Wysiadam albo już wysiadłam

Zacznę od tego, że choć bywam na naszym forum na co dzień i wiem, że część z Was może połapać kim jestem to zdecydowałam się na zmianę nicka, bo nie do końca chcę być rozpoznana.
Może wyjść długi post – to info dla tych dziewczyn, które nie dysponują zbytnio czasem.
O co chodzi? Otóż o to, że chyba nie kocham już swojego męża i ojca mojego dziecka.
To trwa już jakiś czas, dłuższy czas i z dnia na dzień coraz bardziej to sobie uświadamiam, że żyję pod jednym dachem z kimś, do kogo praktycznie nic nie czuję.
Inaczej – nie jest mi zupełnie obcy, martwię się o niego, ale nie ma we mnie już tych uczuć, które czułam jakiś czas temu. Łapię się na tym, że cieszę się, gdy on ma wychodne – spotkania z kumplami, bo wówczas zostaję sama w domu z dzieckiem i jest mi tak dobrze. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Gdy on wychodził drżałam, jak długo nie wracał potrafiłam maltretować go telefonami itd, a dziś jak go wieczorem nie ma spokojnie kładę się spać nie zastanawiając się wiele, czy aby coś mu się nie stało, o której wróci, w jakim stanie wróci itd.
Kolejna sprawa – chodzi mi o nasze codzienne życie. Od pewnego czasu zauważyłam, że on w ogóle nie angażuje się w sprawy naszego domu. Ma kompletnie w nosie sprzątanie, dbanie o porządek itd. Potrafi wrócić z pracy i przez całe popołudnie nie robić nic – inaczej – albo siedzi przy kompie, albo ogląda TV albo śpi. Ja zazwyczaj wracam do domu o wiele później (często około 18) i w domu nie jest nic zrobione. Marzeniem ściętej głowy jest obiad na stole, odkurzone pokoje, pozmywane naczynia, dziecko otoczone opieką. Z resztą dzieckiem i tak się nie zajmuje, bo ja po drodze z pracy odbieram dziecko i razem wracamy do domu. Nie ma w ogóle szans na to, by dziecko zostało przez tatę odebrane wcześniej. A do tego mój szanowny mąż oczekuje, że ja zanim wrócę do domu to jeszcze zakupy zrobię, co oczywiście czynię, bo inaczej lodówka by pustkami świeciła, wpadam z dzieckiem i nie wiem w co łapy włożyć.
Dziś miara się przelała kolejny raz. Wróciłam do domu z dzieckiem około 19. Zastałam oczywiście śpiącego męża, który po naszym wejściu do domu usiadł na fotelu i czekał, aż mu podam obiad. Obiad zjadł, talerz odniósł do kuchni i wrócił do pokoju oglądać TV. Dziecko go na chwilkę zawołało do pomocy przy kompie, wszedł do pokoju, zamienił z dzieckiem 2 zdania i wrócił do oglądani TV. Jak się ogarnęłam troszkę stwierdziłam, że pójdę z dzieckiem do dużego pokoju, w którym mąż przebywał, bo chciałam wieczór spędzić w trójkę. Niestety nie udało mi się to, bo tatuś był tak zajęty oglądaniem TV, że na głośniejszy śmiech dziecka regulator głośności TV sięgał maksimum. Stwierdziłam, że nie będziemy tatusiowi przeszkadzać i wróciłam do pokoju dziecka. Po jakiejś godzinie lew wyszedł z jaskini, poszedł się umyć, rozłożył tapczan i zasnął błogim snem, a ja po 12 h poza domem, bez chwili wytchnienia siedziałam do 23:00 z dzieckiem próbując nie zalać się łzami z niemocy.
Sfera intymna już dawno między nami wygasła. Łapię się na tym, że unikam kontaktów z nim. Każdy jego dotyk sprawia mi jakby ból, kocham się z nim i nic nie czuję, a robię to tylko dla świętego spokoju, ale kombinuję jak mogę, by nie dochodziło u nas do przytulania. Chciałabym jeszcze jedno dziecko, ale nie ma na to szans. On nie chce i koniec.
Wspólne plany, marzenia? Co to w ogóle jest? My już dawno o takich rzeczach nie rozmawiamy. My praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Ja już nawet nie mam sił, by się starać, by coś się zmieniło. Już nie mam koncepcji. Wszelkie próby rozmów kończyły się zawsze awanturą, w czasie której dowiadywałam się, że to wszystko moja wina, bo to ja nie dbam o dom, ja nie dbam o niego, że ja mam w d… jego potrzeby, że nie jestem żoną, bo żona to dba o męża (czyt. pierze, sprząta, prasuje, gotuje, zajmuje się dzieckiem, lata do pracy, wieczorem z uśmiechem na twarzy przyodziewa seksowną bieliznę i serwuje mężowi seans erotycznych wrażeń i doznań) i do tego nigdy nie narzeka i to żona powinna o wszystko zadbać, by dom był domem. Ja kimś takim wg niego nie jestem. Bo nie jestem, a to dlatego, że nie daję rady. Czy ja jestem źle zorganizowana? Czy może jestem nieudacznikiem? Co robię źle? Gdzie popełniam błąd? Jak Wy sobie czas organizujecie, że macie na to wszystko, czego wymaga ode mnie mój mąż czas?
Nie daję rady. Wysiadam zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie chcę tak żyć, nie tak chciałam żyć, nie takiego ojca chciałam dla swojego dziecka, ale nie umiem się wyplątać z układu w jakim jestem.
Wiem, co mi poradzicie – mam z nim przeprowadzić porządną rozmowę, mam postawić warunki dotyczące podziału obowiązków itd, albo spieprzać z tego związku najszybciej jak się da. Ale ja nie umiem, nie mam odwagi, nie mam w ogóle wizji na inne życie, choć też nie chcę takiego życia jakie mam. Patowa sytuacja jak dla mnie.
Boję się samotności, choć i tak w niej tkwię. Boję się zaryzykować innego życia, bo nie mam na nie wizji. Mamy masę wspólnych zobowiązań więc czuję się za nie odpowiedzialna. Ale nie daję już sobie rady. Ostatnio dołączyło do tego wszystkiego pogorszenie się mojego zdrowia. Jestem po serii badań u różnych lekarzy. Przede mną jedno dość istotne badanie, które może postawić niezbyt miłą diagnozę i wizję dłuższego leczenia, choć większość specjalistów u których byłam stwierdzali, że to wszystko przez nerwy i życie w ciągłym stresie i zalecają spokój. Tylko jak go osiągnąć? Jak żyć bez stresu jak wszystko jest na mojej głowie, a na koniec dowiaduję się, że jestem kiepską żoną, matką i kochanką?
Ech – wygadałam się troszkę. Chyba jest mi ciut lżej. Z góry przepraszam za lekki chaos w wypowiedzi, ale piszę na gorąco.
Gdzie jest lepszy świat? Znacie takie miejsce?

