Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

Już naprawdę nie mam siły…
Siedzę sama z Hanią i psem… Mąż mi nie pomaga: przewinął dziecko 2 razy, jak zrobiła kupę, kiedy miałam wychodne, na spacerze sam był również 2 razy, ze mną może z 10. Nie kąpie Hani, nie karmi Jej. I to nie mówię, że rzadko to robi, tylko w ogóle! Nie usypia Jej, tylko siedzi przed telewizorem. Wczoraj obudził Małą kichaniem, ona nie spała przez następne 3 godziny wrzeszcząc w niebogłosy a on wziął kołdrę i poszedł spać do drugiego pokoju, bo ma przed sobą ciężki dzień.. Wiem, że kichnięcie siła wyższa, ale chyba można schować się pod kołdrę?!!! NIGDY nie wstał do Hani w nocy, mimo, że karmię butelką. Jedyne co robi, to jakieś pół godzinki Ją ponosi, bo woli to niż zabawę z nią na kocyku.
Teściowa mieszka 5 minut drogi od nas. Jest na emeryturze, teść też. Są sprawni i nie mają nic do roboty. Byli u Hani 3 razy za każdym tak naprawdę potrzebowli coś dla siebie (raz teściowa przyjechała po dwie reklamówki, w których dała mi jakieś przetwory…). Mogą się zająć wnuczką tylko wtedy, kiedy Ją do nich zawiozę a i wtedy nie wyjdą np. na spacer, bo im się nie chce. Zresztą z tej opieki skorzystałam jakieś 3 razy…
Nie mam już siły, złoszczę się na Hankę, że nie chce spać w dzień, bo nie mam od niej nawet chwili wytchnienia.
Jak mój mąż wraca z pracy, to potrafi tylko mi powiedzieć, że źle gospodaruję czasem, bo jest brudno w domu. Że powinnam sobie ułożyć plan sprzątania (!), każdego dnia inne pomieszczenie, to się nie zmęczę. A czy widziałam, jak czysto jest u jego matulki? To powinien być dla mnie wzór. Ja wtedy nie wytrzymuję i mówię, co myślę o matulce i awanturka gotowa…
Chyba się wypaliłam, nie dam rady… Nie nadaję się na matkę. Nie powinnam mieć dzieci. Nie mam cierpliwości, nie nadaję się do niczego, nawet nie umiem posprzątać.
Siedzę sama w obcym mieście, bez Mamy i Siostry, które są zawsze gotowe do pomocy, i myślę o tym, żeby cofnąć czas i zmienić swoje życie.
Ale tego nie mogę już zrobić.

Gosia i Hania 20.05.2004

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

  1. Re: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

    co moge powiedziec… mam podobnie……. to smutne ale teraz jak Jas “wydoroslal” ciut sie zmienilo. U mnie co prawda jest mama i siostra ale nie zawsze chce je wykorzystywac tym bardziej ze mama sie opiekuje sie Jasiem caly tydzien jak nas nie ma. Rozmawialm z mezem, w koncu dalo to efekt, nie zachwycajacy ale widoczny.
    Ale jeszcze rok temu padalam ze zmeczenia (i wrocilam do pracy) i sobie nie radzilam. Nie przejmuj sie sprzataniem, porzadkiem (tylko bez przesady 😉 ) zajmij sie Hania i soba, czerp przyjemnosc z przebywania z corcia, takie podejscie mnie uratowalo, ale jeszcze pamietam jak wylam z bezsilosci i bezradnosci……. i troche optymizmu.

    Ewa i 1,5 roczny Jaś

    • Re: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

      Gosiula,
      przede wszystkim przyjmij do wiadomości jedną, zasadniczą rzecz : to nie Ty nie nadajesz się na matkę tylko Twój facet nie nadaje się na ojca. Nie dorósł i nie dojrzał.

