Ostatnio czytałam artykuł, w którym opisywano, że w kilkudziesięciu procentach przypadków zdrad i rozpadów małżeńskich winne są portale społecznościowe tj. NaszaKlasa lub Facebook. Nie chcę w żadnym wypadku demonizować ale potraktowałam ten temat poważnie gdy dowiedziałam się, że małżeństwo moich znajomych ropadło się właśnie przez naszą klasę, ponieważ małżonek odnowił kontakt z pierwszą licealną miłością i po 2 mies. już go nie było. Mój małżonek mówi, że nigdy by tak nie zrobił ale kontakt poprzez tego typu portal ze swoimi miłostkami ma. Muszę przyznać, że są chwile kiedy bardzo się tym wszystkim martwię i nie wiem co robić 🙁
Strona 7 odpowiedzi na pytanie: Zdrada przez Naszą Klasę
Jeśli ktoś ma ochote na skok w bok,to zdradzi czy to w stanie upojenia alkoholowego czy jak bedzie trzezwy,nie wiem co alkohol ma do zdrady hmmmm…?
Uważasz,że jak pójdzie kobieta sama na impreze i wypije pare drinków,to zapomni nagle o swoim facecie i bedzie szukała okazji do zdrady,tylko dlatego, ze poczuje sie rozluzniona i “śmielsza”?
Hej nic nie dzieje się bez powodu. Jeżeli ktoś zdradza to dlatego, że czegoś zabrakło w dotychczasowym związku. Ludzie często nie zauważają, że coś w związku zaczyna szwankować i wydaje im się, że nie jest źle, bo nie dbają o wzajemne relacje, wpadają w rutynę. Zdrada, rozpad, kryzys są tego owocami a nie przyczyną. Po pierwsze.
Po drugie zdrada zawsze jest ucieczką. Tak samo jak zamykanie się w sobie i nierozmawianie o problemach. Daje to natychmiastowe skutki w postaci chwilowego uwolnienia się od problemu. Pewne typy ludzi wybierają taką postawę, choć oczywiście rozmawianie na sporne tematy, na krótką metę nieprzyjemniejsze w przyszłości mogłoby zaowocować poprawieniem relacji.
Nie zgadzam się:)
Czasami ludzie zdradzają bo są idiotami a ich partnerzy nie mają z tym nic wspólnego, bo mimo iż się starają to i tak zostaliby zdradzeni
Czasami zdarzają bo mają problemy sami ze sobą i jakieś deficyty wyniesione np z dzieciństwa
Czasami zdradzają, bo po prostu zdarzyła się okazja, bo impreza, alkohol, a związek mają udany a zdrady kompletnie nie było w planach
I zdradzają jeszcze z miliona innych powodów
W temacie: Okazja czyni złodzieja i tyle
Partnerzy owszem nie mają nic wspólnego z idiotami, poza tym, że sami się z nimi związali.
A poważnie to uogólnianie i klasyfikowanie całych grup ludzi jako idiotów jest ździebko dziecinne.
I właśnie tacy ludzie mogą mieć tendencje do ucieczek, o czym pisałam wcześniej.
Nigdy nie jest tak, że jeśli związek tworzy para dwojga zrównoważonych szczęśliwych, spełnionych, dbających o siebie nawzajem ludzi zdrada może zdarzyć się pod wpływem chwili, ot tak przypadkiem. Zdrada najpierw rodzi się w głowie a tam wierz mi, nic nie dzieje się przypadkiem, wszystko ma swoje przyczyny i skutki.
Wielokrotnie ludzie przychodzący na terapie małżeńskie z powodu zdrady przedstawiają siebie jako udane związki (poza faktem zdrady oczywiście). W toku analizy okazuje się jednak, że czegoś tam brakowało, jeden partner czuł się zaniedbywany, drugi może zbyt osaczony.
Fakty są takie, że każdy ma jakieś potrzeby i jeżeli nie są one zaspokajane w związku to w taki czy inny sposób dąży się do ich spełnienia; nie musi to być od razu zdrada ale chociażby większe zaangażowanie w pracę, oddanie się nowej pasji, umacnianie kontaktów z innymi ludźmi. Nie oznacza to oczywiście, że jeżeli ktoś wykazuje się którąś z powyższych aktywności to automatycznie związek nie spełnia swojej funkcji. Ale jeżeli facet codziennie po kilka godzin przesiaduje na naszej klasie rozmawiając z byłymi sympatiami, albo godzinami dłubie coś w garażu przy jednoczesnym zaniedbywaniu partnerki to należy przypuszczać, że czegoś w tym związku brak. A z czyjej winy – wiadomo, że wina zawsze leży gdzieś po środku.
