Wysiadam albo już wysiadłam

Zacznę od tego, że choć bywam na naszym forum na co dzień i wiem, że część z Was może połapać kim jestem to zdecydowałam się na zmianę nicka, bo nie do końca chcę być rozpoznana.
Może wyjść długi post – to info dla tych dziewczyn, które nie dysponują zbytnio czasem.
O co chodzi? Otóż o to, że chyba nie kocham już swojego męża i ojca mojego dziecka.
To trwa już jakiś czas, dłuższy czas i z dnia na dzień coraz bardziej to sobie uświadamiam, że żyję pod jednym dachem z kimś, do kogo praktycznie nic nie czuję.
Inaczej – nie jest mi zupełnie obcy, martwię się o niego, ale nie ma we mnie już tych uczuć, które czułam jakiś czas temu. Łapię się na tym, że cieszę się, gdy on ma wychodne – spotkania z kumplami, bo wówczas zostaję sama w domu z dzieckiem i jest mi tak dobrze. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Gdy on wychodził drżałam, jak długo nie wracał potrafiłam maltretować go telefonami itd, a dziś jak go wieczorem nie ma spokojnie kładę się spać nie zastanawiając się wiele, czy aby coś mu się nie stało, o której wróci, w jakim stanie wróci itd.
Kolejna sprawa – chodzi mi o nasze codzienne życie. Od pewnego czasu zauważyłam, że on w ogóle nie angażuje się w sprawy naszego domu. Ma kompletnie w nosie sprzątanie, dbanie o porządek itd. Potrafi wrócić z pracy i przez całe popołudnie nie robić nic – inaczej – albo siedzi przy kompie, albo ogląda TV albo śpi. Ja zazwyczaj wracam do domu o wiele później (często około 18) i w domu nie jest nic zrobione. Marzeniem ściętej głowy jest obiad na stole, odkurzone pokoje, pozmywane naczynia, dziecko otoczone opieką. Z resztą dzieckiem i tak się nie zajmuje, bo ja po drodze z pracy odbieram dziecko i razem wracamy do domu. Nie ma w ogóle szans na to, by dziecko zostało przez tatę odebrane wcześniej. A do tego mój szanowny mąż oczekuje, że ja zanim wrócę do domu to jeszcze zakupy zrobię, co oczywiście czynię, bo inaczej lodówka by pustkami świeciła, wpadam z dzieckiem i nie wiem w co łapy włożyć.
Dziś miara się przelała kolejny raz. Wróciłam do domu z dzieckiem około 19. Zastałam oczywiście śpiącego męża, który po naszym wejściu do domu usiadł na fotelu i czekał, aż mu podam obiad. Obiad zjadł, talerz odniósł do kuchni i wrócił do pokoju oglądać TV. Dziecko go na chwilkę zawołało do pomocy przy kompie, wszedł do pokoju, zamienił z dzieckiem 2 zdania i wrócił do oglądani TV. Jak się ogarnęłam troszkę stwierdziłam, że pójdę z dzieckiem do dużego pokoju, w którym mąż przebywał, bo chciałam wieczór spędzić w trójkę. Niestety nie udało mi się to, bo tatuś był tak zajęty oglądaniem TV, że na głośniejszy śmiech dziecka regulator głośności TV sięgał maksimum. Stwierdziłam, że nie będziemy tatusiowi przeszkadzać i wróciłam do pokoju dziecka. Po jakiejś godzinie lew wyszedł z jaskini, poszedł się umyć, rozłożył tapczan i zasnął błogim snem, a ja po 12 h poza domem, bez chwili wytchnienia siedziałam do 23:00 z dzieckiem próbując nie zalać się łzami z niemocy.
