Z dzieckiem za reke?

Patrze przez okno i az mi serce staje jak widze matke idaca z pustym wozkiem, a za nia pare ladnych metrow drepcze dwulatek. chodnik, teren zabudowany.
czy ja przesadzam, ze swojemu dziecku bym nie zaufala? i pytanie-kiedy dziecko jest na tyle ‘duze’ ze moze ‘samo’ isc ulica?

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Z dzieckiem za reke?

  1. Zamieszczone przez beamama
    Szłaś tyłem? 😉

    A bo to raz 😉

    • Zamieszczone przez telimena
      A bo to raz 😉

      Czego to się nie robi, żeby dzieciak na swoim postawił :p

      • Zamieszczone przez beamama
        Czego to się nie robi, żeby dzieciak na swoim postawił :p

        Eee tam ja czasowa jestem, nie patrze na to w ten sposób – pewnie gdybym go okrążyła i szła za nim też by mu różnicy nie robiło 😉 Raz ja idę tyłem raz Młody 😉

        Nasze spacery dla kogoś z zewnątrz ogólnie muszą ciekawie wyglądać 😉 Jak pada deszcz to oboje w kaloszach skaczemy po kałużach, przy innej okazji oboje staramy się chodzić środkiem płytki bez deptania linii itp…

        • Tu dzieciaki – zdecydowanie starsze niż dwulatki – szły za rękę i tak było o włos od tragedii, moim zdaniem nie ma co popuszczać przy jezdni, chce chodzić za rękę dwulatek, czy nie chce, ma chodzić i już.

          • Moja koleżanka ( tak na marginesie – bezdzietna singielka) dostaje białej gorączki jak widzi sytuację kiedy najperw idzie matka a dopiero za nią ciągnie sie dziecko i nie sadzę aby był to przejaw jej przewraźliwenia raczej zdrowego rozsądku.

            Nigdy nie pozwoliłam aby moje dziecka ciągneło się za mną bo nie widziłam sensu takiego chodzenia. Albo idziemy razem albo wcale. Jeżeli dziecko zostawało w tyle był to sygnał, że ja ide za szybko i to ja jako osoba dorosłam musze dostosować swoje tępo to tępa dziecka a nie na odwrót

            Moja córka niedługo skończy 9 lat a mimo tego gdy wychodzimy z domu sama wciska mi łapę w moja rekę, ale nie dlatego, że sie boi albo, że ja jej każe. Poprostu to lubi. A mnie guzik obchodzi, że sobie inni mogą pomyśleć: taka duża i za raczkę. Mam świadomość ze za rok może dwa w ogóle nie będzie chciała ze mna chodzi więc cieszę się teraz każdą taką chwilą.

            Jak idziemy po chodniku staram się iśc od strony ulicy.
            Sama doświadczam na codzien, że jak idę skrajem wąskiego chodnika ( a taki mamy koło domu) jestem czasami zmuszona zejść na ulicę aby swobodnie iść dalej. Zdażyło mi się, że zostałam przez przypadek zepchnięta z tego chodnika na ulicę bo ludzi czasami chodzą jak śnięci.
            Powiem Wam jeszcze, że jak dochodzę do przejścia dla pieszych to zatrzymuję się przynajmniej półtora metra od krawężnika.

            I powyższe zachowania nie są przejawiem mojego przewrażliwienia.

            Jestem kierowcą. Jeżdząc po mieście samochodem do białej gorączki doprowadzają mnie sytuacji kiedy piesi chcący przejść na druga stronę zatrzymują się na skraju krawężnika i czekają na zmianę świateł ( Nie rozumiem takich zachowań. Będą szybciej przez to czy co? ) albo idą skrajem po krawęzniku prawego chodnika, tak że nie widzą samochodów za sobą. Nigdy nie mam pewności czy przypadkiem za chwile taki ktoś nie straci równowagi, nie potknie się, nie wejdzie w dziure, żle stanie albo przez przypadek ktoś popchnie niechcący takiego delikwenta, który w efekcie końcowym wyląduje mi w najlepszym razie na masce a nie pod kołami.

            Kierując w takich przypadkach nie dość że muszę uważać na światła, innych kierowców to jeszcze na pieszych idących po chodniku. A jak widzę dziecko idące albo jadące na rowerku z dala od rodziców to już w ogóle mam oczy w koło głowy. Bo jak nie nie jestem pewna zachowań dorosłych ludzi w takich przypadkach to dzieciom tym bardziej nie mogę wierzyć. I to mnie irytuje, że ja przez czyjąś niefrasobliwość, zmuszona jestem za nich myśleć.

