Znieczulenie – nie zawsze błogie

Postanowiłam opisać historię mojego znieczulenia w trakcie porodu. Były skutki uboczne. Nie chce nikogo zniechęcać lub zachęcać ale warto się zawsze zastanowić dwa razy zanim podejmie się decyzję o poważnej procedurze medycznej. To zawsze jest ingerencja w nasze ciało i czasami coś może pójść nie tak. Poza tym obiecałam lekarce że opiszę w internecie więc pisze…

Bóle porodowe były mocne i poprosiłam o znieczulenie. Wcześniej miałam dobre doświadczenia. Przy pierwszym porodzie wszystko poszło gładko – szybkie wkłucie i brak bólu przez 2 godziny w czasie których odpoczęłam i nabrałam sił na drugą fazę porodu. Zero komplikacji i skutków ubocznych. Najgorszym doświadczeniem było odrywanie z pleców plastra po wkłuciu. Więc przy kolejnym porodzie jak się miałam rozwarcie na dwa palce to od razu – “Poproszę znieczulenie”… i dostałam. Tylko jakoś źle mi się wkłuli i zamiast tylko znieczulić zostałam totalnie sparaliżowana na 2 godziny, nie mogłam ruszać ani nogami ani rękami, założyli mi maskę z tlenem, podawali jakieś leki na podniesienie ciśnienia bo mi spadło do 60 na 40 – na szczęście były tam jakieś dobre dragi bo byłam za bardzo przymulona żeby się wystraszyć ale mąż był przerażony. A to jeszcze nie był koniec…

Po porodzie zaczęła mnie strasznie boleć głowa i szyja – na początku myślałam że naciągnęłam sobie coś w trakcie parcia, jak trzeba brodę przyciskać do klatki piersiowej – ale okazało się że wystąpiły skutki uboczne w postaci popunkcyjnego bólu głowy – do wieczora bolał mnie cały kręgosłup nie mogłam nawet wyjąć małej z łóżeczka. Ból był znośny tylko w pozycji leżącej – zupełnie na płasko – podobno to wycieka płyn mózgowo – rdzeniowy i to powoduje różnicę w ciśnieniu tego płynu i dopóki się nie zregeneruje to boli. Trzeba dużo pić – to pomaga, nie za bardzo ale pomaga. Ból może się utrzymywać nawet do miesiąca – mi na szczęście przeszło po 5 dniach – ale te 5 dni są naprawdę wyprane z radości z maleństwa. Nie mogłam się nią zajmować, pielęgniarki musiały mi ją podawać do karmienia, jak płakała to próbowałam się podnieś i chociaż ją pogłaskać a z bólu łzy mi ciekły po policzkach. W ciągu dnia ktoś z rodziny cały czas ze mną siedział i zajmował się nią. Ryczałam codziennie – chyba mnie w tym szpitalu depresja dopadła, ze zmęczenia i bólu (tam non stop płaczą dzieci – fatalnie jak cały czas boli cię głowa – nie ma gdzie uciec) pod koniec pobytu w szpitalu prawie już nic nie jadłam – nie mogłam się zmusić. Wyszłyśmy w niedzielę w 6 dobie – mała miała fototerapie z powodu żółtaczki na szczęście tylko 2 dni moja koleżanka tydzień musiała malca swojego na lampy kłaść. W domu dosyłam do siebie.

Dopiero teraz zaczynamy nawiązywać więź, pojawiają się uczucia i emocje… kiedy mogę ją potrzymać na rękach i popatrzeć jak śpi, powąchać główkę – ten różowy dzidzusiowy zapaszek.

Wszystko dobrze co się dobrze kończy ale naprawdę zastanówcie się nad tym znieczuleniem bo nie jest to wzięcie aspiryny…

33 odpowiedzi na pytanie: Znieczulenie – nie zawsze błogie

  1. Każde znieczulenie niesie za sobą ryzyko.. I podpisując zgode wiem ze ciezko wszystko przeczytac jednak tam rowniez jest taka informacja.