      Sprzątanie chaty nie jest sprawą priorytetową, jesteś z dzieckiem i masz się nim zajmować. Pucowanie chałupy powinno być podzielone między Ciebie i faceta o ile on nie powinien teraz przejąć większość tych obowiązków.

      Tak czytam to co napisałaś o nie zajmowaniu się męża dzieckiem i możemy sobie założyć “Klub samotnych matek-mężatek”. Wiem że Cię to nie pocieszy ale mój mąż też nic nie robił przy Ani, dopiero jak była większa to zaczął minimalnie odciążać mnie od obowiązków. Ale za to robił zakupy i coś tam sprzątał.
      Dlaczego kobiety są takie głupie i nie potrafią właściwie ustawić swoich facetów? A może to nie kwestia ustawiania tylko właściwego wyboru.

      Trzymaj się i nie załamuj. Może powinnas zaprosic swoją mamę do siebie na jakiś czas. Pomogłaby Ci i doszłabyś do formy?

      Pozdrawiam
      Aga i Ania 20 miesięcy

      • Re: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

        Gosiu, musisz wyegzekwować od męża trochę pomocy, wyjść od czasu do czasu na spotkanie z koleżankami, lub choćby na zakupy, i wiedz, że kryzysów matczynych będzie jeszcze wiele, to normalne, jesteśmy tylko ludźmi ale grunt żeby potrafić przez nie przejść, a do tego potrzebne jest wsparcie kogoś bliskiego.
        No a przede wszystkim ja bym opieprzyła męża że każe Ci harować w domu jak sprzątaczce, jak mu brudno, niech sam cos zrobi…
        A teściowie – osobna bajka, moi pilnowali Adę 1 raz w jej życiu i już dziękuję, nie będę ich więcej w to angażować, będę spokojniejsza
        powodzenia!

        Ada 18m.
        ps.friko.pl

        • Re: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

          gacuniu :)) jak ja się z tobą zgadzam 🙂

          gosia= uszki do góry…mało u kogo jest idealnie.. przeczytaj co ci napisały dziewczyny- nie jestes sama kochanie- tez mam co nieco na ten temat do powiedzenia 😉 moja rada : pogadac… Ale na SERIO…u mnie- skutkuje…widze, ze sie staramy.. 😉

          bedzie dobrze…swieta idą..pomysl…kogo hania tak bardzo, bardzo kocha? kto jest dla niej najwazniejszy na swiecie? 🙂

          u nas szkołą zycia, był mój powrót do pracy..i zostawienie pod opieką tatuśka gabrysi na tydzien 🙂 musiał, nie miał wyjscia 🙂 i zyją- oboje 🙂 ale jak sie zmeczyli, no mówie ci 🙂

          buziaczki- bedzie dobrze!

          ola i gabunia 05/06/04

          • Re: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

            jakie to przykre! Jesteś po prostu skrajnie zmeczona! I tak podziwiam, ze jeszcze nie wysiadłaś psychicznie… Musisz zaangażować męża! inaczej nie zrozumie, ile pracy wymaga małe dziecko! Sprzataniem sie nie przejmuj…w końcu skoro mąż wymaga idealnej czystości, niech złapie za ścierę! albo zajmie sie dzieckiem. jestes bardzo dzielna. Poświecasz caly czas dziecku i wlasciwie opiekujesz sie nia sama…masz prawo byc zmeczona, zła, zniechecona. Nie mów, że jestes złą matką! Wkurzaja mnie faceci, którzy tak robią. jakbym dala kopa, to…Ostatnio moj maz( ktory bardzo duzo mi jednak pomaga) w odpowiedzi, ze czuje pustkę( efekt wyczerpania po całym dniu) stwierdził…że może powinnam sie czym zajac jeszcze! hahaha… A sam wie, ile zajmuje opieka nad dzieckiem. Czasu i energii.Wściekłam sie niemozliwie.:)ech, ci faceci…

