Historia pewnie dokumentacji

Nie wiem czy było
Daję do poczytania [Zobacz stronę]

Nic dodać nic ująć

No cóż mi też ostatnio przyszło skonfrontować się z polska służbą zdrowia i niestety pod ostatnim zdaniem mogłabym się podpisać

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Historia pewnie dokumentacji

  1. szpilki, sie podpisze pod twym pytaniem

    malzowi dalam poczytac tekst z pierwszego posta
    amerykanin z krwi kosci natury matki i ojca
    fakty sa takie: w usa na wrzesien zeszlego roku ok. 17% obywateli nie bylo w ogole ubezpieczonych
    bo ich nie stac
    mojego meza tez dlugo nie bylo stac
    praca z porzadnymi benefitami to rzadkosc
    nawet jesli sie je otrzymuje, to sa na ogol okrojone i dostaje sie podstawowa diagnostyke
    piekny artykul kiedys czytalam: ameryka leczy sie sama
    w europie, szczegolnie postkomunistycznej, na katar bierze sie l4
    w usa narod na antybiolach popyla karnie do pracy
    wiekszosc umow o prace jest skonstruowanych tak: masz np. 10 dni na chorowanie w roku
    plus 2 dni na wlasne potrzeby
    jesli przekroczysz 10 dni, licza tobie te nieszczesne osobiste dni, a potem obcinaja pensje
    ale nie ma jakichs zusow czy innych, ktore przejma obowiazki placenia – jalmuzny, bo jalmuzny, ale zawsze jakiejs kasy
    w usa chory narod biegnie do pharmacy i kupuje co sie da, a co mozna kupic bez recepty
    bo ma swiadomosc, ze wizyta u lekarza to setki dolkow (wiecej niz polowa umow ubezpieczeniowych ma klauzule o tzw deductible, czyli jakiejs kasie, ktora musisz wydac na leczenie, zeby ci zaczeli zwracac, zazwyczaj im mniejsza stawka ubezpieczenia, tym wiekszy deductible)
    czlowiek sie 15 razy zastanowi zanim z katarem pojdzie do lekarza, bo dotkniecie klamki to jakies 300 dolkow

    kliniki spoleczne sa utrzymywane glownie przez fundacje
    jak trafisz na fajna klinike, to ci wsjo za darmo zrobia
    ale takich klinik jest
    a) malo
    b) nie maja mozliwosci zapewnienia stabilnego budzetu

    nie wychwalam polskiego systemu, bo pewnie chcialoby sie miec lepszy
    ale nawet bazujac na swoim wlasnym doswiadczeniu (chore dziecko w stanach i wizyta u lekarza, dramaty rodziny meza, kiedy jego szwagier z podstawowym ubezpieczeniem umieral na raka, czeste opowiesci meza, rodziny i przyjaciol o cenach uslug medycznych w usa) pozwalaja mi wierzyc, ze nie jest u nas drastycznie

    • z drugiej strony ja trafilam do szpitala w usa z roczniakiem ale na bazie ubezpieczenia z PL – bylo miodnie.

      • Zamieszczone przez szpilki
        z drugiej strony ja trafilam do szpitala w usa z roczniakiem ale na bazie ubezpieczenia z PL – bylo miodnie.

        pamietam ten opis (leon z goraczka)
        ale mialas ubezpieczenie i do tego to sie w zasadzie sprowadza

        • Wasza wyrozumiałość jest budująca,
          ale z nas trzech to chyba tylko ja spotykam się regularnie z systemem polskiej opieki zdrowotnej
          i jakos tej wyrozumiałości ostatnio mi nie staje 😉

          • Zamieszczone przez szpilki
            a w ktoryms widzisz?

            Ubiegłaś mnie

            Figa serio uważasz, ze pod groźbami kar pracuje się lepiej/wydajniej/bardziej odpowiedzialnie?
            Ja rozumiem potrzebę odpowiadania za swoje działania ale nie uważam, że groźba kary spowoduje, ze swe obowiązki będę wykonywała lepiej – zwłaszcza ten zawód o którym piszemy.

            Ordynator wiele może – jak konkretny to i na polskich oddziałach potrafi być “jak w leśnej górze” – to cytat jednej z sąsiadek szpitalnych, jaki rzuciła rodzinie przez telefon i wcale owa pani nie koloryzowała
            Byłam na tym oddziale dwukrotnie w zeszłym roku, stosunkowo długie pobyty i złego słowa na temat personelu, opieki, szacunku do pacjenta nie mogę powiedzieć.

