego żona straciła z nim kontakt a była wtedy w koncowym stadium ciąży…… Minęło trochę czasu i znów wyruszył w jakąś podróż
kiedys nie przepadalam za M.W.
dzisiaj jej kibicuje
to dzielna babka, a jej hart ducha i wielkie pasje wzbudzaja raczej moj podziw niz cos innego
i jestem pewna, ze choc zateskni za coreczka, to wie, co robi
i fajnie, ze potrafi laczyc jedno i drugie (zycie rodzinne i pasje)
bo zakladam, ze potrafi
pewnie, ze nie wiem, jak jest na co dzien, ale kto wie?
a jesli cos zakladac, to dlaczego akurat te czarna wersje?
moze M.W. jest wspaniala mama, ktora ma 100x wiecej dobrej energii dla dziecka niz niektore zmeczone i znudzone rutyna mamy, ktore siedza ze swoimi dziecmi 24/dobe (bo czesc z nich pewnie nie realizuje sie w tym calkowicie)
nie demonizowalabym jej wyjazdu
ani komanczery, jesli juz tak tu sobie gadamy
zreszta za malo szczegolow znamy tu i tam
my pierwszy raz zostawilismy malego na noc kiedy mial kilka mies.
byl spokojny, nie plakal i w ogole nic nie wskazywalo na to, zeby zle to zniosl
gdy mial 2 lata, pojechalismy na tydzien bez niego do Egiptu – tez OK
niedawno (Mat 3,5) bylam zawodowo przez prawie 2 tyg. w Anglii
– i ponownie wydawalo sie, ze rozstanie bylo trudniejsze dla mnie niz dla niego
tym razem byl z tata, babcia jedna, babcia druga, dziadkiem itd…. samym uwielbianym przez niego towarzystwem – i chyba swietnie sie bawil
pewnie, pytal sie o mnie, ale tak normalnie, jak pyta o tate kiedy ten jest w pracy, bez zadnego smutku czy obawy
i ucieszyl sie kiedy wrocilam, wyprzytulalismy sie itd. (ja ryczalam, on sie cieszyl 🙂 ), ale nie bylo zadnego trzymania mnie za noge przez nastepne 2 tyg. czy czegokolwiek takiego, jak sadzilam, ze moze byc
przyjal to nad podziw normalnie 😉
i teraz – zmierzam do tego, ze duzo jednak zalezy od dziecka
gdybym widziala, ze dla Mata trauma jest np. nocowanie poza domem czy jakies dluzsze niz pare godzin niewidzenie nas, to pewnie rezygnowalabym z tych wszystkich okazji, ktore chetnie wykorzystujemy – imprez, wypadow, koncertow, sylwestrow 😉 itd.
i, co wiecej, mysle, ze nawet bez specjalnego bolu
ale on to lubi, bardzo
i zostaje z osobami, ktore go kochaja (i wrecz dopraszaja sie, zeby ich odwiedzil), ze wzajemnoscia
te wiezi na pewno go wzbogacaja
a i my tez sie cieszymy, ze mamy mozliwosc niezamykania sie w 4 scianach
czy to oznacza, ze nasze dziecko nie jest dla nas najwazniejsze?
nie zgodze sie 🙂
PS: trudno mi sobie wyobrazic zostawienie malego Mata na 3 tyg., ale tez nie mam (a szkoda) tak ogromnej i tak waznej dla mnie pasji
i aczkolwiek wydaje mi sie to malo prawdopodobne, to jednak na wszelki wypadek nie odzegnuje sie, ze nigdy bym czegos takiego nie zrobila
PPS: to jeszcze jedno:
a jakby to wyjezdzal ojciec dziecka, a nie matka…
tak samo bylby oceniany…?
edit – widze, ze zanim napisalam i wyslalam moj elaborat, pytanie o tatusia juz padlo 😉
Szczerze – ja nie wiem. Dlatego pytam.
Nie znam statystyk co do smiertelnosci w obu przypadkach. Zapewne nie slyszalam tez o nikim, kto by zginal na tamtej gorze.
