Witam,
Dawno mnie nie było, bo życie wciąga, ale mam problem to przypomniałam sobie właśnie o Was drogie kobiety.
Problem dotyczy ząbków mojej prawie trzylatki. Jakiś czas temu Nadia złamała ząbek, został on zabezpieczony (polakierowany) i był prawie spokój, (tzn. było jeszcze gdzieś po drodze lapisowanie z powodu próchnicy). Byliśmy wczoraj u dentysty i okazało się, że na 16 posiadanych ząbków połowa nadaje się do leczenia, czyt. borowanko, plombki, nie wiadomo czy nie kanały no i próchnica. Zaproponowano nam leczenie w znieczuleniu ogólnym, bo to może boleć i więcej niż jednego jej wtedy na spokojnie nie zrobią, poza tym, że mowa była o fizycznym uszkodzeniu podczas całej procedury, bo będzie próbowała się wyrwać jak tylko poczuje pierwszy ból. Sprawa ma wyglądać tak, że usypiają ją naprawiają wszystko hurtem, wybudzają i jest dobrze, bo nie ma traumy a zęby naprawione. Pomijając koszty, martwi mnie p/w sam fakt narkozy. Macie może zupełnie przez przypadek podobne doświadczenia? Sama nie wiem co robić? A może jest jakiś ‘cudotwórca’ i obejdzie się bez narkozy? Co byście zrobiły na moim miejscu?
Dodam, że dbamy o ząbki. Myjemy kilka razy dziennie (jak jest w domu). Staram się żeby po wieczornym myciu już nic brudzącego nie miała w ustach – tylko woda (Choć sporadycznie daję się naciągnąć na mleko przed snem) Główny problem może być w tym, że córka od września w przedszkolu, więc nie mam pełnej kontroli nad higieną jamy ustnej, a może natura obdarzyła ją takimi słabymi ząbkami:(. Odkąd została przedszkolakiem, często choruje – wiadomo pierwszy rok w p-lu:( – mniejsza odporność=słabe zęby. Sama nie wiem
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Ząbkowy problem
Szczerze współczuję. U nas tak samo – jak chora, leki trzeba podać bez względu na porę, i mleczko wieczorem do pewnego momentu jako stały punkt programu było – szczerze żałuję i na chwilę obecną mleczka już nie ma i nie będzie. Mam nadzieję, że wyjdziemy na prostą, czego i Wam życzę.
Też mi tak pani telefonicznie powiedziała w WCS, po czym dodała, że na chwilę obecną to oni od rana do wieczora, dzień w dzień właśnie w ten sposób leczą takie małe dzieci jak moja córeczka. Przy czym dla dzieci upośledzonych koszt leczenia jest refundowany, dla zdrowych odpłatny 100%.
nie rozumiem-mają tak dużo dzieci upośledzonych czy “specjalizują” się w leczeniu w narkozie i tylko tak leczą?
najważniejsze,że podjęłaś słuszną decyzję i będziecie leczyć “normalnie”.Umotywuj córeczkę odpowiednio i zobaczysz,będziesz z niej bardzo dumna.
A chciałam jeszcze zapytać,jaką macie szczoteczkę?Bo wiesz,dzieciom bardzo pomaga to, jak mają taką na baterię. Przyzwyczajają się w ten sposób do bzyczenia w buzi i to bzyczenie w gabinecie jest troszkę oswojone. My stosujemy taką bateriową od 7 m-cy i mój Nadiński o innej szczoteczce nie chce słyszeć. Poza tym sama woła o umycie zębów,bo z taką szczoteczka coś się dziejeWięc jeśli takiej nie macie to maszeruj do sklepu z córą i niech sobie sama wybierze. To będzie dla niej motywacja do mycia…i wyjdziecie na prostą. Trzymam kciuki
Wciąż przed – trochę się boję tej tabletki
Są gabinety, w których próchnice leczy się ozonem – odpada kwestia używania wiertarki dentystycznej. My musiałyśmy taki znaleźć po tym, jak nam jedna pani stomatolog zafundowała traumę (podejrzewam do końca życia) na sam widok wiertarki.
