(NIE)Wychodzenie z dzieckiem na pole

Witam,
nie jestem ojcem, ale wujkiem 5 letniego Andrzeja. Jego matka,a moja siostra jest dość… nie wiem jak to napisać, ale już wyjaśniam.

Prawie wcale z nim nie wychodzi na pole, teraz było piękne lato mały bywał na powietrzu max godzinę, półtorej na dzień. Często jego spacer to była podróż pieszo do sklepu z nią oddalonego o niecałe 300 metrów. Siostra traktuje go jak jajo. Chłopak nie może się zabrudzić, jeszcze chyba nigdy nie był na polu pochodzić po kałużach jak to dzieci uwielbiają, spadnie deszcz = nie ma pola. Mały nie umie jeździć nawet rowerkiem z podpórkami. Brak chciał go raz zabrać na pole na rower to ta sie nie zgodziło, ponieważ musiała by za nim iść. a dodam że brat to jego chrzestny i człowiek myślę dużo bardziej odpowiedzialny od niej. To nie moje dziecko, ale siostra wg mnie źle robi i zamierzam jej to powiedzieć, to że się wtrącam jest spowodowane, że mnie to trochę irytuje, a i siostra nie jest już w siebie chwilowo. Pytanie takie: jakie są zalety wychodzenie na pole dla takiego dziecka? Wiem, że na odporność na to kolosalny wpływ(dodam, że szwagier okropnie lubi ciepło w domu więc w domu jest u niech przeważnie około 25 stopni w zimie). Jakich argumentów użyć, proszę o coś mocnego bo siostra ma swoje nawyki czasem dość dziwne.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: (NIE)Wychodzenie z dzieckiem na pole

  1. Zamieszczone przez marchewkowa

    Szczerze mówiąc, jeżeli po takim czasie, przy braku odporności, zacznie normalnie wychodzić na podwórko to moment coś złapie i wtedy nie będziesz miał żadnego argumentu, bo przecież podwórka=choroba.
    Próbowałabym raczej stopniowo, żeby zdążył się uodpornić, a siostra przyzwyczaić do “podwórkowego” dziecka.

    Zamieszczone przez ahimsa
    U mnie też mówi sie ” na dwór wyjść”:)

    Ale “na pole” też znam.

    Może tran małenu podać? albo jakieś szczepionki typu Rybomunyl?

    Ale Wuj nic nie pisał, ze dziecko ma słabą odporność, przynajmniej ja tego z jego wypowiedzi nie wyłapałam. To, ze dziecko nie wychodzi na podwórko nie musi byc z tym tożsame – mam przykład mojej rówieśniczki w rodzinie

    Imo chyba nie najlepszym pomysłem jest proponowanie zapobiegawczo podawanie leku immunostymulującego – można więcej szkody przynieść niż pożytku

    • Ania- ja sie tak zastanawiam, nad tym, co marchewka napisała

      jeżeli po takim czasie, przy braku odporności, zacznie normalnie wychodzić na podwórko to moment coś złapie i wtedy nie będziesz miał żadnego argumentu, bo przecież podwórka=choroba.

      No bo faktycznie….

      ps. wieeeedzialam, że sie ktoś przyczepi do Rybomunylu;)
      Nam pomógł bardzo. Chwalę sobie.

      • Zamieszczone przez ahimsa
        Ania- ja sie tak zastanawiam, nad tym, co marchewka napisała

        a ja sobie chyba trochę do pierwszego postu dopowiedziałam.
        bo skoro brak świeżego powietrza, brak kontaktu z rówieśnikami i brudem 😀 i do tego przegrzewanie to mi ten brak odporności sam się nasunął. Ale może faktycznie nadinterpretacja.

        • Zamieszczone przez marchewkowa
          a ja sobie chyba trochę do pierwszego postu dopowiedziałam.
          bo skoro brak świeżego powietrza, brak kontaktu z rówieśnikami i brudem 😀 i do tego przegrzewanie to mi ten brak odporności sam się nasunął. Ale może faktycznie nadinterpretacja.

          A to Ci powiem, że nie koniecznie!

          Obserwuje u siebie- rok temu kisiłam chłopaków ( bo infeeekcje, bo złapią coś) i faktycznie- jedno wyjście na dwór i bach! znów chorzy…

          Teraz – powiedziałam sobie, że tak czy siak chorowali więc co mi tam!
          I codziennie sa na dworze ( chyba, że leje)
          I….sa w miare zdrowi!!!!!

          • Zamieszczone przez ahimsa

            ps. wieeeedzialam, że sie ktoś przyczepi do Rybomunylu;)

            Ale ja się nie czepiam Rybomunylu 😉

            Znasz odpowiedź na pytanie: (NIE)Wychodzenie z dzieckiem na pole

            Dodaj komentarz

            Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
            Logo