Instynkt macieżyński?
Ja tego nie miałam
owszem bardzo cieszyłam się z ciąży dziecka ale jakoś tak nieświadomie
potem jak mi go położyli przy piersi to nie mogłam uwierzyć że to moje dziecko
na początku nie potrafiłam sobie z nim poradzić
płakał
a ja w jakimś sensie się go bałam
poza tym po cc po narkozie
brak pokarmu
potem w domu było coraz lepiej
zaczęłam poznawać synka
coraz bardziej go kocham
i jeszcze mocniej
i jeszcze
z każdym dniem
po 9 i pól tygodnia (hi hi bez podtekstów) moja miłość do niego jest OOOOOOgromna
i jak tak dalej pójdzie to nie wiem…
po prostu kocham moje dziecko do szleństwa
głupio stopniować miłość ale tak u mnie było
macieżyństwo rozwijało się powoli
to nie był instynkt
ciekawa jestem jak było u Was?
oszalałyście od razu czy z opóźnieniem?
Julia mamusia Ignasia
11 odpowiedzi na pytanie: z tąd do kosmosu ->
Re: z tąd do kosmosu ->
Mnie instynkt dopadł tuż przed porodem. W sali obok rodziła kobieta. Krzyczała. Wszystko było słychać. Ale mnie to wkurzało bo akurat czytałam książkę……. Nagle usłyszałam krzyk jej dziecka….. zaczełam płakać……..
A miłość do mojego Wyjątka też rośnie z każdym dniem…. z każdym uśmiechem…….
Pozdrowienia
zdesperowana smoki i wyjący Dawidek
(2 miesiące i 1/4!)
Re: z tąd do kosmosu ->
Wiesz co, u mnie było podobnie. Zawsze sobie wyobrażałam, że od razu oszaleję z miłości do swojego dziecka, ale niestety cięcie cesarskie w narkozie pokrzyżowało mi szyki. Też, jak przynieśli mi Julcię, to patrzyłam na nią – to jest moje dziecko…
Miłość narastała stopniowo i teraz za nią szaleję, kiedyś ją zacałuję, zapieszczę i zjem, taka jest cudna. Uwielbiam ją.
Hi hi, czy wszystkie Julie są takie słodkie?
Pa,
Joanna mama Julci-śmieszki (ur. 8.08.2002r.)
Re: z tąd do kosmosu ->
kurde, popłakałam się…
jak zobaczyłam Marysię to nawet łezka wzruszenia mi nie poleciała, cieszyłam się i tyle, a teraz z każdym dniem mocniej i mocniej ja kocham
codziennie myślę,że to cudownie miec kogoś kogo się tak kocha,że nawet nie przypuszczałam jak dużo taka mała dziewczynka może dać… Ale sie rozkleiłam….bu….
Gaba mama Maryśki (02.08.02)
Re: z tąd do kosmosu ->
ja też się zrobiłam wzruszająca i płaczliwa
ciekawe czy to uleczalne…..
wrócę do pracy
szef powie: proszę to szybko załatwić
a ja w ryk?
zresztą jaki szef
przeciez nie mam gdzie wracać
Julia mamusia Ignasia
Re: z tąd do kosmosu ->
Mnie dopadło po porodzie……zrobiłam się płaczliwa i wogóle bardziej wrażliwa…dawniej reklama podaruje dzieciom slońce nie robiła na mnie większego wrażenia….teraz jak widzę tego typu urywki to chce mi się ryczeć….. A synka kocham nad życie…..teraz żałuję, że wcześniej nie miałam dziecka…..kocham Go nad życie…..i to uczucie jest coraz głębze…….
Chronicznie niewyspana Julka, mama 5 miesięcznego chyba ząbkującego Karolka
Re: z tąd do kosmosu ->
przez cala ciaze kochalam Ewcie jak szalaona…..potem byla dla mnie obca osoba….(zaraz po urodzeniu)… Nie przytulalam jej w szpitalu(teraz tego zaluje)….moze to te leki tak dzialaly.. Nie wiem..po powrocie do domu…..strzelil we mnie instynkt….i tak jest do teraz…z dnia na dzien kocham ja mocniej..
