tak sobie pacze co ostatnimy czasy w swiecie bożym sie dzieje i wlos mi sie jezy na glowie.
W czasie kiedy nowowybrany-jeszczezywy-papiez Franciszek glosi cnoty, powroty do korzeni, odrzucenie bogactwa, otwarte przytakniecie o lobby homoseksualistow w koscie i zal za grzechy kolegow-pedofili – w naszm krajowym grajdolku niesie jednego po drugim.
Najpierw oslupialam jak sie okazalo, ze to zly klimat Dominikany zmusza ksiazy do pedofilii
potem, ze czlowiek z wyrokiem za niedozwolone czynnosci seksualne na nieletnich jest proboszczem bo.. w wyroku nie bylo zakazu pracy z dziecmi
dzisiaj sie dowiedzialam, ze zliczne rozwody sklaniaja dzieci do naklaniania ksiazy do zlego,
a wieczorkiem, ze to lapsus jezykowy
** – gdzie ja mieszkam?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: zly klimat, zla atmosfera w domu, rozwody i inne lapsusy językowe
Dla mnie gorliwy katolik brzmi z lekka pejoratywnie.Od razu staje mi właśnie przed oczami np taka kobitka która zamiast uczestniczyć we Mszy Św, zapamiętale odmawia różaniec a po wyjściu z Kościoła od razu z innym babkami robi “przegląd” sąsiadów,albo przegania “bachory” z pod okna bo przeszkadzają jej słuchać Rydzyka….
Dla mnie “normalny” katolik to taki który co niedzielę chodzi na Mszę,idzie do spowiedzi nie dlatego że musi,ale dlatego że czuję taką potrzebę, i nie wierzy w kościół tylko w Boga…
Swoją drogą,spowiedź to dla mnie jakaś absurdalna rzecz Teraz to już nie,bo z żywym 3 latkiem to ciężko,ale wcześniej lubiłam tak znienacka wejść do Kościoła,klęknąć przed Ołtarzem i się pomodlić – “Boże,Ty wiesz…,przepraszam…” i to dla mnie była prawdziwa spowiedź.
A nawiązując do tematu wątku – już jako nastolatka potępiałam księży,widziałam co księżulo wyrabiał u mojej babci na parafii a u nas był taki co się pytał chłopców na spowiedzi czy sobie trzepią i jak często,i jak się wtedy czują…..
Ale teraz co się dzieje to nie ma na to słów… Płakać się tylko chce… Czy nasi księża i biskupi zapomnieli o słowach naszego Papieża?
”Troszcząc się o każde dziecko przychodzące na świat i otaczając je czułą i rzetelną opieką, Kościół wypełnia swoje podstawowe posłannictwo”.
“Troska o dziecko, jeszcze przed jego narodzeniem, od pierwszej chwili poczęcia, a potem w latach dziecięcych i młodzieńczych, jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka”
“Miłość, o której mówię oznacza, że musisz kochać Boga w zamian za Jego miłość, a uczynisz to, kochając każde inne dziecko Boże na tej ziemi”.
Księży nie szanuję ale w KK jestem bo taką czuję potrzebę choć nie jestem praktykującą katoliczką… KK naraził mi się min w sprawach in vitro,ale to już osobny temat.
sedno – przynajmniej kiedys dla mnie.
i dlatego nie rozumiem, dlaczego zyjaca dobrze i uczciwie rozwodka w kolejnym kochajacym sie zwiazku jest mniej warta niz alkoholik
nie rozumiem, dlaczego tyle nacisku kosciol kladzie na instytucjonalne “tak” w kosciele, jako bardziej wiazace niz “obiecuje poprawe” w konfesjonale? przeciez to taka sama przysiega przed bogiem, prawda? czy lamiac obbietnice dana w konfesjonale jestemy bardziej ludzmi, niz rozwodzac sie (czesto nie z naszej wlasnej przyczyny, czesto pod presja tej drugiej osoby, czesto uciekajac od tej drugiej osoby, ktora nie potrafi nasz szanowac?)