Pomijając absurdalność wrzucania wszystkiego i wszystkich do jednego wora czego całkiem nie trawię…
Ludowe mądrości może i mają ziarno prawdy, ale czasem są niebezpieczne dla tych którzy je głoszą. Pesymiści żyją krócej 😉
Paprotka…wiesz ale to Ty wrzuciłaś największe uogólnienia i zero-jedynkowe teorie na temat zdrady, ja się do nich tylko odniosłam:D
Podłoże zdrad jest różnorodne, bo człowiek to skomplikowana istota, stąd moje czasami
Co do mądrości ludowych… Nie wiem ile masz lat…pożyjesz może dłużej, zobaczysz
Raczej do pesymistów nie należę, raczej do realistów
Ciapa, sorry ale Twoje posty są w stylu “twoje wypowiedzi są be i już;
właśnie, że Ty uogólniasz bardziej i już”.
Nie wiem ile Ty masz lat ale może jeszcze za mało żeby to rozwinąć.
I szanuję Twoje opinie i doświadczenie życiowe ale nie po to się tutaj wywnętrzniam z moim własnym doświadczeniem i wiedzą żeby ciągnąć dyskusję na takim poziomie.
No cóż każda z nas ma swoją wizję świta
Ja wolę ludowe mądrości:D
Ty inlektualno-teoretyczne wywody
Intelektualnie wymądrzać mi się nie chce – pracuję do 16.00 Forum jest dla mnie rozrywką
A ja się z Tobą zgadzam.
Niekiedy facet ma w genach poligamiczność, oczywiście można doszukać się jakiś nieprawidłowości w małżenstwie zdradzanych, ale takie same problemy mogą być w innych malżeństwach, a nie ma zdrady.
Ja nie jestem zwolennikiem teorii,że zawsze obie strony winne, jak któreś zdradza, nikt nie jest ideałem, małżenstw ideałów też nie ma,a nei każdy wskakuje do łóżka innej osobie.
Powodów jest, tak jak piszesz miliony, czasem po prostu jest tak, że facetowi bardzo trudno być tylko z jedną kobietą, a czasemrzeczywiście obie strony winne, itd.
Nie ogólniałabym, że zawsze jest problem w obojgu małżonkach,
…Dziewczyny chodzi o to, że nie warto trzymać faceta na krótkiej smyczy bo to nie o to w związku i w życiu chodzi…
Jeśli facet (lub kobita) zdradzi to znaczy, że durny i nie wart naszego zainteresowania i miłości… szkoda czasu na takiego.
Jeśli facet chce zdradzić, to niezależnie od naszej kontroli, krótkiej smyczy, czy czego tam jeszcze i tak to zrobi…
Jestem baaardzo tolerancyjną osobą, ale NIGDY nie wybaczyłabym zdrady i mój M. doskonale o tym wie. Ale na miłość Boską nie wyobrażam sobie życia na łańcuchu… że nie mogę zatańczyć z innym, porozmawiać, spojrzeć… nie tędy droga…
Decydując się na związek (małżeństwo) podejmujemy świadomą decyzję o lojalności i “wyłączności” w pewnych kwestach wspólnego życia (w tym sprawy łóżkowe rzecz jasna )
Jeśli któreś z nas złamie tą zasadę – poniesie nieodwracalne konsekwencje (rozwód, strata dzieci itp itd ) same wiecie jak to jest…
Oczywiście o związek trzeba dbać, pielęgnować ale nie popadajmy w paranoję, że nie mogę np. zatańczyć z obcym mężczyzną czy założyć konta na portalu społecznościowym….
No to lepiej wypoczywaj.
A propos teorii, to zgłębienie tematu zazwyczaj pomaga nam go ogarnąć i nie inaczej jest w przypadku psychologii związku. Wiele rzeczy można zrozumieć a na niektóre przynajmniej się przygotować. Także naprawdę intelektualny wysiłek czasami się opłaca, tym bardziej, że nie jest on znowu taki ogromny..;)
i ja 😀 ale co za tym idzie… nie warto sobie takim głowy zawracać… zdradzi raz… oporów przed następnym razem mieć nie będzie… i wiem, że łatwo się mówi – kopnąć w du..ko takiego trudno jeśli np. są już wspólne dzieci…
No a ciapie można rzeczywiście zarzucić brak zgłębiania się w problemy…;)
Tyle, że czasem za bardzo się wnika, za dużo usprawiedliwień, zamiast nazwać rzeczy po imieniu.
agaa29 Absolutnie nie jestem za smyczą:)
Spalmy wszystkie smycze świata 😉 😉 😉
Ok dziewczyny, wszystkie piszecie o tej zdradzie z pozycji osób zdradzanych i ja też pewnie jakby mój mąż mnie zdradził w pierwszym odruchu miałabym ochotę kopnąć go w dupala, wystawić manatki na zewnątrz (jego rzecz jasna) i ogólnie stwierdziłabym, że jest idiotą i że nie jest mnie wart.
I w takiej sytuacji ciężko by mi było stanąć z boku i zastanowić się dlaczego do tego doszło, może nie tylko dlatego, że jest taki głupi..
Ale zdaję sobie sprawę, że gdybyśmy poszli wtedy na terapię, która w takich wypadkach bywa raczej niezbędna (to jak trudno po zdradzie odbudować zaufanie i bliskość raczej nie ulega wątpliwości), to chcecie czy nie, ona właśnie na tym by polegała – na poszukiwaniu przyczyn, co takiego się działo w związku, że jeden z partnerów dopuścił się czegoś takiego.
Jeżeli chodzi o winę leżącą gdzieś po środku no to w życiu zazwyczaj tak bywa, ale nie chodzi mi o to, że wina rozkłada się równo po połowie. Raczej o to, że nigdy nie jest tak, że jeden z partnerów to chodzący ideał, podczas gdy drugi jest tym złym. Każda akcja jest jakąś reakcją na czyjąś akcję:)
Co wcale nie wyklucza możliwości żeby powiedzieć “dość” kiedy ktoś nas krzywdzi.
… czyli akcja “zdrada” jest reakcją na akcję…?
Dokładnie, nie dzieje się bez wyraźnej przyczyny, tak jak niektórzy wcześniej sugerowali, że od niechcenia, przypadkiem, czy że przez ten zły alkohol (nawiasem mówiąc alkoholem lubi się usprawiedliwiać wiele społecznych zachowań. A prawda jest taka, że o ile nie ma się 5ciu lat jest się w stanie przewidzieć swoje własne zachowanie. Więc jeżeli ktoś zalewa się w trupa wiedząc, że skończy się to demolką baru to jest albo uzależniony albo ograniczony umysłowo).
Jeżeli chodzi o zdradzanie to może ujmę to tak: szereg czynników prowadzi do takiej a nie innej sytuacji w związku. Z tych negatywnych wymienię tylko nieefektywne rozwiązywanie problemów bądź też odcinanie się od nich (ucieczka). Jedno z partnerów może wybrać to drugie albo mogą oboje. Są pewne cechy osobowościowe (o czym innymi słowy ktoś już pisał ale zaznaczam, że ja się wcale od tego nie odcinałam), które sprawiają, że jest większe prawdopodobieństwo popełnienia zdrady przez taką osobę, czyli ucieczkę przez nią przed czymś z czym sobie w tym związku nie radzi.
Powtórzę tylko, że zdrada jako taka jest tylko pewnym destrukcyjnym choć skrajnym modelem zachowania, inna osoba “tylko” się w sobie zamknie, albo (model bardziej efektywny) będzie próbowała problem rozwiązać.
Oprócz cech osobowościowych, wybór danego zachowania zależy też od tego jak bardzo danej osobie na związku zależy, choć pewne typy ludzi częściej wybierają zachowania takie a nie inne, także wszystko to jest ze sobą powiązane.
Nie zmienia to faktu, że jeżeli partnerzy są ze sobą dograni, nie ma większych problemów – czyli nie ma przyczyny – to prawdopodobieństwo zdrady jest bardzo niskie, nawet u osób mających skłonność do wyboru destrukcyjnych zachowań.
