Z dzieckiem za reke?

Patrze przez okno i az mi serce staje jak widze matke idaca z pustym wozkiem, a za nia pare ladnych metrow drepcze dwulatek. chodnik, teren zabudowany.
czy ja przesadzam, ze swojemu dziecku bym nie zaufala? i pytanie-kiedy dziecko jest na tyle ‘duze’ ze moze ‘samo’ isc ulica?

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Z dzieckiem za reke?

  1. Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
    Usmialam sie z tych kombinacji wozkowych 🙂

    Zamieszczone przez telimena
    Ufff kamień z serca że nie jestem jedyna…

    Wiem, że to może komicznie wyglądać, albo ja dziwnym językiem to opisałam ale w rzeczywostości wszystko szło raczej sprawnie.

    I oczywiście nie było potrzeby aby w ten sposób kombinowac przed każdym przejściem.

    Mówiłam o sytuacjach ekstremalnych.

    • freda, zgadzam sie z Toba w 100procentach. dla nie naturalne jest stawianie wozka rownolegle do drogi. wozek akurat mam fajny 😉 wiec nie jest problemem lewa reaka w miejscu skrecic go na droge. ale nawet gdyby to byl jakos tluk komunistyczny nie wyobrazam sobie wystawiania czujki na ulice. nigdy tez nie wypuszczam wozka z reki (nie mylic z dloni) jak szukam czegosc w torbie. a dodam ze mam tylko jedna reke-w drugiej starszak.

      • ponadto mieszkamm w czesci polski o chyba najnizszzej kulturze kierwocow, natomiast kiedy ide z wozkiem wyjatkowo 1-2samochody sie nie zatrzyymaja… sprawa wyglada oczywiscie zupelnie inaczej kiedy mam (mialam) dziecko w nosidle-kruszynki nikt nie dostrzegal.
        swoja droga uznal tez nosidllo za niebezpieczne w ruchu miejskim… Najpewniej siee czuje kiedy Ludu jedzie ww nosidle

        • dzieci me chodziły i przy mnie, i przede mną i za mną co nie oznaczało, że nie miałam ich na oku
          do furii doprowadzają mnie rozpędzeni, mający wszystko w dupie rowerzyści na ścieżkach przy bulwarach itp. gdzie masa dzieci pół metra dalej
          do furii doprowadzają mnie opiekunowie wystawiający koła wózka na jezdnię celem wymuszenia zatrzymania kierowcy – toż do cholery i na chodniku ich zobaczę
          do obrzydzenia doprowadza mnie osoba z dzieckiem za rękę a w drugiej ręce papieroch bleeee

          • halinasuperdziewczyna Dodane ponad rok temu,

            Ja jednak uwazam, ze przecietnie inteligentny rodzic jest w stanie przewidziec zagrozenia, ktore przewidziec sie dadza. Ocenic gdzie i kiedy ich dziecko moze isc samo, a gdzie bezwzglednie pod kontrola. Byc czujnym tam, gdzie czujnosc jest wymagana.
            Nigdy nie wpadlabym na to, zeby trzymac za reke dz
            iecko z pilka, poniewaz to pilka jest dla mnie zagrozeniem. I nie tylko dla mojego dziecka, sle i dla uczestniczacych w ruchu kierowcow.
            Zabralabym pilke.
            Wozek zawsze pchalam przed soba. Bez cudowania. Ot jestem na tyle bystra, ze potrafie ocenic zagrozenie. Zarowno idac z wozkiem jak i bez.
            Ponadto znam temperament wlasnych dzieci, co bardzo ulatwia mi przewidywanie ich zachowan.
            Nie mam morderczych zapedow w stosunku do matek postepujacych inaczej niz ja, albowiem sadze, ze i one sa na tyle bystre, ze potrafia wiele przewidziec.
            Nie da sie oczywiscie przewidziec, ze pijany kierowca wjedzie na chodnik, albo ze ktos rzuci w nas cegla, ale normalne codzienne sytuacje sa dla mnie przewidywalne.

            • Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
              Ja jednak uwazam, ze przecietnie inteligentny rodzic jest w stanie przewidziec zagrozenia, ktore przewidziec sie dadza. Ocenic gdzie i kiedy ich dziecko moze isc samo, a gdzie bezwzglednie pod kontrola. Byc czujnym tam, gdzie czujnosc jest wymagana.
              Nigdy nie wpadlabym na to, zeby trzymac za reke dz
              iecko z pilka, poniewaz to pilka jest dla mnie zagrozeniem. I nie tylko dla mojego dziecka, sle i dla uczestniczacych w ruchu kierowcow.
              Zabralabym pilke.
              Wozek zawsze pchalam przed soba. Bez cudowania. Ot jestem na tyle bystra, ze potrafie ocenic zagrozenie. Zarowno idac z wozkiem jak i bez.
              Ponadto znam temperament wlasnych dzieci, co bardzo ulatwia mi przewidywanie ich zachowan.
              Nie mam morderczych zapedow w stosunku do matek postepujacych inaczej niz ja, albowiem sadze, ze i one sa na tyle bystre, ze potrafia wiele przewidziec.
              Nie da sie oczywiscie przewidziec, ze pijany kierowca wjedzie na chodnik, albo ze ktos rzuci w nas cegla, ale normalne codzienne sytuacje sa dla mnie przewidywalne.

              Lubię to 😉

              • Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
                Ja jednak uwazam, ze przecietnie inteligentny rodzic jest w stanie przewidziec zagrozenia, ktore przewidziec sie dadza. Ocenic gdzie i kiedy ich dziecko moze isc samo, a gdzie bezwzglednie pod kontrola. Byc czujnym tam, gdzie czujnosc jest wymagana.
                Nigdy nie wpadlabym na to, zeby trzymac za reke dz
                iecko z pilka, poniewaz to pilka jest dla mnie zagrozeniem. I nie tylko dla mojego dziecka, sle i dla uczestniczacych w ruchu kierowcow.
                Zabralabym pilke.
                Wozek zawsze pchalam przed soba. Bez cudowania. Ot jestem na tyle bystra, ze potrafie ocenic zagrozenie. Zarowno idac z wozkiem jak i bez.
                Ponadto znam temperament wlasnych dzieci, co bardzo ulatwia mi przewidywanie ich zachowan.
                Nie mam morderczych zapedow w stosunku do matek postepujacych inaczej niz ja, albowiem sadze, ze i one sa na tyle bystre, ze potrafia wiele przewidziec.
                Nie da sie oczywiscie przewidziec, ze pijany kierowca wjedzie na chodnik, albo ze ktos rzuci w nas cegla, ale normalne codzienne sytuacje sa dla mnie przewidywalne.

                Się podpiszę…

                • a ja nie, bo reakcji dzieci nie da się czasem przewidzieć. Oczywiście, są na świecie rodzice nie bojący się niczego, ja wolę dmuchać na zimne 😉

                  • Zamieszczone przez Olesia
                    a ja nie, bo reakcji dzieci nie da się czasem przewidzieć. Oczywiście, są na świecie rodzice nie bojący się niczego, ja wolę dmuchać na zimne 😉

                    Olesia – to nie jest tak, że się nie boję – staram się tylko wypośrodkować moją ostrożność i zapobiegliwość z prawem mojego dziecka do poznawania świata, do dziecięcej beztroski…
                    To nie jest tak że środkiem ruchliwej ulicy idę przodem a za mną smętnie wlecze się mój dwulatek – dostosowuję nadzór i jego “szczelność” do sytuacji – pokazałam jak wyglądają chodniki u nas na osiedlu – barierka plus półtorametrowy trawnik – czy naprawdę uważasz że w takich warunkach konieczne jest prowadzenie dziecka za rękę?

                    • Zamieszczone przez Olesia
                      a ja nie, bo reakcji dzieci nie da się czasem przewidzieć.