            Do obłędu doprowadza mnie również sytuacja kiedy mamuśka z wózkiem chcą przejść przez ulicę najpier wystawia wózek prawie kołami na jezdni i dopiero sprawadza czy droga wolna.

            Mój kolega kiedyś w takim przypadku zatrzymał się na pasach wysiadł i operd…. kobietę przy wszystkich, że jak tak lubi ryzyko to niech swoją dupę najpier wystawi a potem wózek.
            Niestety jest to częsty widok.

            • Fasolada raz użylam szelek, jak musialam wyjsc do sklepu obok a bylam sama.. Znowu wyprawa wozkiem to masakra bo wtedy mieszkalismy na 8 pietrze z waska winda. Zalozylam szelki i wyszlismy. Ludzie mozna dziwnie reaguja ale tzn ze nie mieli do czynienia z aktywnymi i kreatywnymi dziecmi ;). Przewaznie jak bylo blisko szlismy za reke, a dalej to wózkiem jeszcze.

              W żłobku mieli wozki plus szelki, moi roznie czasem chodzili w szelkach czasem jechali. W p-lu jak wychodzą na spacer to parami.

              • Zamieszczone przez Freda
                Moja koleżanka ( tak na marginesie – bezdzietna singielka) dostaje białej gorączki jak widzi sytuację kiedy najperw idzie matka a dopiero za nią ciągnie sie dziecko i nie sadzę aby był to przejaw jej przewraźliwenia raczej zdrowego rozsądku.

                Nigdy nie pozwoliłam aby moje dziecka ciągneło się za mną bo nie widziłam sensu takiego chodzenia. Albo idziemy razem albo wcale. Jeżeli dziecko zostawało w tyle był to sygnał, że ja ide za szybko i to ja jako osoba dorosłam musze dostosować swoje tępo to tępa dziecka a nie na odwrót

                Moja córka niedługo skończy 9 lat a mimo tego gdy wychodzimy z domu sama wciska mi łapę w moja rekę, ale nie dlatego, że sie boi albo, że ja jej każe. Poprostu to lubi. A mnie guzik obchodzi, że sobie inni mogą pomyśleć: taka duża i za raczkę. Mam świadomość ze za rok może dwa w ogóle nie będzie chciała ze mna chodzi więc cieszę się teraz każdą taką chwilą.

                Jak idziemy po chodniku staram się iśc od strony ulicy.
                Sama doświadczam na codzien, że jak idę skrajem wąskiego chodnika ( a taki mamy koło domu) jestem czasami zmuszona zejść na ulicę aby swobodnie iść dalej. Zdażyło mi się, że zostałam przez przypadek zepchnięta z tego chodnika na ulicę bo ludzi czasami chodzą jak śnięci.
                Powiem Wam jeszcze, że jak dochodzę do przejścia dla pieszych to zatrzymuję się przynajmniej półtora metra od krawężnika.

                I powyższe zachowania nie są przejawiem mojego przewrażliwienia.

                Jestem kierowcą. Jeżdząc po mieście samochodem do białej gorączki doprowadzają mnie sytuacji kiedy piesi chcący przejść na druga stronę zatrzymują się na skraju krawężnika i czekają na zmianę świateł ( Nie rozumiem takich zachowań. Będą szybciej przez to czy co? ) albo idą skrajem po krawęzniku prawego chodnika, tak że nie widzą samochodów za sobą. Nigdy nie mam pewności czy przypadkiem za chwile taki ktoś nie straci równowagi, nie potknie się, nie wejdzie w dziure, żle stanie albo przez przypadek ktoś popchnie niechcący takiego delikwenta, który w efekcie końcowym wyląduje mi w najlepszym razie na masce a nie pod kołami.

                Kierując w takich przypadkach nie dość że muszę uważać na światła, innych kierowców to jeszcze na pieszych idących po chodniku. A jak widzę dziecko idące albo jadące na rowerku z dala od rodziców to już w ogóle mam oczy w koło głowy. Bo jak nie nie jestem pewna zachowań dorosłych ludzi w takich przypadkach to dzieciom tym bardziej nie mogę wierzyć. I to mnie irytuje, że ja przez czyjąś niefrasobliwość, zmuszona jestem za nich myśleć.