dla mnie to zwyczajnie nielogiczne
To nie jest tak, że rozwódka w związku jest mniej warta niż szczerze żałujacy alkoholik, który co jakis czas nie daje rady i sie upija. Ona dla mnie jest mniej wierząca albo wcale niewierząca, albo w stanie “chcąca coś zrobić, ale niewie jak”, ale nic jej jako człowiekowi nie brakuje i może przecież być dobrym człowiekiem. Dobroć jej jednak będzie tylko względem drugiego człowieka a nie Boga. Będąc rozwodnikiem można dostac rozgrzeszenie i przyjmowac komunię, ksiądz na spowiedzi analizuje przypadek i daje rozgrzeszenie lub nie, ale nie można wchodzić w ponowny związek. Póki jesteśmy na ziemi Bóg jest miłosierny i przebacza nam łamanie danych obietnic. Przebaczy zarówno alkoholikowi jak i rozwódce, w zależnościod stanu serca. W przypadku alkoholika jest jednak ta różnica, że on sie do tego przyznaje, żałuje i chce sie poprawić, próbuje i często wytrzymuje długo bez wódki. Nie mówie tu o panach nałogowcach, którzy odstawili Boga gdzieś w kąt. Pisze o osobie walczącej. Mam bliska osobę, która tak właśnie walczylą i wyprosiła u Boga łaskę trzeźwości, Bóg jej zabrał chęć picia alkoholu. Trwa to już parę lat, ale cały czas pokładała nadzieje w Bogu i modliła sie w tej intencji. Rozwódka w drugim związku jest natomiast w stanie grzechu, w którym tkwi, nic nie robi w tym kierunku i uważa że tak jest ok. Na tym polega różnica. To co w sercu jest ważne, ale nie tylko to co robimy względem drugiego człowieka, ale również to co chcemy zrobić dla Boga.
“Łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę” – same dobre uczynki nie wystraczą, to wiara nam daje zbawienie a z niej wynikają uczynki. Dobry może być każdy a i przy tym niewierzący.
nie wiem co myśleć?
ile dzisiejszy kościół ma wspólnego z prawdziwą wiarą?
W swietle kk rozwodka taka jest mniej warta. Nie moze przystapic do komunii.
Alkoholik zas moze.
Tak samo lamia obietnice.
E tam, rozwód w kościele zawsze można sobie wziąć. to tylko kwestia kontaktów, kasy i chęci. “Wybrani” mogą sobie papierek załatwić i znów będąc w nowym związku być przykładnym katolikiem. I to jest jedno z największych obrzydlistw KK.
W prawosławiu (greckim) jest łatwiej, niemalże na porządku dziennym. Nie znam nikogo kto miałby rozwód cywilny a nie dostał kościelnego. ” Zdarzają się sytuacje, w których Kościół prawosławny dochodzi do przekonania, że czasami duchowe dobro chrześcijanina, naruszone w zniszczonym i właściwie nie istniejącym małżenstwie, usprawiedliwia rozwód z prawem do powtórnego małżeństwa dla jednego lub obojgu małżonków.”
A niby ten sam Bóg…
Nie użyłabym mimo wszystko słowa – warta-niewarta. Wyjaśniłam różnicę, ten drugi się poprawia, przynajmniej na jakiś czas. Złamał obietnicę, ale z grzechu wychodzi. Ta pierwsza niestety nie, żyje w grzechu. Jaśniej nie można. Człowiek jest z natury grzeszny, cały czas będzie ulegał jakimś pokusom i grzeszył, problem tylko z tym taki, co sie robi z tym dalej. I w tym dalej tkwi sedno.
Rybcia,co Ty piszesz?
“Ona dla mnie jest mniej wierząca albo wcale niewierząca, albo w stanie “chcąca coś zrobić, ale niewie jak”, ale nic jej jako człowiekowi nie brakuje i może przecież być dobrym człowiekiem. Dobroć jej jednak będzie tylko względem drugiego człowieka a nie Boga ”
Dlaczego jest niewierząca? Bo nie chciała dłużej żyć z człowiekiem który ją bił,pił? Ma żyć do końca życia sama,w separacji bo kiedyś popełniła błąd i wzięła bydlaka za męża?
Po za tym wszystkie te zasady wymyślili ludzie czyli KK a nie Bóg.
