Złe wspomnienie,został lęk…

Obudziłam sie około trzeciej,miałam sen,sala porodowa i krzyki,czułam silny niepokój a nawet lęk,nic się ze mną nie działo a jednak wiedziałam że to mój poród.

Nie mogę usnąć…to było straszne,muszę się z tym rozprawić i w końcu zapomnieć…. Ale czy się da???

Na patologi ciąży leżałam od dziesięciu dób,miałam dość,chciałam do domu, byłam w 37 tc,moje ciśnienie było unormowane,lecz lekarze nie chcieli mnie jeszcze wypuścić
bo miałam za wysokie CRP.

Od kilku dni nie czułam ruchów lub były one bardzo słabe,
za każdym razem kiedy przychodziła siostra i przykładała nam do brzuchów maszynkę sprawdzającą tętno dziecka zastanawiałam się dlaczego u mnie zawsze tak długo szuka.
kiedy pytałam,odpowiedź zawsze była ta sama :”widocznie tak się dziecko ułożyło że ciążko złapać”.

15.11.04 rano mój zapis KTG nie spodobał się lekarzowi,mały miał spadki tętna,które po chwili szybciutko wracało do normy.
Na wszelki wypadek kazano mnie podłączać częściej pod tę znieanwidzoną przezemnie maszynę (aczkolwik wdzięczna jestem za to ze jest coś takigo)
Wieczoraem znów lekarz kręcił nosem,kazano założyć szlafrok wziąć wodę niegazowaną,i zaprowadzono mnie na górę na porodówkę.
Podłączono mnie pod KTG i tak leżałam około dwóch godzin.
Nic złego się nie działo więc sprowadzono mnie na spowrotem na dół.
Za około półtorej godziny ponownie przyjechała siostra z KTG ten zapis znów nie spodobał lekarzowi się i kazano mi ponownie udać się na górę,tym razem podłączono mnie pod KTG na całą noc.
Już około drugiej w nocy czułam się bardzo zmęczona,przewracałam się z boku na bok,wszystko mnie bolało,wstawałam tylko dwa razy do toalety.
Ktg wykazało do szustej rano trzy niewielkie spadki tętna u dziecka.
Około ósmej zmieniali się lekarze tzn.przyszła dzienna zmiana a nocni jeszcze nie poszli do domu.
Jedna siostra powiedziała do drugiej :”może pozwolimy
Pani pospacerować troszkę po korytarzu żeby rozprostowała kośći” druga na to że lepiej nie bo na karcie na czerwono jest zastrzeżenie że ma być KTG ciągłe.
Powiedziała do mnie żebym jeszcze wytrzymała około 20 min,że lekarze są na odprawie i po niej do mnie przyjdą i zapadanie decyzja co dalej.
Ktoś powiedział ze prawdopodobnie na wszelki wypadek zostanę podłączona pod oksytycynę aby wywołać poród.
O 08:34 zadzwoniłam do męża,dopiero w wtedy,kiedy wydawało mi się że wszystko jest w porządku powiedziałam mu o mojej nocy na “górze”.
cyt:”:”Kochanie wszystko jest w porządku,spędziłam noc na porodówce,bo małemu spadało tętno,nie wiadomo czy nie podłaczą mnie pod oksytycynę więc może przyjedź dzisiaj wcześniej,bo może się zaczną skurcze,przyjedź jak najwcześniej nawet teraz. Musze kończyć idą lekarze….”pośpiesznie włożyłam komórkę pod poduszkę.
Podeszli do mojego “łóżka” i zaczęli rozmawiać.
Pytali jaksię czuję, Pan doktor,który opiekował się mną całą noc wziął do ręki zapis KTG i powiedział że od 6:00 jest dobry, co tu z panią zrobić??? Myśleli….
I wtedy się zaczęło,tętno mojego dziecka szybko zaczęło spadać,najpierw usłyszłam ” tudut,tudut tudut…tudut….tu…dut….tu…dut..tu..dut.tu…..dut wyraźnie było słychać jak tętno słabnie,patrzę a tam 140, 132,122,117,111,97,78,65,50, tętno spadało tak szybko, i stanęło Modliłam się żeby ruszyło,ale ono stało,sekundy były dla mnie długimi minutami…to było straszne.

