Centrum Pośrednictwa “Elizabeth” – Matki Zastępcze Surogatki formalnie jest agencją pracy tymczasowej. W rzeczywistości praca zatrudnionych tam kobiet polega na wynajmowaniu bezdzietnym parom brzucha na ich zarodek. Prawo tego nie zabrania – Polska nie ratyfikowała jeszcze europejskiej konwencji bioetycznej, która zakazuje takich transakcji. Ale też nasze prawo na to nie zezwala – nie ma żadnego przepisu, które by regulowało taki proceder. Po prostu dziura prawna. Dlatego właśnie lukratywna działalność agencji Elizabeth pozostaje poza wszelką kontrolą. I to pokazuje nasza dziennikarska prowokacja.
Skorzystanie z usług surogatek jest niezwykle łatwe. Podczas dwóch wizyt w agencji Elizabeth nasi reporterzy dokonali transakcji na poczęcie życia, jakby wybierali panią do sprzątania. W katalogu matek zastępczych znajdują się ich dane: wiek czy zawód, ich zdjęcia, a nawet zdjęcia ich własnych dzieci, żeby zachęcić klientów. Wystarczy mieć pieniądze.
Gdybyśmy nie przerwali tej dziennikarskiej prowokacji, dwójka naszych reporterów jeszcze przed wakacjami mogłaby się cieszyć ciążą wynajętej przez nich matki zastępczej. Z katalogu centrum wybrali już kobiety, których usługami byli zainteresowani, i podpisali stosowną umowę z właścicielką agencji Elżbietą Szymańską.
dla tych ktore nie chcą rodzic – strzał w 10;)
dla tych które chcą zarobić – strzał w 10;)
To machina do zarabiania pieniędzy. Za samo pośrednictwo nasi reporterzy zapłacili Szymańskiej 4,5 tys. zł. Gdyby kontynuowali transakcję, musieliby zapłacić jeszcze ok. 100 tys. zł. Między innymi kilkanaście tysięcy złotych za zabieg in vitro i co najmniej 50 tys. zł za samo wynajęcie brzucha. Właścicielka Elizabeth twierdzi, że każdego miesiąca rozmawia z kilkunastoma parami zainteresowanymi jej usługami. Korzystają z nich bezdzietne pary. Wynajęta matka zastępcza przyjmuje ich wspólny zarodek do swojego brzucha i rodzi im ich dziecko. Swój brzuch traktuje jak inkubator. Jak zapewnia właścicielka agencji, surogatka po porodzie zrzeka się praw do dziecka, a ojciec noworodka pozwala przysposobić go swojej partnerce. Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, ostrzegają jednak, że podpisane w agencji dokumenty na ten temat są bezwartościowe – jeśli surogatka po porodzie zdecyduje, że nie chce oddawać dziecka, najemcy jej brzucha będą bezsilni. Prawo stanie po jej stronie, bo w świetle prawa to ona jest matką. Klienci Szymańskiej o tym nie wiedzą.
co o tym sądzicie?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Z serii – pomysł na biznes
dziekuje, nie czytalam artykulu:)
Bruni, przecież napisałam, że moje odczucia to teoria, bo nie jestem przecież w stanie stwierdzić, jak bym się zachowała po urodzeniu dziecka.
Mnie chodzi tylko o sam fakt, że w pierwszej ciąży było mi tak dobrze z brzuchem, że mogłaby tak cały czas chodzić 😉 (ten cały czas to oczywiście tak z przymrużeniem oka 😉 ). Uwielbiałam to i baardzo chciałabym móc to powtórzyć bez żadnych późniejszych konsekwencji. Chodzi mi o same 9 m-cy.
Ja wiem tyle, że nigdy nie mogłabym zostać taką matką. Nie mogłabym rozstać się z dzieckiem. Gdybym się znalazła po drugiej stronie pewnie bym szukała każdej możliwości, żeby mieć dziecko.
Otóż to. Tak samo i ja podchodzę do tematu.
Nie dość że prawo nie chroni obu ze stron, to i nasze społeczeństwo myślę jest pruderyjne. Boimy się takich rozwiązań. Już widzę, gdybym teoretycznie wynajęła swój brzuch po to, aby ktoś mógł się cieszyć dzieckiem i np. nie ukrywała tego faktu, że dziecko nie jest moje i je oddam po porodzie. Z góry bym była wśród znajomych, sąsiadów i innych skreślona. Tak mi się wydaje.
Mata, zakapowałam…
ale ja mam teraz trochę wsteczny bieg myślenia;)
no ja też uwielbiam być w ciazy i jak widać dorosłam do konsekwencji:)
🙂 Ja to czasem myślę, że ja to już jakiś czas temu WYROSŁAM z konsekwencji w tym temacie. Za dużo problemów, no i wygodna też się już chyba zrobiłam, żeby mieć drugie 😉
“Dziennik”: To pierwszy taki ujawniony przypadek w Polsce. Zastępcza matka, która wynajęła swój brzuch zamożnemu małżeństwu z Warszawy, po porodzie chciała zatrzymać dziecko – pisze “Dziennik”.
Znasz odpowiedź na pytanie: Z serii – pomysł na biznes