            Może i idealistycznie ale uważam, ze atmosferę tworzą ludzie nie przepisy.
            “Chory” szef w każdej robocie spieprzy wzajemne stosunki, przykładny silne fundamenty zbuduje

            • Zamieszczone przez kantalupa
              pamietam ten opis (leon z goraczka)
              ale mialas ubezpieczenie i do tego to sie w zasadzie sprowadza

              o to to – gdzieś szybciej o tym wspomniałam
              i odebrałam, że bohater artykułu też miał nasze ubezpieczenie

              • Zamieszczone przez kantalupa
                pamietam ten opis (leon z goraczka)
                ale mialas ubezpieczenie i do tego to sie w zasadzie sprowadza

                totez swiadomosc mam

                ale jak patrze na ER albo Grey’s Anathomy to oni tam wszyscy tacy wyrozumiali – nawet House m.d. leczy nieubezpieczonych

                • Zamieszczone przez szpilki
                  totez swiadomosc mam

                  ale jak patrze na ER albo Grey’s Anathomy to oni tam wszyscy tacy wyrozumiali – nawet House m.d. leczy nieubezpieczonych

                  • Zamieszczone przez ania_st
                    Ubiegłaś mnie

                    Figa serio uważasz, ze pod groźbami kar pracuje się lepiej/wydajniej/bardziej odpowiedzialnie?
                    Ja rozumiem potrzebę odpowiadania za swoje działania ale nie uważam, że groźba kary spowoduje, ze swe obowiązki będę wykonywała lepiej – zwłaszcza ten zawód o którym piszemy.

                    Nie mówimy o Tobie, tylko o tysiącach ludzi. Bo tyle pracuje w służbie zdrowia na przykład.
                    Ludzie są różni.
                    Jedni będą pracować dobrze i bez kar, a inni obijać się, kraść i pić gorzałę 😉
                    są tacy, którzy pracują lepiej, kiedy mają wolna rękę
                    i tacy, którym trzeba pokazać, że poza takie a takie granice wyjśc nie można.
                    I jednym wystarczy te granice pokazac i styknie, a innym trzeba nagany, czy obcięcia premii żeby sie ogarneli.
                    Jasny system, który reguluje także kwestie odpowiedzialności jest potrzebny wszędzie.

                    I tak właśnie uważam – ludzie, którzy wiedzą, że za zaniedbania zostaną ukarani – pracują odpowiedzialniej (pewnie nie wszyscy, ale cóż), uważniej, bardziej zastanawiają się co robią i rozważają swoje decyzje.
                    I żeby było jasne – nie piszę o systemie, który paraliżuje bo jest zbyt restrykcyjny,
                    pisze o systemie który jest EGZEKWOWANY, kiedy ktos nie wykonuje obowiązków należycie.

                    Atmosferę tworzą ludzie a nie przepisy, oczywiście
                    ale odpowiedzialność egzekwują przepisy a nie atmosfera.

                    • Zamieszczone przez ania_st
                      Ubiegłaś mnie

                      Figa serio uważasz, ze pod groźbami kar pracuje się lepiej/wydajniej/bardziej odpowiedzialnie?
                      Ja rozumiem potrzebę odpowiadania za swoje działania ale nie uważam, że groźba kary spowoduje, ze swe obowiązki będę wykonywała lepiej – zwłaszcza ten zawód o którym piszemy.

                      Ordynator wiele może – jak konkretny to i na polskich oddziałach potrafi być “jak w leśnej górze” – to cytat jednej z sąsiadek szpitalnych, jaki rzuciła rodzinie przez telefon i wcale owa pani nie koloryzowała
                      Byłam na tym oddziale dwukrotnie w zeszłym roku, stosunkowo długie pobyty i złego słowa na temat personelu, opieki, szacunku do pacjenta nie mogę powiedzieć.

                      Może i idealistycznie ale uważam, ze atmosferę tworzą ludzie nie przepisy.
                      “Chory” szef w każdej robocie spieprzy wzajemne stosunki, przykładny silne fundamenty zbuduje

                      Ania, ja też trochę pobywałam w szpitalach, jest lepiej niż było, na pewno.
                      Problem nie jest jednak tylko w kulturze, tylko w tym ileż umiera ludzie z powodu kiepskiej służby zdrowia.
                      Ileż trzeba czekać na specjalistę, a dostać się do szpitala, to niemalże można tylko w stanie naprawdę ciężkim, albo po znajomości.

                      Nie lubię porównać, jak w przytoczonym artykule, zepułnie okrojone fakty, wybiórcze, pewnie więcej zakłamania wnoszące niż prawdy.
                      Niemniej najbliżej moim poglądom do figi, póki nikt z mojej rodziny, ani ja nie chorowałam, też idealistycznie patrzyłam.

                      Opieka dzięcięca jest całkiem niezła, ale dorośli umierają nie doczekując się badań.