Gazu też bym się mimo wszystko bała, choć podobno działa tylko i wyłącznie w czasie trwania zabiegu, po odłączeniu maseczki działanie na organizm tego gazu spada do zera, po tabletce utrzymuje się jeszcze kilka godzin.
Narkozy zdrowemu dziecku bym nigdy nie zafundowała do leczenia zębów, choć słyszałam opinię, że w przypadku konieczności leczenie kilku zęboli w jednym czasie jest to dobre rozwiązanie – mnie nie przekonuje.
Decyzja słuszna, tylko kiedy my to zrobimy? Nadia znów chora:(. I plan wziął w łeb.
Wiesz, ja myślę, że Pani miała na myśli głównie te ‘normalne’ dzieci, a nie ‘upośledzone’.
My mamy dwa rodzaje szczoteczki – normalną i elektryczną – tą drugą bardzo lubiła jak dostała, czyli ok.1,5roku; teraz nie da sobie nią umyć -ot taka fanaberia.
To jak w to się w takim razie odbywa jak bez wiercenia? Tzn. nie ma plombowania?
No właśnie widzisz, chodzi o to żeby od razu trafić do tego właściwego dentysty. My też niestety nie trafiliśmy. Pierwsza Pani dentystka lakierowała ząbki dziecku na siłę. Kiedy przechodziłam z małą koło tego gaabinetu podczas spaceru, to ona od razu zaznaczała że tam nie pójdzie.
Ja też po akcji u dentysty – terrorysty musiałam zagłębić temat nowoczesnych metod leczenia i okazało się, że wiertarka to nie wszystko. Leczenie ozonem wygląda tak, że na ząb zakłada się taki silikonowy kapturek i puszcza ozon – trwa to chwilkę i nie dość, że działa podobnie do wiertarki (oczywiście bez tego dźwięku, bez tego uczucia wiercenia, praktycznie bezboleśnie) to jeszcze działa mocno bakteriobójczo.
Poza ozonem można próchnicę leczyć ultradźwiękami – też bez użycia wiertarki.
Jest też piaskowanie – nie pamiętam teraz dokładnie jak to się fachowo nazywa, ale urządzonko wyrzuca pod sporym ciśnieniem drobinki jakby piasku, które oczyszczają dziurę – to jednak raczej dla maluchów się nie nadaje.
Nie wiem dlaczego stomatolodzy tak mocno upierają się przy tych tradycyjnych metodach – wiertło i koniec skoro są inne metody? Może nie są jeszcze zbyt popularne, a przez to nie wiadomo na ile skuteczne, ale jeśli mają choć trochę pomóc w leczeniu mleczaków dziecka, które panicznie boi się dentysty to ja jestem za. Jak będzie starsza i przez ten fakt bardziej świadoma może łatwiej da się przekonać do wiertarki – teraz nie ma na to szans.
Poczytaj sobie:
Nie wiem skąd jesteś, ale w moim mieście znalazłam jeden gabinet, w którym dentysta ma ten cały sprzęt, ale uwielbiam tego Pana właśnie za metody, które stosuje i dzięki któremu ja – stara baba – przestałam bać się dentysty.
Aha – nasz dentysta już nie lapisuje zębów – uważa, że to już stara metoda powodująca czernienie zębów. U niego zęby pokrywamy bezbarwnym jakby lakierem, który nie zmienia koloru zębów, a działa podobno jeszcze lepiej niż lapisowanie. Ozon ma również podobne działanie.
Dzięki Gacka! Z nieba mi spadłaś. Już biorę się za poszukiwanie takiego gabinetu w Warszawie!
Fakt, lapisowanie wygląda okropnie!!! Ciekawe co to za lakier?