Ja nie wiem, jak to jest z pozycji zdradzanej, na całe szczęście.
dlaczego napisalas, ze prawdopodobienstwo zdrady w takiej sytuacji jest niskie?
o ile dobrze zrozumialam twoje wczesniejsze posty w takim zwiazku nie ma prawa dojsc do zdrady, znaczylaby ona przeciez o pewnych deficytach..
no to moze w koncu w szczesliwym zwiazku dojsc do zdrady, czy nie moze
chyba inaczej interpretujemy to co zostalo napisane. to, ze alkohol zostal podany jako jedna z przyczyn, nie jest jednoznaczne z usprawiedliwianiem.
wyjasnienie mechanizmu nie musi byc od razu jego rozgrzeszeniem.
i jeszcze tak, mysle sobie, ze nie trzeba sie od razu w trupa zalewac, zeby w glowie zaszumialo. bywa, ze i lampka wina zaszkodzi jesli wypijemy ja na pusty zoladek, albo akurat jakis wirus sie przypeta i dawka uderzy z podwojna sila. taki potencjalny zalany w trupa podejrzewam, ze niewiele by sie juz nazdradzal;)
Trzeba mieć wiele, wieele cierpliwości, żeby 20 razy pisać to samo, żeby każdemu z osobna wyjaśniać co się miało na myśli? Dotąd nie posądzałam się o takie pokłady tej cnoty;)
Chociażby dlatego, że trzeba uwzględnić przynajmniej model zachowywania się partnera, o czym napisałam zaraz obok. Po za tym to co dla jednej pary jest problemem, niekoniecznie musi być nim dla drugiej.
Można by wywnioskować, że zachowania destrukcyjne o jakiejś specjalnej równowadze nie świadczą. Można by. Ale po co?..
…Litości!! 😉
Jak widać chociażby po niektórych reakcjach na moje posty, dla wielu jest to jednak jednoznaczne:) Stąd obrazowy przykład z demolką baru, który tak Cię rozbawił:)
Dlaczego zdradziłeś? – Bo byłem pijany.? Sorry ale dla mnie to jest raczej żałosne wyjaśnienie tego?mechanizmu?. To nie w alkoholu tkwi problem tylko w człowieku i to właśnie chciałam przekazać.
paprotka
skoro tyle osob ma klopot ze zrozumieniem twoich postow, to moze wina nie lezy w czytajacych?
Cytat:
dlaczego napisalas, ze prawdopodobienstwo zdrady w takiej sytuacji jest niskie?
paprotka
no ale czy to nie jest dokladnie to samo o czym pisala ciapa, ale jako ze po godzinach pracy, zrobila to jezykiem przecietnego zjadacza chleba?
paprotka
no oczywiste, tylko, ze nie bardzo wiem po co o tym piszesz, moje pytanie bylo zupelnie o czyms innym..
Cytat:
o ile dobrze zrozumialam twoje wczesniejsze posty w takim zwiazku nie ma prawa dojsc do zdrady, znaczylaby ona przeciez o pewnych deficytach..
Cytat:
Nigdy nie jest tak, że jeśli związek tworzy para dwojga zrównoważonych szczęśliwych, spełnionych, dbających o siebie nawzajem ludzi zdrada nie może zdarzyć się pod wpływem chwili, ot tak przypadkiem.
powiem, ze nieco mnie zbilo z tropu co tu przeczytalam i juz bylam pewna, ze cos zle musialam zrozumiec z twojego wywodu, ale nie, znalazlam ten cytat (napisalas to pare postow wczesniej ) i widze, ze po prostu usunelas z niego jedno malenkie slowo nie, ktore zmienia caly sens wypowiedzi.
paprotka
i za toba zapytam: ale po co?
po co usuwalas slowo nie? zmienilas jednak zdanie?
Cytat:
no to moze w koncu w szczesliwym zwiazku dojsc do zdrady, czy nie moze
paprotka
powiem ci, ze bardzo mi sie nie podoba sposob w jaki z gory traktujesz osoby ktore tutaj pisza.
Cytat:
chyba inaczej interpretujemy to co zostalo napisane. to, ze alkohol zostal podany jako jedna z przyczyn, nie jest jednoznaczne z usprawiedliwianiem. wyjasnienie mechanizmu nie musi byc od razu jego rozgrzeszeniem
paprotka
tak jak juz napisalam wczesniej, kwestia interpretacji, ja nie zauwazylam, zeby ktos usprawiedliwial alkoholem zdrade.
nie zrozumialas tego co napisalam. oczywiscie ze problem jest w czlowieku i to czlowiek decyduje ile tego alkoholu w siebie wleje. ale skutkiem tego moze byc wlasnie zdrada.
mechanizm, nie spotkalas sie z tym slowem?
Znasz odpowiedź na pytanie: Zdrada przez Naszą Klasę