Fasolada,wg KK nie ma rozwodu bo “co Bóg złączył to człowiek niech nie rozdziela”. Jest unieważnienie małżeństwa czyli tak jakby nigdy nie istniało. Co nie zmienia faktu że wystarczy trochę kasy i znajomości by się uwolnić od kłopotu 😀
aktyde, oczywiści masz rację- mój ‘lapsus językowy” 😀
Nie przejmuj się,”lapsus językowy” jest dziś na porządku dziennym 😀
Choć,akurat z tego możemy się trochę pośmiać,ale z innego to chyba nie…
ot i co. ja tu zadnej jasnosci nie widze. brak logiki.
kobieta, od ktorej odchodzi poslubiony w kosciele maz, bo mu sie znudzila / bo znalazl inna / bo sie rozmyslil
dajmy na to odchodzi dwa lata po slubie
ona ciagle jeszcze mloda, chce sie spelnic jako matka, kobieta, opiekunka domowego ogniska
niestety, instytucja kosciola katolickiego juz uformowala sobie o niej opinie i juz ma jedyna i prawdziwa wizje jej zycia: w izolacji, “czystosci,” bez spelnienia podstawowych wlasnych potrzeb emocjonalnych (i o bycie matka glownie mi tutaj chodzi)
inaczej zostanie wykluczona z sakramentu komunii (pomijam juz zwykle ludzkie reakcje na te, co zawsze staja pod chorem i nie siadaja w lawkach, bo podczas komunii beda glupio wygladaly), ktory dla wielu jest niemal wyznacznikiem pelnego bycia czlonkiem kosciola
podziwiam tyh, ktorzy wierza i po prostu przyjmuja dogmaty za istniejace
kazdy ma jakies swoje swietosci, ktorych inni nie musza rozumiec
nie rozumiem zas prob dopisywania logiki do nielogicznego systemu
ciesze sie bardzo mocno, ze w swoim zyciu nie potrzebuje zadnego systemu zewnetrznej walidacji moich czynow, oprocz obserwacji tych, ktorzy ze mna dziela moje zycie
jest takie jedno wyjscie, ktore daje gwarancje “powrotu” do kosciola. moze przeciez “pomoc” zejsc z tego swiata oprawcy, zostac wdowa, wyspowiadac sie, poprawic i zaczac nowe zycie.
kantalupa, KK zakłada nieomylność papieża. Czyli nie masz prawa do swoich racji- prawda w kwestii wiary jest wyłącznie taka jaką uznaje papież. Nic, że i on zmienia zdanie 🙂 To też może robić, ponieważ w przeciwieństwie do prawosławia, KK może ulegać ewolucji 🙂
tora, dokładnie tak 😀 idąc krok dalej, można by powiedzieć, że tym samym kosciol “nakłania” do zbrodni 😉
Zacznę od tego, że stawanie pod chórem to już przeszłość, bo do komunii nie przystępuje bardzo wiele osób będących na mszy i stoją one w całym kościele. Jest kościół, który ma zasady i albo je przyjmujemy albo nie. Jeśli dla kogoś to nielogiczne, albo nie potrzebuje koscioła to przecież nikt na siłę mu tego nie wciska. Chodzić zawsze można, a to że ktoś sobie pomyśli o rozwódce w związku, że nie powinna tu wchodzić to powinien popracować nad swoja wiarą, bo sam Jezus powiedział: “Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień”.
Wiara na pierwszym miejscu stawia Boga, którego na ziemi możemy widzieć też w bliźnim. Na “ja, mi, moje” jest mało miejsca. Dlatego osoby chcące realizować własne pragnienia i potrzeby, gdzie “ja” jest na pierwszym miejscu, źle sie czują w kościele, gdzie na pierwszym miejscu jest Bóg. Ale tak jak już pisałam to jest kwestia wyboru i nikt nikomu nic nie każe. Wierzę, że Bóg wie, co dla mnie jest najlepsze i sam mnie poprowadzi. Czasami właśnie brak potomstwa jest wolą Bożą a Bóg chce abysmy realizowali sie poprzez coś innego. Bóg patrzy na wszystko z perspektywy zbawienia, czy cos pomoże ci sie zbawić, albo czy coś pomoże poprzez ciebie w zbawieniu innym.