Leczenie ozonem jest możliwe tylko jeśli próchnica nie jest zaawansowana. Właściwie to ozonowanie jest do czyszczenia zębów, przygotowywania do leczenia tradycyjnego.
Latem niestety przechodziłam z Tomkiem leczenie jednego zęba. Jedyny jedyny ząb. Na pierwszą wizytę poszliśmy do Eurodentalu, bo wydawało mi się, że dobry gabinet, że mają podejście do dzieci. Zryczałam się prawie tak samo jak Tomek. Myślałam, ze będzie miał traumę do końca zycia. Nie dosyć, że leżał z głową prawie niżej niż nogi a dwie panie siedziały nad nim to jeszcze borowanie miał na żywca a ubytek był naprawdę duży i wiem że go to bolało. Nie pozwalał się dotknąć do zęba tylko krzyczał: mamusiu zabierz mnie do domku!! Założyli mu tylko opatrunek a ja zaczęłam szukać gabinetu który leczy ozonem lub czymkolwiek innym, ale bezboleśnie.
I tak trafiłam do gabinetu Lident na ul. Wernyhory. Musisz spytać się kto tam leczy małe dzieci. Byliśmy chyba z 6 razy, niestety zęba trzeba było zatruć, ale przede wszystkim Tomek był leczony ze znieczuleniem. Pani dentystka opowiadała o wszystkim co robi: że zaraz wpuści komara który uśpi ząbek, ze będzie teraz czyścić tego ząbka, że jak tylko zaboli to ma od razu mówić. Tomek po każdej wizycie mówił, że to jego pani dentystka do końca życia i my musimy sobie znaleźć inną 😉 Każda wizyta oczywiście kończyła się jazdą na fotelu dentystycznym, włączaniem kosmicznego lasera, czyli tej lampy do utwardzania plomb itd.
Niestety nie pamiętam nazwiska tej pani, wiem tylko, ze miała podwójne ;). Ale naprawdę jest to osoba z cudownym podejściem i cierpliwością do dzieci.
Moja też nie ma lapisowanych zębów tylko lakierowane. Mogę ci dac namiar na naszą dentystkę – przyjmuje na Saskiej Kepie.
Natomiast ozonowanie sprawdza sie tylko przy małych ubytkach i niestety trwa podobnie do plombowania więc jesli dziecko nie potrafi/nie może utrzymac długo buzi otwartej tak żeby ząbek był suchy to nic z tego…
zgłębłam temat leczenia mleczaków, gdyz w spadku po gigantycznej anemii dostalismy poczatek prochnicy na gornych jedynkach i dwojkach (tylko) i uszkodzone szkliwo
leon ma zalapisowane te zebole i czarne
wyglada jak usmiechniety wampir
przemowilo do mnie kilka rzeczy
– wymiana zebow nastapi za kilka lat dopiero
– wymiana nie trwa jeden dzien – jak mu zostawie z prochnica to nowe zdrowe beda od razu na starcie mialy kontakt z szalejaca prochnica na mleczakach
– mial nieco ponad 2 lata jak trafil do dentysty i w sumie nikt nie mogl oszacowac jak sie zachowa, a lapisowanie jest jednak dosc szybkim zabiegiem
– jedynki i dwojki maja dosc plytko nerwy (niech mnie dentysta skoryguje) i ozonowanie moglo zwyczajnie bolec
– ozonowanie nie daje gwarancji trwalosci – jak nena napisala jest wstepem do leczenia tradycyjnego, a jedynki ciezko sie plombuje na froncie (bede probowac niedlugo mu klasc plombe na lapis to zobacze co z tego wyjdzie – ale dzisiaj wiem ze cierpliwie siedzi na fotelu z otwarta paszcza. tylko balona mu trzeba dac potem :D)
wpadam na chwilę na ten dentystyczny wątek i wrzucam to-może będzie to element edukacyjny dla niektórych dzieci:
Vinga dlaczego dentysta musi podciąć wedzidełko?
moi obaj synowie mieli podcinane wędzidełka i żadne nie było usypiane a robił to chirurg dziecięcy
najpierw popsikał czyms potem wziął nożyczki chirurgiczne i jednym machnięciem przeciął
poleciało troszke krwi kazał przez pare dni podawać do picia rumianek i to wszystko….