Sfera intymna już dawno między nami wygasła. Łapię się na tym, że unikam kontaktów z nim. Każdy jego dotyk sprawia mi jakby ból, kocham się z nim i nic nie czuję, a robię to tylko dla świętego spokoju, ale kombinuję jak mogę, by nie dochodziło u nas do przytulania. Chciałabym jeszcze jedno dziecko, ale nie ma na to szans. On nie chce i koniec.
Wspólne plany, marzenia? Co to w ogóle jest? My już dawno o takich rzeczach nie rozmawiamy. My praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Ja już nawet nie mam sił, by się starać, by coś się zmieniło. Już nie mam koncepcji. Wszelkie próby rozmów kończyły się zawsze awanturą, w czasie której dowiadywałam się, że to wszystko moja wina, bo to ja nie dbam o dom, ja nie dbam o niego, że ja mam w d… jego potrzeby, że nie jestem żoną, bo żona to dba o męża (czyt. pierze, sprząta, prasuje, gotuje, zajmuje się dzieckiem, lata do pracy, wieczorem z uśmiechem na twarzy przyodziewa seksowną bieliznę i serwuje mężowi seans erotycznych wrażeń i doznań) i do tego nigdy nie narzeka i to żona powinna o wszystko zadbać, by dom był domem. Ja kimś takim wg niego nie jestem. Bo nie jestem, a to dlatego, że nie daję rady. Czy ja jestem źle zorganizowana? Czy może jestem nieudacznikiem? Co robię źle? Gdzie popełniam błąd? Jak Wy sobie czas organizujecie, że macie na to wszystko, czego wymaga ode mnie mój mąż czas?
Nie daję rady. Wysiadam zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie chcę tak żyć, nie tak chciałam żyć, nie takiego ojca chciałam dla swojego dziecka, ale nie umiem się wyplątać z układu w jakim jestem.
Wiem, co mi poradzicie – mam z nim przeprowadzić porządną rozmowę, mam postawić warunki dotyczące podziału obowiązków itd, albo spieprzać z tego związku najszybciej jak się da. Ale ja nie umiem, nie mam odwagi, nie mam w ogóle wizji na inne życie, choć też nie chcę takiego życia jakie mam. Patowa sytuacja jak dla mnie.
Boję się samotności, choć i tak w niej tkwię. Boję się zaryzykować innego życia, bo nie mam na nie wizji. Mamy masę wspólnych zobowiązań więc czuję się za nie odpowiedzialna. Ale nie daję już sobie rady. Ostatnio dołączyło do tego wszystkiego pogorszenie się mojego zdrowia. Jestem po serii badań u różnych lekarzy. Przede mną jedno dość istotne badanie, które może postawić niezbyt miłą diagnozę i wizję dłuższego leczenia, choć większość specjalistów u których byłam stwierdzali, że to wszystko przez nerwy i życie w ciągłym stresie i zalecają spokój. Tylko jak go osiągnąć? Jak żyć bez stresu jak wszystko jest na mojej głowie, a na koniec dowiaduję się, że jestem kiepską żoną, matką i kochanką?
Ech – wygadałam się troszkę. Chyba jest mi ciut lżej. Z góry przepraszam za lekki chaos w wypowiedzi, ale piszę na gorąco.
Gdzie jest lepszy świat? Znacie takie miejsce?

