cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

dzisiaj rano moj malzonek zapytal sie gdzie jest jego usmiechnieta madzia,
wczoraj zapytal dlaczego nie mam cierpliwosci.
wczoraj grzecznie odpowiedzialam, ze lont mi sie skonczyl. To zapytal gdzie ten
lont jest? odpowiedzialam, ze w szpitalu na zelaznej.
Dzisiaj juz tak gladko nie przeszlo. “Przeciez ten INCYDENT (poronienie w 11tc,
09.04.06)- przyp. autora) byl juz dawno – ja o nim zapomniałem”, “musisz
docenic to co masz – nasza córke” “ja zrozumiełem jak ona jest wazna wtedy jak
nie mogli znaleźć tętna (30tc – przyp. autora)” – czyli drogi męzu 30 tygodni
później niż ja.

Nie wytrzymałam- ja wiem że mam corke – ale jej widok przypomina mi że nie mam
drugiego, ja kochałam to drugie dziecko tak samo jak pierwsze od II kresek na
teście (jak i pierwsze). Ide do pracy, gdzie 8 bab ma termin na koniec
września/połowe pździernika – podziwiem ich rosnące brzuchy, odpowiadam na
pytania ciązowe (nikt w pracy nie wiedział o ciązy i nie wie o poronieniu) i
ciesze sie z nimi.

Dusza wyje. Nie wziełam zwolnienia poszpitalnego, ba! do szpitala udałam sie w
sobotę (żeby w rpacy nie wiedzieli).

Dla mojego męża to był INCYDENT – dla mnie koszmar z którym nie moge sie
uporac. Potrzebuje zmienić okolicznosci przyrody, wyjechać, urżnąć w trupa i
wypłakać. I nie moge, bo pazernosc
urzędu skarbowego skutecznie pozbawiła mnie środków do podstawowej egzystencji –
o wypasie nie wspomne.

NIe licze na zrozumienie u niego. Mam nadzieje, że da mi spokój, bo nie wiem
jak długo bede w stanie wysłuchiwać że zmieniłam sie na gorsze, mam zły humor,
płacze, nie smieje sie itd.

Na dobitke usłysząłam “o jezu – jak tak bardzo chcesz to zrobię ci drugie”
NIe drugie – tylko trzecie…

Musiałam chyba i ja wyrzucic z siebie.

Panicznie boje sie seksu – boje sie że zajde w ciąze i bede musiała raz jeszcze
ten koszmar przechodzic. Nie wiem ile on bez seksu wytrzyma – ja nie potrafie
nawet myśleś o zbliżeniu – nawet pocałunku.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

  1. Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

    ech jakie to życie trudne czasami…..
    ja choć z daleka to też ściskam z całych sił

    • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

      Wiem,że jest Ci ciężko, znam to uczucie. Musisz wyrzucić wszystko z siebie.
      Trzymaj sie i nigdy nie poddawaj.

      Stasiu 14.01.05 i Kasia 27.12.2005

      • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

        trzeba czasu.

        k8, Adamo-Pularrdo-Diabolo i?

        • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

          Dziękuje Ci za tego posta.
          Chcę Cię przeprosić a w zasadzie przepraszajac Ciebie chcę to powiedzieć wszystkim kobietom, które straciły drugie dziecko.
          Kiedy ja przeżywałam swój ból zwiazany ze stratą pierwszego, spotykajac inne kobiety (w szpitalu), na które po stracie w domu czekały dzieci, myślałam, że “przecież im jest łatwiej, jak ja im zazdroszczę, maja przecież to upragnione dziecko”.
          Taaaaa….
          Moze nie zadają sobie pytań czy sa bezpłodne, czy z nimi wszystko w porzadku, czy juz całe zycie przejda bez dziecka, patrząc jak rosnie, jak sie rozwija.
          Pokazałas mi, ze umiera dziecko i nie ma znaczenia, które.
          Dziękuje.

          P. S. mój maz w dniu kiedy miałam zabieg poleciał kupować kafle a kiedy wróciłam do domu cała kuchnia była rozkuta łacznie z podłogą. Remont trwał trzy miesiace bo maz chciał wszystko sam robić. Walił w tą ściane jakos tak podejrzanie zawziecie.
          Nie przeszkadzałam mu.