                      • tak sie smiałam ze az sie poplakalam az mnie miesnie brzucha bolą
                        a powinnam chyba płakać po przeczytaniu tego artykułu

                        ale niestety ja a glownie moje dzieci maja duzo do czynienia z nfz i
                        i tak wszystko prywatnie bo inaczej to guzik a nie leczenie… Albo refundacji na cos nie ma albo wielki problem dla lekarzy bo za duzo “biurokracji” musza potem odbebnic….

                        wole isc prywatnie i w tydz sie wyleczyc niz na nfz i chodzic chora 2-3 mies bo tak lecza niestety…

                        ostatnio na nfz uslyszalam od lekarza ze on wziernika nie ma zeby uszy dziecku oglądnąć… to jest dla mnie paranoja

                        • Zamieszczone przez Figa
                          Wasza wyrozumiałość jest budująca,
                          ale z nas trzech to chyba tylko ja spotykam się regularnie z systemem polskiej opieki zdrowotnej
                          i jakos tej wyrozumiałości ostatnio mi nie staje 😉

                          figa, nie zrozum mnie zle, ja nie trabie o wyzszosci systemu w pl (o ktorym zreszta wiem mnostwo, bo mam w najblizszej rodzinie osobe przewlekle chora, wiec jestem wystawiona na raporty non-stop)
                          ja mam w sobie gleboki sprzeciw wobec apoteozy ameryki jako medycznego raju

                          • Zamieszczone przez kantalupa
                            figa, nie zrozum mnie zle, ja nie trabie o wyzszosci systemu w pl (o ktorym zreszta wiem mnostwo, bo mam w najblizszej rodzinie osobe przewlekle chora, wiec jestem wystawiona na raporty non-stop)
                            ja mam w sobie gleboki sprzeciw wobec apoteozy ameryki jako medycznego raju

                            W ogóle nie pisałam o innym systemie niz polski.
                            Ani słowa, ani pół, ani nawet ćwierć 😉
                            Ty i Szpilki próbowałyście zanęcić dyskusję porównawczą ;),
                            ale jako że pojęcia nie mam jak działa amerykańska służba zdrowia,
                            to się nie wypowiadam.

                            Ja mam sprzeciw wobec tolerancji dla systemu, któy zabija ludzi UBEZPIECZONYCH na skutek niedbalstwa, lenistwa i braku procedur budujących odpowiedzialnośc za to co sie robi.
                            Mam sprzeciw wobec tego, że pediatra przyjmuje tylko 2 godziny dziennie,
                            a ponad połowa numerków jest rozdana jakoś przed otwarciem przychodni.
                            Mam sprzeciw wobec czekaniu w kolejce w zimie, w nocy, żeby załapać się na jeden z 3 dostępnych nuemrków, bo reszta odłożona jest dla kogoś.
                            Mam sprzeciw wobec czekaniu na wizytę u endo 10 miesięcy, podczas gdy potrzebuję recepty najrzadziej raz na 3 miesiące, w związku z tym muszę co trzy miesiące płacić 150 pln za wizytę prywatną, która polega na wypisaniu mi recepty na lek, który jest mi niezbędny do życia.
                            Mam jeszcze trochę tego, ale tyle chyba już wystarczy 😉

                            • figa, a zobacz pierwszy post, bo jak na moj gust to jest on linkiem do tekstu o standardach amerykanskich
                              a moja odpowiedz, to komentarz dotyczacy braku systemu “doskonalego”
                              plus komentarz na temat relatywnych pozytywow systemu w pl

                              nie kumam, czemu masz mi to za zle

                              • Zamieszczone przez kantalupa
                                figa, a zobacz pierwszy post, bo jak na moj gust to jest on linkiem do tekstu o standardach amerykanskich
                                a moja odpowiedz, to komentarz dotyczacy braku systemu “doskonalego”
                                plus komentarz na temat relatywnych pozytywow systemu w pl

                                nie kumam, czemu masz mi to za zle

                                A ja nie kumam, dlaczego uważasz, że coś mam Ci za złe 😉
                                Po prostu sobie dyskutuję,
                                tyle że zaskoczyło mnie pytanie kierowane do mnie o to,
                                które systemy są lepsze lub czy jakieś inne są lepsze czy jakkolwiek można zrozumieć zadane mi przez Szpilki pytanie (pod któym się podpisałaś, więc rozumiem, że to i Twoje pytanie, dlatego i z Tobą teraz dyskutuję).
                                Imo to pytanie jest od czapki,
                                bo nie muszę spróbować wszystkich pomidorów świata, żeby wiedzieć, że ten który(którego?) jem teraz jest niedobry, że tak polecę sobie warzywnym przykładem 😉