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Wysiadam albo już wysiadłam

  1. Re: Wysiadam albo już wysiadłam

    Kotuś – próbowałam Twojej taktyki – bycia miła, delikatną, nie robiłam wyrzutów, próbowałam obracać w żart, by rozładować atmosferę, starałam się okazywać mu, że się o niego martwię (robię to do dziś), ale nie mam już siły, nie mam motywacji, najzwyczajniej w świecie nie chce mi się już starać. Jestem właśnie na etapie totalnej niemocy i brakuje mi sił, by znów, kolejny raz próbować ratować wszystko, bo wiem, że to i tak niewiele da. Ciężko już teraz jest mi wykrzesać z siebie siłę na to, by walczyć.

    • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

      Wiem Madzia, wiem

      • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

        Aniu – tabelę zrobię, ale obawiam się, że tylko dla siebie.
        Co do lamentowania, płaczu, narzekania – już sporo czasu temu przestałam to robić, bo przestałam robić cokolwiek, by ratować ten związek. Czasami mam jeszcze jakieś przebłyski, jeszcze odruchy obronne we mnie całkowicie nie wygasły, ale nie ma mowy o płaczu w obecności mego męża. To niedopuszczalne. Nie mam prawa do takich zachowań i o tym właśnie też już dziś pisałam – czasami chciałabym być słabsza niż mąż, mieć prawo do słabości, do gorszego dnia, bo po prostu wysiadam fizycznie i psychicznie. Pcham ten wózek już kupę czasu sama i z dnia na dzień jest mi ciężej.
        Próbowałam akcji nic nierobienia, ale nie mogę pozwolić sobie na to, by w zlewie zalegały sterty brudnych naczyń, bo mi wstyd przed opiekunką, która przychodzi do dziecka i która nie ma jak przygotować obiadu czy herbaty, bo dojście do zlewu jest zablokowane przez zalegające gary. To samo z odkurzaniem – sama źle się czuję łażąc po dywanie czy panelach z okruchami i kołtunami kurzu, a do tego jakoś nie wyobrażam sobie, by dziecko musiało w takich warunkach przebywać i się bawić. Więc o ile na początku jakoś ten syf znosiłam o tyle z czasem, gdy mąż nie kwapił się do ogarnięcia robiłam to ja.
        I jak w takich warunkach myśleć o sobie?

        • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

          Bo to byly bardziej takie pytania, na ktore wlasnie Ty musisz znac odpowiedz…
          Roznych spraw sie w zwiazku szuka i rozne sprawy ten zwiazek potrafia wykluczac czy utrudniac.
          Gdyby tak latwo bylo Ci doradzic… Nie jest – i nie podejme sie tego…
          Na pewno jednak malzonek takze powinien sprobowac odpowiedziec na podobne pytania, jakie zadalam Ci w poprzednim poscie… Byc swiadomym tego, czego oczekuje.

          • Lista podziału obowiązków

            Za Waszą poradą zrobiłam sobie taką listę z podziałem obowiązków w moim domu. Wygląda ona tak (czerwona to ja, a niebieski to mąż):

            Pranie
            zawsze
            nigdy

            Rozwieszanie prania
            zawsze
            nigdy

            Składanie prania
            bardzo często
            bardzo rzadko

            Prasowanie
            zawsze
            nigdy

            Porządki w szafach
            bardzo często
            bardzo rzadko

            Odkurzanie
            zawsze
            nigdy

            Ścieranie kurzów
            zawsze
            bardzo rzadko

            Mycie podłóg
            zawsze
            nigdy

            Mycie okien
            zawsze
            nigdy

            Pranie firan
            zawsze
            nigdy

            Mycie naczyń
            często
            często

            Trzepanie dywanów/pranie
            zawsze
            nigdy

            Posiłki dla dziecka
            zawsze
            bardzo rzadko

            Kąpiel dziecka/pielęgnacja
            zawsze
            nigdy

            Ubieranie dziecka
            zawsze
            bardzo rzadko

            Spacery z dzieckiem
            bardzo często
            bardzo rzadko

            Zabawa z dzieckiem
            zawsze
            bardzo rzadko

            Odbiór dziecka od opiekunki
            zawsze
            bardzo rzadko

            Zakupy bieżące
            bardzo często
            bardzo rzadko

            Zakupy tygodniowe
            bardzo często
            bardzo często

            Rachunki
            bardzo rzadko
            bardzo często

            Sprzątanie dużej szafy
            bardzo często
            bardzo rzadko

            Sprzątanie łazienki
            zawsze
            nigdy

            Planowanie remontów/inwestycji
            zawsze
            nigdy

            Sprzątanie samochodu
            bardzo często
            bardzo często

            Planowanie wyjść z dzieckiem/pakowanie
            zawsze
            bardzo rzadko

            Drobne naprawy
            bardzo rzadko
            zawsze

            Coś jeszcze powinnam ująć w takiej liście? Jak myślicie?

            • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

              nic dodać nic ująć
              a już ostatnie zdanie najbardziej mi się podoba
              nawet dwa ostatnie

              • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                … Ale ja doskonale zdaje sobie z tego sprawe dlatego od razu napisalam, ze nie napisze Ci nic nowego tylko to o czym kazda kobieta wie. Jestem akurat na bierzaco bo niedawno tez ktos bliski z mojej rodziny mial podobny problem. Ciekawe czy pomoglby szantarz jesli nic innego nie skutkuje albo udajemy sie gdzies po pomoc albo koniec. Smutno mi, ze tak Ci sie wiedzie i mam nadzieje, ze ja nigdy nie bede musiala stanac przed takim dylematem bo tez sama nie wiedzialabym co zrobic. Przepraszam, ze tak malo optymistycznie ale na prawde bede trzymac kciuki zeby wreszcie mezus sie obudzil ze snu. Pozdrawiam mocno.