          P. S.2 Płakalismy razem tylko raz. W dniu powrotu ze szpitala. Później ja płakałam a maz rozwalał ścianę.

          Ściskam Cie bardzo mocno….

          Ja i…

          • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

            Widzę, ze dużo dziewczyn Ci coś napisało. Nie czytam wszystkiego, ale powiem Ci ze chyba dobrze zrobiłaś, że się wygadałaś.

            Ja po mojej pierwszej ciąży i poronieniu wyjechałam z miasta. Tak bardzo chciałam zmienić okoliczności przyrody. Poprostu wyprowadziłam się (nie sama, z mężem). I to chyba mi pomogło, bo jakoś doszłam do siebie. U mnie to było z pierwszą ciążą i chyba w jakimś amoku bardzo chciałam tę moją dzidzę znów mieć przy sobie, ze wytłumaczyłam sobie, że druga ciąża to ta sama dzidzia. Ale jeszcze dłuuuuugo, kilka lat miałam kłopoty z tym o czym piszesz. Z każdym dniem było lepiej ale nie zapomniałam. Tego nie da sie zapomnieć.
            Z pewnością mnie wygadanie się by pomogło.
            Dlatego też myślę, że rozmawianie o tym i Tobie pomoże.
            Tego Ci życzę no i wyjazdu gdzieś choćby na 2 dni.
            Pozdrawiam

            Ola (06.01.2003)

            • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

              Nie przeżyłam poronienia – nie wiem, jak to jest. Przeszłam w życiu kilka cięzkich chwil, w tym jedno dość dramatyczne. W ciągu kilku godzin zachwiał się mój cały światopogląd, moje przekonanie o tym co ważne. O tym co się działo wiedziała tylko najbliższa rodzina, zero taryfy ulgowej np. w pracy. Co mi pomagało? Ryk w poduszkę do północy (gdy syn już poszedł spać…), upływający czas, w końcu myślenie o sobie (tak to trywialne – ale zakupy, spotkanie z przyjaciółmi, kino – choć trochę pomagały zapomnieć). Nie wiem, czy to co przeszłam mnie wzmocniło (nie zabiło zgodnie z powiedzeniem), ale za to wiem, że “nie znasz dnia ani godziny”, autentycznie łatwiej jest mi się cieszyć chwilą.
              Co do mężczyzn – powiem coś, co pewnie nie spodoba się “feministkom”. Ciąża, poród, pierwsze chwile z dzieckiem są czymś, czego absolutnie nie zrozumie mężczyzna, nie poczuje tej transcendencji, tego autentycznego cudu. Nie dlatego, że nie chcą, ale nie są w stanie – są o to ubożsi. Dlatego twój mąż odbiera to inaczej, na pewno przeżywa, ale na innym poziomie emocji, namacalnie, wizualnie nic się nie zmieniło – trzba życ dalej i szybko zapomnieć. Ważne, żeby po prostu był przy Tobie, nie oczekuj jakiegoś wielkiego zrozumienia, walcz o tolerancję dla Twojej żałoby.
              Ech, kłębia mi się myśli po głowie, potrafiłabym przegadać wiele godzin – może jaśniej wytłumaczyłabym moje myśli… Pisarka ze mnie marna…
              Trzymaj się, płacz ile wlezie. Tak sobie przypomniałam, zę bardzo pomogły mi wyjazdy za miasto – do lasu. Bez wypasu – po prostu połazić, pogadać ze sobą – ile ja się napytałam, dlaczego akurat ja… potrzeba czasu.
              Pozdrawiam

              Ania, Bartek(08.06.95) i Michał(16.04.04)

              • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

                sciskam Cie moooocno….

                jeszcze troche wody w wisle uplynie, zanim bez lez w oczach pomyslisz o Aniolku….

                jedynym lekarstwem jest CZAS

                mnie tez kolejna ciaza baaaaardzo pomogla (to prawda, ze pierwsze tygodnie byly najgorsze…), ale w serducho wstapila nowa nadzieja, optymizm, ktorego wczesniej bezskutecznie staralam sie dopatrzec w przeroznych rzeczach

                maz moj reagowal idenycznie, facet nie zrozumie….

