zakupy w sklepie tuż przed zamknięciem

Bardzo rzadko zdarza mi sie że wskakuje dosłownie tuz przed zamknięciem sklepu do sklepu i tutaj mam na mysli spożywczak … dziś może góra trzeci raz w życiu tak wskoczyłam….sklep do 22 ja wskoczyłam 21.56 biegiem po bułki potem po kawałek szynki pani obsługująca udawała że mnie nie widzi ( moja sąsiadka zresztą) dopiero kolezanka ja zawołała sasiadka ostentacyjnie szmata rzuciła, szynke na krajalnicę walneła kroiła mrucząc pod nosem potem mi ja dosłownie rzuciła na lade, ja przeprosiłam ją grzecznie no bo tez w sumie sie głupio poczułam bo ona już tam miała umyte te krajalnice itd. zdarzają wam się takie sytuację? jak reagujecie na takie traktowanie??
bo ja takie mam mieszane uczucia bo niby sklep do 22 a ja im wparowałam tuż przed zamknięciem ok mogli byc wkurzeni ale ja napewno złośliwie tego niezrobiłam,kiedyś jak jeszcze pracowałam w sklepie uczyli nas że jak klient wejdzie nawet o 21.59 to nadal ma byc obsłuzony tak jak ten który wszedł zaraz po otwarciu i tego się trzymam do dnia dzisiejszego kiedy jestem już na swoim , ja wiem że to zależy od której strony człowiek patrzy bo i kilent i sprzedawca będzie miał swoje stanowisko każdy chce iśc do domu …. Ale jednak no niewiem….

23 odpowiedzi na pytanie: zakupy w sklepie tuż przed zamknięciem

  1. Zamieszczone przez violes
    Bardzo rzadko zdarza mi sie że wskakuje dosłownie tuz przed zamknięciem sklepu do sklepu i tutaj mam na mysli spożywczak … dziś może góra trzeci raz w życiu tak wskoczyłam….sklep do 22 ja wskoczyłam 21.56 biegiem po bułki potem po kawałek szynki pani obsługująca udawała że mnie nie widzi ( moja sąsiadka zresztą) dopiero kolezanka ja zawołała sasiadka ostentacyjnie szmata rzuciła, szynke na krajalnicę walneła kroiła mrucząc pod nosem potem mi ja dosłownie rzuciła na lade, ja przeprosiłam ją grzecznie no bo tez w sumie sie głupio poczułam bo ona już tam miała umyte te krajalnice itd. potem przy kasie kasjerka tez niezadowolona…..miałam ochotę zostawic te bułki i tą szynkę i poprostu wyjść ale lodówka pusta a towarzystwo głodne.
    zdarzają wam się takie sytuację? jak reagujecie na takie traktowanie??
    bo ja takie mam mieszane uczucia bo niby sklep do 22 a ja im wparowałam tuż przed zamknięciem ok mogli byc wkurzeni ale ja napewno złośliwie tego niezrobiłam,kiedyś jak jeszcze pracowałam w sklepie uczyli nas że jak klient wejdzie nawet o 21.59 to nadal ma byc obsłuzony tak jak ten który wszedł zaraz po otwarciu i tego się trzymam do dnia dzisiejszego kiedy jestem już na swoim , ja wiem że to zależy od której strony człowiek patrzy bo i kilent i sprzedawca będzie miał swoje stanowisko każdy chce iśc do domu …. Ale jednak no niewiem….

    z jednej strony rozumiem zlosc pracownikow ale z drugiej ich zachowanie bylo calkowicie nie na miejscu. Tez nie lubie klientow wchodzacych za dwie ale nie ma wyjscia trzeba byc milym i obsluzyc. Gorzej jak ktos przychodzi codziennie za dwie, to kiedys zwrocilam uwage takiemu klientowi