Dla mnie lot samolotem to cos tak traumatycznego, ze stanowi zagrozenie samo w sobie 😉
I lot i ta wyprawa to dla mnie i skali mojego zycia – istny kosmos.
Zycze jej powodzenia.
to ja sie tutaj wtrace, bo wydaje mi sie, ze mam cos (choc niewiele w porownaniu do martyny) do powiedzenia
w kwestii ryzyka, statystycznie duzo wiecej ryzykujesz wsiadajac do samochodu na polskich drogach niz do samolotu
druga rzecz: w wysokie gory nie ida ludzie przypadkowi
wspinalam sie dosc intensywnie (oczywiscie nie tak intensywnie jak martyna, w ogole nie moge sie do niej porownac), ale – uwierz mi – ona nie ryzykuje zbyt wiele, bo to kobieta z niesamowitymi umiejetnosciami, zupelnie obiektywnie; wydaje mi sie, mopze nieskromnie, ze jestem w stanie ocenic jej umiejetnosci
z jej doswiadczeniem, pewnie postapilabym tak samo
dla niej wejscie na mt vinson to pewnie cos w kategorii, nie wiem, upieczenia mega wykwintnego tortu na wesele dla mnie?
ona naprawde sie na tym zna
pewnie, ze moze szokowac, bo z punktu widzenia laika to jest cos wykraczajace poza umiejetnosci przecietnego czlowieka, ale ona jest profesjonalistka
chyba trzeba o tym pamietac zanim zmierzymy ja wlasna miara
podpiszę się pod majówką 🙂
ja tez kiedyś nie przepadałam za Martyną delikatnie mówiąc, nadal czuje do niej pewną niechęc ale podziwiam ją w kilku punktach
zazdroszczę jej pasji i siły
i to jej rozumowanie ma sens – tak małe dziecko nie ma jeszcze takiej świadomości
moje własne pierwszy raz zostawiłam na noc jak miało chyba 3 miesiące, bezproblemowo poszło, w ciągu 5 lat swojego zycia regularnie spędza noce z babciami kiedy my mamy możliwość złapania chwili oddechu (dodam że babcie zgadzaja się bez oporow, z checią) – ale jedno co zauwazyłam to to ze dawniej przyjmowała to zupełnie neutralnie, cieszylo ją nocowanie z babcią, wyjscie z domu, teraz zdarza się że woli zostać w domu, tęskni bardziej, jest świadoma tego że my gdzieś idziemy/ jedziemy a ona zostaje
trudniej ja teraz zostawic niz jeszcze rok/ poltora roku temu
rozumiem też to stwierdzenie że w swieta będzie ta mała otoczona tyloma kochającymi ją osobami, pewnie dostanie masę czułości i dobrej opieki – łatwiej zostawić dziecko wśród grona kochających je osób
łatwiej pojechać wiedząc że przy dziecku jest ktoś kto da mu porównywalnie tyle samo co matka
zgodzę się z majowka – takie kontakty dziecka z dziadkami/ rodzina wzbogacaja wiezi
ja pewnie nie ruszylabym sie z domu na tak dlugo przy niedużym dziecku
ale ja nie mam takich pasji
moze gdybym miala, wzielabym to pod uwage
tak czy owak – ocenianie tylko faktu wyjazdu jest moim zdaniem nie fair, nie mamy pojecia jak wygląda laski zycie rodzinne na codzien
1. Nie słyszałam, By M.W nie była katoliczką 😉
2. Sama jestem ateistką.
3. A mimo to ten czas jest bbb ważny
4. I najważniejsze; NIE PO CO JA MAM DZIECKO ALE PO CO ONO MA MNIE!!!!
oj chyba wiem o czym mowisz.
Nie starczyło odwagi Pani Psycholog by napisac po imieniu?
Jak się już bawisz w analizy?