            • Re: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

              Bardzo mi przykro, ze nie masz w nikim oparcia…. Ja – mimo ze miałam – tez miewałam doły po kilku miesiącach spędzonych z Emilką w domu. To chyba naturalne – monotonia i zmęczenie daje o sobie znać…. Ale jestem pewna ze jest mnóstwo momentów, w których patrząc na Hanie jestes najszczęśliwsza osoba na swiecie. I dla tych momentów przeciez warto zyć. Takze nie nabijaj sobie głowy stwierdzeniami, ze nie nadajesz sie na mame, bo dla Hani jestes najlepszą mamą na świecie!! Niedługo Ci to powie sama
              Głowa do góry!! A męża spróbuj jakos “utemperować” Moze mały wyjazd do mamy? A niech potęskni…..
              trzymaj sie Gosiu!!

              • Re: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

                Wiesz, mój mąż też mi nie pomagał. Ale On poprostu nie umiał. Jak Natan był malutki i zaczynał mu płakać na rękach to zaraz mi go oddawał, bo nie wiedział co z nim robić. Co do nocy to nie pozwalałam mu wstawać (choć chciał) bo on pracował, a ja na wychowawczym. Natana do tej pory przewinął tylko może ze 3 razy. Nigdy go nie kąpał. Trudno. Nie zmuszam go, bo nie ma sensu. Przyjdzie czas to wtedy ja będę odpoczywała, a on będzie zajmował się Miśkiem. I było mi bardzo ciężko. Natan do 5 m-ca wisiał mi na cycku co 20-30 min. Nic nie mogłam zrobić. W dzień spał po 20 min. a w nocy budził się po kilkanaście razy. Zresztą teraz potrafi się budzić po kilka razy.
                A co do czystości domu. Do tej pory nie lśni czystością. Uprzedziłam go, że dla mnie chwile z Natanem są za cenne żebym swoje siły i czas całkowicie poświęcała na sprzątanie. No bo jak np. sprzątać, kiedy taka kruszynka chodzi za tobą i płacze i prosi “Opa” i wyciąga rączki. Mam w nosie pucowanie. Jak będzie starszy to wszystko wróci do normy. Na szczęście mój mąż przyznał mi racje. A gdyby było inaczej to bym go wysłała do mamusi skoro ma tak czysto i tak mu tam się podoba.
                Trzymaj się.

                • Jesteście wspaniałe!

                  Chciałam Wam, Kochane, podziękować za wszystkie słowa otuchy i potrzymanie na duchu.
                  Dziś jest oczywiście o niebo lepiej, humorek mi dopisuje, Hania się właśnie SAMA grzecznie bawi, a mąz posiedział z dzieckiem wczoraj godzinkę a wcześniej byliśmy na spacerku. Wszyscy co prawda, ale na początek dobre i to!
                  Będę działala metodą drobnych kroczków, muszę być konsekwentna i nie przejmować się ze dom nie lśni (mieszkamy sami w domku jednorodzinnym, do tego mamy psa, więc sprzątania to tu mam całkiem dużo… Niestety).
                  I macie rację, dla Hani jestem najważniejsza, to właśnie mnie kocha i dla niej jestem idealna (na razie oczywiście!).
                  Dziękuję Wam bardzo, cieszę się że mnie zrozumiałyście!
                  świątecznie

                  Gosia i Hania 20.05.2004

                  • Re: Jesteście wspaniałe!

                    Z całego serca życzę żebyście wyszli na prostą.
                    Jesteś bardzo dzielną mamusią, która jest zdana tylko na siebie. MI tez bardzo brakuje mojej mamy… wsparcia i pomocy… wiem co czujesz…
                    Ale przeciez masz nas!!! Jak tylko będziesz w Wa-wie, może ponownie mnie odwiedzisz. Zapraszam

                    GOHA i Dareczek 20 m-cy (02.04.03)

                    Znasz odpowiedź na pytanie: Nikt mi nie pomaga – chyba nie dam rady

                    Dodaj komentarz

                    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                    Logo