Zakochałam się i …

Poruszony tu niedawno wątek o zauroczeniu spowodował, że postanowiłam napisać. Muszę się wyżalić, wygadać, ponarzekać na swoją głupotę i idiotyczną sytuację w której się znalazłam. Mam nadzieję, że mi pomożecie, bo zgubiłam się zupełnie i już sama nie wiem co jest w życiu najważniejsze. Potrzebuję obiektywnych słów, mogą być bardzo surowe…
Zakochałam się, chociaż od 6 lat mam męża i wspaniałą roczną córeczkę. To było dwa i pół roku temu. Na początku myślałam, że to tylko zauroczenie i samo przejdzie, gdy będę go unikała. Ale nie było to łatwe, bo trzymamy się całą paczką – wspólne wyjazdy, imprezy, itd. On zawsze był blisko mnie, tak dziwnie na mnie patrzył. Zaproponował wspólny spacer. Ja oczywiście wyśmiałam go, bo przecież on jest mężem – tatą a ja żoną (jeszcze wtedy nie mamą). Pewnego dnia napisał do mnie meila do pracy. No i zaczęlismy korespondować. Jeszcze wtedy naiwnie myślałam, że potrafię to kontrolować i że to takie miłe nic nie znaczące zauroczenie. Jakże byłam głupia!!! Staliśmy się sobie bliscy, na wspólnych wyjazdach zawsze długo rozmawialiśmy. No i zgodziłam się na ten cholerny spacer. Spotkaliśmy się w sumie trzy razy. Łaziliśmy po lesie i gadaliśmy. No dobrze – dwa razy się całowaliśmy, jak para nastolatków. W międzyczasie zaszłam w ciążę i urodziłam córkę. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że dla takich jak my nie ma miejsca na świecie, że szczęścia nie da się budować kosztem krzywdy tych drugich stron i jeszcze kiedy są w to zamieszane dzieci. Postanowiliśmy już nigdy się nie spotkać na osobności, ale nadal utrzymywaliśmy kontakt meilowy. To stało się jak uzależnienie, ciężko było nam przestać. Pare tygodni temu postanowiłam położyć temu kres. Napisałam, że go kocham, że się do niego przywiązałam, że jest mi bliski, podziękowałam za te wspólne chwile ale zdecydowanie poprosiłam o to abyśmy trzymali się od siebie z daleka i przestali pisywać. I tak się stało.
Wiem, że gdyby z moim mężem układałoby się poprawnie, pewnie nawet nie spojrzałabym na niego. Ale nie układa się w ogóle. Od czterech lat małżeństwa nie słyszałam od mojego ślubnego, żeby mnie kochał. Przestał to mówić jakieś dwa lata po ślubie… Nie czuję się ani mu potrzebna ani kochana – czyli emocjonalna pustynia. Najlepiej jakbym w ogóle nie zadawała pytań i dała mu święty spokój. W łóżku też tragedia – on ciągle jest zmęczony albo ma dużo pracy, częstotliwość naszego pożycia nie zadowoliłaby nawet staruszków. Fakt – mąż ciężko pracuje, niczego nam nie brakuje, mam poczucie bezpieczeństwa i stabilizację. Ale pytam się czy można żyć bez miłości? Jak długo można wytrzymać? Co to za życie? Ale może to ja mam za duże wymagania? Może miłość wcale nie jest najważniejsza? Może inne wartości – poświęcenie, lojalność…
Teraz jestem kłębkiem nerwów, bez chęci do życia. Cokolwiek bym zrobiła jest źle. Jak nic nie robię też jest źle.
Pomóżcie, proszę!

Załamany Tulipanek

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Zakochałam się i …

  1. Re: Zakochałam się i…

    Rozumiem, i wiem doskonale, ze bywaja “tacy” wlasnie mezczyzni – sama takiego mialam, dwoilam sie i troilam ale jego to nie “ruszalo”
    Tylko zastanawia mnie jedna rzecz, czy nie widzialysmy tego kiedy poznawalysmy swoich facetow?
    A moze na poczatku byly inni, przybrali maske, starali sie…kiedy juz zdobyli spoczeli na laurach…
    Mi tez typ takiego mezczyzny zupelnie nie odpowiada.