                Staś Zosia

                • Re: Lista podziału obowiązków

                  To ja dla porównania zrobie swoją:

                  Pranie
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Rozwieszanie prania
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Składanie prania
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Prasowanie
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Porządki w szafach
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Odkurzanie
                  ja: czasem
                  on: czasem

                  Ścieranie kurzów
                  ja: zawsze
                  on: bardzo rzadko

                  Mycie podłóg
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Mycie okien
                  ja: nigdy
                  on: zawsze (to znaczy jak już są tak czarne że mało przez nie widać) ale ja okien nie tykałam 🙂

                  Pranie firan
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Mycie naczyń
                  ja: często (ale często też zmywarka)
                  on: nigdy, a brudnych rzeczy nawet do zmywarki nie włoży

                  Trzepanie dywanów/pranie
                  ja: nigdy
                  on: nigdy (nie mamy dywanów)

                  Posiłki dla dziecka
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Kąpiel dziecka/pielęgnacja
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Ubieranie dziecka
                  ja: zawsze
                  on: bardzo rzadko

                  Spacery z dzieckiem
                  ja: bardzo często
                  on: bardzo rzadko

                  Zabawa z dzieckiem
                  ja: zawsze
                  on: bardzo rzadko

                  Odbiór dziecka od opiekunki (przedszkola)
                  ja: często
                  on: często

                  Zakupy bieżące
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Zakupy tygodniowe
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Rachunki
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Sprzątanie dużej szafy
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Sprzątanie łazienki
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Planowanie remontów/inwestycji
                  ja: zawsze
                  on: nigdy

                  Sprzątanie samochodu
                  ja: –
                  on: – (nie mamy samochodu)

                  Planowanie wyjść z dzieckiem/pakowanie
                  ja: zawsze
                  on: bardzo rzadko

                  Drobne naprawy
                  ja: nigdy
                  on: bardzo rzadko, i musze mu go wielokrotnie prosić żeby coś zrobił.

                  Chyba dobrą decyzję podjęłam 🙂
                  Pozdrawiam

                  Kasia mama Pawełka

                  • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                    nie wiem, co Tobie doradzic w takiej sytuacji. wiem natomiast,jak ja bym postapila (wiem z doswiadczenia, bo z pierwszym mezem mialam lekko podobna sytuacje) – ja zostawilabym wszystko w cholere. pod wieloma wzgledami mam bardzo egoistyczne podejscie do zycia – ale to egoizm zdrowy. dbam o siebie, o poczucie wlasnej wartosci i godnosci, zycie mam jedno i chce je spedzic spokojnie i z czlowiekiem, na ktorym moge polegac (w kazdej sytuacji – nawet mycia garow), z ktorym moge sie DZIELIC zarowno radosciami,jak i obowiazkami. szkoda mi zycia na nerwy i uzeranie sie z kims, kto dba tylko o wlasny tylek a mnie traktuje jak sluzbe. jezeli prosze o pewne rzeczy, cos tlumacze, dyskutuje raz, drugi, trzeci i nic, to na co mam czekac? na cud? nie zdarzy sie. nie jestem zwolenniczka piatych czy dziesiatych szans – owszem, jedna, gora dwie moge dac – kazdy ma prawo popelniac bledy, mozna probowac je rozwiazywac, cos ustalic, wyznaczyc jakies nowe zasady wspolnego zycia. jezeli obydwie strony CHCA byc razem, to zadziala, a jesli ktos lekcewazy wszystko i wraca po tygodniu do starych nawykow, to o czym tu mowic? zycie jest jedno, szkoda marnowac go z osoba, ktora nas nie szanuje.

                    ania i makary 🙂

                    • Re: Lista podziału obowiązków

                      to ja sie dopisze obok ze swoja lista:
                      Pranie
                      zawsze – prawie zawsze
                      nigdy – bardzo, bardzo rzadko

                      Rozwieszanie prania
                      zawsze – czesto
                      nigdy – czesto

                      Składanie prania
                      bardzo często – czesto
                      bardzo rzadko – czesto