Oczywiście kościól ma “wizję” zycia takiej kobiety w czystości, ale to nie znaczy że kobieta ma się temu podporządkować. Jesteśmy wolnymi ludźmi. Bóg dał nam wolność wyboru. Niemniej jednak, jeśli chce przystępować do komunii to musi sie temu podporządkować, bo takie są zasady wiary. Bo to tak jakbym ja poszła do innego wyznania i zaczęła wymyślać, że chcę aby było tak i tak, bo to dla mnie wygodniejsze i przyjemniejsze.
Ale Bóg wie, jak ona to zrobiła i po drugiej stronie oceni ją po swojemu, a nie po waszemu.
Ciekawe tylko co Bóg myśli patrząc na zasady ustanowione przez KK 🙂
Bóg ci pewnie pokaże to po drugiej stronie.
nie, to nie jest przeszlosc
to przyklad z sierpnia tego roku, z kosciola we wcale duzym miescie, niegdys wojewodzkim zreszta, w przecietnej wielkosci parafii
do reszty sie nie odnosze, bo wbrew temu, co usilujesz dowiesc, nie ma logiki w nierownym traktowaniu przykladow, ktore podalam wczesniej
choc w sumie jeszcze jeden komentarz: wiara stawia boga na pierwszym miejscu, kosciol zas zada bezwzglednego podporzadkowania sie swoim zasadom, stawiajac sam siebie na pierwszym miejscu
niekoniecznie niezmiennym od lat – jakos udalo sie zakazac (ba, nawet w pewnym momencie przeprosic) za uporczywe krucjaty nawroceniowe za kazda cene, podejmowane przeciez w mysl zasad koscielnych
nie ukreconoby lba temu procederowi, gdyby ktos nie zaczal kwestionowac tego “boskiego planu” podboju calego swiata w imie chrystusa
czyli ktos jednak cos “wymyslil” i zostal wysluchany
to, o czym pisze nie jest kwestia wygody czy przyjemnosci, ale zwyklej sprawiedliwosci
nie przeszkadza mi, ze jestes sklonna przyjac dogmat (juz nawet o tym wczesniej pisalam, troche podziwiam takich, ktorzy sie na to decyduja, choc wielu czyni to, bo z braku wlasnego kregoslupa moralnego, potrzebuje zewnetrznego systemu weryfikacji), ale prosze nie probuj tego systemu nazywac jasnym
Kiedyś pisałam o tym już w wątku o in vitro. Dlaczego chcąc należeć do KK muszę bezwzględnie przyporządkować się temu co wymyślili inni ludzie? Nie Bóg a ludzie? Dlaczego oni mają decydować czy to co ja robię jest dobre czy złe? Bo nie mówię o dogmatach wiary – wierzę w Boga,Chrystusa,Maryję itd.
Bóg dał nam przykazania wg których każdy uczciwy chrześcijanin powinien żyć i do tego wolną wolę i rozum. I my w swoim sumieniu mammy rozstrzygnąć czy to co robimy podoba się Bogu czy nie.
Dostaliśmy rozum byśmy mogli się rozwijać i dzięki temu mamy różne metody leczenia niepłodności i min in vitro.
Idąc takim tokiem rozumowania, że jeśli kobieta nie zachodzi w ciążę bo Bóg dał jej inne “zadanie” i nie powinna się leczyć,to nie powinna się też leczyć na zapalenie płuc czy raka bo widocznie Bóg miał w tym jakiś cel żeby zachorowała.
Gdy miałam 14 lat zmarł brat mojego taty,mój chrzestny.Gdy płakałam w szkole podeszła do mnie koleżanka z klasy i powiedziała “nie płacz,widocznie była taka wola Boga “. Powiedziałam jej że Bóg nie jest taki okrutny jak ona myśli i do dziś dnia nienawidzę jak ktoś mówi że “Bóg tak chciał “. `
Dogmaty przyjmuje sie na zasadzie wiary i nawet nie próbuję ich logicznie wytłumaczyć. Natomiast, to że ktoś szczerze żałujący, poprawiajacy się może przyjmować komunię świętą a osoba tkwiąca w grzechu i niechcąca z niego wyjść w imie własnych potrzeb nie może przystępować do komunii jest dla mnie jasne i logiczne.
Znasz odpowiedź na pytanie: zly klimat, zla atmosfera w domu, rozwody i inne lapsusy językowe