                trzymaj sie Madzia, bedzie lepiej

                Marta &

                • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

                  Smutno mi się zrobiło strasznie o przeczytaniu Twego posta. A Tobie pewnie jest ze 100 razy smutniej. Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, ze powinnaś chyba to odreagować. Moze zostaw męża z córką chociaż na weekend i pojedź gdziekolwiek, do kolezanki, rodziny, czy gdziekolwiek zechcesz, tak abyś pobyła sama. Moze to Ci troszkę pomoże i zobaczysz, że córka i mąż tęsknią za TObą z całego serca i Ty w końcu za nimi zatęsknisz. A do swego małego Aniołka możesz modlić się codziennie On będzie na Ciebie czekał i kiedyś sie spotkacie w niebie.
                  Trzymam kciuki, aby jak najszybciej było dobrze !!!

                  • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

                    Madzia, nie jestem mądra w tym temacie.
                    Jeżeli chcesz się wygadać, popłakać lub urżnąć w trupa lub cokolwiek daj znać.

                    Olka i Ulcia dwa latka!!!

                    • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

                      szpilki…wlasciwie to nie wiem co mam Ci napisac..
                      wiesz ja poronilam w 15 tygodniu.. Nie ukrywam ze ta druga ciaza nie byla planowana.. Ale kiedy minal pierwszy szok..bardzo pokochalam to nasze malenstwo.i nagle bach krwiak,krwotok,i lyzeczkowanie. Nie wiem jak odbylo sie to u Ciebie..dla mnie to byla trauma.. Nie uspili mnie nawet bylam lekko ogluszona.
                      przy mnie odbywalo sie wazenie,ocenianie plci i stopnia rozwiniecia plodu.
                      o moim problemie “lozkowym”juz wspominalam.. Ale sadze, ze jego korzenie wlasnie siegaja tamtego lutego.
                      nie raz mialam ochote podobnie jak Ty..urznac sie,oderwac od wszystkiego, zapomniec.
                      ciagle to do mnie wraca..zwlaszacza kiedy widze kobiety w ciazy..szczesliwe..pokazujace swoje brzuchy.
                      moj maz wogole o tym ze mna nie rozmawia… Niedawno strasznie sie pilocilismy..pamietam,, ze powiedzialam”dla Ciebie to byla tylko skrobanka,a dla mnie strata dziecka”nie odezwal sie wtedy..i nie odzywa nadal.czasem jest mi ciezko.. Ale wbijajac sie w rytm dnia z Niunia..zapominam nie mysle..gdzies te mysle sie ulatniaja.
                      bardzo mocno Cie sciskam..i trzymam mocno kciuki za lepszy nastroj
                      Magda,Natalka

                      • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

                        Strasznie mi przykro. Masz prawo do bólu i żałoby, masz prawo czuć wszystko to, co czujesz.

                        Ściskam mocno

                        Anka i Sarusia

                        • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

                          :-(( nic nie wiedziałam, o tym co cię spotkało…bardzo mi przykro, że Cię to spotkało… mąż zachował się (delikatnie mówiąc) nieładnie… nie wiem, co poradzić, ale chyba tylko to, żebyś (jeśli zależy Ci na tym związku) porozmawiała z mężem i powiedziała mu wszystko co czujesz i czułaś…. niech Ci nie przerywa tylko wysłucha.. A potem niech sie nad tym zastanowi i zrozumie… rozmowa czy dyskusja chyba nie ma tu sensu, bo on poporostu musi przyjąć do wiadomości to co się z Tobą dzieje, co jest najnormalniejszą w świecie reakcją na taką tragedię… mam nadzieję (i zyczę Ci tego z całego serca) że spadną mu klapki z oczu i w końcu wykona jakiś ludzki gest i powie coś co podniesie Cię na duchu…

                          powodzenia.

                          • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

                            Bardzo współczuję Tobie jak i innym kobietom, które straciły swoje dzieci.
                            Nie umiem wyobrazić sobie tych uczuć które w Was są…tych myśli…
                            Myślę jednak, że pomóc Ci może czas…może rozmowa…uzmysłowienie mężowi rozmiaru Waszej (Twojej) straty.
                            Czas nie każdą ranę leczy… Ale na pewno łagodzi ból.
                            Pozdrawiam serdecznie.