    Mnie bolala glowa troche ale mialam cc i nie bylo wyjscia. Jednak u Ciebie to faktycznie źle się wkłuli i stąd takie powikłania. Moje 2 koleżanki po cc niestety mialy takie objawy jak Ty jednak one za szybko sie podniosly, ( obie rodziły bliźniaki, jedna miala malutka coreczke i szybko chciala ja zobaczyc, zapomniala sie, i źle sie to skonczylo..).

    Ja mimo wszystko zdecydowalabym sie na znieczulenie:D, przy 4 cm zdychałam a co gdybym miala dojsc do 8-10, kazdy ma jakis próg bólu mój np jest niski..

    • Ja sama nie wiem czy bym się zdecydowała… Teraz kiedy ból porodowy przykryła mgiełka zapomnienia to się zastawaniem ale nie wiem czy jak by mnie przyparło do muru, łóżka, piłki czy czego tam na czym bym miała skurcze przeżywać to czy nie wzięła bym mimo to. Podobno może to wystąpić przy 20% nakłuć.

      • Moja przyjaciółka niestety też miała taką przygodę…
        Tętno dziecka słabło więc robili na szybko cc.
        Podali znieczulenie w kręgosłup, niestety ono w ogóle nie zadziałało i musieli dac całkowitą narkozę.
        A co było później…
        Ból głowy nie do zniesienia, tak jak u Ciebie całkowita zależność od kogoś aby podać dziecko i w ogóle. Dodatkowo dziewczyna nabawiła się zapalenia żył przez niezmieniony wenflon. Dziecko było w domu ona w szpitalu…odciągała mleko, ale musiała wylewać bo była na antybiotykach.
        Ponoć najważniejsze po tym znieczuleniu to nie podnosić głowy, leżeć płasko nawet do 10h, a przecież Ty po podaniu nie oszczędzałaś się bo parłaś a wtedy nie da się leżeć płasko…
        Mój tata często ma robione to znieczulenie bo przechodzi zabiegi w którym ono stosują. Ani razu nie miał skutków ubocznych…
        Położna na szkole rodzenia mówiła nam, że kiedy właśnie występuje taki silny ból głowy, stosuje się (nie chcę wprowadzić w błąd bo nie pamiętam dobrze) wkłucie jeszcze raz w to samo miejsce i podanie (nie pamiętam czego) w celu zahamowania wypływania płynu rdzeniowego, chodzi o to aby to miejsce się szybciej zasklepiło.

        • Ja o ile dobrze pamiętam nazwę miałam znieczulenie zewnątrzoponowe (poród naturalny), po którym – jak i w czasie znieczulenia – jak mnie informowali można normalnie się ruszać, wstawać i wogóle (tak robiłam). Nie czułam nic od pasa w dół oprócz… rozrywajacego bólu w biodrze ! Miałam wrażenie jakby córcia nogą mi wychodziła. Jednak pani anestezjolog powiedziała, że tak może być. Ból przeszedł od razu po uodzeniu dzidziusia.
          Może to inne znieczulenia są?

          • Teoretycznie mało być zewnątrz oponowe ale wkłuli się jakoś źle i wyszło podpajęczynówkowe – zasada podobna ale skutek nieco inny. Mi po prostu zamiast podać leki w zewnętrzne warstwy to przebili się przez oponę twardą i podali bezpośrednio do płynu mózgowo rdzeniowego – stąd tak intensywne i natychmiastowe działanie. Ale powikłania w postaci zespołu popunkcyjnego może zdążyć się i przy zewnątrz oponowym.

            • Chciałabym tylko dodać, że nie zawsze zzo działa tak, jak byśmy chciały. Miałam podane, anestezjolog w sumie wpompował we mnie max dawkę jaką mógł, niestety na bóle krzyżowe nie było siły. Pomimo zzo darłam się na cały oddział, niestety ja miałam tylko bóle krzyżowe od samego początku porodu, natomiast poza tym nic później nie czułam, szycie, dłubanie – w ogóle mnie nie wzruszyły, bóle krzyżowe nie dały się wytłumić znieczuleniem.

              • Kluczowe jest to co napisałaś: źle Ci się wkłuli
                Dobry anestezjolog to podstawa

                • Zamieszczone przez ciapa
                  Kluczowe jest to co napisałaś: źle Ci się wkłuli
                  Dobry anestezjolog to podstawa

                  Wiesz nawet dobry anestezjolog ma czasem problemy. Mój 2 razy się wkłuwał. Bo krew szła Co było w trakcie i potem pominę milczeniem.
                  2 dziecko rodziłam bez niczego. No może oprócz oxy. Matko jak fajnie
                  2 raz na zzo się nie zdecyduję 😉

                  • Zamieszczone przez oLenka^_^
                    Postanowiłam opisać historię mojego znieczulenia w trakcie porodu. Były skutki uboczne. Nie chce nikogo zniechęcać lub zachęcać ale warto się zawsze zastanowić dwa razy zanim podejmie się decyzję o poważnej procedurze medycznej. To zawsze jest ingerencja w nasze ciało i czasami coś może pójść nie tak. Poza tym obiecałam lekarce że opiszę w internecie więc pisze…

                    Bóle porodowe były mocne i poprosiłam o znieczulenie. Wcześniej miałam dobre doświadczenia. Przy pierwszym porodzie wszystko poszło gładko – szybkie wkłucie i brak bólu przez 2 godziny w czasie których odpoczęłam i nabrałam sił na drugą fazę porodu. Zero komplikacji i skutków ubocznych. Najgorszym doświadczeniem było odrywanie z pleców plastra po wkłuciu. Więc przy kolejnym porodzie jak się miałam rozwarcie na dwa palce to od razu – “Poproszę znieczulenie”… i dostałam. Tylko jakoś źle mi się wkłuli i zamiast tylko znieczulić zostałam totalnie sparaliżowana na 2 godziny, nie mogłam ruszać ani nogami ani rękami, założyli mi maskę z tlenem, podawali jakieś leki na podniesienie ciśnienia bo mi spadło do 60 na 40 – na szczęście były tam jakieś dobre dragi bo byłam za bardzo przymulona żeby się wystraszyć ale mąż był przerażony. A to jeszcze nie był koniec…

                    Po porodzie zaczęła mnie strasznie boleć głowa i szyja – na początku myślałam że naciągnęłam sobie coś w trakcie parcia, jak trzeba brodę przyciskać do klatki piersiowej – ale okazało się że wystąpiły skutki uboczne w postaci popunkcyjnego bólu głowy – do wieczora bolał mnie cały kręgosłup nie mogłam nawet wyjąć małej z łóżeczka. Ból był znośny tylko w pozycji leżącej – zupełnie na płasko – podobno to wycieka płyn mózgowo – rdzeniowy i to powoduje różnicę w ciśnieniu tego płynu i dopóki się nie zregeneruje to boli. Trzeba dużo pić – to pomaga, nie za bardzo ale pomaga. Ból może się utrzymywać nawet do miesiąca – mi na szczęście przeszło po 5 dniach – ale te 5 dni są naprawdę wyprane z radości z maleństwa. Nie mogłam się nią zajmować, pielęgniarki musiały mi ją podawać do karmienia, jak płakała to próbowałam się podnieś i chociaż ją pogłaskać a z bólu łzy mi ciekły po policzkach. W ciągu dnia ktoś z rodziny cały czas ze mną siedział i zajmował się nią. Ryczałam codziennie – chyba mnie w tym szpitalu depresja dopadła, ze zmęczenia i bólu (tam non stop płaczą dzieci – fatalnie jak cały czas boli cię głowa – nie ma gdzie uciec) pod koniec pobytu w szpitalu prawie już nic nie jadłam – nie mogłam się zmusić. Wyszłyśmy w niedzielę w 6 dobie – mała miała fototerapie z powodu żółtaczki na szczęście tylko 2 dni moja koleżanka tydzień musiała malca swojego na lampy kłaść. W domu dosyłam do siebie.

                    Dopiero teraz zaczynamy nawiązywać więź, pojawiają się uczucia i emocje… kiedy mogę ją potrzymać na rękach i popatrzeć jak śpi, powąchać główkę – ten różowy dzidzusiowy zapaszek.

                    Wszystko dobrze co się dobrze kończy ale naprawdę zastanówcie się nad tym znieczuleniem bo nie jest to wzięcie aspiryny…

                    Eee… Bo bym popełniła faux pas 😉
                    GRATULACJE! Niech się Córcia zdrowo chowa!

                    • Szczerze – dla mnie wątek bardziej straszący niz informacyjny
                      Przy kazdym zabiegu może dojść do komplikacji
                      Statystycznie ryzyko jest niewielkie

                      Co do więzi z dzieckiem- po traumatycznym porodzie, gdy kobieta bardzo cierpi wzrasta ryzyko zespołu stresu pourazowego, depresji itd. – tu również jest ryzyko

                      Decyzja o znieczuleniu powinna być podjęta razem z lekarzem ginekologiem i anestezjologiem a nie na podstawie jednostkowych informacji z interenetu:)

                      • Zamieszczone przez ciapa
                        Szczerze – dla mnie wątek bardziej straszący niz informacyjny
                        Przy kazdym zabiegu może dojść do komplikacji
                        Statystycznie ryzyko jest niewielkie

                        Co do więzi z dzieckiem- po traumatycznym porodzie, gdy kobieta bardzo cierpi wzrasta ryzyko zespołu stresu pourazowego, depresji itd. – tu również jest ryzyko

                        Decyzja o znieczuleniu powinna być podjęta razem z lekarzem ginekologiem i anestezjologiem a nie na podstawie jednostkowych informacji z interenetu:)

                        Ciapa! Powiem tak: żałuję, że nikt mnie nie postraszył przed ZZO
                        No może moja kumpela, której płyn po ZZO długo się sączył. Przeżyła koszmar. Ale to był jedyny przypadek powikłań, który zapamiętałam i przy własnym porodzie olałam.
                        Statystycznie rzecz biorąc – w obliczu informacji przedstawionych przez autorkę wątku – prawdopodobieństwo powikłań istnieje. I to już daje mocno do myślenia
                        Ja nie polecam co nie znaczy, ze odradzam 😉 Wiadomo każdy podejmuje decyzję samodzielnie. Wiem, że bardzo wielu osobom ZZO bardzo pomogło. I to jest niezaprzeczalny fakt!

                        • wiecie co mnie teraz czeka palnowe cc i przez ten watek bardzo, bardzo sie boję. A mozna wiedzieć, gdzie autorka watku rodziła?

                          • rany kota, to jakiś horror, płacisz za znieczulenie, które przyprawia cię o kilka dni cierpień. A to pech 🙁
                            Współczuję Ci bardzo, jeśli zdołam wytrzymać to sobie oszczędzę takiego ryzyka.

                            • Zamieszczone przez Su
                              wiecie co mnie teraz czeka palnowe cc i przez ten watek bardzo, bardzo sie boję. A mozna wiedzieć, gdzie autorka watku rodziła?

                              Niepotrzebnie sie stresujesz i nie czytaj!!! Bo takie straszenie do niczego nie prowadzi.. Zawsze jest ryzyko ale jak nie ma wyjscia, trzeba sie nastawic pozytywnie i uwierz mi bedzie ok! Ja mialam planowane cc, dzieci tydzien wczesniej zdecydowaly ( odeszły mi wody) i na szybko jechalam do szpitala. Nie wiedzialam co mnie czeka i bardzo dobrze! Przez ciaze unikalam takich watkow, bo nawet przy znieczuleniu u dentysty moga byc powiklania.. A po sie nakrecac.. Na sali mialam dziewczyne ktora byla po cc koniecznie chciala mi powiedziec jakie to straszne jest nie dala sie i dobrze:D. Poszlo wszystko sprawnie, a rodzilam bliźniaki wiec to nie bułka z masłem;). Fakt ze pozniej nie moglam sie podniesc, musisz lezec, i wytrzymac ale dziecku krzywda sie nie stanie sa pielegniarki, maz tez moze byc obecny wszystko bedzie dobrze i tego sie trzymaj!!!