( nie lubię braku odwagi cywilnej)
Poza tym nie siedzimy na wykładzie z psychologii rodziny
Tylko omawiamy fakt pozostawienia półrocznego dziecka przez matkę na kilka tygodni;)
Dla jednych to złe nie jest dla innych jest.
chyba tez po to zeby matka wiedziala gdzie optymalne przywiazanie obu osob do siebie i zdrowy dystans
kiedys trzeba bedzie dziecko wypuscic z gniazdka i tak i fajnie by bylo gdyby matka nie miala tylko pustki po mijajacych 15-20 czy 30 latach zycia z dzieckiem uwiazanym do nogi – ani dla dziecka ani dla matki to przeciez nie jest zdrowe
oczywiscie to polroczne dziecko i ja bedac mna bym go nie chciala opuscic ale tez jak ja mam to ocenic skoro nie mam pasji dla ktorej to dziecko musialabym na tak dlugi czas opuscic
A co z tymi, co nie mogą karmic piersią a taaak bardzo chcą?
ps. co ma piernik do wiatraka?
Chciałabym się odnieść do tego fragmentu bo jak do tej pory (zaznaczam że czytam po kolei) nikt tego nie napisał. Jesli dziecko pół roczne, roczne nie tęskni swiadomie i nie wazne kto go karmi i przewija i jeszcze parę innych rzeczy jest w tym wieku mniej ważne to dlaczego wszyscy psycholodzy sa zgodni co do tego że lata 1-3 sa dla dziecka najważniejsze, że stanowią podstawę emocjonalna na dalsze lata?
Tak sobie myślę, że MATKA właśnie jest ważniejsza w tych pierwszych mies, życia- tak fozjologicznie nawet.
A facet? jeśli realizuje pasje kosztem rodziny- no już soorki. Nie dorósł. Tak samo baba.( by nie było, że rozróżniam wg płci)
Naocznie widziałam, jak to “nie ważne ” jest to kto jest przy dziecku…to w sumie w bidulach nie jest tak źle;) przynajmniej do pierwszego roku życia;)
a 3 tygodnie w grudniu miedzy 6 a 8 miesiacem zycia sa wrecz kluczowe
Ale myślisz, że gdyby M.W została na pierwsze świeta ze swym dzieckiem, to by odczuła “nieprzepartą pustkę na kolejne 20-30 lat życia z dzieckiem uwiązanym do nogi”?
ps. rozumiem parcie na niezależnośc ale półroczniaka chyba nie powinno się jeszcze “wypuszczac z gniazdka”;)
wide niewielka roznice pomiedzy dzieckiem zostajacym w swoim domu, z ojcem i babcia a dzieckiem w domu dziecka.
powiedz mi, czy Twoj maz jest razem z Toba w domu, czy moze wyjezdza sluzbowo od czasu do czasu? czy wyjazdy (znikanie) ojca juz nie jest problemem? nie burzy poczucia bezpieczenstwa?
a co z rodzinami gdzi eojciec idzie na tacierzynski i wychowuje (wspiera) dziecko w latach 1-3 a matka pracuje zawodow (chociazby dlatego ze lepiej zarabia czy jak u krecika, bo dom byl wiezieniem)
A ja nie lubię nadinterpretacji
oraz nieuzasadnionych napadów agresywnych.
Odwagi cywilnej droga Ahimso mi nie brakuje,
ale wyobraź sobie, że nie tylko do Ciebie to było,
boś nie jedyną osobą
która takiego przenoszenia dokonuje.
Wiele rzeczy jest ważniejszych- choćby gotowośc do obecności w ważnych okresach życia.
mniej wiecej moge sie dopisac.
realizujac swoje marzenia, dajemy dziecku szczesliwych rodzicow, uczymy ich szacunku do siebie, do tego, ze tez mamy prawo do wlasnego swiata, dzieciak ma szanse na zlapanie bakcyla spelniania swoich marzen od poczatku. – wie ze mozna. mysle ze to fajnie wychowywac sie w domu z pasja (pasjami) gdzie jest miejsce na ich realizacje. takie dziecinstwo jest ciekawsze.
mnie niestety nie bardzo to powychodzilo. duzo rzeczy odpuscilam:(
i jakos nie wiedze widoku na powrot:(
wazny tez balans napewno. 3 tyg to dla mnie dlugo. dziecko teskni.
Za trudnych słów używasz- “przeniesienie”
Znasz odpowiedź na pytanie: Wyrodna matka?