                      Prasowanie
                      zawsze – bardzo rzadko
                      nigdy – bardzo rzadko (nienawidze prasowania, pawel tez, wiec tego po prostu nie robimy 🙂 kazde z nas prasuje swoje rzeczy wtedy,jak jest taka potrzeba)

                      Porządki w szafach
                      bardzo często – czasami
                      bardzo rzadko – czasami

                      Odkurzanie
                      zawsze – czesto
                      nigdy – czasami

                      Ścieranie kurzów
                      zawsze – czesto
                      bardzo rzadko – rzadko

                      Mycie podłóg
                      zawsze – czesto
                      nigdy – rzadko

                      Mycie okien
                      zawsze – bardzo rzadko
                      nigdy – bardzo czesto

                      Pranie firan
                      zawsze – zawsze
                      nigdy – nigdy

                      Mycie naczyń
                      często – czesto
                      często – czesto

                      Trzepanie dywanów/pranie
                      zawsze – nigdy
                      nigdy – nigdy (bo nei mamy dywanow, ale jak byl, to pawel odwozil do czyszczenia)

                      Posiłki dla dziecka
                      zawsze – bardzo czesto
                      bardzo rzadko – czasami (ale to dlatego, ze maz jest nieobecny w domu)

                      Kąpiel dziecka/pielęgnacja
                      zawsze – czesto
                      nigdy – czesto

                      Ubieranie dziecka
                      zawsze – czesto
                      bardzo rzadko – czesto

                      Spacery z dzieckiem
                      bardzo często -czesto
                      bardzo rzadko – czesto

                      Zabawa z dzieckiem
                      zawsze – bardzo czesto
                      bardzo rzadko – bardzo czesto

                      Odbiór dziecka od opiekunki
                      zawsze
                      bardzo rzadko
                      (u nas nianai jest w naszym domu, wiec ta pozycja odpada)

                      Zakupy bieżące
                      bardzo często – bardzo czesto
                      bardzo rzadko – rzadko

                      Zakupy tygodniowe
                      bardzo często – czesto
                      bardzo często – czesto (takie zakupy prawie zawsze robimy razem)

                      Rachunki
                      bardzo rzadko – czesto
                      bardzo często – rzadko

                      Sprzątanie dużej szafy
                      bardzo często – czasami
                      bardzo rzadko – czasami

                      Sprzątanie łazienki
                      zawsze – bardzo czesto
                      nigdy – bardzo rzadko

                      Planowanie remontów/inwestycji
                      zawsze
                      nigdy
                      (wszytskie tego typu sprawy uzgadniamy wspolnie – obydwoje zauwazamy wszelkie “potrzeby” mieszkania, domu,samochodu)
                      Sprzątanie samochodu
                      bardzo często – prawie nigdy
                      bardzo często – niestety za rzadko (i o to sa wojny…)

                      Planowanie wyjść z dzieckiem/pakowanie
                      zawsze – czesto
                      bardzo rzadko – czesto

                      Drobne naprawy
                      bardzo rzadko – czesto
                      zawsze – czesto

                      dodam do tego, ze pawel pracuje wiecej godzin dziennie,niz ja i ma takze zajete soboty (ja mam wolne).

                      z calego serca zycze Tobie, abys bardzo niedlugo mogla odpowiedziec przynajmniej tak,jak ja.

                      ania i makary 🙂

                      • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                        troche sprzecznosci w tym twoim poscie…bo z jednej strony mowisz, ze go juz nie kochasz, a z drugiej zadajesz mnostwo pytan..o co chodzi??..dlaczego jest tak a nie inaczej????????////itp…itd…..

