Czy są tu mamy dzieciaków (2 latków) które chodza do żłobka?
Kariera żłobkowa Wojtka rozpocznie się z dniem 1 wrzesnia i strasznie się cieszę i martwię zarazem. Wiem że będzie miał kontakt z dziećmi ciekawe zabawy a nie tylko siedzenie z nianią.
Jakie wy macie doświadczenie ze żłobkami?
Strona 6 odpowiedzi na pytanie: Czas do żłobka
Rozumiem, ze nia mialas go z kim zostawić, bo jakby mi Wojtek wymiotowal w nocy to razcej nie poslalabym go do zlobka. Oby to była jednak niestrawność, ktora mineła, w przeciwnym razie wirus rozprzestrzeni sie w żłobku…:(
NO niestetey nie mam kompletnie nikogo ż ebyzajął sie nim. Myslę że to raczej nie wirus bo gorączki nie miał, ani katrku,biegunki niczego innego…w takim wypadku nie poszłabym do pracy i już. Pracuje 3 min od żłobka wiec w moment jestem na miejscu.Juz 3 godz jest w żłobku i nie dzwonią czyli wszystko ok…i tak odbiore go szybciej.
Jeśli mu się nie zdarzały takie niestrawności wczesniej to raczej wirus… acz może po jedzeniu w żłobku też takie objawy mogą być.
Zawsze jak dziecko jest niewyspane i nie do końca się czuje to jest na nie….
Chyba wszyscy są ostatnio jacyś nie swoi… dzieci też.
Baśka dzisiaj już rano nie miała gorączki. Wczoraj nic nie jadła i dzisiaj też jeszcze nie bardzo, ale sił ma wiecej i jest bardziej ruchliwa. Silna jest skubana. Przespała cały dzień wczorajszy i noc też. Trochę jeszcze wymiotowała wczoraj, ale ma to swój aspekt wychowawczy wszystko.
Troszkę ją oszukałam… zaczęłam z nią rozmawiać na temat wesela na którym byliśmy w sobotę. Była tam fontanna… taka zagloniona… no i jak to wszystkie fonntanny mogła być źródłem salmonelli lub coli… to niebezpieczne… a Baśka moczyła w niej ręce i wylizywała… zanim ją dorwałam to już sobie popiła trochę… ech… bałam się, że to coś z tym związanego na początku, ale wtedy zaczęłoby sie od rozwolnienia…. no i przypomniałam jej co robiła… pamiętała… tak przynajmniej mówiła… powiedziałam jej o robakach, ktore w takiej wodzie są i potem właśnie boli brzuszek i się wymiotuje… “obiecała” że już tak robić nie będzie… :D… a co z tej mojej edukacji wyjdzie to się zobaczy!!!! 😀
Moja przekora losu – córka osobista po 4 dniach spędzonych w domu bez przedszkola i spacerów w piątek błagała o przedszkole… chciała iść do cioci i dzieci… hi hi hi… ciekawe czy w poniedziałek ta tendencja się utrzyma!! 😀
szczęściara 🙂
To się okaże jutro. A czy szczęściara to nie wiem… padam na twarz!!! 🙂
Tak mi dała popalić przez weekend, że aż mnie zniechęciła do pracy nad rodzeństwem dla niej!! 🙂
Moja Emilka zaczela w tamtym roku zlobkowanie od zarazenia norowirusami. cos podobnego do
rotawirusa. Wymiotowala jedynie. Nie miala zadnych dodatklowych objawow. Po kilku dniach doszla jeszcze biegunka. Dodam tylko, ze wymioty doprowadzily do odwodnienia i skonczylo sie
pobytem w szpitalu.
Moi w piątek też nie byli w przedszkolu, bo znów te okropne katary, ale przyznam, że dzisiaj Klara bardzo chętnie poszła :)… chyba jej się w domu znudziło, ale najbardziej zaskoczyło mnie to, że moja mała ubrała się dzisiaj sama (tylko rajtuzki ja jej założyłam), normalnie byłam w szoku 🙂
O to chyba coś takiego Baśka miała. TYlko wymoity i gorączka. Po kilku dniach rozwolnienie takie jasne jakieś. Pomyślałam, że to pewnie przez to, że nic nie je tylko pije…. a śmierdziało.. rany… jakby diabła rozczasło!! 🙂
Nie odwodniła się, bo jak maniacy pilnowaliśmy, żeby piła… nawet kosztem jedzenia… A może szczęście mieliśmy po prostu!
Baśka też dzisiaj szczęśliwa z powodu przedszkola. Została bez żadnych problemów.
Ostatnio też jest zainteresowana ubieraniem się sama, ale nie za bardzo jej to wychodzi i stanowczo woli się rozbierać. Co jakiś czas wypada taki nagus, którego trzeba gonic i ubierać na nowo!! 🙂
Ale po chorobie mamy znowu więcej wpadek z sikanie… kupa zawsze w majtki. Załamuję się już, bo po trzech miesiącach nie powinno być wpadek. Może my jesteśmy za mało czujni… nie wiem sama…Ale po takim czasie to już powinna pamiętać i komunikować.. a ona zapomina, albo się chowa i robi w majtki… załamka…
Oj, mamy to samo :)… Klara rozbiera się i woła nas, a potem się śmieje i gania nie dając się ubrać 😉
Nie pomogę, Klara od maja chodzi bez pieluchy, a i tak potrafi np. wołać, że chce siku, ale zanim dobiegniemy do nocnika, to majtki już są mokre :(… z kupkami rzadziej mamy wpadki, ale z sikaniem to czasami jest tragedia (w sumie muszę przyznać, że Antkowi przestały się zdarzać wpadki dopiero jak skończył 3 lata i 3-4 miesiące). Zauważyłam, też, że Klara jak zmarznie to częsciej jej się wpadki nocnikowe zdarzają, chyba wtedy nie potrafi tak długo trzymać siusiu
Pomagasz tym, że nie czuję się odosobniona!! 😀
:D, no to chociaż tak 🙂
Wiesz teraz to moze bym i wytlumaczyla ze musi pic. Rok temu sie nie dalo. Wciskalismy ile moglismy ale sie nie udalo. i fakt, jak miala biegunke to smierdzialo tak ze mozna bylo odjechac… a zarazliwe bylo to cholerstwo jak fiks. mala zarazila mnie, meza i po jakichs 2 tygodniach jeszcze babcie. dodam, ze kazde z nas mialo inne objawy swinstwa.
No tak. Im młodsze dzieck tym trudniej wyegzekwować pewne rzeczy.
Co do zarażania to my się trzymamy… o dziwo mój małż też, bo ona łapie wszystko co na około… a może to na razie cisza przed burzą….
u nas to samo Zamotany
Borys tez mial taki okres jakies 2-3 miesiecy po tym, jak pielucha zostala zdjeta
bylismy wtedy na wakacjach i tlumacze to tym, ze to taki troche “zakrecony” czas byl… chlopak mial za duzo atrakcji chyba…
ale minelo 😀
wiec i u Was minie
a teraz tez zdarzylo sie kilka wpadek w zlobku, ale to chyba znow skutek zmian i zimna! bo jeszcze nie grzali w zlobku 🙁
Do pierwszej klasy podstawówki na pewno minie!! 😀 😀
Ja bym jednak chciała mieć to już z głowy, bo żyję we wiecznym stresie, że znowu coś zostanie zasikane…. i nie chodzi o Basi ubrania czy buty, ale kanapę, koce, pledy, poduszki…. fotelik w aucie….
Ale pocieszające że mija!! 🙂
My kilka razy takie historie przechodziliśmy, niestety, od pierwszego złapania jakiegoś wirusa jelitowego często nas one trapią :(… A powiem, że z tym piciem, to naprawdę trudna sprawa, pamiętam, że jak moi chorowali na raz, to cały dzień co 10 minut latałam i strzykawkami ich dopajałam, brr… jak sobie to przypomnę…
Ja tez dopajałam strzykawką, a wiadomo ile taka miesci, wiec jak dzika biegałam i wciskałam co parę minut…. oby juz nie wróciło…
Cieszę sie dziewczyny że u Was wszytko ok w żłobku, u mnie niestety horror. W tamtym tyg był niecałe 3 dni bo dopadło go to paskudztwo żołądkowe, w czwartek i piątek już nie był co by nie zarażał innych dzieci. W poniedziałek ryk ale jakos poszło. Teraz mam jeden wielki ryk, od wyjścia z tranwaju jest wrzask, płacz. Nie chce wejść do żłobka, nie chce sie dac rozebrać ani ubrac, dzisiaj to prawie było rzucanie się na podłoge, on idzie pa tammm i pokazuje na dzrzwi. Dzisiaj 7 dzień. Powiem Wam że serce mi sie kroi, wiem ze powinien sie przyzwyczaić ale u niego zamiast lepiej to gorzej. Panie mówia że w ciągu dnia też płacze. Nie cały czas ale też. W domu chodzi za mna krok w krok wszytko ze mna, nie spuszcza mnie z oka i to mnie tez dziwi bo przeciez ja pracuje odkąd on skonczył 5 msc, nawet nie był w domu z babcią tylko z obcymi osobami. Jestem strasznie “umordowana” od rana wrzaski, potem praca a potem dzieć uwieszony nogi, szyji i czego tam jeszcze…. Psycha mi siada….:(
Znasz odpowiedź na pytanie: Czas do żłobka