Ofiara losu?

Mieliśmy przedwczoraj akcję.
Poszłam z Igorem i jego ulubionymi (sztuk 10) autami na podwórko. Igor poukładał sobie te swoje samochody w rządku i razem podziwialiśmy jego dzieło. Było ciepło, spokojnie i przyjemnie. Do czasu. Podszedł do nas facet z sąsiedniego bloku, za nim jego synek (na oko 2 lata). Pan usiadł, coś tam zagadał. A wówczas jego synek pościągał autka ze stolika, polozyl na trawie i zaczął się bawić. Na początku Igor tylko obserwował, trwało to dość długo. W końcu nie wytrzymał i bardzo się rozpłakał. Chcial coś powiedzieć, ale mu nie wychodziło. Próbowałam coś tłumaczyć, ale efekt byl odwrotny od zamierzonego. W końcu nie wytrzymałam, pochowaliśmy auta i poszlismy do domu.

I teraz pytanie – co robić, jak ośmielić dziecko, żeby choć troszkę powalczyło o swoje? Żeby się nie bało? Da sie w ogole cos zrobic?

I jeszcze – jak Wasze dzieci reagują w podobnych sytuacjach?

PS. Dodam, że w domu chłopcy dzielą się zabawkami, choć każdy ma swoje ulubione, których będzie bronił ze wszystkich sił, a nie odda.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Ofiara losu?

  1. Re: Ofiara losu?

    Igor tez z Hubim walczy, tyle, ze tutaj wie, ze przeciwnik slabszy.

    • Re: Ofiara losu?

      Ja tez zabralam zabawki tamtemu dziecku, ktore sie poplakalo przez to. Probowalam porozmawiac z tamtym chlopcem, ale on tak samo jak Igor rozmowny :/ Bylo mi glupio, ale co mialam zrobic, skoro tatus nie reagowal, a Igor darl sie wnieboglosy? Na reakcje sasiadek czekac, ktore juz w oknach sensacji wypatrywaly? 😉

      • Re: Ofiara losu?

        Nie zmuszalam Igora do nieczego, tamto dziecko po prostu wzielo sobie te zabawki. Tatus dotarl pozniej i zadowolony obserwowal swoje dziecko. Potem mowilam Igorowi, tak jak napisalas, ze pojdziemy po zabawki razem. A to tylko potegowalo jego szloch. Choc za ktoryms tam razem podszedl za mna, i zaczal zabierac swoje ulubione autko chlopcu. Tyle, ze tamten byl silniejszy.
        W sumie robilam tak jak napisalas :), jednak efekty slabe, bo obaj ryczeli pod koniec…

        • Re: Ofiara losu?

          Czy aby na pewno ta umiejetnosc sama przychodzi? Mam pewne watpliwosci…

          Czekalam na to, zeby Igor sobie poradzil. Ale po 15 minutach wycia mialam juz obawy, ze Igor predzej zaplacze sie do utraty tchu niz cos zrobi. Na ogol, jak moje wlasne dzieci sie o cos spieraja, nie reaguje, tylko obserwuje. Tyle, ze u nas Igor zawsze wygrywa spory. A z obcymi dziecmi jest inaczej…
          W tej konkretnej sytuacji probowalam przemowic do Igora, ale bynajmniej to go nie uspokajalo. Samodzielne zabranie zabawek tez zaproponowalam i nic. Dopiero jak ruszylam pierwsza do chlopca, Igor poszedl za mna. W ogóle byloby mi latwiej, gdyby ow tatus sie wlaczyl w problem. Ale jemu ta scena chyba bardzo sie podobala…

          • Re: Ofiara losu?

            Zanim pozbieralam zabawki, owszem, spytalam Igora czy chlopiec moze sie pobawic. Nie mogl. Tylko co z tego, skoro juz wszystkie starannie poukladane wczesniej autka, tamten chlopczyk mial w swoim wladaniu?
            Wlasciwie zaczelo sie z winy tatusia, bo ani slowem sie nie odezwal, kiedy jego syn rzucil sie na nieswoje zabawki. W sumie, naiwnie sie spodziewalam pomocy ze strony tego pana, kiedy sama musialam udac sie po zabawki.

            Poza tym, tak samo jak dziecko nie wie, jak sie zachowac kiedy inne zabiera mu zabawki, tak samo owo dziecko nie wie, ze rzeczy nienalezacych do niego, nie nalezy bez pytania ruszać…

            • Re: Ofiara losu?

              Igor tez pcha, tyle, ze swojego brata, nie inne dzieci. Caly czas tlumacze, ze tak sie nie robi. I innych dzieci nie rusza, A Hubiego tak.

              • Re: Ofiara losu?