    • Zamieszczone przez violes
      Bardzo rzadko zdarza mi sie że wskakuje dosłownie tuz przed zamknięciem sklepu do sklepu i tutaj mam na mysli spożywczak … dziś może góra trzeci raz w życiu tak wskoczyłam….sklep do 22 ja wskoczyłam 21.56 biegiem po bułki potem po kawałek szynki pani obsługująca udawała że mnie nie widzi ( moja sąsiadka zresztą) dopiero kolezanka ja zawołała sasiadka ostentacyjnie szmata rzuciła, szynke na krajalnicę walneła kroiła mrucząc pod nosem potem mi ja dosłownie rzuciła na lade, ja przeprosiłam ją grzecznie no bo tez w sumie sie głupio poczułam bo ona już tam miała umyte te krajalnice itd. potem przy kasie kasjerka tez cmoka świruje no tez przeprosiłam no bo cóż i dodałam bo już się wkurzyłam że sklep przecież do 22 a jest 22.03 ( zwykłe czepialstwo ale już mi ciśnienie skoczyło bo ileż można się kajać)
      zdarzają wam się takie sytuację? jak reagujecie na takie traktowanie??
      bo ja takie mam mieszane uczucia bo niby sklep do 22 a ja im wparowałam tuż przed zamknięciem ok mogli byc wkurzeni ale ja napewno złośliwie tego niezrobiłam,kiedyś jak jeszcze pracowałam w sklepie uczyli nas że jak klient wejdzie nawet o 21.59 to nadal ma byc obsłuzony tak jak ten który wszedł zaraz po otwarciu i tego się trzymam do dnia dzisiejszego kiedy jestem już na swoim , ja wiem że to zależy od której strony człowiek patrzy bo i kilent i sprzedawca będzie miał swoje stanowisko każdy chce iśc do domu …. Ale jednak no niewiem….

      nie dziwie sie paniom, ze poirytowane byly. myslaly, ze juz po calym dniu pracy, a tu niespodzianka.
      ale 22 to 22 i niezadowolenie w kieszen sobie wsadzic najwyzej mozna. jak pani krajalnice umyla wczesniej, to juz jej problem. zawsze trzeba sie liczyc z faktem, ze jakis klijent dobije w ostatniej chwili i trzeba bedzie ja myc po raz drugi. takie ryzyko zawodowe;)

      raczej spotykam sie z sytuacjami kiedy o godzinie przyslowiowej 22 zamykane sa dzwi, ale ci co w srodku obslugiwani sa do konca.

      • Tora ja byłam 21.56 🙂 i chyba wolałabym pocałowac klamkę niż być tak obsłużoną jak byłam…..ja wszystko rozumiem naprawde ale chciałam to załatwic szybko i bezbolesnie i byc może by tak było gdyby pani z wędlin zamiast focha strzelać pokroiłaby tą szynkę w minutę a tak to wyszło jak wyszło…..

        • wiecie jak to jest – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…..
          patrząc od strony klienta -chce być obsłużony tak samo dobrze o 22 jak o 9 rano bo zostawia pieniądze i tego wymaga….
          widok zza lady jest taki jak ktoś tu pisał -personel wymęczony całym dniem ma już ochotę zamknąć i pójść do domu a tu jeszcze jakiś klient…
          może wspomniany warzywniak jest słabym przykładem -ktoś wpada bierze mleko/chleb i wychodzi.
          gorzej sprawa wygląda w butikach.pracowałam 3 lata w Zarze i szlag jasny nas trafiał jak o 20.45 wchodziła panienka i zaczynała spacerować między wieszakami,oglądać,prosząc o rozmiary…. po czym w przymierzalni spędzała 20 minut prosząc jeszcze o doradzenie i pochwalenie jak to pięknie wygląda….
          nie zważając na to że 20 osób czeka z liczeniem kasy,robieniem raportów,sprzątaniem żeby wyjść do domu, zdążyć na tramwaj i dojechać na miejsce przed północą…. to dopiero jest wkurzające…
          teraz pracuje w sklepie z art dla dzieci i jak widzimy że o 17.55 podjeżdża samochód z całą rodzina z długaśną lista zakupów po prostu grzecznie mówimy że za kilka minut zamykamy i mamy wielką prośbę o przyjście następnego dnia ponieważ wybór wózka/fotelika oraz wszystkich akcesoriów wymaga czasu,przymiarek,spokoju,nasz sklep jest duży i nie chcemy klientów pędzić od działu do działu zerkając na zegarek….dajemy ulotkę ze stroną internetową i klienci mogą zorientować się w domu.
          są tacy którzy biorą ulotkę i przychodzą następnego dnia,inny wchodzą mimo wszystko i narzekają “co to za sklep który pracuje tylko do 18-tej”, zabierają nam czas po czym i tak niczego nie kupują….
          są ludzie i ludzie…

