Nie do końca wiem co robić. Niby wiem, co powinnam, ale nie bardzo chcę. Może mnie jakoś zmotywujecie / oświecicie…
Otóż od lipca 2010r nie pracuję (najpierw L4 na końcówce ciąży, później macierzyński, w jego trakcie wygasła umowa o pracę, której nie przedłużyłam po urlopie, za to zarejestrowałam się w Urzędzie Pracy). Niedługo Ola kończy rok, coraz częściej słyszę od rodziny i mojej, i M., że powinnam iść do pracy.
Z jednej strony – z jednej pensji jest nam trudno, dodatkowo M. zmienił pracę i zarabia teraz mniej niż w poprzedniej. Ale ja jestem z Małą w domu, zajmuję się Nią, nie potrzebujemy nikogo do pomocy.
Z drugiej strony wiem, że gdybym poszła do pracy, to dodatkowa pensja nam pomoże, ale pojawiają się dylematy – co z dzieckiem? Żłobek z założenia odpada. Teściowa ew. mogłaby być, chociaż nie bardzo bym chciała. Niania to chyba konieczność. I tutaj kolejna rzecz- niani trzeba płacić, a więc znowu pieniądze znikną, więc jeśli mam pracować po to, żeby płacić obcej osobie za wychowywanie mojej córki, to wolę sama ją wychowywać i nie pracować.
Jakie wg Was jest najlepsze wyjście z takiej sytuacji?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Co zrobiłybyście w takiej sytuacji?
ale jaki?
do tej pory w wawie panstwowy kosztowal ok 180-210pln
ale zmienili zasady i bedzie drozej
Bru państwowy nie wiem. Prywatny 800-1000zł. Plus dochodzi dojazd ok 30 km 2 x dziennie (w moim mieście już nie ma prywatnego).
Ciapa no właśnie ja niby muszę – finanse. Ale nie chcę.
Spróbujemy przeżyć wrzesień bez ruszania oszczędności, ciekawe czy się uda.
Ale nie ma mowy o odłożeniu jakiejkolwiek kwoty na “czarną godzinę”.
Z oszczednosci można trochę pożyć ale to chyba chwilowo rozwiązuje problem.
Jak brakuje co miesiąc na podstawowe rzeczy dla dziecka, dla Was ( nie wiem na ile brakuje i ciezko mi tak pisac nie znajac szczegolow;)), to druga pensja choćby parę groszy się przyda..
Znam rodziny, które żyją z jednej pensji, żona wychowuje 1 lub 2 dzieci ale lekko nie mają, brakuje na opłaty, nieraz na jedzenie, rezygnują z dojazdu samochodem bo paliwo znowu podrożało, wpadaja w długi bo biora pożyczki..
Koło się zamyka niestety. Ważna kwestia na ile się sprzeczacie, na ile Wam jest cięzko..
Ja bym pewnie nie wytrzymala tego nacisku i dla spokoju w domu, i swojego komfortu staralabym sie znaleźć zajęcie chociaż dorywczo ( co nie jest takie proste).
U mnie niepubliczny mniej niż 200 zł. (z wyżywieniem)
Amen:)
płaciłam 1350 za cały dzień (+ własne pieluchy).
Zu oddałam opiekunce jak miała 8 miesięcy
opiekunka z polecenia
na żłobek się nie zdecydowałam – moja mama z zawodu opiekunka dziecięca – przepracowała prawie całe swoje życie zawodowe w ten instytucji. Sama mi pomagała znaleźć kobietę godną zaufania 🙂
choć gdbym miała pewność ze w takim żłobku będzie taka moja mama z III grupy, czy ciocia Z. z IV grupy oddałabym dziecko pewnie 🙂
z jednej strony serce pękało mi na pół jak wracałąm do roboty
z drugiej wiedziałam że musze iśc do ludzi.
wyszło na dobre to, i mi, i dziecku.
RE
Hej,
sama bylam w podobnje sytuacji 3 lata temu. Niby chcialam iśc od pracy,ale, i nie chcialam…
Oli do żlobka się nie dostal, wiec wchodzila w grę wylacznie opiekunka. Zalożyliśmy z mężem pewną kwotę, którą możemy jej zaplacic i w tym przedziale szukaliśmy.
Jak wrócilam po pierwszym dniu z pracy, ryczalam, jak bóbr.
Jednak z perspektywy czasu widze, że to byla dobra decyzja. Życie na jednej pensji jest cięzkie (no chyba, ze ta druga polowa zarabia sporo), wydatki związane z posiadaniem dzieci spore.
Może poszukaj niani wśród sąsiadek? Ja w taki sposób po roku zmienilam i teraz mam “babcię” 4 piętra niżej, któa jest po prostu super.
Mój synek idzie za kilka dni do przedszkola, a “babcia” nadal będzie do odbierać, ponieważ ja pracuję czasem do 18.00.
Pamiętaj, że jak dasz go do żlobka, za chwiklę dojdzie kwestia chorowania i wtedy w tej nowej pracy zaraz bedziesz musiala iść na L4, a na to nie każdy pracodawca patrzy wyrozumiale, szczególnie, jak jest się nowym pracownikiem,
Decyzja napewno nie jest latwa, ale czasem niestety konieczna w tych naszych trudnych, drogich czasach…
Pozdrawiam,
jeśli małż zarabia mniej niż Ty może rozwiązaniem byłoby, żebys Ty wróciła do pracy a on poszedł na tacierzyński lub wychowawczy?
Dokładnie!:)
Dziękuję Wam za wszystkie opinie 🙂
Jutro piszę CV (do tej pory nie było mi potrzebne) i zacznę na poważnie szukać.
Jak będę wiedziała coś więcej – podejmiemy odpowiednie decyzje.
A może w międzyczasie mi się zachce 😉
otóż to
ja miałam taką potrzebę żeby z dzieckiem każdym posiedzieć ok 2 lata w domu, to było dla mnie najważniejsze, nawet kosztem życia w schemacie częściowo zbliżonym do tego co napisała doble mama o życiu z jednej pensji + dorywcze zasilenia budżetu;), doszliśmy do wniosku że tego czasu z dzieckiem nie odda nam nikt i nic, dlatego Dorian poszedł do żłobka w wieku 2 lat i 3m (byłam bezrobotna, na jakieś kursy biegałam) a mała odchowana jutro idzie do zaprzyjaźnionego niepublicznego p-kola gdzie niegdyś chodził jej brat, ja natomiast w środę z czystym sumieniem i spokojem duszy wracam do pracy, przez te kilka dni ją stopniowo wprowadzę do p-kola 🙂
za powodzenie!!!
Pica, a nie myślałaś o pójściu “na swoje”? Masz fajny zawód. Mogłabyś przyjmować w godzinach, gdy Ola jest z tatą. Albo dojeżdżać do pacjentów. A nawet mogłabyś mieć w ofercie spacery z psami – takich firm coraz więcej i nie ukrywam, sama potrzebuję “niani” do psa 😉
No właśnie ja gdzieś głęboko w sobie czuję, że jeszcze nie jest mój czas, że jeszcze chcę być z Małą.
Zobaczymy jaki będzie wrzesień…
Dziękuję 🙂
Aga, w moim mieście jest 7 albo 8 lecznic. A to już o kilka za dużo. Tu jest zupełnie inne podejście do zwierząt niż w Warszawie. Ludzie nie mają pieniędzy.
Ja chcąc założyć swoją formę musiałabym najpierw wyrobić sobie opinię, nikt mnie u nie zna. Myślałam już o tym, ale to nie jest wcale łatwe 🙁
Pica doskonale Cię rozumiem, bo to co napisałaś to dokładnie jest mój dylemat kilka tygodni temu…. Jedna nieciekawa pensja, 4 osoby, i chęć pozostania jeszcze z dzieckiem… Jednak uznaliśmy z M, że niestety tak dalej być nie może bo liczenie każdej (dosłownie) złotówki jest straszne, a pożyczanie jeszcze gorsze… więc jak nadarzyła się okazja – wróciłam do pracy… No i zaczynamy – jak będzie – nie wiem – narazie jest wielka histeria i tęsknota mojego roczniaka za mną 🙁
Trzymam mocno za Was kciuki i życzę by wszystko ułożyło się Wam jaknajlepiej
Dziękuję Kochana :Buziaki:
Znasz odpowiedź na pytanie: Co zrobiłybyście w takiej sytuacji?