Nagle Pani doktor, (kobiata z jajem, naprawdę) Zaczęła krzyczęć NIE MA DZIECKA,NIE MA DZIECKA powtórzyła,WOŁAJCIE MI TU MACIEJEWSKIEGO!!! CZY PANI COŚ DZISIAJ JADŁA nie tylko woda-odpowiedziałam.I nadal patrzyłam na KTG,które nie raczyło ruszyć byłam przerażona,ktoś szybko odpiął mnie z pasów, zaczęto ruszać moim brzuchem
na boki znów przyłożono KTG i NADAL NIC !!!!! ktoś przyniósł koszulę szpitalną,obok stało już drugie łóżko, zaczeło mnie szybko rozbierać,byłam jak zahipnotyzowana,bałam się,jedyne co powtarzałam sobie to NIE PANIKOWAĆ I ROBIĆ TO CO MI KAŻĄ LEKARZE.
nagle usłyszłam SZYBKO DZIEWCZYNO ZDEJMUJ TĘ KOSZULĘ,NIE MA CZSU,TRZEBA DZIECKO RATOWAĆ!!!zamarłam, już tylko się modliłam żeby moje dziecko zaczęło oddychać, myślałam że Paweł pewnie pomału się do mnie wybiera, chciałam żeby był przy mnie.
Kilku lekarzy w sekundę przełożyło mnie na łóżko,które dla mnie podstawiono.Wszyscy krzyczeli,w pośpiechu odsuwali szafkę,kroplówke,ktoś nawet zaklął,totalny chaos.

W moment znalazłam się na sali operacyjnej.Jeszcze raz przyłożono mi krążek od KTG do brzucha i nadal NIC !! Stanął nademną lekarz i powiedział ‘DZIEŃ DOBRY,JESTEM ANESTEZJOLOGIEM,BĘDĘ PANIĄ USYPIAŁ.” bardzo się bałam,nigdy nawet nie zasłabłam,bałam się że się nie obudzę naprawde !!!
Setki myśli przelatywały mi przez głowę, może jedzie już Paweł,Boże co zastanie,Boże….modliłam się.
Poczułam jeszcze,kiedy dostałam dwa czopki przeciwbólowe w pupe.Widziałam kilka głów patrzących na moją twarz, czekali aż usnę,resztkami sił poprosiłam aby ktoś zadzwonił do mojego męża NIE MA NA TO TERAZ CZASU-usłyszałm.
Poczyłam ze odpływam.Usnęłam.

Budziłam się powoli,brzuch bolał niemiłosiernie lekarz stanął nademną i powiedział MA PANI ZDROWEGO SYNA,2200,45 CM kiwnęłam tylko lekkko głową i zawieziono mnie na salę poporodową.Umierałam z bólu,błagałam o coś przeciwbólowego, miałam wrażenie że żadne leki na mnie nie działają.Każdego kto wchodził,pytałam czy Mati jest zdrowy.WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU -słyszałam.

I tak oto 16.11.04 o godź 08:55 pojawił sie mój króliczek na świecie.( dokładnie 21 min po moim tel do Pawła,kiedy to mówiłam mu że wszystko jest ok)

Zaraz pojawił się Paweł…. stał nademną bezradny,powiedział że Mati jest śliczn,ale nie chcieli mi go dać nawet na chwilkę,bo był podłączony do kroplówki.
Paweł robił mu więc zdjęcia aparatem cyfrowym i przynosił mi je,a ja ze wzruszenia tylko płakałam.Jeszcze tego samego wieczoru poszłam na własnych nogach na intensywną terapię zobaczyć mojego brzdąca.
Spytałam lekarza co by było, gdybym w tym momencie nie była podłączona do KTG??? powiedział WIE PANI,MOGŁO BY SIĘ NIE STAĆ NIĆ,ALE… MOGŁO BY SIĘ STAĆ NAJGORSZE powiedział.

Lekarz powiedział ze mały dusił się prawdopodobnie dlatego ze łożysko zbyt szybko mi się zestarzało,dlatego też mój synek był niedożywiony,miał za niski cukier, zaburzenia gospodarki sodowej i hypotrofię.
W ciąży mieliśmy małowodzie i podejżenie o dystrofię płodu.
Przez około 3-4 tyg po porodzie nie przechodziło mi przez usta,że URODZIŁAM.mówiłam KIEDY WYJĘLI MI GO.

Nie słyszłam jego pierwszego w życiu płaczu.. nie miałam go na piersi…po prostu,kiedy się obudziłam ON już był.
Martwiłam się o niego i bardzo mnie wzruszał,byłam z niego dumna, ale nie czułam wielkiej macierzyńskiej miłości,wiem że to straszne ale na szczęście to nie trwało długo.

Chcemy jeszcze drugie dziecko,mam nadzięję że za rok,półtora może dwa,minie lęk,który czuję na myśl o kolejnej ciąży.