          • jak sklep jest czynny do 17,19,20,22 to do tej godziny wchodzi się do sklepu i przynajmniej ja oczekuję obsłużenia. Jak ktoś ma z tym problem proponuję zmienić pracę. Na chamstwo i złe traktowanie reaguję tak samo. Jeśli pani o 21:55 nie chce mi ukroić wędliny bo ma pomytą krajalnicę, to ma duży problem. Chyba że przed sklepem wisi informacja że od tej i tej nie kroi się wędliny.
            Pracowałam i pracuję z ludźmi i tak samo są traktowani o 10 jak i 18 czy 20.
            Szanuję innych i tego samego oczekuję od innych. Jak mi pani raz rzuciła wędliną to jej nie wzięłam po prostu bo psem nie jestem.

            Dodam jeszcze że odkąd robię częściej zakupy w Płońsku niż w Warszawie i sklepy są czynne o wiele krócej, nie zdarzyło mi się by ktoś był nie miły przed zamknięciem albo odmówił po krojenia czegokolwiek.

            • U nas w sklepie(takim fajnym) blisko zamknięcia krajalnice są pochowane, nie można kupić pokrojonej wędliny, czy toż sera.
              Wszyscy wiedzą i chyba nikt się nie oburza.

              Obsługa jest za to miła i taka powinna być. Ekspedientki pomimo niezadowolonia nie powinny tej złości okazywać.
              Przecież różnie w życiu sie zdarza, w większości przypadków nikt nie robi złośliwie, przychodząc do sklepu przed zamknięciem.

              • jak pracowalam w knajpie to nie powiem – wkurzało jak przychodzili klienci za 10 i chcieli jeść pizze – proponowaliśmy im na wynos
                ale za 20 już byli normalnie obsłgiwani tylko przypominaliśmy że zamykamy o 12
                ale w “placówce finansowej” było ok – nie miałam problemu jak ktoś przychodził za 5. gorzej jak przyszedł za 5 – 40 min omaiwania możliwości kredytowych a on i tak wychodził

                w każdym bądz razie zawsze robię wszystko żeby spokojnie zdążyć na dłuższą chwilę przed zamknięciem – ale w awaryjnych sytuacjach – sorry głodować nie będę bo pani krajalnicę umyła

                aaaa i jeszcze mi się coś przypomniało – jak widzę że np. na pół godziny przed zamknięciem dziewczyna myje podlogę – to ja już nie wchodzę bo jest to dla mnie krępujace -nie lubię nie szanować czyjejś pracy – ale takie żeczy według mnie nie powinny mieć miejsca

                • Nigdy do różnych instutucji czy też sklepów nie wchodze na kilka minut przed zamknięciem. Szanuję mój czas i osób tam pracujących. Sama pracuje w banku w oddziale gdzie mam doczynienia z różnymi klientami,i mam takich kilku którzy notorycznie nawet minutę przed zamknięciem placówki wchodzą jakby nigdy nic i załatwiają różne,wymagające czasu sprawy.I krew mnie zalewa,bo przez nich ucieka mi autobus i zamiast o 19 jestem w domu o 20.A oni jakby nic ani dziękuje,ani przepraszam.

                  • Jak nigdy nie pracowałaś z klientami to nie wiesz jak to denerwuje.
                    Jak jesteś klientem to z kolei uważasz że masz rację.
                    Są dwie strony medalu.