                      Tak samo jak nie przewidzisz, że na głowę doniczka spadnie.
                      Szłam z M skwerem Kościuszki,nie więcej jak metr za mną kobieta, miedzy nas runęła wielka donica… ile? ułamki sekund?
                      Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by się położył

                      • Zamieszczone przez lilavati
                        Tak samo jak nie przewidzisz, że na głowę doniczka spadnie.
                        Szłam z M skwerem Kościuszki,nie więcej jak metr za mną kobieta, miedzy nas runęła wielka donica… ile? ułamki sekund?
                        Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by się położył

                        ale chyba zależy nam na minimalizowaniu ryzyka a nie na wierze w fatum?

                        • halinasuperdziewczyna Dodane ponad rok temu,

                          Minimalizowac sobie mozna, fatum i tak nas dopadnie jak zechce i gdzie zechce….. 😉

                          • ryzyko minimalizuje rozsądek o którym Hslina pisała

                            czarnowidztwem możemy się jedynie nabawic nerwicy lękowej a dziecka prowadzanego wiecznie za rękę jedynie skrzywienia kręgosłupa nabawimy bo na pewno nie nauczy go to niczego więcej niz spacer kilka metrow za czujnym rodzicem

                            Zamieszczone przez Fasolada
                            ale chyba zależy nam na minimalizowaniu ryzyka a nie na wierze w fatum?

                            • To wszystko zależy przy jakiej drodze się chodzi,
                              choć pewnie jeśli coś ma się zdarzyć to i na polnej dróżce się zdarzy.

                              U mnie chodnik jest wąski, do tego bardzo blisko jezdni, po której mkną tiry jak szalone.
                              Nie wyobrażam sobie spaceru z dwulatkiem puszczonym wolno.

                              • Zamieszczone przez Zuzel
                                Idąc do żłobka muszę przejść przez mocno uczęszczaną ulicę. Codziennie jest tam korek i samochody jadą wolno, ale jadą i jadą i końca nie widać. I mogę tak stać i stać i nie ma szans, żeby ktoś się przed pasami przy których nie ma świateł zatrzymał. Próbowałam. Rekordowo wytrzymałam 15 minut, a i tak mnie nikt nie puścił. Nie ma innej opcji niż wtargnięcie na jezdnię.
                                O włos od tragedii było raz. Samochód się zatrzymał, ja jestem już prawie w połowie pasów, w tym momencie zza stojącego auta wyjechał motocykl ze sporą prędkością. Nie miał gdzie odbić (korek jest na tej ulicy w obie strony) i przejechał przed wózkiem dosłownie na centymetry.

                                Zuz, to jest karalne. Niestety nagminne. Polscy kierowcy nie dosc ze bardzo czesto nie potrafią jezdzic to jeszcze sa zwykłymi chamami.
                                Ja naleze do tej grupy matek, ktora po prostu stawała przy pasach (ale tez nie metr od kraweznika) i czekała az kierowcy sie zatrzymają – bez ekwilibrystyki. Jako kierowca staram sie zatrzymywac widząć przed przejsciem pieszych, przy czym wczesniej zerkam w lusterko, czy ktos z tyłu nie pędzi jak wariat, bo moze nie da rady wyhamowac i nieszczescie gotowe. Niestety co najmniej kilka razy zdarzyło mi sie, ze osoby jadące wolniej niż ja na pasie obok nie zatrzymały się. Takie sytuacje dają inny punkt widzenia i nie pozwalają mi ufac kierowcom w PL, gdy jestem pieszym (to trochę w kwestii punktu widzenia Haliny).

                                Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
                                Usmialam sie z tych kombinacji wozkowych 🙂

                                Zamieszczone przez telimena
                                Ufff kamień z serca że nie jestem jedyna…

                                Bo to i troche smiesznie było opisane 😉 Ale wydźwięk ma smutny, niestety….

                                Zamieszczone przez telimena
                                Olesia – to nie jest tak, że się nie boję – staram się tylko wypośrodkować moją ostrożność i zapobiegliwość z prawem mojego dziecka do poznawania świata, do dziecięcej beztroski…
                                To nie jest tak że środkiem ruchliwej ulicy idę przodem a za mną smętnie wlecze się mój dwulatek – dostosowuję nadzór i jego “szczelność” do sytuacji – pokazałam jak wyglądają chodniki u nas na osiedlu – barierka plus półtorametrowy trawnik – czy naprawdę uważasz że w takich warunkach konieczne jest prowadzenie dziecka za rękę?