    Monika & Laurcia 21.06.04

    • Re: Zakochałam się i…

      moze powinniscie sie rozstac na jakis czas i przemyslec wasz zwiazek? Ty, czy jeszce chcesz zyc ze swoim mezem i czy jak jestes bez niego to za nim tesknisz. A on – powody Twojej decyzji. Ale w tym czasie zdecydowanie nie szukalabym pocieszenia z innym facetem

      elik i antek 17 mies

      • Re: Zakochałam się i…

        Tulipanku- naprawdę smutno mi bardzo, że w swoim małżeństwie przeżywasz tak wielką samotność, że nie doświadczasz miłości swojego męża. Taka obojętność jest ogromnie raniąca. Staram się sobie wyobrazić, odczuć taki stan w jakim żyjesz i wiem, że płakałabym na okrągło i czułabym się kompletnie rozbita…
        To co w tej chwili przeżywasz to z całą pewnością głęboki kryzys Twojego związku. Kryzys jaki wiele par małeńskich już doświadczyło, wiele doświadcza obecnie podobnie jak Ty, i które niejednej z nas przyjdzie doświadczyć. Niestety. Taki kryzys pokazuje, że czegoś w związku brakuje, że coś stało się nazbyt oczywiste, że czegoś się już tak nie ceni jak kiedyś. To wcale jednak nie musi być koniec. Prędzej czy później naprawdę większość związków taki czas krytyczny przeżywa. Paradoksalnie też taki kryzys może być punktem zwrotnym w małżeństwie i może doprowadzić do zmiany…..może być początkiem wejścia na głębszy poziom miłości w relacji małżeńskiej- bardziej oczyszczony i wolny od egoizmu i szukania siebie. To stać się może i tak często się dzieje ale do tego jest jeszcze potrzebne jego- Twojego męża przebudzenie, jego działanie. To może się stać ale musisz poszukać jakiegoś jednego choćby małego punktu porozumienia, na którym może uda się coś razem budować. Piszę Ci tu takie wydumane jedynie pozornie rzeczyw jako powtórzenie słów kilku par małżeńskich, z przeróżnym stażem od 6 do 30 iluś lat w małżeństwie, które poznałam uczęstnicząc z mężem w tak zwanym weekendzie spotkania małżeńskego(meetingu mającym na celu pokazanie danej parze aktualnego stanu relacji w jakiej się znajduje oraz przedstawienie sposobów lepszej komunikacji ze sobą,uzdrowienia zranień, pogłębienia lub wręcz odbudowania relacji, która została zerwana). My byliśmy wtedy 3 miesiące po ślubie i zdecydowaliśmy się uczestniczyć w takiej ideii spotkań czysto profilaktycznie. Poznaliśmy tam historie kilku par tak nieraz smutne,dramatyczne.W historii ich długoletnich związków były odejścia, myśli o rozwodzie, zdrady, kryzysy podobne jak ten Twój. Trzy z takich par, które kiedyś stanęły na skraju przepaści i były bliskie rozstania, przeobraziły się dzięki temu co przeżyły w bardzo kochające się związki. Prowadzą teraz takie spotkania by pomóc innym parom w naprawie ich relacji małżeńskich. Ten weekend nie polegał oczywiście na tym, że to oni robili jakieś czary mary nad 26 parami, które uczestniczyły w tym spotkaniu. Oni tylko proponowali pewne konkretne działania,my musieliśmy pracować w swojej parze- jeden na jednego. Podczas wspólnych spotkań i wymiany doświadczeń mogliśmy dostrzec, zrozumieć z moim mężem jak niektórym parom przychodziło to wszystko co tam “musieli robić” z przeogromnym trudem. Widziałam tam wiele łez kobiecych i męskich(nie koloryzuję) widziałam wiele zwłaszcza męskiego buntu i niechęci współpracy. To nie było bowiem łatwe- małżeństwa nieraz tak zapętlone, zacietrzewione w swoich żalach musiały usiąść ze sobą sam na sam i wałkować najtrudniejsze dziedziny swojego życia. Bolało, och jak bolało. Nawet w naszym związku młodym i niedoświadczonym większymi kryzysami były podczas tego weekendu momenty bardzo dużego wysiłku i dotykania bolesnych obszarów naszych zranień. Nikomu w związku nawet najlepszym nie uda się żyć tak by nie zranić partnera. Po dwóch dniach widziałam jak rozpoczyna się przemiana u nas i u niektórych par. Tylko dlatego jednak, że była tam narzucona dyscyplina pracy- pracowaliśmy nad sobą od rana do późnych godzin wieczornych przez te dwa dni.W kilku przypadkach małżeństw nie mogłam wprost uwierzyć, że tak malo trzeba było by coś pękło i pozwoliło otworzyć się na siebie tym pokiereszowanym, nieszczęśliwym ludziom. Pewnie Ty Tulipanku nie wierzysz już w żaden cud, w żadną zmianę. Potrafię sobie wyobrazić taki stan beznadziejności,utraty wiary i sensu wysiłku w Twojej duszy. Piękne, niesamowite jest to jak starasz się za wszelką cenę ratować, podsycać ogień w Waszym małżeństwie. Niestety widzę też z tego co piszesz, że tylko Ty robisz tak wielkie wysiłki. Mąż jest bierny. Może być też jednak tak, że on po prostu nie nauczył się wyrażać miłości do Ciebie tak ja Ty tego pragniesz i potrzebujesz. Nie ma już na pewno tych pierwszych miłosnych uniesień w sercu, nie rozwija jednak innych przejawów czkłości bo jest przeświadczonyże już Cię posiadł… na zawsze. Myśli, że w sposób, który całkowicie powinien Cię zaspokoić wyraża swoją miłość,lojalność, chęć zapewnienia Ci bezpieczeństwa poprzez fakt, że pracuje, przynosi pieniędze do domu, nie ma innej na boku itp. Wielu mężczyzn tak właśnie płytko pojmuje istotę życia w związku. Dają swoim kobietom to co wyobrażają sobie,że my potrzebujemy. My kobiety tylko wiemy jak bardzo “się mylą jak bardzo jest to niewystarczające, znikome dla poczucia szczęścia w małżeństwie. Podobnie też jest z nami niestety-my dajemy im to czego same potrzebujemy(romantyczne kolacje, spacery, planujemy siedzenie z nimi i oglądanie romansideł- a oni nie chcą, wcale tego nie czują, nie potrzebują).W małżeństwie mamy mimowolnie tendencje do kierowania się ku sobie, ku swoim potrzebom. To takie powszechne. Mój mężuś jest kochany, czuję jego miłość na każdym kroku ale ani romantycznej kolacji nie chce ze mną jeść, ani na spacer ze mną iść nie ma ochoty bo to jego zdaniem nuda, strata czasu nawet gdy ma to przeżywać ze mną,ani romantycznych filmów, które ja uwielbiam oglądać nie ma nastroju.Jego to wręcz odrzuca i wyplątuje się wtedy z moich objęć jak mucha próbująca uwolnić się z pajęczyny.Wielu facetów po prostu tego nie czuje. To nie zawsze musi świadczyć o braku miłości i zainteresowania.A co do Twojego męża i po tych wszystkich moich długich i pewnie przynudnawych wywodach(sorki ale nie wychodzi mi inaczej pisanie) to myślę, że czas zakomunikować mu wprost bez zbędnej histerii, łez(bo wielu facetom włącza się funkcja:uciekaj-gdy widzą łzy swojej kobiety) rzeczowo, konkretnie i ze smutkiem, którego nie przeoczy, że czujesz się bardzo samotna w tym małżeństwie, nie czujesz się kochana. Od wielu lat nie doświadczyłaś jego miości, czułości i poważnie wątpisz w to czy mu na Tobie jeszcze zależy. Powiedz mu, że nie umiesz tak dłużej żyć, że się dusisz w takim układzie a mówisz mu o tym wszystkim dlatego, że zależy Ci na odbudowaniu tej relacji bo go kochasz, bo chcesz z nim być(jeśli tego nie czujesz to pamiętaj, że miłość to nie tyle uczucie co czyny), bo zależy Ci na nim. Jednak nie masz już siły ciągnać tego wozu w pojedynkę,walczyć o kogoś dla kogo stałaś się tak bardzo obojętna. Powiedz, że prosisz go jak nigdy dotąd by był wobec Ciebie szczery i powiedział Ci jak on widzi Wasz związek, czy czegoś mu brak, jak jest mu z Tobą, czy Cię kocha. Gdzie jest przyczyna tego obumierania związku. Powiedz, że mówisz o tym wszystkim w taki sposób bo tak to odczuwasz a jeśli się mylisz i on uważa, że osądzasz go surowo, niesprawiedliwie to powiedz, że nie masz tego na celu Mów tylko o swoich odczuciach. Nie oskarżaj go: ” Ty nigdy, ty zawsze”. Może w końcu dotrą do jego serca Twoje słowa choć może nie od razu. A jeśli w dalszym ciągu nie będzie chciał Cię słuchać to napiz do niego list- prześlij go nawet pocztą priorytetową by wiedział, że to dla Ciebie pilne i ważne, że jesteś zdesperowana i na granicy wytrzymałości. Nie piszę Ci tu celowo o tym drugim mężczyźnie, do którego ciągnie Twoje serce bo ten mężczyzna to pułapka, to pokusa bardzo silna ale też i bardzo zdradliwa, której(to tylko moja rada) nie ulegaj, nie dawaj się złapać. Prawdziwego szczęścia Tulipanku nie znajdziesz w ten sposób. Twoje delikatne serce zawsze Ci będzie przypominać, że odebrałaś komuś męża,(choć tego meża nie darzę szacunkiem) a przy tym zdradziłaś swojego męża,skrzywdziłaś swoje dziecko. Na dobre i złe- pamiętaj. Nie tylko na dobre. Ja obawiałam się bardzo tej części przysięgi małżeńskiej bo zdawałam sobie sprawę o jakich sytuacjach w życiu przyszłym może ona mówić- tym bardziej jednak położyłam nacisk na te słowa i brałam pod uwagę wiernosć także w tych momentach- oby Bog mi dopomógł. Jeśli przetrwasz to Tulipanku przyjdą też te dobre chwil dla Was. Pomodlę się za Wasze małżeństwo. Bardzo przejęła mnie Twoja historia. Jeszcze raz przepraszam, że tak długo. Ściskam Cie mocno. Kasia