                    Jak pracowałam w banku to wiele razy zdarzyło się że wchodzili ludzie za kilka sekund przed zamknięciem i to zazwyczaj z problemami lub dużymi sprawami typu omówienie kredytu hipotecznego i dziewczyny i wszyscy musieli siedzieć bo rozliczenie kas i zamknięcie odbywać się musiało bez klienta w placówce (a każdy ma swoje sprawy – typu odebrać dzieci od opiekunki itd)…. A był kiedyś klient, który przyszedł w WIgilię przed zamknięciem z problemem na 1,5 godzimu – szczyt chamstwa…bo mówił że żona chce mieć spokój i wieczerzę przygotować a jakieś 6 czekało na swoje święta…
                    tak więc nigdy nie wejdę przed zamknięciem….przenigdy…

                    • zakupy zakupami
                      ale co zrobić jak sprawa dotyczy obiadów w szkole syna
                      otóż mój syn i jego klasa kończą lekcje i zaraz potem mają zajęcia taneczne po tych zajęciach schodzą na obiad jest godzina ok,13.40 obiady są wydawane od 11 do 14 tymczasem pani które je wydaje krzyczy na dzieci że przychodzą za późno itp rodzice byli na interwencji tzn rozmawiali z panią i zagrozili że jak się to powtórzy pójdą do dyrekcji
                      mój syn do tego stopnia jej się boi że prosił o wypisanie z tańców żeby móc na obiad wcześniej zejść:(

                      • rzadko bywam przed zamknięciem.
                        można z racji tego, że zakupy planuję

                        • Problem polega w tym kraju na tym, że jeżeli sklep jest otwarty do 22. 00
                          to personel powinien pracować do 22.00,
                          a nie wychodzić o 22.00.

                          To samo tyczy się każdej innej pracy.
                          Pracuję do konkretnej godziny, po tym czasie idę myć ręce, kubki po kawie, zamykam papiery w szafie tudzież sprzątam, myję krajalnicę.

                          Dlatego uważam, że mamy prawo być obsłużeni do tej konkretnej godziny,
                          jeżeli jednak klient przychodzi po czasie to nie powinien mieć pretensji
                          i roszczeń, szanujmy się na wzajem.

                          • Zamieszczone przez Redyna
                            Problem polega w tym kraju na tym, że jeżeli sklep jest otwarty do 22. 00
                            to personel powinien pracować do 22.00,
                            a nie wychodzić o 22.00.

                            To samo tyczy się każdej innej pracy.
                            Pracuję do konkretnej godziny, po tym czasie idę myć ręce, kubki po kawie, zamykam papiery w szafie tudzież sprzątam, myję krajalnicę.

                            Dlatego uważam, że mamy prawo być obsłużeni do tej konkretnej godziny,
                            jeżeli jednak klient przychodzi po czasie to nie powinien mieć pretensji
                            i roszczeń, szanujmy się na wzajem.

                            masz rację.
                            u mnie w pracy też tak jest. ja po 8 godzinach zbieram się do wyjścia (znaczy pakuję itp), a inni po 8 godzinach trzaskają drzwiami.
                            nie wiem skąd to się bierze.

                            • Zamieszczone przez jbielu
                              rzadko bywam przed zamknięciem.
                              można z racji tego, że zakupy planuję

                              o właśnie…jakby każdy planował to nie byłoby problemu…..

                              przytaczam ciągle problematykę “mojego “sklepu bo widzę na co dzień jak to wygląda…
                              o 17.50 wpada “świeży “tatuś zobaczyć wózki bo go żona posłała.ogląda,niby słucha co mówię a na 100% nic z tego nie kuma….ja się produkuje 20 minut składam rozkładam przekładam pokazuje kolory po czym pan mówi że on musi przyjechać z żoną bo chciał się tylko rozejrzeć będąc przejazdem… pół godz siedzenia po czasie za co nikt nie płaci a klient już w progu niczego nie pamiętał bo był zupełnie “zielony”…
                              albo tatuś z telefonem przy uchu wybiera wyprawkę i konsultuje z żoną….

                              porażka… grunt to zakupy z głową:)

                              • Zamieszczone przez MONIKACHORZÓW
                                o właśnie…jakby każdy planował to nie byłoby problemu…..

