1 dzień w szkole Kubka ….kciuki mile widziane :)

środa – 7 marca – musze zapamietac te ndzień…wszak u nas pół godziny temu sie dopier ozaczął – ale juz sie martwie boje i nie spie 🙂

rano Kuba idzie do szkoły

życie sie pokomplikowało
okazało się że w szkołach w naszej dzielnicy nie ma miejsc na wrzesień 🙁
[nasza wina – fakt – za późno zabralismy sie za skłądanie aplikacji do szkół:(]

i pani dyr. z jednej ze szkół gdzie najbardziej chcialam aby kubek chodził – 50 mertów od naszego domu – zaporponowała aby dołączył do klasy która chodzi od wrzesnia – a gdzie jest wolne miejsce.
niby to tyle miesiecy w “tyle’ – tyle nadrabiania…
ale zdecydowalismy sie

dzis byliśmy żegnac sie z paniami i dziećmi w jego ukochanym przedszkolu!! 🙁 [łezki i mi i jego ulubionej Vendy [jpani jego grupy montessori] poleciały…

tak wiec jutro o 8.50 mamy zbiórke i Kuba zaczyna swoję edukację w Irlandii!!

na razie bez mundurka [musimy kupic w weekend :)]
mam nadzieje – wierzę że wszystko bedzie dobrze i jak go bedę odbierac o 13.30 to bedzie oki….

i tylko mąż na mnie “krzyczy; ze mam nie isc podglądac ich jak jest przerwa na dworze….. A ja tak bardzo tego cche….zobaczyc co robi i jak sie zachowuje…..ehhh serce matki!!
nerwy mnie zjedza przez noc i do jutrzejszego popołudnia….