        • Re: Zakochałam się i…

          Kasiu bardzo pięknie to opisalaś nie potrafiłabym tak,ale o to wszystko dokładnie mi chodziło,aby Tulipankowi przekazać.Również wierzę w odbudowę małżeństwa. Tulipanek musi mieć dużo determinacji ku temu i musi znależć odpowiednie drzwi,aby w odpowiedni sposób znależć z mężem nić porozumienia,podałaś dobre przykłady
          Dołączam się do Twojej modlitwy
          Pozdrawiam

          • Re: Zakochałam się i…

            Kasiu – piękne jest to, co napisałaś. Czytałam to dwa razy i niestety doszłam do wniosku, że to wszystko pięknie brzmi, pięknie może wyglądać, ale tylko w przypadku jak do czegoś dążą dwie osoby.
            U mnie sytuacja w małżeństwie daleka jest od ideału. Obecnie jestem na etapie nazwijmy to marazmu – nie cofamy się, ale też nie idziemy do przodu. Jakiś czas temu walczyłam, wylewałam morze łez, próbowałam rozmawiać, pisałam listy, bo rozmowy do niczego nie prowadziły. Buntowałam się, po czym łagodniałam. Ćwiczyłam na różne sposoby i nic. Zero. Totalne nieporozumienie, całkowita odmienność poglądów i różnica zdań. Już też myślałam o terapii, ale jest jedno ALE – do tego potrzeba świadomości i zgody obu stron. Na moją propozycję mąż wybuchnął śmiechem, poczym stwierdził, że on problemów nie ma, a jak ja je mam to sama mam chodzić na terapię.
            Każda moja próba pokazania mężowi, że stoimy w miejscu, że nasz związek zaczyna się robić mdły i bez wyrazu kończyła się kłótnią. Dla mojego męża czas się zatrzymał jakieś 2 lata temu. A ja? Ja nie mam siły już walczyć, starać się, próbować coś zmieniać, bo szkoda moich sił, mojego wysiłku, nerwów i zadręczania się.
            Być może ja też nie jestem bez winy, może gdzieś popełniłam błąd. Nie wiem. A nie wiem, bo mój mąż nie umie ze mną na takie tematy rozmawiać. Przy próbach automatycznie reaguje nerwowością, przyjmuje postawę obronną, odwraca kota ogonem. Po każdej takiej rozmowie czuję się winna wszystkiemu, czuję się tak, jakbym to ja była tą najgorszą, choć mój mąż nie potrafi mi uargumentować swoich zarzutów – to jest na zasadzie: ja mówię np., że nie dba już o mnie tak, jak kiedyś, więc automatycznie słyszę – no tak, oczywiście, ja o Ciebie nie dbam, za to Ty jesteś super żoną. Jak proszę o podanie mi argumentów, by sprecyzować w jakiej konkretnej sytuacji ja go zaniedbuję, to niestety nie mogę się tego doprosić. Ile razy słyszałam – no tak, wszyscy wkoło są winni tylko nie Ty.
            Nie mogę powiedzieć, że moje małżeństwo przeżywa wielki kryzys – tak nie jest, ale to na pewno nie jest też to, o czym marzyłam, do czego próbowałam dążyć. Niestety chciałam tego sama, a do tanga trzeba dwojga.