                                przytaczam ciągle problematykę “mojego “sklepu bo widzę na co dzień jak to wygląda…
                                o 17.50 wpada “świeży “tatuś zobaczyć wózki bo go żona posłała.ogląda,niby słucha co mówię a na 100% nic z tego nie kuma….ja się produkuje 20 minut składam rozkładam przekładam pokazuje kolory po czym pan mówi że on musi przyjechać z żoną bo chciał się tylko rozejrzeć będąc przejazdem… pół godz siedzenia po czasie za co nikt nie płaci a klient już w progu niczego nie pamiętał bo był zupełnie “zielony”…
                                albo tatuś z telefonem przy uchu wybiera wyprawkę i konsultuje z żoną….

                                porażka… grunt to zakupy z głową🙂

                                z żoną znaczy 😉

                                • Nie wpadam do sklepu na ostatnią chwilę
                                  zakupy mam zaplanowane wcześniej,
                                  z kartką rozpisaną “po kolei” działami tak jak będę szła 😉
                                  nie lubię takie załatwiania spraw (nie tylko zakupów) po łebkach, na łapu-capu.
                                  Rozumiem zdenerwowanie pań sprzedających – wszystko gotowe do wyjścia, umyte itp.
                                  a tu o 22 wpada ktoś kto jeszcze wędlinę krojoną kupuje – żeby to jeszcze była paczkowana to pewnie by przeżyły 😉
                                  ofkors nie powinny tego zdenerwowania okazywać, ale też im pewnie do domu się spieszy, są zmęczone itp.
                                  Ja bym nie poszła do sklepu o 22, wolałabym iść na drugi dzień rano

                                  • Problem też polega na tym,że jeśli personel pracuje “za ladą ” do 22 to nie znaczy,że wtedy kończy pracę.Istotne jest to czy za tą pracę po godzinach personel ma uczciwie zapłacone, bo chyba nikomu nie uśmiecha się pracować 9 czy 10 godzin,a płacone mieć za 8 godzin. Są sklepy gdzie ten czas jest uczciwie rozliczany, ale w wielu pracodawcy nie są na tyle uczciwi,żeby przyznać,że posprzątanie sklepu, pochowanie towaru do chłodni, zamknięcie kas itd. zajmuję dużo czasu. Niestety tak traktowany pracownik nie pokaże swojej złości pracodawcy, a wyładuje się na kliencie….

                                    • nie wiem, czy istnieje jeszcze jakis zawod, ktory realnie pozwala na prace do okreslonej godziny

                                      jak na moj gust, skoro sklep jest otwarty do 22, to o 21.59 jeszcze jest otwarty, wiec moge do niego wejsc i zrobic zakupy
                                      chronicznie niecierpie sytuacji, w ktorych w sklepach na 15 minut przed zamknieciec obsluga wsiada na mopy i chcac cos kupic, trzeba lawirowac miedzy kublem a natarczywie krecacym sie pod nogami klientow mopem

                                      dla mnie dziala to tak:
                                      o 22 zamykam drzwi i obsluguje do czasu, kiedy ostatni klient opusci sklep
                                      wowczas sprzatam, przeliczam i zabezpieczam kase i ide do domu

                                      inna rzecz, ze raz od wielkiego dzwoni zdarza mi sie zajrzec do sklepu w tak poznej porze
                                      ale skoro juz musze, dlaczego ja mam czuc sie winna, ze ktos zarzadzil, ze sklap ma pracowac do 22, a pani x o 21.37 juz umyla krajalnice?

                                      • Zamieszczone przez majowamama
                                        z żoną znaczy 😉

                                        zgadza się z żoną czyli z głową:) bez żony/głowy ani rusz:)

                                        • dam te posty do przeczytania mojej jakże idealnej szwagierce, której nigdy się nie zdarzyło coś takiego, zawsze ma wszystko według jej starannie ułożonego planu załatwione, bo dzis mi powiedziała że to bezczelność i chamstwo wchodzić o tej porze do sklepu…..
                                          jakbym conajmniej na stoisku z bułkami otwierała konto i brała kredyt, na stoisku z wędlinami kupowała wózek i wyposażenie dla noworodka a przy kasie mierzyła kiecki 😉
                                          żeby nie było do banków sklepów odzieżowych dzieciowych nie wpadam na ostatnią chwilkę tutaj już jestem zorganizowana…w miarę 😉

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: zakupy w sklepie tuż przed zamknięciem

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general