                        aa..piszesz, ze chyba go juz nie kochasz…mysle, ze jednak to,,chyba,, swiadczy o tym, ze cos do niego czujesz…jesli tak..to staraj sie naprawic ten zwiazek, nie bedzie latwo, ale moze warto, jesli nie to uciekaj gdzie pieprz rosnie, nie ma sensu sie meczyc!!!..tez bedzie ciezko.. Ale warto.. bo nie ma nic gorszego jak toksyczny zwiazek…

                        wiiec teraz, odpowiedz sobie na pytanie…warto czy nie warto…//??
                        :))

                        claudia

                        • Re: Lista podziału obowiązków

                          Powiem Ci szczerze, ze przeczytalam Twoja liste i w duchu zrobilam swoja, pomijam fakt, ze moj maz tez do najpracowitszych domownikow nie nalezy, ale ja tez jestem leniem!!! Rozwine moja mysl wg. punktow

                          Pranie:
                          -piore sama zawsze- bo ten jak sie zabierze, to albo wszystko czerwone, albo 3 numery za male wychodzi z pralki 😉

                          Rozwieszanie:
                          ja prawie zawsze
                          maz sporadycznie

                          Skladanie prania:
                          sciagam z suszarki, rozkladam na ziemi w sypialni koc, szpurtam pranie na ziemie i skladam, jak mam czas ;-)))

                          Prasowanie:
                          Nie prasuje wcale!!!!!! Tylko wtedy, kiedy cos jest do ubrania, ale tez nie wszystko, w koncu t-shirt nie musi byc idealnie gladki, no chyba, ze przed wyjsciem jakas koszule dla meza ;-))

                          Porzadki w szafach:
                          bardzo rzadko ( a jak nawet to porzadek na krotko ;-))
                          bardzo rzadko

                          Odkurzanie:
                          Pol na pol raz ja, raz on, w zaleznosci kto ma ochote 🙂

                          Scieranie kurzow:
                          Ja rzadko, za ta maz to robi czesto, ma alergie na kurz, niech sie wyzbywa alergenu ;-)))

                          Mycie podlog:
                          Zawsze ja (ale nie, zeby codziennie)

                          Mycie okien:
                          Zawsze ja, ale tez nie za czesto ;-))

                          Pranie firan:
                          Zawsze ja, bo byloby jak wyzej z praniem 🙂

                          Zmywanie naczyn:
                          mamy zmywarke, raz ja nastawiam, raz maz, zalezy 🙂

                          Dywanow nie trzepie, wszystkie posilki ja przygotowuje zawsze, codzienne mycie dzieci, to moja sprawa, jedyne co, to kapiel Olivii to obowiazek taty (moje madre dziecko zrobilo taki grafik ;-)), jesli chodzi o samochod, to jego sprawa, zakupy robimy zawsze razem, papierkowa robote, rachunki itd. to moja sprawa. Pomyslicie sobie- Boze, co za fleja ;-), nie, u mnie jest zawsze czysto, sprzatam, ogarniam codzinnie jak poloze dzieci. Ale jak mialabym wybierac, stac nad deska do prasowania, albo sobie usiasc i obejrzec film- to wybieram to drugie, okna tez moga poczekac, jak jest brudno, i sie przez 2-3 dni nie odkurzy, tez sie nic nie stanie!! A lepiej ten czas poswiecic dziaciakom. Wiele rzeczy, mimo, ze mi przeszkadzaja, i chetnie bym zrobila posprzatala, nauczylam sie olewac, inaczej nie dalabym rady, mialabym w domu jak w pudeleczku, ale po wychowawczym musialabym isc od razu na emeryture!!
                          A to, ze maz mnie czasami wkurza, to druga strona medalu, czasami jestem wsciekla, jak go potrzebuje, a on sie zajmuje jakimis pierdolami, to mowie, ze ma sie pakowac ;-))) Mam tez takie dni, ze rycze jak wol i mam ochote usiasc tu i sie zalic, jak mi bardzo zle. Kto wie, moze niedlugo doczekacie sie takiego postu ode mnie??
                          Mysle, ze gdyby Twoj maz byl Ci rzeczywiscie obojetny, nie przejmowalabys sie tym. Mysle, ze to przemeczenie, i fakt, ze my babeczki mamy 100% wiecej na glowie niz facet, sprawia, ze myslimy, ze mamy ich dosyc, bo zazdroscimy im ich lekkoduchostwa (jest takie slowo?) Czasami (przynajmniej u mnie) wina lezy w nas samych. Probujemy pokazac calemu swiatu, jakie to z nas twarde sztuki nie sa i ile to nie potrafimy zrobic bez niczyjej pomocy. Duzo dalo mi przeczytanie ksiazki “mezczyzni sa z marsa a kobiety z wenus”. Tam pisze, ze mezczyznie nalezy dawac krotkie i proste polecenia- jak psu- wtedy szybciej je wykona, i niespodziewajmy sie, ze facet sam wpadnie na to, ze trzeba nam pomoc, bo my, te mocne babki, skoro nie prosimy o pomoc-znaczy jej nie potrzebujemy- takie jest rozumowanie facetow!!