Najważniejsze że moje dziecko teraz spokojnie śpi w swoim łóżeczku,wygląda jak aniołek,a ja….może po napiasaniu tego opowiadania i ze świadomością że podzieliłam się swoimi przeżyciaami z tyloma osobami,będzie mi łatwiej zapomnieć…?? a jeżeli nie zapomnieć to przynajmniej pokonać w sobie ten stach…

27 odpowiedzi na pytanie: Złe wspomnienie,został lęk…

  1. Re: Złe wspomnienie, został lęk…

    Baaardzo sie wzruszyłam chlip, chlip

    Ile ma teraz Twój synek? Jak sie teraz miewacie?Aaa…doczytałam, że kilka tygodni. Wszystkiego dobrego Wam życzę

    Rzadko tu zaglądam…

    • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

      Ja tu też żadko wpadam
      Mati chowa się świetnie,co miesiąc przybiera po 1 kg ! Waży już 4 kg.

      Ja odwiedziłam ostatnio lekarza,okazało się że od tych przeżyć nabawiłam się arytmi serca,to taka nerwica.
      Pani doktor powiedziała że dojdę do siebie,przepisała żelazo i tabletki uspakające. Będzie dobrze,teraz już musi byćdobrze
      Pozdrawiam serdecznie.

      • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

        Ja tu też żadko wpadam
        Mati chowa się świetnie,co miesiąc przybiera po 1 kg ! Waży już 4 kg.

        Ja odwiedziłam ostatnio lekarza,okazało się że od tych przeżyć nabawiłam się arytmi serca,to taka nerwica.
        Pani doktor powiedziała że dojdę do siebie,przepisała żelazo i tabletki uspakające. Będzie dobrze,teraz już musi być dobrze
        Pozdrawiam serdecznie.

        • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

          …brrrrrrrrr, aż mam dreszcze….straszne to co przeszłaś, bardzo współczuję….
          ale cieszę sie, ze wszystko jest ok i że synuś rośnie zdrowo!

          • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

            najwazniejsze ze wszystko dobrze sie skonczylo… duzo zdrowia dla maluszka !!

            • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

              Zmrozilo mi krew w zylach jak doszlam do momentu gdy zaczelo spadac tentno Matiego… Gdybym nie wiedziala, ze zakonczenie bylo szczesliwe to bym chyba przerwala czytanie… Wspolczuje ci, ze musialas przez to przejsc i potrafie sobie tylko wyobrazac jak sie musialas czuc. Oby kolejna ciaza i porod byly bezproblemowe. Nie pielegnuj zlych wspomnien, najwazniejsze ze wszystko sie dobrze skonczylo! to potwiedza ze decyzje lekarzy byly trafne (nawet jesli odrobine spoznione)

              Pozdrawiam
              Bramka

              • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                Gratujuje synka!
                Też miałam cesarkę i też do dzisiaj mówie, że ja dziecka nie urodziłam. Ha, nawet jak mnie obudzili po narkozie i spytali, czy chce zobaczyć swoje dziecko, to powiedziałam, że nie, że chce dalej spać;). Ale uwierz mi, że to nie jest ważne. Ważny jest każdy następny dzień, kiedy to stwierdzasz,że dzisiaj kochasz swoje dzieko jeszcze bardziej niż wczoraj i że to niemożliwe, bo przecież wczoraj kochałaś je najmocniej jak tylko potrafisz.
                Ja mam teraz w domu biegającego 15 miesięcznego szkraba i gdy ona przylatuje żeby się do mnie przytulić i dać buziaka, to..eeech.
                A o sali operacyjnej i tych błyszczących chromach już dawno zapomniałam. I powoli zaczynam nabierać ochoty na następną cesarkę;) Dodam, że z wyboru.
                Pozdrawiam i trzymaj się. Zobaczysz nie wiadomo kiedy minie rok, a ty wieczorami będziesz myślała, że trzeba znowu nowe butki kupić dziecku:)
                pozdrawiam jeszcze raz
                Kamila

                Zupa i Gabi (20.10.2003)

                • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                  Kasiu!!! poplakalam sie…jestes dzielna dziewczyna a Mati to sliczny, silny bobasek…
                  wspolczuje przezyc!!!!

                  Dagi i Rodzinka

                  • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                    Wzruszyła się czytając Twoją historie. Cieszę się że wszystko dobrze się skończyło.

