Bardzo rzadko zdarza mi sie że wskakuje dosłownie tuz przed zamknięciem sklepu do sklepu i tutaj mam na mysli spożywczak … dziś może góra trzeci raz w życiu tak wskoczyłam….sklep do 22 ja wskoczyłam 21.56 biegiem po bułki potem po kawałek szynki pani obsługująca udawała że mnie nie widzi ( moja sąsiadka zresztą) dopiero kolezanka ja zawołała sasiadka ostentacyjnie szmata rzuciła, szynke na krajalnicę walneła kroiła mrucząc pod nosem potem mi ja dosłownie rzuciła na lade, ja przeprosiłam ją grzecznie no bo tez w sumie sie głupio poczułam bo ona już tam miała umyte te krajalnice itd. zdarzają wam się takie sytuację? jak reagujecie na takie traktowanie??
bo ja takie mam mieszane uczucia bo niby sklep do 22 a ja im wparowałam tuż przed zamknięciem ok mogli byc wkurzeni ale ja napewno złośliwie tego niezrobiłam,kiedyś jak jeszcze pracowałam w sklepie uczyli nas że jak klient wejdzie nawet o 21.59 to nadal ma byc obsłuzony tak jak ten który wszedł zaraz po otwarciu i tego się trzymam do dnia dzisiejszego kiedy jestem już na swoim , ja wiem że to zależy od której strony człowiek patrzy bo i kilent i sprzedawca będzie miał swoje stanowisko każdy chce iśc do domu …. Ale jednak no niewiem….
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: zakupy w sklepie tuż przed zamknięciem
No właśnie – te czasy po zamknięciu sklepu powinny być wliczane do czasu pracy. I zaznaczone w umowie, że np. pracujesz do 22.15. Wtedy jest 15 min na ogarniecie wieczorne i już.
U mnie w aptece rzadko ktoś wpada za minutę ósma, ale jak wpada już od drzwi przeprasza że on tylko po cos tam, ok. Nawet zdarza mi się otworzyć aptekę ponownie jak ktoś dramatycznie czegoś potrzebuje… Ale jak raz przyszła panienka właśnie przed ósmą i wydziwiała przy kosmetykach i 20.10 dalej wyglądało że nie skończy stanowczo powiedziałam, że zamykam aptekę bo jest po godzinach pracy a mam dzieci do których życzę sobie wrócić. Nawet się nie obraziła, tylko wyraziła zdziwienie że tyle jej zeszło, zdarza się 😉 Realne zamknięcie dnia to jakieś 10-15 minut, bywa dłużej, nikt mi tego czasu nigdzie nie uwzględnia 🙁
mi kiedyś pani w mięsnym powiedziała, ze nie pokroi mi szynki tylko mam kupić w całości dwie godziny do zamknięcia sklepu były…. Nie wiem o co jej chodziło naprawdę
Sytuacja z prawnego punktu widzenia jest jasna. Czym innym są godziny otwarcia placówki dla klientów, a czym innym godziny pracy personelu. Godziny otwarcia są kwestią organizacyjną pracy placówki, a godziny pracy podlegają prawu pracy. Pracownik zanim zacznie pracować powinien wcześniej przygotować siebie i stanowisko pracy, a po zakończeniu pracy zamknąć stanowisko pracy , przygotować się i je opuścić. Czas potrzebny na przygotowanie się pracownika zarówno do pracy jak i opuszczenia pracy są czasem osobistym i nie są godzinami pracy, natomiast przygotowanie samego stanowiska pracy do jej rozpoczęcia ( czas przygotowawczy) i po jej zakończeniu ( czas zakończeniowy) powinno się zaliczać do czasu pracy.
Wynika stąd wniosek, że pracodawca placówki handlowej czy usługowej tak powinien zaplanować godziny pracy, aby to uwzględniać tak, aby w godzinach otwarcia każdy interesant, który wejdzie przez otwarte w tym czasie drzwi, został bezwzględnie, w normalny sposób, obsłużony. Czas w którym będzie obsługiwany gdy znajdzie się na terenie placówki już po jej zamknięciu , jest czasem zakończeniowym przeznaczonym na dokończenie wszczętych przedtem czynności i zakończenie funkcjonowania placówki.
Sytuacja, gdy godziny otwarcia utożsamia się z godzinami pracy jest niedopuszczalna, sprzeczna z prawem, logiką i zdrowym rozsądkiem. Oznacza okradanie pracowników z ich czasu osobistego oraz kreowanie konfliktu na linii klient a jej pracownicy.
Z prawnego punktu widzenia Sprzedawca, a więc pracodawca jest Stroną umowy sprzedaży towarów i usług między nim a Nabywcą. Kwestie organizacyjne przedsiębiorstwa Sprzedawcy, zupełnie nie dotyczą żadnego Klienta ,ani interesanta. Za wszystko odpowiada Sprzedawca, bez względu na jego wiekość stan prawny , organizacyjny, itp.
Znasz odpowiedź na pytanie: zakupy w sklepie tuż przed zamknięciem