                          Agata i Olivia 27.07.04 i Victoria 08.03.07 :-))

                          • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                            A mi się wydaje, że naturalne w takiej sytuacji jest stawianie pytań o powody, dla których rozpada lub rozpadł się związek i takie pytania właśnie zadawałam i jakoś sprzeczności w tym nie widzę, ale punk widzenia zależy jak zwykle od punktu siedzenia

                            Oczywiście, że żywię w stosunku do męża jakieś ciepłe uczucia, bo przeżyłam z nim kupę lat, mam z nim dziecko więc siłą rzeczy jest kilka spraw i uczuć, które na pewno nas łączą. Jednak czasami dochodzi się do takiego etapu, że dwoje ludzi więcej dzieli niż łączy i w moim odczuciu mój związek właśnie taki jest.

                            A problem w tym wszystkim polega na tym, że kompletnie nie umiem odpowiedzieć na pytanie czy warto ratować ten związek czy już nie ma dla niego szans stąd też między innymi napisałam tego posta licząc na to, że pomożecie mi w znalezieniu odpowiedzi na te pytanie lub podpowiecie z własnego lub kogoś doświadczenia, co powinno się zrobić, choć mam świadomość, że ostateczna decyzja należy do mnie. Wasze posty mogłyby otworzyć mi oczy na sprawy, których sama nie dostrzegam (i tak też niektóre z nich zadziałały), bo czasem łatwiej jest osobom stojącym z boku spojrzeć trzeźwym okiem niż osobie, która uwikłana jest w jakąś sytuację i nie ma obiektywnego i realnego postrzegania.

                            • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                              Gosiu – nie ujęłam jednak wszystkiego w tej liście, bo jeszcze jest kwestia posiłków (śniadania, obiady, kolacje) – mężowi posiłki przygotowuję bardzo często, natomiast kompletnie nie działa to w drugą stronę.
                              No i druga strona medalu, bo poza obowiązkami są też przyjemności, ale obawiam się, że ta lista też nie wypadłaby z korzyścią dla mnie.

                              • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                                Właśnie też zastanawiałam się nad szantażem, ale kiedyś słyszałam, że może to mieć krótkie nogi, bo jak np. powiem, że jeśli się nie zmieni, jeśli wciąż będziemy tak żyli i nie będę widziała z jego strony zaangażowania, czy chociażby próby zmiany sytuacji to składam pozew o rozwód, to by było to “wychowawcze” to powinnam słowa dotrzymać, a problem polega na tym, że nie wiem, czy jestem na to gotowa?
                                A jak się sprawa w Twojej rodzinie skończyła – jeśli oczywiście mogę wiedzieć?
                                Oczywiście nie życzę Ci, byś kiedykolwiek stawała przed takimi decyzjami, bo jak widzisz po mnie – są one cholernie poważne i naprawdę ciężko jest cokolwiek zdecydować.
                                W przebudzenie męża chyba już nie wierzę.

                                • Re: Lista podziału obowiązków

                                  Zazdroszczę tego kroku, który zrobiłaś, a przede wszystkim odwagi do jego wykonania.