            Duża buźka

            Mama Gacka i Julka (01.03.2004)

            • Re: Zakochałam się i…

              agae, nie jesteś sama;-)

              Aneta + Kinga i Igorek – 20 marca

              • Re: Zakochałam się i…

                Ech, chciałam edytować swoją wiadomość, ale już nie mogłam.

                A ja się nie boję, bo pisząc swoją historię mogę pomóc wielu dziewczynom podjąć decyzje. Ja uważam, że nic na siłę a szczęście i miłość nam się należy! Nie zawsze odrazu trafia się na tego właściwego, takie życie…

                Ja również miałam podobną sytuację jak córka miała ponad roczek. Tylko że mój ” obiekt” był kawalerem.
                Nie będę tutaj pisać o eks małżonku, aby ktoś nie pomyślał, że się wybielam czy coś. Miałam podobnie jak Tulipanek + zdrady ( o których dowiedziałam się jak już nie byliśmy razem).
                Poznałam tego jedynego i dziś mija 9 lat jak jesteśmy razem ( z czego 6 małżeństwem). Nigdy nie żałowałam swojej decyzji, postawiłam na swoim mimo że otoczenie było przeciwne. Ja zawsze byłam uparta;-) Dopiero po kilku latach przyznali mi rację. Teraz czuję się kochana, szanowana, podziwiana, doceniana i szczęśliwa! Teraz wiem, że jest o co walczyć i doceniam to. Ukoronowaniem naszego związku jest Igorek, a ja wiem jakich błędów uniknąć zaraz po urodzeniu dziecka.
                Zresztą jakbym została z tamtym to i tak dzisiaj byłabym…wdową.
                Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji:-)

                Aneta + Kinga i Igorek – 20 marca

                • Re: Zakochałam się i…

                  Ech… nic dodac nic ująć. Podpisuję się w 100 % -tach…
                  Niech każdy choć w połowie tak myśli a będziemy mieli o połowe mniej rozwodów i rozbitych rodzin…
                  dziewczyny jesteście naprawde wspaniałe. Tyle zrozumienia dla sprawy, energii i siły do walki o rodzine sie nie spodziewałam…

                  Monika + Julka 7 lat i Antoś 1.5 roczku

                  • Re: Zakochałam się i…

                    Może trzeba czasu… Trzeba wierzyć, że ta druga strona kiedys też zrozumie, że cos przecieka przez palce, że cos traci, że czegos brakuje. Czasem trzeba być silnym i kochac za dwoje. Wierzyć, miec nadzieje i modlić sie że będa lepsze dni. I robić wszystko ze swojej strony, aby polepszac relacje.
                    takie jest zycie… Miłośc masz tez swoją ciemna stronę…

                    Monika + Julka 7 lat i Antoś 18 m-cy

                    • Re: Zakochałam się i…

                      Pięknie to napisałaś, dziękuję. Jasne spróbuję z nim porozmawiać, lepiej napiszę list, bo rozmawiałam już chyba ze 100 razy, ale bez skutku. Próbowałam też miliony innych sposobów: były i modlitwy, i lubczyk w obiedzie, płacze, prośby, rzeczowe, spokojne rozmowy, podawanie przykładów z książek, filmów i z życia, a nawet próba wzbudzenia zazdrości (podziałało na jakieś 2 tygodnie). Jako anegdotę mogę tylko powiedzieć, że po tych wszystkich zabiegach – doczekałam się “romantycznego” sms-a. A brzmiał on: “kup mi pojemnik na mocz, jak będziesz koło apteki”. Ręce opadają.
                      I też zawsze słyszałam, że jestem beznadziejną żoną…
                      Mój mąż nie jest złym człowiekiem, my po prostu do siebie nie pasujemy. Jest szalenie konkretny – dla niego najważniejszy jest obiad, gdy wróci z pracy i święty spokój. Tego ode mnie oczekuje. Na dobrą sprawę wystarczyłaby mu pomoc domowa a nie żona…
                      Czułość i ciepło wzbudza w nim jedynie nasza córeczka. Dobre i to. A mnie łza w oku się kręci, gdy widzę jak czule do niej przemawia.
                      Tulipanek