ASIA MAMA 11 MIESIECZNEJ EWUNI
Re: z tąd do kosmosu ->
ja pokochałam małego od razu po urodzeniu.Jak byłam w ciąży to jakoś nie mogłam sobie wyobrazic ze jest we mnie nowa istotka i jakos tak przedmiotowo odnosilam sie do mojego brzusia.jak sie urodzil dopadl mnie dolek ze nie jestem dla niego dobra mama, nie potrafie go karmic i sie nim zaopiekowac.
ASIA mama małego Patryczka
Re: z tąd do kosmosu ->
u mnie było podobnie..byłam w ciąży….starałam się sobie wyobrazić jak to maleństwo we mnie wyglada.. gdy pojawiły się pierwsze ruchy…jakby wszystko stało się bardziej realne, ale mimo wszystko jakoś do mnie nie docierało… A kiedy mi ją pokazano nie mogłam uwierzyć, że to moje dziecko, że było we mnie przez 9 m-cy…pokochałam ją od “pierwszego wejrzenia”…. Ale dopiero teraz wiem jak ogromna jest ta moja miłość…i do tej pory jak kładę się do łóżka i widzę to maleństwo obok w łóżeczku to ogarnia mnie niesamowite uczucie radości i wzruszenia……..TO MOJA CÓRKA
Kasia mama Martynki (ur.02.07.2002)
Re: z tąd do kosmosu ->
To było bardzo dziwne uczucie, kiedy pierwszy raz Go dotknełam wydawał się taki obcy jakby nie mój (a tak bardzo na niego czekałam) gdy rano poszłam na jego oddział czułam się dziwnie, biegłam jak na skrzydłach a coś było we mnie zamknięte nie wiedziałam co? czy to był strach? ciągle nie mogłam uwierzyć że to On siedział pod moim serduszkiem i kopał, ciągle siedziałam u niego poznawaliśmy się. może to zabrzmi śmiesznie ale w pierwszy dzień po porodzie miałam wrażenie że mały mnie nie lubi, dopiero gdy zawołali mnie żebym przyszła na jego odział bo mały płacze dałam mu pierś i on się uspokoił poczułam się jego matką to było bardzo miłe, karmiłam go siedząc i płakałam. W dniu kiedy mieliśmy wyjść do domu wpadłam w panikę od rana chodziłam i ryczałam nie wiedząc czemu, bałam sie póść do domu, przerażała mnie myśl że nie dam sobie rady, krwawiące brodawki dziecko mające wilczy apetyt czarne wizje, horror. Mąż zabrał nas do domu i rozpoczął się najpiękniejszy etap mojego życia.Kocham moje dziecko jak nic na świecie i gdy przypomnę sobie to co czułam będąc w szpitalu nie mogę w to uwierzyć.
Ania mama uciekającego Michałka
Re: z tąd do kosmosu ->
Mnie boli jak diabli, że nie mogłam przytulić swojego dziecka po porodzie…. że nie mogłam go dotknąć…. że nie mogłam wrócić z nim do domu……..
Pozdrowienia
zdesperowana smoki i wyjący Dawidek
(2 miesiące i 1/2!)
Re: z tąd do kosmosu ->
Ja Zuzkę pokochałam od razu jak ją dostałam i tylko w nocy było mi strasznie głupio, bo wszystkie mamy były z dziećmi, a moja Zuza nocowała na noworodkowym, żeby ją mogli karmić, a ja nawet nie miałam siły, żeby póść ją odwiedzić i musiałam prosić położną, zeby mnie wózkiem zawiozła, a na wózku nie mogłam usiedzieć i takie to były słabe odwiedziny.
Pozdrawiam
KAS
Znasz odpowiedź na pytanie: z tąd do kosmosu ->