                Do obłędu doprowadza mnie również sytuacja kiedy mamuśka z wózkiem chcą przejść przez ulicę najpier wystawia wózek prawie kołami na jezdni i dopiero sprawadza czy droga wolna.

                Mój kolega kiedyś w takim przypadku zatrzymał się na pasach wysiadł i operd…. kobietę przy wszystkich, że jak tak lubi ryzyko to niech swoją dupę najpier wystawi a potem wózek.
                Niestety jest to częsty widok.

                Freda, zgadzam się co do joty ze wszystkim 🙂
                Moja kończy niedługo 10 lat, pannica niewiele niższa ode mnie i nadal lubi ze mną chodzić za rękę nawet w centrum handlowym. Gorzej, że zaczyna robić sobie żarty, że “musi prowadzić swoją staruszkę za rękę” Bardzo lubię ten gest, gdy łapie mnie za dłoń i mówi “choć mamcia”, bardzo…. :Kocham:

                • Zamieszczone przez Usianka
                  Freda, zgadzam się co do joty ze wszystkim 🙂
                  Moja kończy niedługo 10 lat, pannica niewiele niższa ode mnie i nadal lubi ze mną chodzić za rękę nawet w centrum handlowym. Gorzej, że zaczyna robić sobie żarty, że “musi prowadzić swoją staruszkę za rękę” Bardzo lubię ten gest, gdy łapie mnie za dłoń i mówi “choć mamcia”, bardzo…. :Kocham:

                  Tak samo zgadzam się z Fredą i podpisuję się pod tym obiema rękami. Tak samo jestem kierowcą i szlag mnie trafia gdy rodzice na siłę ciągną swoje pociechy tam gdzie nie ma przejścia albo próbują przejść na czerwonym tak jakby ich zbawiła ta minuta… Zresztą ostatnio o mały włos właśnie nie potrąciłam takiej opiekunki która niemal mi wbiegła pod samochód bo jej dziecię zawołało kupę a po drugiej stronie ulicy były akurat małe zarośla…Opier… ją solidnie ale podejrzewam że spłynęło to po niej jak po kaczce
                  Moja sześcioletnia dama także trzyma mnie za rękę. I chociaż jeszcze nie nazywa mnie “staruszką” to kto wie co będzie za trzy, cztery lata. Na spacerach w przedszkolu chodzą w parach.

                  • o tak, wystawianie ‘czujki’w postaci wozka na pasach jest bardzo popularne, ehh.
                    o przedszkole pytalam bo mieszkam na trasie kociol-przedszkole ss zakonnych. chodnik jest waski, jak ide z m, to musze pol roku z przodu. i te drobniaki niemal codziennnie ida do kosiolka, siostra na poczatku, cywil na koncu a w srodku kilka metrow Drobiazgow (wiekszosc wielkosciowo przypomina mojego 2latka). jesli jedno drugie by popchenlo-laduje odd razu na jezdni…
                    oj, nie podobaja mi sie te spacery :/

                    • Jako że chyba tylko ja dopuszczam sytuacje w której 2-latek chodzi bez trzymania za rączkę aby nie zostać już na wieki wieków najbardziej nieodpowiedzialna matką na forum pokaże Wam jak u nas wyglądają chodniki

                      Uploaded with

                      To jest nasza trasa do parku, którą przemierzamy codziennie jeśli tylko pogoda na to pozwala – podobnie wygląda w 2 stronę w kierunku sklepów i poczty – zrobiłam dzisiaj specjalnie zdjęcia na poparcie argumentu ze wszystko zależy od tego jakimi chodnikami chodzimy 😉

                      • Mikołaj (2 i 7 m-cy) na spacery chodzi ze mną za rękę. Mam do niego ograniczone zaufanie bo nie zawsze reaguje na słowo “stój”. Mieszkam na osiedlu gdzie nie przy wszystkich ulicach są chodniki, trzeba iść poboczem lub po prostu jezdnią. Chociaż ostatnio tak ok 5 metrów przed bramą puszczam jego rękę ale jestem dosłownie z pół metra za nim. Z rowerkiem biegowym też bałabym się z nim wyjść widząc co wyczynia na naszym podwórku. Potrafi rozpędzić się po czym jadąc nie patrzy przed siebie tylko gdzieś w bok i mam wrażenie, że zaraz przywali w ścianę domu.

                        • Telima, świetne macie te chodniki, u nas sytuacja wygląda tak:

                          • U mnie podobnie jak u Uli, dlatego ręka obowiązuje.

                            • Ja się zgadzam z Fasoladą – mnie też przeraża widok, gdy 2 latek idzie sam przy drodze. Można opowiadać o tym, jaki to on odpowiedzialny bla bla bla – dla mnie matka jest nieodpowiedzialna, Tyle!

                              • Zamieszczone przez Olesia
                                Ja się zgadzam z Fasoladą – mnie też przeraża widok, gdy 2 latek idzie sam przy drodze. Można opowiadać o tym, jaki to on odpowiedzialny bla bla bla – dla mnie matka jest nieodpowiedzialna, Tyle!

                                amen

                                • Zamieszczone przez Freda

                                  […]

                                  Do obłędu doprowadza mnie również sytuacja kiedy mamuśka z wózkiem chcą przejść przez ulicę najpier wystawia wózek prawie kołami na jezdni i dopiero sprawadza czy droga wolna.

                                  Mój kolega kiedyś w takim przypadku zatrzymał się na pasach wysiadł i operd…. kobietę przy wszystkich, że jak tak lubi ryzyko to niech swoją dupę najpier wystawi a potem wózek.
                                  Niestety jest to częsty widok.

                                  No właśnie zastanawiałam się jak to robić. Sugerujesz wejście tyłem na jezdnię i przechodzenie tyłem przez ulicę z wózkiem, czy może obrót na środku drogi o 180 stopni?

                                  Idąc do żłobka muszę przejść przez mocno uczęszczaną ulicę. Codziennie jest tam korek i samochody jadą wolno, ale jadą i jadą i końca nie widać. I mogę tak stać i stać i nie ma szans, żeby ktoś się przed pasami przy których nie ma świateł zatrzymał. Próbowałam. Rekordowo wytrzymałam 15 minut, a i tak mnie nikt nie puścił. Nie ma innej opcji niż wtargnięcie na jezdnię.
                                  O włos od tragedii było raz. Samochód się zatrzymał, ja jestem już prawie w połowie pasów, w tym momencie zza stojącego auta wyjechał motocykl ze sporą prędkością. Nie miał gdzie odbić (korek jest na tej ulicy w obie strony) i przejechał przed wózkiem dosłownie na centymetry.

                                  • Opisany przeze mnie incydent z kolegą dotyczył sytuacji w którym kobieta stała na czerwonym świetle czekając na zmianę świateł.

                                    Ja zawsze robiłam w ten sposób, że stałam z wózkiem tak na oko przynajmniej półtora metra od jezdni i czekałam aż inny ludzi zaczną przechodzić i oni wymuszą zatrzymanie samochodów, lub czekałam do skutku.

                                    Starałam się stawać tak, aby innych przechodzących ludzi mieć z przodu i zawsze po stronie nadjeżdżających samochodów.

                                    Jak byłam sama przy przejściu stawałam, albo obok wózka również od strony nadjeżdżających samochodów, wózek był lekko za mną trzymałam go wówczas za gondolę albo wózek ustawiałam bokiem do jezdni, lub mniej więcej za mną trzymając go wyprostowaną ręką tak aby go jeszcze bardziej odsunąć od jezdni, druga łapa w górę, wzrok utkwiony w kierowcę i odpowiednia mimika twarzy . Miałam ciężki, mało zwrotny i kobylasty wózek, ale dawałam radę nim wykręcić. Nie jestem przesadnie ostrożna, ale na drodze zawsze trzymam się zasady ograniczonego zaufania.

                                    Muszę jednak przyznać,że nigdy nie byłam w takiej sytuacji ja Ty. Mam na myśli, że sama na przejściu przy bardzo ruchliwej drodze bez świateł. Nie wiem czy nie starałabym się w takim przypadku nadłożyć drogi i poszukać bezpieczniejszego przejścia jeżeli jest taka możliwość, ale jestem pewna, że nigdy, naprawdę nigdy nie wystawiłabym wózka na jezdnię w celu zmuszenia kierowcy do zatrzymania

                                    • halinasuperdziewczyna Dodane ponad rok temu,

                                      Usmialam sie z tych kombinacji wozkowych 🙂

                                      • Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
                                        Usmialam sie z tych kombinacji wozkowych 🙂

                                        Ufff kamień z serca że nie jestem jedyna…

                                        • Nigdy nie wyjechałam wózkiem na jezdnie. I jak widzę takie mamuśki to mam ochotę im nakopać za głupotę.
                                          A kombinacje z wózkiem zdarzały mi się czasem.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Z dzieckiem za reke?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general