                                No, mojego w takich okolicznościach trzeba Nie protestuje – szybko go przyuczyłam do takiego zachowania i wyjasniłam zasady bezpieczenstwa. Uwazam, ze co by nie mówic w Polskich realiach o przerozne dziwne wypadki w – wydawaloby sie – bezpiecznych miejscach nietrudno.
                                Młoda natomiast zastosowala swoja metodę dydaktyczną przed domem – pokazała mu na naszej wewnetrznej drodze (ruch tylko sąsiedzki z minimalną prędkościa bo w kazdym domu dzieci a droga słuzy im stosunkowo czesto do zabawy) rozjechanego slimaka i powiedziała, ze jak nie bedzie słuchal mamy, taty, babć i jej i bedzie nam zwiewał, to tez go moze tak samochod przejechac. Pojął szybko i teraz sam uczy sąsiadów

                                • Zamieszczone przez Usianka

                                  Młoda natomiast zastosowala swoja metodę dydaktyczną przed domem – pokazała mu na naszej wewnetrznej drodze (ruch tylko sąsiedzki z minimalną prędkościa bo w kazdym domu dzieci a droga słuzy im stosunkowo czesto do zabawy) rozjechanego slimaka i powiedziała, ze jak nie bedzie słuchal mamy, taty, babć i jej i bedzie nam zwiewał, to tez go moze tak samochod przejechac. Pojął szybko i teraz sam uczy sąsiadów

                                  Super dzieciaki 🙂

                                  • Zamieszczone przez telimena
                                    Olesia – to nie jest tak, że się nie boję – staram się tylko wypośrodkować moją ostrożność i zapobiegliwość z prawem mojego dziecka do poznawania świata, do dziecięcej beztroski…
                                    To nie jest tak że środkiem ruchliwej ulicy idę przodem a za mną smętnie wlecze się mój dwulatek – dostosowuję nadzór i jego “szczelność” do sytuacji – pokazałam jak wyglądają chodniki u nas na osiedlu – barierka plus półtorametrowy trawnik – czy naprawdę uważasz że w takich warunkach konieczne jest prowadzenie dziecka za rękę?

                                    Nie u Ciebie sytuacja jasna, zazdroszczę jednak innym rodzicom, którzy są tak na 100 albo i 200 % pewnie małych dzieci, że idą przy ruchliwej ulicy obok. Ja wiem, dla kazedo jego dziecko jest asem, no ale jednak….

                                    • Zamieszczone przez lilavati
                                      Tak samo jak nie przewidzisz, że na głowę doniczka spadnie.
                                      Szłam z M skwerem Kościuszki,nie więcej jak metr za mną kobieta, miedzy nas runęła wielka donica… ile? ułamki sekund?
                                      Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by się położył

                                      Ale doniczka to może 0,000001 % szansy, a to, że dziecko wyskoczy na ruchliwą ulicę bo np. kotek tam idzie, to ok 50%

                                      • Zamieszczone przez telimena
                                        Olesia – to nie jest tak, że się nie boję – staram się tylko wypośrodkować moją ostrożność i zapobiegliwość z prawem mojego dziecka do poznawania świata, do dziecięcej beztroski…

                                        Myślę, że matki prowadzące dwulatka za rękę chodnikiem przy ruchliwej ulicy (BEZ BARIEREK) nie odbierają mu dziecięcej beztroski i prawa do poznawania świata.
                                        Dziś byłam świadkiem, jak dwulatka, rezolutna, wygadana, odpieluszona dawno itd prawie odgryzła swojej półrocznej siostrze palec u nogi
                                        Na Boga, to tylko dwulatki, jak zostawić takiego z tyłu za sobą przy ulicy, gdzie jeżdżą samochody – bo o tym mowa w tym wątku, nie o barierkach, czy innych udogodnieniach…..

                                        • wow – bea, para na wczasach!

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Z dzieckiem za reke?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general