Wczoraj, bez żadnego przygotowania, nie jeżdżąc na rowerze od jakichś 10 lat, przejechaliśmy – ja i mój mąż – dystans 41 km po górach i lesie; ukończyliśmy trasę, pokonując samych siebie.
A byliśmy tu: [Zobacz stronę] (Edycja 1, Chodzież)
Mój mąż pracuje w Skandii, więc my startujemy jako część “wielkiej rodziny Skandia” Będziemy jeszcze na trzech z siedmiu pozostałych maratonów, w różnych miastach Polski.
Muszę Wam powiedzieć, że to jest coś niesamowitego, taki wyścig to jest tak obłędna sprawa, że aż brak słów. Ja swego czasu dużo jeździłam na rowerze i po lesie też sporo, ale potem na długie lata zarzuciłam ten sport… Nigdy nie brałam też udziału w żadnych zawodach…. i doszłam do wniosku, że sama nie wiedziałam, co tracę
Kolejne zawody 16 maja w Bielawie
Może ktoś się dołączy?
I foto zaraz po przejechaniu mety – niewyobrażalne zmęczenie i taka sama duma
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Chwalę się… bo jestem niesamowicie dumna z siebie :)
gratulacje
Domi gratulacje!
moglas do mnei na nocleg z mezem przybyc
Gratulacje!!!!!!!
U nas rodzinka sie podzielila – ja biegam a malz roweruje (tez dlugodystansowiec) a Mia sie jeszcze nie zdecydowala – narazie chyba bardziej ku bieganiu.
malz sie przygotowuje do jakiegos rajdu 200 km czy cos takiego. Ja choc 42 km przebiegne to raczej na rowerze kiepsko by bylo – wiem bo ostatnio po 15 km juz mnie tylek i uda bolaly (pomimo gatkow z miekkim siedzeniem).
Podziwiam!!!
Gratuluję! Niesamowita jesteś!
Gratulacje…
Znasz odpowiedź na pytanie: Chwalę się… bo jestem niesamowicie dumna z siebie :)