                            Beata i Maciek (11.02.2004)

                            • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

                              Incydent ….. Nie no faceci to wiedzą jak nas pocieszyć.
                              Jak bym swojego słyszała…oczywiście w innej sytuacji.

                              Dobrze że mamy to forum.

                              Wiem że łatwo to napisać…. Ale trzymaj sie jakoś.

                              • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

                                Chcialabym napisac Ci cos madrego i glebokiego, po czym poczulabys sie lepiej. Ale nie potrafie sobie nawet wyobrazic tego, co czujesz (co do meza – faceci… moze faktycznie dac mu do przeczytania kacik o poronieniach?). Bardzo Ci wspolczuje. Zalobe podobno trzeba przezyc, mam nadzieje, ze z czasem bol bedzie mniejszy. Przytulam cieplo. (Przykro mi, ze nie moge zrobic wiecej, ale jesli kiedykolwiek zechcesz, pisz na priva.)

                                Mateusz 08.05.’05 – ZARAZ ROCZEK!

                                • słowem wyjaśnienia

                                  mój pierwszy post jest w zasadzie zapisem naszej z mężem rozmowy/-ów, wiec ona jest za nami (niejedna), w poscie głownym pisałam też, ze nie oczekuje od niego zrozumienia mnie (bo to mission impossible) jedynie tolerancji.

                                  Wiele z Was z Was pisze o czasie – to wiem – tylko dlaczego to takie trudne..

                                  Dziękuję za wsparcie. Siedze i rycze czytając Wasze odpowiedzi – bardzo ich potrzebowałam. ALe dopiero teraz – miesiac temu nic by nie wniosły. Musiałam sie zmierzyć z własnym bólem (również fizycznym), samotnością w szpitalu (akurat w nocy miałam wywoływane poronienie-poród) i wielkim strachem i w końcu z brakiem przerwy w kontaktach z ludźmi.
                                  Towarzyskie ograniczyłam do zera – obcuje z ludźmi tyle co w pracy. Nawet zjazdy dwa w szkole sobie odpuściłam – dopiero dzisiaj posżłam. Ale dzisiaj byłam gotowa na “współczujące” spojrzenia i klepanie po plecach.

                                  Czy wyrzuciłam z siebie? część tak, ja nie mam problemu z nazywaniem emocji i uświadamianiem ich, moim problemem jest duszenie emocji – a zduszone wybuchaja w formie agresji – i to własnie sei dzieje. Mam nadzieje, że to publiczne obnażenie duszy spełni role wentyla bezpieczeństwa – bo inaczej zajeżdże i męża i dziecko.

                                  Oboje mamy świadomość że musze wyjechac i mam nadzieje uda sie za tydzień ( na kredyt hehe). Chce w góry – ich cichy majestat jest dla mnie kojący. A i dziecku pokazałabym górala w środowisku naturalnym i oscypka by zjadło…

                                  A matka okowity siorbnęła..

                                  • Re: słowem wyjaśnienia

                                    Trzymam kciukasy aby wyjazd się udał i był lekiem moze nie na całe zło ale na część napewno i nadal przytulam do serducha….
                                    Trzymaj się 🙂

                                    • Re: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad sob

                                      Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co przeżywasz. Bardzo mi przykro. Jestem z Tobą całym sercem.

                                      Magda i Konrad (trzy lata)

                                      • Re: słowem wyjaśnienia

                                        Jedź i niech tam będzie Ci dobrze, a potem zatęsknij i chciej wracać do domu i do nas. Będziemy czekać na Ciebie.
                                        Jeśli jeszcze żyjesz od tego naszego ściskania i przytulania to dobrze, bo przy pożeganiach i powitaniach znowu są uściski
                                        Myślami jestem blisko…

                                        Wiola z Marysią 16.03.2004.

                                        • Re: słowem wyjaśnienia

                                          Gdybyś po drodze w te góry zatrzymała się w Krakowie ( i miała ochotę) służę swoim towarzystwem w celu dowolnym – żeby się upić, popłakać razem, pomilczeć…

                                          Jestem z Tobą myślami – ale Ty to już wiesz…

                                          Mati 01.04 Marta 04.05

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: cos czego nie bylo – szpilki sie uzala nad soba

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general