Ja już kiedyś pisałam – miki miał próchnice okrężną na górnych jedynkach i dwójkach- wygądały koszmarnie – teraz wypadły i rosną piekne łopaty. Mlecznych jedynek dwójek nie leczylismy, bo dentyuskta uznała, ze sensu nie ma
Zeby zaczelismy leczyć około 3 rż, do tej pory ma zaplombowane piatki i czwórki kolorowymi plombkami
Podstawą jest podejście dentystki, sama się o tym przekonałam, dopóki nie znaleźliśmy fajnej babki leczenie było koszmarem
Fakt, ze byuło z tym naciągania przez prawie rok po jednym ząbu co miesiąc. Do tego dochadzą wypadniete plomby – bo niestety ale w mleczakach czeto to się zdarza
Teraz mam kontrolę co 3 mce
Mamy płukać na noc zęby rozcienczonym płynem elmexem i to ma wzmocnić ząbki
Mam nadzieje, zę te kolejne zęby bedą silnijsze
Także polecam znalezienie dobrej stomatolog i spokojne lecznie po jednym ząbku
Nie musi dentysta, może np. laryngolog, ale zabieg w gabinecie laryngologicznym to koszt 250 zł plus narkoza… z dentystą hirurgiem jest większa szansa właśnie na zabieg bez narkozy, tylko ze znieczuleniem miejscowym… ale tak naprawdę to jak na razie jestem za słabo zorientowana w temacie, bo ciągle nam coś wyskakuje, a to choroba dziecka, a to moja ciąża itd…, a że sprawa nie jest z serii tych ratujących życie, to nie mam kopa…
U nas sytuacja była idealna – mieliśmy świetną panią doktor, z bardzo dobrym podejściem do dzieci, Jula nie chciała schodzić z fotela dentystycznego, prawie płakała przy wychodzeniu, nie mogła doczekać się kolejnych wizyt, mieliśmy kolorowe plombki, cuda, wianki, generalnie wizyty u stomatologa w niczym nie przypominały tych, które ja pamiętam z lat dziecięcych. Wyglądały jak wizyty u kosmetyczki.
Do czasu. Ząb zaropiał, policzek spuchł więc trzeba było szybko działać. Umówiłam się na wizytę w naszym centrum sądząc, że przyjmie nas nasza pani doktor. Niestety trafiliśmy na zupełnie inną kobietę – oschłą, zimną, zasadniczą, która potrafiła się wydrzeć na dziecko, które sądząc, że tak jak zawsze wiercenie nic boleć nie będzie posłusznie buźkę otworzyło i tu zaskoczenie – ból nie do zniesienie, strach, płacz, krzyk. Owszem – ząb został rozwiercony, dostaliśmy receptę na antybiotyk, ale od tego dnia dziecko na sam widok fotela dentystycznego dostaje szału, wpada w panikę, przechodzi traumę, a ja razem z nią. Obawiam się, że tak zostanie już do końca życia, a wystarczyło, by pani doktor zamiast na zaropiałym zębie używać wiertarki wypisałaby receptę na antybiotyk i dopiero jak zeszłaby ropa podjęłaby się leczenia zęba. Poza tym po czasie okazało się, że wcale nie trzeba wiertarki używać, by otworzyć zaropiały ząb – można to samo zrobić specjalną do tego celu przeznaczoną szczoteczką oszczędzając dziecku bólu i strachu.
Być może Jula pozwoli sobie jeszcze w buzi grzebać, ale musimy poczekać, aż nasza super pani dentystka wróci z urlopu macierzyńskiego.
Znasz odpowiedź na pytanie: Ząbkowy problem