No i musiałam zdemontowac klamki w oknach
Już sił nie mam…Jeremi wejdzie wszędzie. Dosłownie…muszę mieć oczy dookoła głowy. Miewa takie pomysły, że włos się jeży!!!
Mieszkam na IIIp. i nauczył się wchodzić na parapet i otwierać sobie okno!
JUż go przesadziłam obok Mateusza w foteliku-bo notorycznie otwierał okno w samochodzie.
Wchodzi do piekarnika ( usiluje, bo mu nie pozwalam ale tych prób jest 50 w ciągu dnia;)), o szafkach już nie wspominam…
Ostatnio Brat zaalarmował mnie, że wkłada coś do kontaktu- i by włożył, bo było cienkie.
itd itd…
Kto tak ma z dzieckioem i jak sobie radzicie? ( oprócz zakupu klatki)
26 odpowiedzi na pytanie: Akrobata
fajnie masz…
Moja Marysia miała podobnie, aż koleżanka dziwiła się dlaczego tak ją ciągle kontroluję. Przestała się dziwić, jak kiedyś została z Marysią u Niej w domu 😀
Ja jedynie co mogłam zrobić, to najbardziej jak potrafię zminimalizowałam ryzykanp. zabezpieczone kontakty, niebezpieczne rzeczy poza zasięgiem,szuflady i szafki zatkane kijem od mopa itp. A oczy dookoła głowy zostały mi do dziś :), choć Marysi już trochę przeszło.
P. S. Nadal uwielbia wchodzić do umywalki 🙂
Cierpliwości życzę
Przypomina mi Emila;)))
Mat zuupełni inny był- i jest. Bardzo zachowawczy, ostrożny itd. NIgdy nam takich numerów nie odwalał… Nie wspomnę o kompletnej demolce chaty….
A może on dojrzał do żłoba? Może się nudzi w domu? mimo brata…tylko wciąż reaguje na obcych płaczem…. Ale garnie się do dzieci.
Spróbuje go posłać za pół roku-teraz i tak nie ma miejsc…
Pamiętam do dziś jak przyszła do mnie Zu pytając: Mamo, czy Tymek może chodzić po parapecie?
Był taki moment, że cały czas trzeba było na niego patrzeć; już był bardzo sprawny, a jeszcze bardzo głupi. Na szczęście nie trwało to strasznie długo – dał się wyszkolić.
ja tak mam niestety
chwilami wychodzę z siebie, najgorzej że zadne prośby i grozby nie docieraja do małej łepetyny
Mam dwóch takich, radzimy sobie średnio, klamki w oknach mam takie z kluczykiem, dla mnie największa fobią było aby jeden drugiego w zmywarce nie zamknąłbo młody mi do niej właził, piekarnik mam u góry a oczy dookoła głowy
skad ja to znammoja lidka tez wchodzi na parapet i otwiera okna ja mieszkam na 1 pietrze..jak Paula robi sobie jdzenie to lidka juz chwyta taboret i stoi przy niej zabierajac noze,kiedys rozmawialam przez telefon wpadla do pokoju lidka z wielkim nozem pukajac po szybach w drzwiach ja sie zerwalam na rowne nogipila wielokrotnie wode w z sedesu,tez lubi wkladac i wyciagac wtyczki do gniazdka.tak to juz chyba jest maluch poznaje swiat nasladuje starszych,chce robic to co oni.ja lidce oczywiscie tlumacze i jak nie skutkuje to dostaje w pupe etap owierania okien minal,ale podbieranie nozy nie.w domu chyba nie ma miejsca,w ktore by lidka nie weszla,ale jak siegam pamiecia to blizniaki byly takie same,Paula nawet weszla do pralki automatycznej u babci,a szymon wlozyl glowe w szczebelki na balkonie
salto i na nura
moja młoda starsza tj. Emilia ( niecałe dwa lata) ostatnio nauczyła się właźić do łóżeczka młodej młodszej tj. Natalki ( niecałe pięc miesięcy) i robi to w stylu salto i na nura, czyli poprostu fajta fikoła przez barierkę wprost na siostrę
Taaa..kostkę WC też mamy zaliczoną…wtyczki wyciąga ( choć tu już kuma, że nie wolno) i na szczęście wie, że gary bywają gorące i się nie zbliża… Ale mam ograniczone zufanie, bo z nim nigdy nic nie wiadomo…
Co do noży- jak bierze to za rączkę ( ponury żart) ale ostatnio- chciał mi oddać nóż i jakoś tak niefortunnie to zrobił, że przejechał mi nim po gardle! ( ja siedziałam a on zaszedł mnie od tyłu). Dobrze, że nóż tępy;)
Dopiero by było…już widzę te nagłówki: matka zamordowana przez 1,5 roczne dziecko!;)
Jakbym moje widziała jak pojechałam do koleżanki to byłam załamana (koleżanka miała dwójkę małych dzieci wtedy ) schody bez barierek i zabezpieczeń, niskie szafki (takie jak teraz pod TV i inne sprzęty robią) a na nich szklane wazony, sprzęt elektroniczny, bibeloty ….w ogródku oczko wodne jeju ale się umęczyłam całą wizytę biegałam za młodym i wyciągałam mu wszystko z rąk, pamiętam że kiedyś jak wychodziłam od lekarki w medicoverze i trzymałam go na rękach to obrazek ze ściany zwalił, był okres, że nie odważyłam się iść do ubikacji jak B nie spał bo nie mogłam go zostawić nawet na moment samego. Szafki w domu były wszystkie powiązane a i tak rozwiązywał, blokady na szafki te plastikowe połamał, w kuchni bramka (która i tak sforsował – razem z bramką do kuchni wszedł ), kontakty pozabezpieczane, w kiedyś listopadzie złapałam go jak po kąpieli w samej pidżamie leciał na balkon, teraz mam okna na kluczyk a jeszcze biegał z wyciskarką do czosnku i rozciął sobie na szczeście nad łukiem brwiowym więc az tak krew sie nie lała
ale ma 2,5 roku i wyrósł z tego zobaczymy jak młoda
Obraz też już zdjął raz
O notorycznym odkręcaniu wody w łazience nie wspomnę- i przebieraniu go bo cały mokry.
tia co nas nie zabije to nas wzmocni ja ważyłam 49 kilo przy małym B a tu forumki zastanawiają się jak schudnąć
Hihi…może? Nadzieji brak, bo jego Tata była taki samiuśki
No ale wyrósł na bardzo fajnego faceta- więc może nie będzie tak źle;)
dasz radę ja stwierdziłam że tam na górze musi być jakaś sprawiedliwość no i jest B wiecznie wrzeszczał, miał okropne kolki, mega alergię, noce nieprzespane a jak już ruszył to psotnik z niego był, wszędzie musiał swoje łapki wsadzić, ciekawy był wszystkiego aż za bardzo a Lenka zaczęła chodzić spać ok 20 i wstaje ok 8 rano (dwie pobudki na karmienie, ale odrazu zasypia) jak się budzi to sobie gada, śmieje się i potrafi jeszcze z pół godzinki poleżeć a B tylko oczy otworzył i już był wrzask i mam nadzieję, że młoda będzie spokojniejsza i grzeczniejsza :Radocha: bo jak nie to oszaleję z nimi w domu
a no to tata do roboty jak TO po nim odziedziczył
Też tak mu mówię; to Ciebie powinno pokarać, nie mnie;))))))
wiem…wam nie do smiechu… Ale ja sie usmialam z waszyhc opisów
nigdy tak nie mialałam – ani z kuba ani z jula…wiec jak czytam to sie smieje
mysle ze wyrosna kiedys – to powinno was pocieszyc….przeciez do 18- stki nie bedzie właził do piekarnika czy pił wody z sedesu
Mam nadzieję;))) Ale do tego czasu ja osiwieję! No i jest ryzyko, że tylko pomysły im dorosną wraz z nimi ale się nic nie zmieni…
np. mój mąż jak miał tak z 7 lat wstrzyknął strzykawką wodę do kontaktu, wsadził tam też gwoździa, wpadł pod lód na zamarzniętym jeziorze a latem wjechał do niego na motorze….
Jako matka mam czarne myśli…Geny!!!!!
[quote=ania_st]Mam dwóch takich, radzimy sobie średnio,[/quote]
pozwolicie, ze sie pod Wami podpisze – mam identycznie
zawsze myslalam, ze starszy (prawie 5-latek) przygotowal mnie juz na wszystko – hahaha, o jakze sie mylilam Wojtek (prawie 2-latek) jest jednak duuuuuzzo gorszy od swojego brata w tym wieku, a razem we dwoch to juz poprostu mieszanka wybuchowa! az sie boje nadchodzacego tygodnia, bo bedziemy sami caly ten czas w domu, we troje
W. lot z parapetu juz zaliczyl, odkrecanie wody to tez norma, prysznic juz mial kilka razy w ciagu dnia w ubraniu, ostatnio wlazl w salonie na stol i skoczyl cud, ze w sumie nic mu sie nie stalo, nie liczac sincow na kolanach. Nagminne jest skakanie z oparcia kanapy, fotele, itp.
w kuchni nie mamy stolkow, bo wlazil na szafki i probowal sie na nich wieszac. Jednak moja zmora jest kuchnia i gorace gary i palniki (dostaje do nich bez zadnych taboretow) – nic do niego nie dociera, ze si, ze gorace. Nie tak dawno wsadzil lape do szklanki z herbata, na szczescie juz nie wrzatek, ale go zapieklo i co? i za jakies pol godziny probowal wykonac ten sam manewr z kawa!
w pokoju w regale mamy zdemontowane dolne polki, bo potrafil sie po nich wspiac, na sama gore regalu!
a nie musze mowic, ze na plac zabaw ich nie zabieram ostatnio ze wzgledu na Malego? bo zadna wysokosc mu nie staszna, Dawid jezdzi sam z tata, jak Maly spi, zeby nie byl poszkodowany 🙁
Ja mam umiarkowane gagatki, tzn, włażą do pralki… noże Klara notorycznie zwija z blatu, choć pod tym względem jest już lepiej…, ale na pewno nie zostawiłabym schodów bez barierki, ani szklanych rzeczy na wysokości ich łapek, coś na pewno by zmontowali… rozwalili kiedyś koleżance laptopa :(, leżał na krześle, a moi się ganiali… do dziś mi jakoś za to wstyd :(…., ale to nic, bo
Mamy w rodzinie takich gagatków, którzy w ciągu pół godziny potrafili rozwalic suszarkę na pranie, powynosić wszystką pościel do przedpokoju, rozwalić siostrze wszystkie gry i wdrapać się na auto (w tym przypadku malucha) i skakać po nim…
Znasz odpowiedź na pytanie: Akrobata