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Wysiadam albo już wysiadłam

  1. Re: Wysiadam albo już wysiadłam

    Kochana,
    doba ma tylko 24 godziny,
    nie jest z gumy.
    Wszystkich tych rzeczy nie da się zrobić bez pomocy.

    Mam takie uczucie, jakby Twój mąż PRZEKONAŁ Cię o tym, że jesteś do niczego. A Ty już mu uwierzyłaś.
    I dlatego możesz mieć tak duże pczucie winy, kiedy zapomnisz zrobić mu kanapki.
    Musisz zrobić coś co przywróci Ci szacunek do siebie.
    Kiedy znów zobaczysz w sobie kochaną mamę, zapobiegliwą i ciężko pracującą kobietę, której należą się wyrazy szacunku i uznania 🙂 to znajdziesz po kolei rozwiązania dla kolejnych problemów 🙂

    Zaopiekuj się sobą – tak jak tylko możesz – to dla Ciebie jest teraz najważniejsze 🙂

    Ja po przeczytaniu Twojego postu jestem pełna uznania 🙂
    Mam podobną ilość obowiązków i nawet nie przyszło mi do głowy, żeby na przykład zrobić M. kanapki do pracy 🙂

    Figa z Ptylą
    [obrazek]dziś mam lenia – foty brak[/obrazek]

    • Re: Lista podziału obowiązków

      Bede trzymala kciuki!!! Ciesze sie, ze moze troche moglam pomoc, a jak bedziesz miala ochote sobie pogadac, ot tak, pozalic, to zapraszam na priva :-)))

      Agata i Olivia 27.07.04 i Victoria 08.03.07 :-))

      • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

        Kitka jeśli nie masz na nic odwagi to jak mamy Ci pomóc.?Ty musisz wiedzieć czego chcesz od życia i w tym kierunku dązyć,bo inaczej nasze porady i gadanie jest na darmo. Napisałam wcześniej posta z porada,ale stwierdziłam,że to bez sensu,bo u Ciebie jest jakby wszystko na NIE.Ja widzę,że mogłabyś rozwiązać ten problem,ale Ty musisz w to wierzyc.Jesli będziesz poddawać się ciagłemu zniechęceniu i poczuciu nieszczęścia jesli będziesz ciągle uważać,że jesteś ofiarą to nic nie zdziałasz.
        Kiedyś usłyszałm takie zdanie mądrego człowieka,które bardzo mi w sercu zapadło,a mianowicie-miłość to nie jest to co czujesz,ale co robisz Miłośc to nie tylko uczucia,ale często akt naszej woli,miłość to poświęcenie. Może potrzeba Ci troszkę uległości i pokory względem męza,a uwierz,że to Ci się zwróci..Wiesz trudno jest naprawdę radzić nie znając Cię. Nie wiem w jakim duchu rozmawiasz z mężem?Czy w duchu miłosci,czy w bojowym duchu.W tym pierwszym zwycięzysz,w drugim odniesiesz porażkę.Żaden człowiek nie lubi jak się na nim wywiera presje,a tym bardziej duma męska tego nie zniesie,nie wiem kitka…

        • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

          Czyli Ci na nim zalezy – mimo wszystko – kochasz go = moze to nie jest takie szalencze uzucie jak napoczatku waszego zwiazku – ale z tego co piszesz to go kochasz.
          Myslalam sobie o Tobie wczoraj jak bylismy na spacerze z naszym synkiem – my z mezem robimy wszyst5ko razem. Totaln ie wszystko – poczawszy ze pracujemy razem)mamy swoja firme) Konczac na zakupach czy wyjssciach ze znajomymi itp.
          Moze sprobujcie… Mamy uklad – jedno z nas kapie malego druge usypia… Moze nie dzielcie obowiazkow – skoro to nie pomaga – moze robcie wszystko razem. To tez jakies rozwiazanie…..

          • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

            Ja też myślę, że cokolwiek by dziewczyny nie napisały, kitka ma gotową odpowiedź na “nie”.
            Chyba wszystkie jej odpowiedzi są “Nie, bo tak i tak”
            A co masz na myśli, koteczko, pisząc o pokorze i uległości wobec męża, bo szczerze mówiąc mnie przytkało 😉

            • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

              Rzeczywiśćie wyglada to niefajnie,skoro z drugiej strony nie ma chęci współpracy to mozna sobie zyły wypruć. Pozostaje chyba tylko ostateczna rozmowa…. A moze to cos da,chwilowy odpoczynek od siebie.

              • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                hmmm. Beatka jak by Ci tu wytłumaczyć…??:-)
                Nie wiem jak naprawdę jest w domu kitki,naprawdę nie wiem….
                Być może chodziło mi o taką kobiecą cichość. Mówię to z doswiadczenia jak to działa u mnie w domu.Gdybym zrzędziłą mojemu T co mi się w nim nie podoba,czego on w domu nie robi to nie byłaby to dla niego żadna zachęta i motywacja,a wręcz przeciwnie chłop się zatwardza w tym momencie czuje się do kitu,a kiedy ładnie go poproszę bez narzekania gotowy jest dla mnie zrobić wszystko.
                Wiesz chodzi mi konkretnie o postawę roszczeniową z której wypływają tylko pretensje co mi się nalezy.Już taka lista z litanią co robię ja a co on jest dla mnie przerażająca.Wydaje mi się,że nie tądy droga.
                Mążczyzna ma w naturze troskę i odpowiedzialnośc za rodzinę,ale wiele kobiet nie pozwala im na to.Ja też mam tendencje brać wiele rzeczy w swoje rece.Uległość i pokora to w moim mniemaniu pozwolenie męzowi na podejmowanie decyzji i spoleganie na jego decyzjach,a wtedy czuje się dowartosciowany i wywyzony przez żone. No taka jest natura męża.Wiem,że wielu męzczyzn jest leniwych i dobrze jest im być pod pantoflem i rządami zony,ale chyba takich jest niewielu

                • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                  Zgadzam sie z Toba – bo tez mnie zatkalo to pierwsze stwierdzenie – ale nazwala bym to inaczej – niz ulegloscia i pokora wobec meza. NAZwalabym to naszym kobiecym sprytem i umiejetnoscia podejscia meza(mezczzn) Narzekaniem i zrzedzeniem nie zadziemy daleko – to fakt:) Ale wlasnie tak jak piszesz:)…. to taka nasza cicha “bron”

                  • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                    [cyta]to taka nasza cicha “bron”


                    No lepiej nie mogłabym powiedzieć:-)))

                    • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                      Ja bym to nazwała dyplomacją 🙂
                      Ale wiesz, czasem mnie drażni traktowanie mężów jakby byli specjalnej troski 😉 Czasem same utwierdzamy ich w przekonaniu, że trzeba się uciekać w stosunku do nich do specjalnych wybiegów, żeby coś zrobili, a przecież są to ich OBOWIĄZKI…..Jak ładnie poproszę to wykąpie dziecko? Ja nie proszę ładnie, kąpie i już, bo to jego obowiązek, taki jak mój. Ciekawe czy oni tak się zastanawiają nad naszą psyche 😉

                      • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                        Beatka,ale Ty nie masz problemów z męzem…. Mi chodzi o upartego chłopa,który nie rozumie, ze żonie trzeba pomóc.I jako pierwszy krok to właśnie traktowanie go jako męża specjalnej troski tylko po to, zeby złapac z nim kontakt. Bo rozumiesz…kiedy Ty ciągle wymagasz i wymagasz,nie uśmiechniesz się do niego,bo czujesz ciągły żal i rozgoryczenie. Taki człowiek czuje się,że jest atakowany,czuje sie do kitu,a póżniej odwzajemnia swoje uczucia tym samym mówiac, ze żona tez jest do kitu .