                      • Re: Zakochałam się i…

                        echh.
                        odpisuje na twojego posta, zebys widziala, ze nie tylko ty jestes samotna i nie wiesz co masz zrobic.. z ta roznica, ze ja nie jestem w nikim zakochona… ale tez mam meza, ktory wracajac do domu wymaga po 1. obiadu, po 2. swietego spokoju, z ktorym praktycznie nie rozmawialam, bo jak zaczynalismy rozmowe to sie klocilismy a poznej mijalismy przez kilka dni i tak w kolko! po wielkim kryzysie jakos na poczatku tego roku, powiedzialam dosc i odeszlam od niego… zylismy kilka miesiecy osobno i nie powiem, zeby mi bylo zle bylo mi naprawde dobrze! kiedy jednak on zdecydowal sie na wyjazd do Anglii(bo nie chcial zyc, jak mowil, obok mnie, ale beze mnie), zaczelismy rozmawiac o rozwodzie… albo o jeszcze jednej ostatniej szansie. I wybralismy drugi wariant, probujac zyc razem… on sie zmienil na lepsze, wiecej rozmawiamy, konkretnie mowimy sobie, czego potrzebujemy, czego nie chcemy.. niby jest lepiej, ale czy jestem szczesliwa??? czy ty bedziesz szczesliwa w swoim malzenstwie, nawet jesli twoj maz sie zmieni?
                        z drugiej strony, jak pisaly dziewczyny nie masz gwarancji, ze odchodzac od meza i zyjac z kims innym historia sie nie powtorzy…
                        jak napisalam nie jestes sama, bo wiele kobiet boryka sie tematem samotnosci w malzenstwie (zostac z mezem czy stworzyc nowy zwiazek)… ale niestety kazda z nas musi podjac decyzje samodzielnie i nigdy sie nie dowie, czy postapila slusznie, czy moze pojscie druga droga byloby lepszym rozwiazaniem…

                        ja zycze tobie, innym dziewczynom i sobie podjecia slusznej decyzji.
                        Obysmy za kilka lat nie zalowaly dzisiaj podjetych decyzji

                        Dana&Gabi 23.09.03

                        • Re: Zakochałam się i…

                          bardzo ładnie napisane. Szkoda, że życie nie jest takie proste.

                          • Re: Zakochałam się i…

                            Bardzo łatwo kogoś potępić, nie będąc w jego skórze… Nie wiem, ważne chyba byś była szczęśliwa… Ale jest też dziecko a sama wiem, jak to jest mieć rozwiedzionych rodziców. Nic przyjemnego!;)
                            pozdro!

                            • Re: Zakochałam się i…

                              a ja ci powiem, ze nic milego miec rodzicow, ktorzy wiecznie sie kloca (to takie niemile wspomnienie z baardzo dlugiego kryzysu moich rodzicow)

                              Dana&Gabi 23.09.03

                              • Re: Zakochałam się i…

                                Pipi zgadzam się z Tobą.,też jestem tego samego zdania
                                A tak od siebie dodam,że każdy człowiek będzie buntował się przed postawą roszczeniową drugiego człowieka.Ja jestem szczęśliwą małżonką i tak kozham swojego męża,że nie widzę w nim wad,ale nie raz coś mi odpaliło i zaczynałam narzekać.I co?
                                Mąż się wtedy zamyka przecież on nie jest komputerem,że wydajesz polecenie i on chodzi jak ty chcesz. Nie raz był przeładowany np stresem a tu jeszcze żona zrzędząca.
                                A kiedy przechodziłam do porządku dziennego okazywałam mu szczere uczucia czasami współczucie dla tego że jest przepracowany czekałam,aż ta zła pogoda odejdzie z naszego związku wtedy wszystko zmieniało sie w piękne kolory. Może podam przykład bardzo bliskiej mi osoby,która po śmierci swojego męża w wieku 28 lat nie znalazła sobie żadnego faceta z powodu,że za dużo od każdego żądała nigdy nie skakali koło niej jak trzeba bo przecież ona jest księżniczką,a on musi być prawdziwym księciem.W tej chwili ma 58 lat i nadal jest sama.Żaden facet nie jest Panem Bogiem,Który mógłby w 100% zaspokoić nasze- kobiet potrzeby