                Źle się Krzemianko wyraziłam – pisząc o zmuszaniu miałam na myśli swoje dziecko, które uparcie nie pozwala zabierać swoich zabawek, co czasami jest lekko krępujące, choć dla mnie zrozumiałe (niestety już kilka razy w piaskowncy czy na innym placu zabaw usłyszałam komentarz, że mam rozkapryszone i rozpieszczone dziecko, bo Julka nie chciała pożyczyć swojego wiaderka bądź wpuścić na huśtawkę innego dziecka i onne mamusie, tatusiowie czy dziadkowie takie aluzje w moją stronę robili) – tak więc zmuszanie miało dotyczyć mojej Julki – zmuszanie do dawania zabawek pomimo, że nie chce.

                Gacka i Julka 01.03.2004

                • Re: Ofiara losu?

                  musisz mu tlumaczyc troche..dziecko trzeba nauczyc zachowan..i w koncu zalapie..
                  claudia podobnie sie zachowywala na placu zabaw, zrezsta do tej pory czasami tak ma.. Np..chciala zjechac na zjezdzalni..i jak ktos tam byl i zatamowal ruch..to uciekala z placzem do mnie.. Ale jej tlumacze, ze musi przeprosic, ze plac zabaw jest dla wszystkich,,i takie tam..i teraz jest coraz lepiej..
                  pozd.

                  claudia..ur.29maja2003;)))

                  • Re: Ofiara losu?

                    nigdzie nie napisałam ze umiejętnosć przychodzi sama, napisałam że albo ma sie ją we krwi albo trzeba sie jej nauczyc (a tu miałam na mysli naukę rodziców)
                    Tak już jest że jedni są przebojowi i prawie ze wszystkim sobie radza od małego, a inni musza się tego uczyć, dzieci na pewno same sobie nie poradzą, tutaj potrzebują naszej pomocy,

                    tatus pewnie był zadowolony i dumy jak jego synek sobie świetnie radzi, naprawde czekałaś 15 minut, pytam bo ja tak długo bym nie czekała, nie wytrzymałabym.

                    Wiesz czesto mówią że jak w domu przebojowa to w przedszkolu moze okazać się bardzo spokojnym i np. niesmiałym dzieckiem. Dlatego trochę bałam sie Zuzankowego przedszkola, ale jest ok. Zu z reguły potrzebuje parę minut na rozkręcenie, zresztą co rano jak wchodzi do sali to jakby za każdym razem wchodziła pierwszy raz, a opotem słysze opowiesci pań wychowawczyń 😉

                    Izka i Zuzia prawie 4 🙂

                    • Re: Ofiara losu?

                      czyli tak jak myślałam- wina tatusia

                      Ewa i Krzyś (3 latka)

                      • Re: Ofiara losu?

                        zglasza sie matka malej sierotki….
                        Zuza jest zwykle mniejsza od swoich rowiesnikow i zauwazylam, ze ztego bierze sie jej strach przed dziecmi ( z mniejszymi, chociaz rownie butnymi radzi sbie niezle…)
                        chodzilysmy do przedszkola na zajecia integracyjno-adaptacyjne – wszedzie bylo: mamo chodz ze mna, za raczke itp (tylko raz jak byl bal szalal swobodnie a ja prawie plakalam ze szczescia… zauwazylam tez, ze niektorzy rodzice (“niektorzy” ten wyraz robi furore na forum ) sa zachwyceni, ze ich dzieci walcza o swoje, kompletnie nie liczac sie z uczuciami tych mniej asertywnych maluchow. Przyklad: zuza siedzi w samochodziku, bawi sie. Podchodzi do niej chlopie, otwiera z zamachem drzwi (z kopa) i wyciaga moje dziecko stoje z boku, obserwuje). Zuza dzielnie trzyma sie kierownicy i zaczyna coraz glosniej mowic, zeby tamten sobie poszedl – maly chuligan gryzie ja w reke i zaczyna potrzasac (zeby oderwac od kierownicy). Widze, ze sytuacje obserwuje tatus chlopca (rozanielony wyraz twarzy, duma na obliczu) i zauwaza mama. Matka podlatuje i mowi do ojca – dlaczego nie reagujesz??!! na to tatus: bo to dobrze, ze nie daje sobie w kasze dmuchac…
                        rece mi opadly, jak dopadlam do Zuzki juz byla histeria, placz, poczucie krzywdy i rozzalenia. I moje tlumaczenia, ze chlopiec chcial sie pobawic tylko nie umial inaczej okazac, ze byla dzielna itd. A wszystko dlatego, ze rodzice czasem podsycaja takie zachowania.
                        w piaskownicach jest roznie, ja nie zabieram naszych zabawek nie alzimy specjalnie do piaskownic) – zwykle lezy cos “bezpanskiego i Zuza sie tym bawi, jesli przychodzi wlasciciel – kiedys oddawala jak “pokorne ciele”, ale od jakiegos czasu widze roznice, tzn. stara sie przytrzymac zabawke i
                        ‘sprobowac sil”. Mimo, ze to niewiele, ja traktuje to jako ogromny sukces, bo zwykle moja sierotka przepuszczala wszystkie dzieci na zjezdzalni – czekala, czekala, a mnie zal du##e sciskal…
                        rozpisalam sie nieco, ale mysle, ze::
                        1. Igor w koncu zacznie wlaczyc o swoje
                        2. po takich sytuacjach moze warto porozmawiac, dlaczego plakal, dlaczego sam nie zabral swojego autka od chlopca, ustalic plan postepowania na nastepna taka sytuacje (np. jesli jutro podejdzie do Ciebie ten chlopczyk – powiedz, ze nie chcesz, zeby sie bawil, a jak bedzie Ci zabieral auto – podejdz, wez swoje i odejdz..)
                        ja tak robilam z Zuza – czy pomoglo to, czy po prostu dorosla nie wiem :))

                        emalka i zuza

                        • Re: Ofiara losu?