                    Aga & Julka (02.08.03)

                    • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                      Po pierwsze Kasiu bardzo Ci gratuluję:).Wiem jaką musiałaś wykazać się odwagą.
                      Rozumiem,co przeżywasz, doskonale rozumiem:( niestety.
                      Uważam jadnak, ze to bardzo dobrze, ze o tym mówisz,piszesz,że nie tłumisz w sobie tych przeżyć…..ja tłumiłam i nie wyszło mi to na dobre.
                      Dopiero od niedawna zaczynam “wychodzić na prostą”, ale czasem mam jeszcze takie dni, ze ryczeć mi się chce na wspomnienie mojego porodu i tego co było po nim 🙁

                      Zawsze jednak jak przyjdą chwile zalu myśl sobie jak cudowne masz dziecko i życzę Ci już teraz samych radości z macierzyństwa.
                      I nie myśl jeszcze o kolejnej ciązy tzn. w sensie obawiania się o nią, jeszcze za wcześnie, jesteś ” na świeżo” po takich emocjach, mozesz nie myśleć “trzezwo”. Przynajmniej ja tak miałam.
                      Jeśli masz ochotę to proszę- podaję linka, przeczytaj sobie moją historię, jest bardzo podobna do Twojej.
                      I trzymaj się cieplutko, jeśli tylko chcesz to pisz 🙂

                      Buziaki

                      • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                        Czytałam Twoją opowieść z dreszczami na całym ciele.
                        Również przeżyłaś straszne chwile,cieszę się żę już doszłaś do siebie,cieszę sie również że napisałam
                        swoją opowieść,lepiej mi jakoś, kiedy mam świadomość że ktoś to rozumie,że ja nic nie wyolbrzymiam.
                        Ja o tym nie napisałam,właściwie przypomniałam sobie
                        kiedy przeczytałam że Ty tak miałaś,,to trzęsienie całego ciałam, zwłaszcza nóg, skakały same
                        Brak słów….
                        Buziaki

                        • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                          No wlasnie…. Nie sądziłam,że będąc w pełni świadomą, nie pod wplywem żadnych leków można aż tak niepanować nad sobą i swoim ciałem…..ehh…..

                          A wiesz co jeszcze u mnie było przykre, nie pisałam wcześniej o tym…
                          Bo tak: jak kobieta urodzi już dziecko to wiadomo…..świeżo upieczeni rodzice dzwonią do rodziny, do znajomych, piszą Sm- y, otrzymują grtulacje, wszyscy się cieszą itd…jak ja urodziłam Ninkę to bałam sie wysłać jakiegokolwiek Sms- ka, bałam się zadzwonić do znajomych, bo nie wiadomo było co dalej będzie z moim dzieckiem….widziałam tylko zmartwione twarze członków mojej rodziny, mojego męża, nie otzrymałam żadnych gratulacji….każdy był przerażony i każdy jak umiał tak pocieszał.
                          Było…..jest to dla mnie bardzo przykre i bolesne.
                          Wiem, wiem, mam zdrowe dziecko powinnam się cieszyć i się cieszę, ale jednocześnie bardzo mi przykro,że narodzinom mojej tak wyczekanej córeńki towarzyszył taki koszmar,że nie było radości itd, ale to w pełni zrozumie tylko ten kto tego doświadczył :((((
                          Ehh…..fajnie, ze mogę już o tym normalnie rozmawiać i że jest ktoś kto rozumie…Dzięki
                          Buziaczki

                          Edited by Niki23 on 2005/01/14 00:19.

                          • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                            Witaj Kasia!
                            Przede wszystkim serdecznie gratuluje Ci synka. Wiem, że teraz nie jest Ci łatwo ale to minie. Uwierz mi.

                            Moja historia była bardzo podobna do Twojej. Nie będe jej opisywać, ale powiem Ci, że właśnie dzięki temu fantastycznemu wynalazkowi jakim jest KTG też mam zdrowego synka. Urodził się w 36 tyg.(a dokładnie wyjęli mi go z brzucha) z wagą 2050.

                            I.. tak samo jak Ty bałam sie kolejnego porodu i kolejnej myśli o ciąży. Ale to dzieki mojemu ginowi zdecydowałam się na drugie dziecko. To on mnie przekonał, że każda ciąża jest inna. To, że była hypotrofia, to nie jest moja wina. Po prostu czasem tak bywa nie wiadomo dlaczego (do dzisiaj tego nie wiem). I mam nadzieję, ze podjełam dobrą decyzję o kolejnej ciąży (ale czy na pewno to powiem to dopiero po porodzie).

                            A Ty Kasiu na pewno zapomnisz. Potrzba tylko czasu. Ja o tym mówiłam i mi pomogło.