                                Tulipanku może nie podejmuj szybkiej decyzji,ale daj czas dla waszego związku i obdarzaj go szczerą miłością. Na koniec jeszcze chciałabym napisać hymn o miłości

                                Hymn o miłości

                                Miłość jest cierpliwa,miłość jest dobrotliwa,nie zazdrości,miłość nie jest chełpliwa,nie nadyma się
                                Nie postępuje nieprzystojnie,nie szuka swego,nie unosi się,nie myśli nic złego
                                Nie raduje się z niesprawiedliwości,ale się raduje z prawdy
                                Wszystko zakrywa,wszystkiemu wierzy,wszystkiego się spodziewa,aszystko znosi
                                Miłość nigdy nie ustaje

                                Pozdrawiam gorąco ! ! !Marzena

                                • Re: Zakochałam się i…

                                  Kochany Tulipanku, ja wiem jedno-bez milosci meza nie potrafilabym zyc.
                                  Ty-sadzac po tym co przeczytalam-tez nie, wiec pewnie i dla Ciebie jest ona najwazniejsza…
                                  Nie zasluzylas na to by do konca zycia tkwic w chorym zwiazku, wiec moze jeszcze jeden raz, ostatni, sprobuj z mezem powaznie porozmawiac i jesli potem bedzie tak samo jak teraz-walcz o swoje szczescie – juz bez Niego !

                                  pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i bede trzymala kciuki za jak najlepsza decyzje


                                  Aga i Dominika 3,5-latka

                                  • Re: Zakochałam się i…

                                    Odpowiedzialność odpowiedzialnością. Mój mężul też jest odpowiedzialny za rodzinę i żeby była jasność bardzo go kocham itd, ale jest pracoholikiem i choćnie bardzo się z tym zgadza, tak właśnie jest. Bywało tak, że jakby mógł to by z biura w ogóle nie wracał. Teraz też baaaardzo dłużo pracuje, bo wiadomo o swoje trzeba dbać, ale pomogła nam rozmowa i weekendy są dla Artka. Zdarza się to też dość często, co mnie cieszy, że popołudniam iidziemy w trójkę na spacer, a wierz mi jeszcze miesiąc temu mogłam o ty marzyć.
                                    Facet to taka bestia, której trzeba wyłożyć wszystko jak na talerzu bo inaczej nie zaczai. Artek ma znowu tatę, a ja odzyskałam męża, gdy dowiedział się że jego żona może sięjeszcze podobać innym facetom i to najlepsza szkołą dla rodzaju męskiego, a ja osobiście jestem zwolenniczką rodziny i ratowania tego co z niej pozostało.

                                    • Re: Zakochałam się i…

                                      Na pewno…tyle, że ich rozwód u nas wprowadził koszmarne komplikacje, portem 2 rodziny, itd. chyba nie ma złotego środka. Najlepiej, jak jest dobrze!
                                      A Oni chyba się nie kłócą? Tylko ‘to coś’ wygasło…tylko lub aż!
                                      pozdro!
                                      alicja

                                      • Re: Zakochałam się i…

                                        wiesz…wiem uwazam ze ludzie powinni cieszyc sie swoim szczesciem a jesli nie uklada Ci sie juz tyle lat z mezem to… A dziecko wychowane w domu w ktorym rodzice sie nie kochaja a bynajmniej dzieci widza wiele..to czy to ma sens?badz szczesliwa..czasem trzeba myslec o sobie i wlasnym szczesciu!!


                                        Justyna i Oliwier 04.11.2004

                                        • Re: Zakochałam się i…

                                          Oj kłócimy się, kłócimy. Oboje mamy dość porywcze charaktery. A tam gdzie ogień i ogień powstaje… pożar. Ale ktoś może pokusić się o stwierdzenie, że jeśli się kłócimy to nie jest chyba aż tak źle, bo coś jeszcze iskrzy. Sama nie wiem… Te nasze kłótnie, to nie zwykłe sprzeczki, to awantury.
                                          Tulipanek

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Zakochałam się i …

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general