/kopiuję własny post ze “szkolniaków” – to chyba właściwsze miejsce/
adacho zaczyna szkołę w przyszłym roku, a już teraz zaczynają się jakieś siupy…
dzisiaj dostałam w przedszkolu świstek, opieczętowany gruntownie pieczątką rejonowej szkoły (chyba dla dodania powagi), który powinnam wypełnić danymi dziecka (i dwóch pokoleń wstecz…) i jak najszybciej zanieść do tejże szkoły. moim zdaniem bzdura z założenia – skoro to nasz rejon, to chyba szkoła ma z grubsza świadomość ile dzieci w wieku “poborowym” ma na swoim terenie? czy nie?
zresztą nie ważne. większym problemem jest to, że zamierzam zapisać adacha do innej szkoły, a tam kazali zgłaszać się dopiero w kwietniu.
poza tym zajęta dosyć jestem i wkurza mnie sam pomysł łażenia do sekretariatu czynnego w godzinach od-do, w czasach kiedy nawet studia można zrobić przez internet…
co mam zrobić z tym karteluszkiem? czy to w ogóle ma jakieś znaczenie? czy u was też trzeba latać z jakimiś świstkami, i to już teraz?!
adacho
antek
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: zapisy do szkoły – o co chodzi?
Zazdroszczę, bo Zu do rejonówki pójść nie może, a nawet gdyby mogła, to jest ona więcej niż 50 m od domu z przejściem przez sporą ulicę.
Jestem umówiona w pobliskiej społecznej na rozmowę i dodatkowo będę obstawiać kilka integracyjnych, tylko jeszcze się do poradni umówić muszę.
Znasz odpowiedź na pytanie: zapisy do szkoły – o co chodzi?