                            Pozdrawiam serdecznie
                            Kryśka + Kuba (04.07.2002) + dziewczynka:

                            • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                              Dziękuję krysiu czy ja mam rozumieć że kubuś miał hypotrofię? Napisz jak się teraz rozwija? czy dogonił ruwieśników?
                              Czy Twoja teraźniejsza ciąża rozwija się prawidłowo? i nie ma hypotrofi? przepraszam że tyle pytam.
                              Zostało Ci już niewiele,życzę Ci bezbolesnego i szybkiego porodu,a przedewszystkim zdrowej ślicznej dziewczynki.
                              Pozdrawiam serdecznie
                              Kasia&Mati

                              • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                                miło jest czytać dobre wiadomości -po takich przejściach…
                                wszystkiego dobrego 😉

                                Ola z Natalią- 2.06.2003

                                • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                                  Kochana! Szczesciara jestes i Twoj Mati takze! Ktos czuwal nad Wami. I niech tak pozostanie:)

                                  roczny Jaś + Jovanka(luty’05)

                                  • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                                    Bardzo, ale to bardzo ładnie to napisałaś 🙂

                                    • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                                      Nie jestem Krysią, ale pozwolę sobie napisać 😉
                                      Mój starszy synek urodzil się z hypotrofią w 37 tc. Wazyl 2300 g.
                                      Teraz ma półtora roku, jest taki, jak kazde dziecko w jego wieku. Zaczal raczkować jak mial 10 miesiecy, chodzic jak mial 14. Jest żywym srebrem, nie mozna nad nim nadgonić.

                                      Musisz tylko pamiętać, że dzieci hypotroficzne wolniej przybierają na wadze niż dzieci “zdrowe”. Są mniejsze od rówieśników. Igorek wazy 9,5 kg, co jest dosc niska wagą na ten wiek. Natomiast wzrostu ma 81 cm, co jest jak najbardziej w normie.

                                      zobaczysz, będzie dobrze z Mateuszkiem, za trochę zapomnisz o tych cięzkich przeżyciach i patrząc na synka nie znajdziesz u niego żadnych oznak hypotrofii 🙂

                                      • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                                        Do połowy ciąży wszystko było Ok. Potem pojawiło się opóźnienie w wielkości płodu ok. 2-3 tygodni. Aż w 32 okazało się, że mały wogóle nie rośnie. Czyli hypotrofia. I od tego momentu byłam w szpitalu. Dostałam sterydy na rozwój płuc, dwa razy dziennie KTG, co jakiś czas testy z oksytocyny. I w 36 tyg. podczas testu OTC + jednoczesnego zapisu okazało się, ze trzeba natychmiast kończyć ciążę. I tak w 36 tyg. z wagą 2050, 48 cm przyszedł na świat Kubuś.
                                        Jedyny problem, który mieliśmy to 3 razy wracająca żółtaczka… (gdzieś do ok. 7 tygodnia). No i asymetria, więc był rehablitowany.
                                        Późno też siedział sam, bo w 8 miesiącu, ale też w 8 miesiącu stanął sam w łóżeczku. W 9 zaczął raczkować, a w 11 sam chodzić. Podczas 1 urodzin nie można było za nim dogonić, bo zaczął biegać.
                                        Ha, zawsze też był mały i niejadek. Jak miał rok to ważył 8900. Teraz ma 2,5 roku i waży niecałe 11kg., mówi całymi zdaniami (ale trochę jeszcze niewyraźnie), spiewa i recytuje wierszyki i ogólnie w niczym nie odbiega od innych dzieci.

                                        A obecna ciąża… bez problemów. Miesiąc temu mała ważyła 2600, a kolejne USG mam w poniedziałek i mam nadzieję, że jednak coś urosła. Także pełna kontrola jest. Czeka mnie też poród naturalny (o zgrozo!) i nie wiem jak dam radę.

                                        A wracając do hypotrofii: najczęstszą przyczyną jest palenie papierosów w ciaży oraz nieleczone poważne infekcje narządów rodnych. Także jeżeli palisz, to sytuacja może się powtórzyć. W innym przypadku raczej nie ma szans. Bo jak powiedził mój lekarz: hypotrofia jest przypisana indywidualnie do konkretnej ciąży, a nie do kobiety. Także jak mała się urodzi to się okaże czy miał rację (oby!).

                                        Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo radości z Matiego.
                                        Kryśka + Kuba (04.07.2002) + dziewczynka:

                                        • Re: Złe wspomnienie, został lęk…

                                          Dzięki.jestem dobrej myśli
                                          Buziaki. Powodzenia!!!! Trzymam kciuki !

                                          Mati 16.11.04

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Złe wspomnienie,został lęk…

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo