ZOSTAW "NERWA" na teściową tutaj.

Temat teściowej jest u niektórych bardzo drażliwy.

Będę dodawać tutaj sytuacje, które mnie irytują i doprowadzają do białej gorączki. Może ktoś też ma ochotę sobie ulżyć? Zapraszam !

1. Moja teściowa, zaprosiła rodzinę ze swojej strony SAMA na nasz ślub, zanim zdążyliśmy dojechać z zaproszeniami.

Strona 23 odpowiedzi na pytanie: ZOSTAW "NERWA" na teściową tutaj.

  1. Ja nie miewam mdłości bo nie zdążę. Jak moja teściowa przyjeżdża dzwoni z windy że właśnie do nas jedzie.

    • A co powiedziałybyście na to, gdyby wasza “mamunia” przyjechała do waszego domu i porąbała wam drzwi siekierą? Przyznajcie, że przy tym wasze narzekania to pestka Moja siostra ma taką “mamunię”, to jest dopiero jazda!

      • Boshe!
        Ale to już prokuratorem chyba pachnie…

        • Zamieszczone przez beamama
          A co powiedziałybyście na to, gdyby wasza “mamunia” przyjechała do waszego domu i porąbała wam drzwi siekierą? Przyznajcie, że przy tym wasze narzekania to pestka Moja siostra ma taką “mamunię”, to jest dopiero jazda!

          Jazda bez trzymanki to nie tylko prokurator ale i szpital psych.wchodzi w gre ale zawsze tak jest, ze ktos ma lepiej a ktos gorzej… A watek jest tez po to zeby sobie ponarzekac- w koncu “zostaw nerwa na tesciowa”

          • he he moja teściowa zawsze jak pyta o mnie mojego małża mówi “ona” jesteśmy już 11 lat po ślubie a “ona” nie pamięta mojego imienia
            ale widzę że to pestka w porównaniu do Waszych zołz, masakra jakaś, szok.

            • mnie doprowadza do szalu fakt, ze moja tesciowa widzi w swoim synku a moim facecie malutkie jajeczko, ktore trzeba nosic w aksamitach, aby tylko sie nie potluklo, a do mojego syna wtraca sie, ze naleza mu sie bardziej radykalne metody wychowania.

              ja wiem, ze nie nalezy lekcewazyc chorob, ale jak JA mam katar, to mimo wszystko ide na wyklady, do pracy i po zakupy. a moj cudny rosyjski facet jak ma katar to umiera i idzie na zwolnienie na tydzien. to jest zgroza. ostatnio po raz pierwszy wypowiedzialam sie glosno na ten temat w jego domu, po czym jego mamusia przyszla do mnie osobiscie i musialam wysluchiwac po rosyjsku, ze jego zdrowia nie nalezy lekcewazyc, bo mial bardzo trudny porod i bardzo marne zdrowie.

              po tym co wyrabia w nocy i w JAKIEJ czestostliwosci to jakos nie widze po nim tego marnego zdrowia. no ale coz

              • wrrrrrrrrrrrrrrry
                wściekłam się dziś strasznie,
                na teścia – dzwoni do mnie z wielką sprawą, aby M dziś przyjechał i przywiózł mu naszą podkreslam naszą wiertarkę bo on nie ma, a jest mu strasznie potrzebna, a do teścia tylko 300 km w jedną stronę,
                gdy powiedziałam ze nie ma szans, to się dowiedziałam że M trzymam na smyczy, że wymyślam aby mu nie pomóc,
                gdy skwitowałam ze 250 zł za ropę piechota nie chodzi, to mi szczena opadła, bo powinnam ruszyć tyłek iśc do roboty i płacic mu za mieszkanie, a jakie epitety w moją strone leciały to wstyd pisać

                ulżyło mi

                • Zamieszczone przez zapachpizma
                  mnie doprowadza do szalu fakt, ze moja tesciowa widzi w swoim synku a moim facecie malutkie jajeczko, ktore trzeba nosic w aksamitach, aby tylko sie nie potluklo, a do mojego syna wtraca sie, ze naleza mu sie bardziej radykalne metody wychowania.

                  ja wiem, ze nie nalezy lekcewazyc chorob, ale jak JA mam katar, to mimo wszystko ide na wyklady, do pracy i po zakupy. a moj cudny rosyjski facet jak ma katar to umiera i idzie na zwolnienie na tydzien. to jest zgroza. ostatnio po raz pierwszy wypowiedzialam sie glosno na ten temat w jego domu, po czym jego mamusia przyszla do mnie osobiscie i musialam wysluchiwac po rosyjsku, ze jego zdrowia nie nalezy lekcewazyc, bo mial bardzo trudny porod i bardzo marne zdrowie.

                  po tym co wyrabia w nocy i w JAKIEJ czestostliwosci to jakos nie widze po nim tego marnego zdrowia. no ale coz

                  Powiedz to teściowej!

                  • Zamieszczone przez agullec
                    wrrrrrrrrrrrrrrry
                    wściekłam się dziś strasznie,
                    na teścia – dzwoni do mnie z wielką sprawą, aby M dziś przyjechał i przywiózł mu naszą podkreslam naszą wiertarkę bo on nie ma, a jest mu strasznie potrzebna, a do teścia tylko 300 km w jedną stronę,
                    gdy powiedziałam ze nie ma szans, to się dowiedziałam że M trzymam na smyczy, że wymyślam aby mu nie pomóc,
                    gdy skwitowałam ze 250 zł za ropę piechota nie chodzi, to mi szczena opadła, bo powinnam ruszyć tyłek iśc do roboty i płacic mu za mieszkanie, a jakie epitety w moją strone leciały to wstyd pisać

                    ulżyło mi

                    trzeba było powiedzieć,że za 250zł zamiast oddać za paliwo niech sobie kupi wiertarkę ja bym tak powiedziała

                    • Zamieszczone przez zapachpizma
                      mnie doprowadza do szalu fakt, ze moja tesciowa widzi w swoim synku a moim facecie malutkie jajeczko, ktore trzeba nosic w aksamitach, aby tylko sie nie potluklo, a do mojego syna wtraca sie, ze naleza mu sie bardziej radykalne metody wychowania.

                      ja wiem, ze nie nalezy lekcewazyc chorob, ale jak JA mam katar, to mimo wszystko ide na wyklady, do pracy i po zakupy. a moj cudny rosyjski facet jak ma katar to umiera i idzie na zwolnienie na tydzien. to jest zgroza. ostatnio po raz pierwszy wypowiedzialam sie glosno na ten temat w jego domu, po czym jego mamusia przyszla do mnie osobiscie i musialam wysluchiwac po rosyjsku, ze jego zdrowia nie nalezy lekcewazyc, bo mial bardzo trudny porod i bardzo marne zdrowie.

                      po tym co wyrabia w nocy i w JAKIEJ czestostliwosci to jakos nie widze po nim tego marnego zdrowia. no ale coz

                      haha kochana takie typy są,moja teściowa to z każdym dzieckiem z powodu katarku nawet biegała do lekarza a dzisiaj chorują jak…. brak mi słowa.
                      A jej najmłodszy syn (19 lat) poszedł ostatnio do lekarza bo miał tydzień katar i nosek go bolał od smarkania myślałam,że padnę ze śmiechu.

                      Jak ja mówię że kompletnie nic nie podaje na odporność bo nie powinno się podawać to mi mówi “i dobrze robisz” a jak słyszy ze jakieś dziecko w rodzinie chore to jest tekst “jakby dała coś na odporność to by było zdrowe”
                      Mój M ostatnio nic w domu nie robi i w niczym nie pomaga no to marudzę teściowej ale ona nawet palcem nie kiwnie,moja mama by mi coś powiedziała gdyby mój się jej skarzył…i jak ostatnio teściowa przyszła a mój M pomywał to mi powiedziała “a Ty mówiłaś,że on nic nie robi”

                      A tak na poważnie mam dość całej rodzinki,synka teściowej też

                      nie daleko pada jabłko od jabłoni

                      • Zamieszczone przez salsa-salsa
                        haha kochana takie typy są,moja teściowa to z każdym dzieckiem z powodu katarku nawet biegała do lekarza a dzisiaj chorują jak…. brak mi słowa.
                        A jej najmłodszy syn (19 lat) poszedł ostatnio do lekarza bo miał tydzień katar i nosek go bolał od smarkania myślałam,że padnę ze śmiechu.

                        Jak ja mówię że kompletnie nic nie podaje na odporność bo nie powinno się podawać to mi mówi “i dobrze robisz” a jak słyszy ze jakieś dziecko w rodzinie chore to jest tekst “jakby dała coś na odporność to by było zdrowe”
                        Mój M ostatnio nic w domu nie robi i w niczym nie pomaga no to marudzę teściowej ale ona nawet palcem nie kiwnie,moja mama by mi coś powiedziała gdyby mój się jej skarzył…i jak ostatnio teściowa przyszła a mój M pomywał to mi powiedziała “a Ty mówiłaś,że on nic nie robi”

                        A tak na poważnie mam dość całej rodzinki,synka teściowej też

                        nie daleko pada jabłko od jabłoni

                        skarzenie sie rodzicom na swoich partnerow to takie słabe troche jest
                        naprawde tak robicie?

                        wg mnie ja i maz to odrebny temat / odrebna struktura i rodzina/ ce nie musza wiedziec o naszych sprzeczkach, problemach itd…
                        a juz skarzenie….

                        • Zamieszczone przez krecik_75
                          skarzenie sie rodzicom na swoich partnerow to takie słabe troche jest
                          naprawde tak robicie?

                          wg mnie ja i maz to odrebny temat / odrebna struktura i rodzina/ ce nie musza wiedziec o naszych sprzeczkach, problemach itd…
                          a juz skarzenie….

                          chyba nie myślisz,że ze wszystkim biegne do teściów a nie napisałam,że mój się skarzy-przeczytaj dokładnie 😉 “gdyby” napisałam a to już różnica.
                          Ja nie uważam za słabe,bo skoro oni się wtrącają w wychowanie mojego dziecka to niech najpierw zajmą się swoimi bo skoro on taki dobry i “pomocny” to powinni wiedzieć,że tak nie jest

                          • Zamieszczone przez salsa-salsa
                            chyba nie myślisz,że ze wszystkim biegne do teściów a nie napisałam,że mój się skarzy-przeczytaj dokładnie 😉 “gdyby” napisałam a to już różnica.
                            Ja nie uważam za słabe,bo skoro oni się wtrącają w wychowanie mojego dziecka to niech najpierw zajmą się swoimi bo skoro on taki dobry i “pomocny” to powinni wiedzieć,że tak nie jest

                            nie napisalam, ze sie Twoj skarzy
                            chodziło mi ogolnie… marudzenie tesciom, bo ktos cos tam..
                            nawet jakby oni to robili…
                            jakoś dla mnie nie to nie pasi, ale kazdemu wg potrzeb

                            a generalnie od stanowczosci dorosłego dziecka zalezy na ile sobie “odetnie” rodzicow, ale ktoś już o tym pisal.

                            • Zamieszczone przez krecik_75
                              nie napisalam, ze sie Twoj skarzy
                              chodziło mi ogolnie… marudzenie tesciom, bo ktos cos tam..
                              nawet jakby oni to robili…
                              jakoś dla mnie nie to nie pasi, ale kazdemu wg potrzeb

                              a generalnie od stanowczosci dorosłego dziecka zalezy na ile sobie “odetnie” rodzicow, ale ktoś już o tym pisal.

                              Oj tak. Mój P. jest tego świetnym przykładem. Mimo że jego mama próbuje dalej kierować Jego życiem (finalnie – Naszym), to On potrafi genialnie ochronić Nas przed tym.
                              wie że musiał odciąć pępowinę podejmując się tworzenia własnej rodziny. Powiem szczerze że mnie najbardziej wkurza jak mężowie nie zauważają jak żona się męczy.. Albo jak matka mąci.. To takie niedojrzałe wg. mnie.

                              • Zamieszczone przez agullec
                                wrrrrrrrrrrrrrrry
                                wściekłam się dziś strasznie,
                                na teścia – dzwoni do mnie z wielką sprawą, aby M dziś przyjechał i przywiózł mu naszą podkreslam naszą wiertarkę bo on nie ma, a jest mu strasznie potrzebna, a do teścia tylko 300 km w jedną stronę,
                                gdy powiedziałam ze nie ma szans, to się dowiedziałam że M trzymam na smyczy, że wymyślam aby mu nie pomóc,
                                gdy skwitowałam ze 250 zł za ropę piechota nie chodzi, to mi szczena opadła, bo powinnam ruszyć tyłek iśc do roboty i płacic mu za mieszkanie, a jakie epitety w moją strone leciały to wstyd pisać

                                ulżyło mi

                                :Szok:
                                no to pojechał po bandzie… Nie zazdroszczę..

                                • Zamieszczone przez kukułka79
                                  Witam !

                                  Oj temat teściowa to jest od groma. Ba moja teściowa to przegina każdą z Was. Ale ostatnio ” odpukać ” się nie udziela.
                                  Mieszkamy podobno daleko bo 250 km od ” mamusi”. dla mnie to nie robi różnicy.
                                  Potrafi dzwonić 20 razy na dzień z pytaniami. Typu :
                                  Co porabiasz synu? ( godzina 7:30 rano w niedziele )
                                  MM kończy prac e o 15 a o 15:05 już pierwszy telefon. Wracamy do domu różnie ( brak dzieci ma swoje plusy ). Jednak telefony są. Np wracamy o 17 zjemy coś na mieście i pójdziemy na mały spacer do tej pory są 15 nieodebranych połączeń od ” mamusi “. Już zdąży obdzwonić każde swe dziecię,że jej pierworodny syn (MM) nie ma w domu.
                                  Przez 11 lat małżeństwa dopiero w wrześniu tego roku stwierdziła, że się naprawdę kochamy.
                                  Jak mojemu coś dolega to zaraz mówi mu nic synu to rak. Nawet na badanie go nie wysyła bo może umrzeć.
                                  Dlatego nic jej nie mówi. Raz miał temperaturę i jej powiedział to już każdy w rodzinie wiedział w ciągu 10 minut, że jej synuś chory na coś bardzo poważnego.
                                  A co do mnie jak miałam podejrzenie raka to mi powiedziała : nic nie rób umieraj spokojnie.
                                  A wiecie co jest najlepsze w tym wszystkim, że mówi do mojego męża : Króliczku,Maleństwo, Synuś i tym podobnie, jak przemawiała do 3-4 latka. Tylko jest mała różnica MM ma prawie 40 -tkę.
                                  Zachowuje się czasem jakby miała co najmniej 90 lat a ma 60 lat.
                                  Są takie rozmowy : co robisz, jak się czujesz, co kupiłeś gdzie kupiłeś za ile kupiłeś.i To potrafi w ciągu jednej rozmwoy
                                  Ostatnio wkurzyła MM bo gadka na temat pogrzebu znajomego :
                                  T:Cześć synu?
                                  MM: Cześć?
                                  T: Co słychać?
                                  MM a nic, ciekawego byliśmy na różańcu.
                                  T: Kto zmarł?
                                  MM: Znajomy z Anki pracy?
                                  T: a na co zmarł?
                                  MM : Rak.
                                  T: Ile miał lat?
                                  MM:49.
                                  T: Jak miał na imię?
                                  MM: Tomek.
                                  T:żonę miał?
                                  MM: Tak
                                  T: Dzieci miał?
                                  MM: Nie
                                  T: A jak miał na nazwisko?
                                  I wtedy MM nie wytrzymał i powiedział :
                                  A co chcesz to ogłosić na ambonie u siebie na wsi ze taki ktoś zmarł i pewnie na pogrzeb przyjedzie wycieczka.
                                  T: nie no coś ty ciekawa jestem.
                                  MM: I to bardzo mamo.
                                  T: Popatrz synu, miał niewiele więcej lat od Ciebie, miał też tylko żonę jak Ty, dzieci nie miał a rak go dopadł. synu uważaj na siebie bo miała takie samo imię jak Ty.
                                  MM: na co mam uważać?
                                  T: na siebie nie choć po nocach, jedz zdrowo bo coś Ci się stanie.
                                  MM: Najwyżej
                                  T: a wiesz gdzie chcesz ewentualnie leżeć?
                                  Już dalej nie będę pisać. W każdym bądz razie rozmowa szybko się zakończyła.

                                  maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaatulu jedyna.. ja bym chyba w kosmos wystrzelila babsko

                                  • No to muszę znowu się wyżalić.. No nie wiem już jak walczyć z tą kobietą o swój święty spokój..

                                    Ciągle przewija się ten sam temat i ten sam problem.. Czyli wpadanie w odwiedziny bez zapowiedzi ewentualnie zapowiadaniesię na 5-10 min wcześniej, że już jedze..
                                    No mów do słupa a słup d.u.p. A.!!!!

                                    jakieś 2 tyg. temu:
                                    Jedziemy samochodem z zakupów. Pytam się P. czy już prosto do domu? A jego coś wzięło że jeszcze do jednego sklepu, bo coś tam jeszcze chce do obiadu dokupić. No to jazda dalej (a już byliśmy pod domem prawie, ale po drodze był). Na dworzu -20 st. C..
                                    Po chwili tel dzwoni.. P. odbiera, oczywiście matka..

                                    no i pytanie:
                                    Gdzie jesteście bo ja stoje pod klatką, bo przyjechałam.
                                    No to już nawet P. nie wytrzymał i walnął że dobrze jej tak i niech teraz tyłek jej zmarznie – czy to mało dobitnie????
                                    Oczywiście pytanie czy byśmy nie wrócili – odpowiedź szybka – NIE!!

                                    Ale miałam ubaw że w końcu się obcięła i to w taka pogodę..

                                    Wydaje mi się (ale może ja z marsa jestem..) że po takiej przygodzie to powinna się zreflektować.. Ale nie!! Po co 😀

                                    Wczoraj wzięłam się za przeglądanie szaf i wyciąganie ciuchów i tp.. Więc robiąc porządek zrobiłam taki pieprznik, że zastanawiałam się jaki był mój cel 😀
                                    Ale nie o tym..
                                    Ja w koszuli jeszcze i majtkach samych, zaflukana po pas.. glut się leje.. Julka marudna że miałam ochotę się dobić.. również zaflukana.. jeszcze w piżamie..
                                    A tu radośnie dzwoni telefon.. P. mówi: matka- z miną grobową.. ale odbiera..
                                    A ta mówi że ona już jedzie bo musi mu przywieźć awizo które przyszło i list polecony też (napisane na nim wołami jak dla ślepego – PIT- czyt. mało pilne..).. za 5-10 min będzie..
                                    P. tylko na mnie spojrzał.. nie trzeba było słów.. i mówi:
                                    ok, to ja zaraz po to zejdę.. (myślałam że pęknę z dumy :D, ale On jeszcze bardziej ceni sobie prywatność i spokój).. w słuchawce cisza..
                                    Za chwilę słyszę:
                                    Ale my chcemy wejść.
                                    P. popatrzył na mnie i widzi OGIEŃ z moich umęczonych oczu i słyszy wściekłe sapanie z zaglutanego nosa..
                                    i mówi: Julka chora i śpi, M. chora, to JA zejdę.
                                    Chyba nie muszę tłumaczyć że z drugiej strony zadowolenia brak?

                                    Ale to nie koniec historii!!!!
                                    Na końcu jest to za co, oficjalnie powiem, kocham Go najbardziej na świecie – nie daje się! 😀

                                    P. zobaczył że już przyjechali i mówi że idzie. Jakie było moje zdziwienie kiedy wrócił po zaledwie 1-1,5 min..
                                    I słyszę:
                                    MAMUSIA JUŻ STAŁA POD DRZWIAMI!

                                    Ale odesłał ją z kwitkiem 😀

                                    Wiem, rozpisałam się możecie mnie pogonić, ale ulżyło mi trochę 😀 (do następnego razu)

                                    • Zamieszczone przez Albi
                                      No to muszę znowu się wyżalić.. No nie wiem już jak walczyć z tą kobietą o swój święty spokój..

                                      Ciągle przewija się ten sam temat i ten sam problem.. Czyli wpadanie w odwiedziny bez zapowiedzi ewentualnie zapowiadaniesię na 5-10 min wcześniej, że już jedze..
                                      No mów do słupa a słup d.u.p. A.!!!!

                                      jakieś 2 tyg. temu:
                                      Jedziemy samochodem z zakupów. Pytam się P. czy już prosto do domu? A jego coś wzięło że jeszcze do jednego sklepu, bo coś tam jeszcze chce do obiadu dokupić. No to jazda dalej (a już byliśmy pod domem prawie, ale po drodze był). Na dworzu -20 st. C..
                                      Po chwili tel dzwoni.. P. odbiera, oczywiście matka..

                                      no i pytanie:
                                      Gdzie jesteście bo ja stoje pod klatką, bo przyjechałam.
                                      No to już nawet P. nie wytrzymał i walnął że dobrze jej tak i niech teraz tyłek jej zmarznie – czy to mało dobitnie????
                                      Oczywiście pytanie czy byśmy nie wrócili – odpowiedź szybka – NIE!!

                                      Ale miałam ubaw że w końcu się obcięła i to w taka pogodę..

                                      Wydaje mi się (ale może ja z marsa jestem..) że po takiej przygodzie to powinna się zreflektować.. Ale nie!! Po co 😀

                                      Wczoraj wzięłam się za przeglądanie szaf i wyciąganie ciuchów i tp.. Więc robiąc porządek zrobiłam taki pieprznik, że zastanawiałam się jaki był mój cel 😀
                                      Ale nie o tym..
                                      Ja w koszuli jeszcze i majtkach samych, zaflukana po pas.. glut się leje.. Julka marudna że miałam ochotę się dobić.. również zaflukana.. jeszcze w piżamie..
                                      A tu radośnie dzwoni telefon.. P. mówi: matka- z miną grobową.. ale odbiera..
                                      A ta mówi że ona już jedzie bo musi mu przywieźć awizo które przyszło i list polecony też (napisane na nim wołami jak dla ślepego – PIT- czyt. mało pilne..).. za 5-10 min będzie..
                                      P. tylko na mnie spojrzał.. nie trzeba było słów.. i mówi:
                                      ok, to ja zaraz po to zejdę.. (myślałam że pęknę z dumy :D, ale On jeszcze bardziej ceni sobie prywatność i spokój).. w słuchawce cisza..
                                      Za chwilę słyszę:
                                      Ale my chcemy wejść.
                                      P. popatrzył na mnie i widzi OGIEŃ z moich umęczonych oczu i słyszy wściekłe sapanie z zaglutanego nosa..
                                      i mówi: Julka chora i śpi, M. chora, to JA zejdę.
                                      Chyba nie muszę tłumaczyć że z drugiej strony zadowolenia brak?

                                      Ale to nie koniec historii!!!!
                                      Na końcu jest to za co, oficjalnie powiem, kocham Go najbardziej na świecie – nie daje się! 😀

                                      P. zobaczył że już przyjechali i mówi że idzie. Jakie było moje zdziwienie kiedy wrócił po zaledwie 1-1,5 min..
                                      I słyszę:
                                      MAMUSIA JUŻ STAŁA POD DRZWIAMI!

                                      Ale odesłał ją z kwitkiem 😀

                                      Wiem, rozpisałam się możecie mnie pogonić, ale ulżyło mi trochę 😀 (do następnego razu)

                                      Ależ jestem z Twojego M dumna

                                      A Wy mówiliście teściowej prosto z mostu, żeby planowała wizyty u Was i Was o tym uprzedzała co najmniej kilka godzin/dni, no i w ogóle pytała Was o możliwość?

                                      • matko jedyna.. Albi.. czytam czytam.. i coraz nizej mam szczene w dole.

                                        coraz bardziej uwielbiam moją tesciowa. I to ze nie nawiedza nas bez uprzedzenia, i to ze sie nie wtrybia nam w zycie i to ze nie dzwoni z pytaniem co robimy ( np w niedziele rano). Nie umoralnia jak mam dzieci wychowywac i jaK postepowac z Ł, bo on taki przemeczony i katar ma.

                                        wspolczuje wam z calego serca dziewczyny.

                                        • Zamieszczone przez agga_łosiu
                                          Ależ jestem z Twojego M dumna

                                          A Wy mówiliście teściowej prosto z mostu, żeby planowała wizyty u Was i Was o tym uprzedzała co najmniej kilka godzin/dni, no i w ogóle pytała Was o możliwość?

                                          Oczywiście kochana, wiele razy.. ale mówię Ci.. jak do słupa 🙁

                                          Pierwszy raz jak tylko urodziła się Julka, bo wtedy się zaczęło (zamieszkaliśmy bliżej), ale wtedy zrobiła mine zaskoczoną, zdziwioną i usłyszeliśmy tylko:
                                          ”No wiesz co…” z naciskiem na wiesz.. wielce oburzona że tak możemy myśleć..
                                          Czasem czuję ze jej się wydaje że jej się należy i koniec.. 🙁 męczy mnie to bo powtarzanie jej tego przez ostatnie 9 m-cy nie wiele daje. Jak byś zajrzała na początki wątku to tam opisywałam wpadanie rano w niedzielę (8:00 chyba czy 9:00) bez zapowiedzi, czy po paru dniach o 20 czy 21 (już nie pamiętam) bo do wnuczki się zachciało.. i to takie wpadanie na 15 minut i wypadanie.. a ciśnienie podniesione na kilka dni.. No i za każdym razem miała mówione to samo, ale nie dociera 🙁
                                          i za kazdym razem dzwoniła domofonem po 4-5 razy, cały cykl, bo nie otwieraliśmy.. nie myslac ze moze dziecko spi.. a to było na poczatku, wiec Julka jeszcze malutka była..

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: ZOSTAW "NERWA" na teściową tutaj.

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general