                        • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                          🙂

                          • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                            Dziewczyny napisały tu dużo mądrych rzeczy,a ja napiszę tylko jedno spróbuj porozmawiać i trzymam kciuki.

                            • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                              Kotuś – ja mam pełną świadomość tego, że decyzja co zrobić z życiem należy do mnie (kilka razy z resztą o tym tu pisałam).
                              Piszesz, że u mnie wszystko jest na “nie”, ale przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem w jakim kontekście?
                              Kilka z dziewczyn radziło, bym zrobiła listę obowiązków – zrobiłam.
                              Prosiłyście mnie o odpowiedź na pytanie czego oczekuję od związku – odpowiedziałam.
                              Pytałyście o to, czy rozmawiałam z mężem – dość szeroko o tym pisałam w swoich postach.
                              Były też rady, bym na zimno się zastanowiła czy wyobraziła sobie życie bez męża – odpowiedziałam, co w chwili obecnej widzę.
                              Dlatego nie wiem do czego zmierza Twoje stwierdzenie, że jestem ogólnie na “nie”?
                              Opisuję także swoje samopoczucie, stan, w jakim aktualnie się znalazłam i stąd można odnosić wrażenie, że jestem nastawiona negatywnie do każdego rozwiązania, ale jak mam ruszyć z miejsca skoro aktualnie czuję się bezsilna, bez motywacji, bez perspektyw? To są fakty i przyznaję Ci, że mogłabym sobie poradzić z problemem, ale najpierw sama muszę w to uwierzyć. Wiem – o wiele łatwiej się wówczas działa. Tylko problem polega na tym, że mi tej wiary brakuje – stąd cały ten wątek.
                              Dzięki za wszelkie rady. Na pewno dały mi do myślenia i jak już się ocknę z marazmu, w który popadłam to zacznę się do nich stosować.

                              • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                                Beatka – zadaj mi jakieś pytanie dotyczące mojego związku, bym mogła odpowiedzieć jednoznacznie na “tak”
                                Wiem, że to, co pisałam brzmi dziwnie, może nawet śmiesznie, ale postaraj się choć przez chwilę wyobrazić sobie sytuację i życie jakie mam. Postaraj sobie wyobrazić, że żyjesz pod jednym dachem z osobą podobną do mojego męża. Nie znasz wszystkich szczegółów, bo nie opisywałam tego, bo tak naprawdę nie były sensem mojego wątku. Mam świadomość tego, co w takiej sytuacji powinno się zrobić – cokolwiek, by nie stać w miejscu. Tylko czasami człowiek na chwilkę się zatrzymuje w tym pędzie życia i rozmyśla, analizuje, podsumowuje, wybiega myślami w przyszłość i zastyga na moment. Ja właśnie jestem na tym etapie.
                                Nic nie poradzę na to, że w chwili obecnej nie widzę sensu przeprowadzenia rozmowy z mężem – którejś z kolei, że nie mogę wyjechać sobie do SPA o którym marzę, bo najzwyczajniej w świecie mnie na to nie stać (aktualnie mam 40 zł na koncie, które musi starczyć na życie do 28 lipca) itd. To są fakty Beatka, a że chwilowo jestem w matni i nie umiem podjąć żadnej decyzji – cóż – życie.

                                • Re: Wysiadam albo już wysiadłam

                                  W odpowiedzi na:


                                  Już taka lista z litanią co robię ja a co on jest dla mnie przerażająca.Wydaje mi się,że nie tądy droga.


                                  1. Listę zrobiłam tylko dlatego, że część z Was sugerowała, by takie coś zrobić.
                                  2. Mąż jej na oczy nie widział i najprawdopodobniej nie zobaczy – kilka postów wcześniej właśnie o tym pisałam.

                                  Znasz odpowiedź na pytanie: Wysiadam albo już wysiadłam

                                  Dodaj komentarz

                                  Angina u dwulatka

                                  Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                  Czytaj dalej →

                                  Mozarella w ciąży

                                  Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                  Czytaj dalej →

                                  Ile kosztuje żłobek?

                                  Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                  Czytaj dalej →

                                  Dziewczyny po cc – dreny

                                  Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                  Czytaj dalej →

                                  Meskie imie miedzynarodowe.

                                  Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                  Czytaj dalej →

                                  Wielotorbielowatość nerek

                                  W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                  Czytaj dalej →

                                  Ruchome kolano

                                  Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                  Czytaj dalej →
                                  Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                  Logo
                                  Enable registration in settings - general