                              • Zamieszczone przez ciapa
                                Szczerze – dla mnie wątek bardziej straszący niz informacyjny
                                Przy kazdym zabiegu może dojść do komplikacji
                                Statystycznie ryzyko jest niewielkie
                                (…..)
                                Decyzja o znieczuleniu powinna być podjęta razem z lekarzem ginekologiem i anestezjologiem a nie na podstawie jednostkowych informacji z interenetu:)

                                Może i tak, ale…
                                Reklam znieczulenia jest dużo – bo to całkiem niezła kasa dla firm farmaceutycznych, dla szpitala, dla anastezjologów… I to jeszcze najczęściej pacjentki same za to płacą, więc nie trzeba trzymać się limitów z NFZ czy czegoś w tym stylu – no cud miód, tylko reklamować i mówić, że ryzyko minimalne :Rogaty: (ja spotkałam tylko jedną gin, która zdecydowanie odradzała zzo – właśnie ze względy na różne powikłania, z którymi miała do czynienia w swojej praktyce. I to nie tylko występujące w przypadku błędu lekarskiego).
                                A chyba warto mieć pełeny obraz sytuacji, prawda?

                                • Zamieszczone przez kurczak
                                  Może i tak, ale…
                                  Reklam znieczulenia jest dużo – bo to całkiem niezła kasa dla firm farmaceutycznych, dla szpitala, dla anastezjologów… I to jeszcze najczęściej pacjentki same za to płacą, więc nie trzeba trzymać się limitów z NFZ czy czegoś w tym stylu – no cud miód, tylko reklamować i mówić, że ryzyko minimalne :Rogaty: (ja spotkałam tylko jedną gin, która zdecydowanie odradzała zzo – właśnie ze względy na różne powikłania, z którymi miała do czynienia w swojej praktyce. I to nie tylko występujące w przypadku błędu lekarskiego).
                                  A chyba warto mieć pełeny obraz sytuacji, prawda?

                                  Ale po co Ci pełen obraz jak masz mieć np planowane cc jak Su? Nie ma wyboru, podpisuje zgode, a tam rowniez jest podane ze moga wystapic powiklania.. Ryzyko jest zawsze, i niestety co jakis czas trafia jak w przypadku olenki.. Lekarz powinien przedstawic pacjentce za i przeciw i do niej nalezy decyzja.

                                  • Ja nie miałam zamiaru straszyć – pierwsze znieczulenie było super (oba w szpitalu na inflanckiej – oba bezpłatne), bardzo mi pomogło. O powikłaniach słyszałam, ale to miały być jakieś marginalne przypadki a mnie przecież już jedno wyszło dobrze… oczywiście dostałam coś do podpisania ale bóle miałam w tym momencie tak duże że podpisywałam się na dwa razy nie mówiąc już o pogłębionym czytaniu tego co podpisuje.

                                    Zawsze może się zdarzyć i czasami lepiej znać możliwe skutki wcześniej. Nie mówię że gdybym wiedziała że tak będzie to czy bym się i tak nie zdecydowała, nie wiem… może. Jednak zawsze lepiej wiedzieć i świadomie podjąć decyzję.

                                    • No i do planowanego cc wcale nie trzeba się godzić na znieczulenie… A można chcieć ogólną narkozę.
                                      Która ja osobiście uważam za dla mnie doskonałą, a o której w szpitalu raczej nie jesteśmy informowane…

                                      Nie uważam niczego złego w czytaniu o powikłaniach i o nieszczęśliwych zakończeniach. Bo gdybym rok wcześniej wiedziała wszystko to co wiem teraz może moje dziecko by żyło.

                                      • Mnie lekarz tlumaczyl jak jest z ogolnym uspieniem, uznalismy ze tj bardziej ryzykowne.. Nie uogólniałabym, najlepiej wcześniej ustalić ze swoim lekarzem, by móc przygotowac sie.. U mnie cc bylo nagle mimo to zostalismy przy swoich ustaleniach, nie wyszlo nagle nic innego..

                                        Paulinko przykro mi, chociaz wiem jak banalnie brzmia te slowa:(…

                                        • Zamieszczone przez Doble mamá
                                          Ale po co Ci pełen obraz jak masz mieć np planowane cc jak Su?

                                          No nie mam zamiaru namawiać Su na cc bez znieczulenia oczywiście :Zamotany:
                                          Mówię tu o “zwykłym” porodzie, porodzie siłami natury, “dołem”, czy jak to ktoś chce nazwać…

                                          A tak przy okazji, to przy cc to chyba głównie podpajęczynówkowe a zzo jedynie dodatkowo

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Znieczulenie – nie zawsze błogie

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general