                                  • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                                    Tak Aniu – wiem, że jedyne co się nasuwa w takiej sytuacji to stwierdzenie: zostawilabym wszystko w cholere.
                                    Ale co dalej? I właśnie w tym sęk, że mnie to dalej przeraża i chyba przerasta moje możliwości.
                                    Mam setki pytań w głowie bez odpowiedzi. Mnóstwo rzeczy w moim przypadku jest nierealnych, chociażby ze względów finansowych, bo np. nie byłoby mnie stać na wynajęcie mieszkania, a mieszkać gdzieś bym z dzieckiem musiała.
                                    Też właśnie marzę o tym, by żyć u boku kogoś, z kim będę dzielić zarówno radość jak i smutek, a niestety żyję zdana wyłącznie na siebie, a to mnie bardzo boli – ten brak współpracy, szacunku, zrozumienia, poczucia bezpieczeństwa itd.
                                    Też wiem, że dawanie szans w nieskończoność nie ma sensu i dlatego ja właśnie jestem na etapie, w którym nie próbuję nawet tych szans czy kompromisów wypracowywać. Taka totalna apatia, brak chęci do działania i na cud już dawno nie liczę.
                                    Też właśnie mam świadomość tego, że życie jest jedno i trzeba je przeżyć najlepiej jak się da. Chyba naprawdę jakiegoś kopniaka potrzebuję do działania. Czasami łapię się na myślach, że może lepiej by było, gdyby mój mąż pił i bił, bo wówczas może łatwiej by mi było podjąć decyzję o odejściu, a tak? Ech – życie…

                                    • Re: Lista podziału obowiązków

                                      Ta lista to taki spis spraw czy obowiązków jakie są zazwyczaj w domach, ale muszę wyjaśnić, że nie jest tak, że wszystkie te czynności robię codziennie, bo to chyba zrozumiałe, że nie byłabym w stanie
                                      Wiadomym jest, że okien nie myję i firan nie piorę co tydzień, odkurzacz u nas lata średnio 2 x w tygodniu, pralka także, prasuję zazwyczaj raz w tygodniu, dywan trzepię ze 2 razy na rok itd. Też potrafię olać sprzątanie i wybrać ciekawy film w TV czy po prostu spanie, nie jestem pedantką, która codziennie lata ze szmatką i ma muzeum zamiast mieszkania, często jest tak, że przez tydzień nie latam po domu i nadrabiam dopiero w weekend, ale właśnie problem polega na tym, że nie mam w tym wszystkim pomocy ze strony męża. Po prostu to wszystko wygląda tak, że jak ja nie zrobię to zrobione nie będzie i stąd moja złość i żal do męża.

                                      W odpowiedzi na:


                                      Probujemy pokazac calemu swiatu, jakie to z nas twarde sztuki nie sa i ile to nie potrafimy zrobic bez niczyjej pomocy. Duzo dalo mi przeczytanie ksiazki “mezczyzni sa z marsa a kobiety z wenus”. Tam pisze, ze mezczyznie nalezy dawac krotkie i proste polecenia- jak psu- wtedy szybciej je wykona, i niespodziewajmy sie, ze facet sam wpadnie na to, ze trzeba nam pomoc, bo my, te mocne babki, skoro nie prosimy o pomoc-znaczy jej nie potrzebujemy- takie jest rozumowanie facetow!!


                                      W 100% się z Tobą zgadzam w tych zdaniach. Też czytałam tę książkę. U mnie jednak jest etap, gdy już mam dosyć powtarzania jak zdarta płyta tego samego milion razy. Już mi się po prostu nie chce za każdym razem o wszystko prosić, by potem usłyszeć, że ja tylko wymagam, a nie daję nic w zamian.

                                      • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                                        odpowiadam z wlasnego doswiadczenia…wiem, ze do pewnego momentu warto walczyc, chociazby zeby sie przekonac czy drugiej stronie zalezy..
                                        sentyment do swojego ex mam do tej pory, co nie znaczy ze moglabym z nim byc, ogolnie odetchnelam z ulga po jego wyprowadzce, a uwierz.. decyzja nie byla latwa…
                                        . Najlepiej rob co ci serce dyktuje..to najlepsza rada..3mam kciuki!

                                        claudia

                                        • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                                          Rozumiem Cię doskonale. Wydaje mi się, że w każdym związku bywają lub są takie momenty i dni, kiedy czujemy że mamy dość usługiwania.
                                          Ja np. dwa dni temu miałam taki dzień
                                          Bardzo często podczas zwykłej rozmowy, wychodzi to, że faceci zwyczajnie – inaczej postrzegają problem. Najczęściej po prostu nie widzą go. Dlatego też

                                          W odpowiedzi na:


                                          nie możesz chłopa traktować wg siebie i wg naszego mądrego kobiecego myślenia:-)


                                          Oni są jednak z Marsa…
                                          Trzymam kciuki, żeby Twój mąż zrozumiał Ciebie

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Wysiadam albo już wysiadłam

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general