                          Ja właściwie nie wiem, czy on z tego wyrósł…. Raczej po prostu świetnie sobie daje radę z nieśmiałością. Nie ma tabunów kolegów, ale kilku przyjaciół “od serca” i na kazde zawołanie. Nie bryluje na boisku (choć bardzo lubi grać w piłkę) ale za to jest jednym z lepszych modelarzy. No cóż, nie umiałam go nauczyć przebojowości (sama mam jej jak na lekarstwo), ale bez zbytniej presji znaleźliśmy jakąś drogę – bardzo fajną zresztą (tak naprawdę to on sam sobie znalazł). Teraz przechodzi pierwszy bunt nastolataka (oj, męczące to bardzo :)) i jestem bardzo ciekawa, jak go to zmieni – bo zaczynam widzieć wyraźnie, że coś się nowego z nim dzieje… 🙂

                          Ania, Bartek(08.06.95) i Michał(16.04.04)

                          • Re: Ofiara losu?

                            Zuzanka też miała taki okres że wszędzie musiałam z nią za rączkę i nie zmuszałam jej do tego aby sama szła, tylko razem szłyśmy za rączkę do piaskownicy, siedziałam w niej ja, siedziała Zuzia i tabun innych dzieci, gdy się oswoiła z otoczeniem po angielsku ulatniałam się na pobliską ławeczkę i obserwowałam.

                            Zresztą do dziś ma “TY MAMO SIĘ ZAPYTAJ”. Ostatnio byłyśmy na zakupach, w trakcie łazenia po sklepach obiecałam sobie że ostatni raz ją wzięłam na zakupy. Broiła niesamowicie. Gdzieś tam pod koniec wyprawy dotarłyśmy do następnego sklepu obuwniczegi po którym laska też szalała i w trakcie wypatrzyła dystrybutor z wodą. Zachciało jej się pić to jej mówie aby poszła i zapytała się pani czy może, a ona mi na to że nie że ja mam iść.
                            Ale mnie coś ruszyło 😉 po tym jej brojeniu i powiedziałam jej żeby sama poszła, bo ma odwagę latać i zwalać wszystkie buty a nie ma odwagi zapytać się pani. Poprosiła abyśmy poszły razem i tak poszłyśmy do pani i zapytała się czy moze się napić

                            Izka i Zuzia prawie 4 🙂

                            • Re: Ofiara losu?

                              Gratuluję ! U nas to także był problem ” Mamo, idź Ty, Mamo zpytaj się za mnie”. Szłam więc z Lolkiem i pytałam się w jego imieniu. I nagle stał się odważny. Jestem z niego dumna.

                              Julka i mój trzylatek

                              • Re: Ofiara losu?

                                Lolek też nie chce pożyczać zabawek. Do niedawna nie pożyczył chyba nic nikomu. Ale też sam nie pożyczał od innych dzieci. Ma to chyba po Dziadku hi,hi. Też czułam się niezręcznie, kiedy jego kolega, uparcie chciał wziąść mu zabawkę, Lolek nie dawał, a tamten ryczał. Ryczał 5 minut. Ryczał 10 minut. Teraz ryczy zawsze ilekroć Lolek wchodzi z czymkolwiek na plac zabaw. Oczywiście nie staoję w takich sytuacjach jak słup soli tylko staram się namówić Lolka aby jednak coś pożyczył. Jak się nie zgadza – trudno. Tyle, że mamy/ojcowie maja potem pretensje do mnie. Za bardzo nie wiem o co – no bo chyba nie licza na to, że wyrwę swojemu dziecku pistolet tylko dlatego, że ich córka ma właśnie ochotę się nim bawić????!!????
                                Od niedawna Lolek zaczął pożyczać zabawki. Wutłumaczyłam mu, że te zabawki na pewno do niego wrócą – uwierzył, że dzieci nie biorą zabawek na zawsze i teraz jest ok. Jak się czymś nie awi to pożyczy.

                                Julka i mój trzylatek

                                • Re: Ofiara losu?

                                  no czasem niestety traci się równowagę

                                  ja tak sobie myśle że w razie jakiejś sytuacji kiedy inne dziecko ma przewagę w jakikolwiek sposób na naszym trzeba przede wszystkim pamiętać ze to też jest dziecko a nie mały wróg

                                  Znasz odpowiedź na pytanie: Ofiara losu?

                                  Dodaj komentarz

                                  Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                  Logo