                                Nikomu niczego nie mam za złe, to jakaś zmyła w interpretacji 🙂

                                • Zamieszczone przez Figa
                                  A ja nie kumam, dlaczego uważasz, że coś mam Ci za złe 😉
                                  Po prostu sobie dyskutuję,
                                  tyle że zaskoczyło mnie pytanie kierowane do mnie o to,
                                  które systemy są lepsze lub czy jakieś inne są lepsze czy jakkolwiek można zrozumieć zadane mi przez Szpilki pytanie (pod któym się podpisałaś, więc rozumiem, że to i Twoje pytanie, dlatego i z Tobą teraz dyskutuję).
                                  Imo to pytanie jest od czapki,
                                  bo nie muszę spróbować wszystkich pomidorów świata, żeby wiedzieć, że ten który(którego?) jem teraz jest niedobry, że tak polecę sobie warzywnym przykładem 😉

                                  Nikomu niczego nie mam za złe, to jakaś zmyła w interpretacji 🙂

                                  idealistka z ciebie

                                  a pewnie klopoty masz, bo nieczytelnie podpisalas mocz

                                  • Zamieszczone przez kantalupa
                                    idealistka z ciebie

                                    a pewnie klopoty masz, bo nieczytelnie podpisalas mocz

                                    Endo nie chce ode mnie wyników z moczu,
                                    więc nie podpisuję wcale 😉

                                    • Przeczytalam ten artykul i jest przeslodzony!!!!! Kiedy dzwonie umowic wizyte,to zanim zapytaja mnie o moje dane,to pytaja JAKIE UBEZPIECZENIE POSIADAM????? Jak nie masz to placisz jak za zboze. Zwykla wizyta z bolem gardla dla nieubezpiezczonego kosztuje okolo $60 plus leki platne 100%. Z moim ubezpieczeniem place $20 za wizyte plus 20% za leki. Chorobowego moja firma nie przewiduje wiec jesli jestem w stanie sie utrzymac na nogach, na drugi dzien popierdzielam do pracy jak maly samochodzik.Jak nie jestem w stanie sie sie utrzymac na nogach korzystam z moich dni wakacyjnych,ktorych mam az 6 w tym roku:( Na zabiegi,badania itp czeka sie w granicach rozsadku,ale nie jest to tak hop siup i na drugi dzien juz po badaniu,a tym bardziej nie ma wynikow w 3 godziny i pan doktor przeprasza, ze tak dlugo !!!!.Ogolnie ubezpieczeni czy nie, przyjeci beda i sluzba medyczna nie bedzie robic szopek typu “jakie ubezpieczenie,czy wogole jest” Pacjent jest chory i musi byc wdrozone leczenie. To, ze pacjent po skonczonym leczeniu dostanie rachunek z trzema zerami ( albo wiecej ) to juz szpitala nie obchodzi. Oni swoje zrobili i teraz niech sie pacjent buja z rachunkiem.Jak nieubezpieczony pacjent jest “obrotny ” to szybko znajdzie fundacje (ktore istnieja przy niemal kazdym szpitalu) i fundacja pomoze rachunek obnizyc z regoly o polowe i rozbic na raty. Tak na szybko,to tyle o amerykanskiej sluzbie zdrowia.O platnym chorobowym mozemy sobie tutaj pomazyc!!!!

                                      • Zamieszczone przez Figa

                                        Po prostu sobie dyskutuję,
                                        tyle że zaskoczyło mnie pytanie kierowane do mnie o to,
                                        które systemy są lepsze lub czy jakieś inne są lepsze czy jakkolwiek można zrozumieć zadane mi przez Szpilki pytanie

                                        !
                                        A.
                                        To ja pytalam o rodzime, krajowe systemy dzialajace. Sadowniczy? Przetargowy? Budowalny? Emerytalny? Jakikolwiek “panstwowy”?
                                        Stwierdzilas ze zdrowotny do bani, podatny na korupcje, nienadzorowany.
                                        To zapytalam grzecznie ktory jest dzialajacy skutecznie?

                                        • Zamieszczone przez szpilki
                                          !
                                          A.
                                          To ja pytalam o rodzime, krajowe systemy dzialajace. Sadowniczy? Przetargowy? Budowalny? Emerytalny? Jakikolwiek “panstwowy”?
                                          Stwierdzilas ze zdrowotny do bani, podatny na korupcje, nienadzorowany.
                                          To zapytalam grzecznie ktory jest dzialajacy skutecznie?

                                          No to pytanie było dla mnie nieczytelne, być może nadmiernie wieloznaczne 😉
                                          System egzekwowania mandatów (kasy z nich) jest całkiem skuteczny i całkiem odporny na korupcję.
                                          I egzekwowania podatków, szczególnie VATu.
                                          Generalnie pobieranie od podatnika działa nieźle,
                                          w tę druga stronę jest nieco gorzej.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Historia pewnie dokumentacji

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo