No to opisze, w miare dokladnie, zeby oddac pelen obraz sytuacji.
W sobote maz szedl na slub.
W poniedzialek oddalam spodnie do pralni.
Poinformowalam, ze koniecznie na sobote musza byc gotowe.
Obiecala, ze w srode wieczorem na pewno nam wypiora i beda glanc;)
No i….
1. Maz uddaje sie w srode wieczorem, bebny pralko zepsute. Spodni niet.
Umowili sie, ze w swieto, w piatek o 11.30, specjalnie dla nas otworzy zaklad i odda te spodnie
2. Piatek 11.30. Kobitki i spodni nadal niet.
Zdenerwowany maz dzwoni do niej na tel. kom. Pani twierdzi, ze jest na pogrzebie.(w swieto, o 11.30 sa pogrzeby??????) Konwersacja tel dlugo trwala, umowili sie na sobote rano
3 Sobota 10.00. kOBitki i spodni niet.
Wkurzony na maksa maz dzwoni do niej, pani twierdzi, ze wraca z pralni, jest juz piec minut od zakladu(mowila, ze spodnie sa w zakladzie, a nie pralni).
Przychodzi po pol godziny, zupelnie nie po od tej strony ulicy, co mowila(prawdopodobnie z domu, a nie pralni).
Wrecza mu spodnie, maz zadowolony.
Do czasu….
Po drodze do domu, oglada spodnie, na d… wielka plama. Wraca do zakladu, awanturuje sie na maksa.
Wraca do domu na konsultacje ze mna z tymi spodniami.
I co stwierdzam??????
To nie te spodnie(marynarka zupelnie inna)
Maz powtarza w kolko, ze utlucze babsko;)
Poszedl do niej, rzucil jej te spodnie. Stwierdzila ze sie pomylila:eek::eek:
POwiedziala mu, ze bierze taksi i jedzie do pralni po te spodnie. Przyjedzie za godzine, wziela nr tel meza.
Po 15 minutach pomyslalam, ze sprawdze czy babsko zyje;), a przynajmniej sprawdze czy pojechala po te spodnie.
Wychodze, patrze, a ona gdzies zasuwa z tymi spodniami, bynajmniej nie w naszym kierunku.
Podeszlam do niej, no i wzielam te spodnie(byly czyste, takze do pralni z nimi nie szla).(juz nie bede opisywac o czym rozmawialysmy;)).
Wierze w wasza inwencje tworcza.Zagadka: Co ona z tymi spodniami chciala zrobic? (nie znam niesety rozwiazania)
Wiem, na pewno, ze nam oddac nie. Gdybym nie wyszla, to pewnie w sobote spodni niet. Nie bylo na czarno ubrana(twierdzila, ze ktorys z rodzicow jej umarl), smiem watpic w pogrzeb, zreszta chyba i tak szybko pogrzeb trudno zorganizowaz, na dodatek rano i swieto.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Zagadka z pralni;)
Bezczelna to rzeczywiscie byla.
W wielu slowach. Stwierdzila, ze to moj maz po drodze zdazyl plame zrobic na d…. na nieswoich spodniach.
Wiecej tam nie pojdziemy.
Tylko dziwi mnie celowosc jej dzialan. Jesli chciala sobie pozyczyc, to mogla pomyslec, ze nie odpuscimy. Moze zlosliwie chciala potem zabrac te spodnie. Nie wiem
O tym samym pomyślałam.
Gdyby były nie wyczyszczone, to bym pomyślała, że leciałą do innej pralni je doczyścić albo cosik innego z nimi zrobić.
Ta interpretacja bardzo do mnie trafia 😉
To mogla poprosic o marynarke, mialaby caly garnitur.;):D
w koncu jej maz wygladal jak porzadny czlowiek:)
jak ma pralnie to sporo takich kreacji jej sie trafia;)
No sporo, bo chyba zwija interes. Juz tablica zdjeta. Takze coraz bardziej jest podejrzana,no i ten pogrzeb;). Gdyby miala pogrzeb rodzica, na czerwoniutko by sie pewnie nie ubrala. Zwlaszcza, ze to raczej starsza pani
Masssakra!:(
ooooooooo
Po prostu zrobiła sobie wypożyczalnie ciuchów
dla siebie (? )
Normalnie szok..
ja chyba też była bym ” jakas nerwowa”
Znasz odpowiedź na pytanie: Zagadka z pralni;)