no właśnie… bo żecz dotyczy mojego zachowania w parku… pewna pani (z reszta bardzo sympatyczna) powiedziała,że mam odruchy jak matka jedynaka…
mój synek ma 13 miesiecy (a we wrześniu będzie miał rodzeństwo :D:D) i co dzien rano chodzimy poszaleć do parku… parkujemy wózek przy ławce i pędzimy na plac w celu zabawy; powoli daję mojemu dziecku trochę wolności – pozwalam mu oddalić się ode mnie dalej niż na 4-5 kroków (pod moją stałą kontrolą oczywiście – bo to nie podlega dyskusji, żebym dziecię swoje puściła samopas… nawet jakby był dużo starszy); ale jak odbiegnie dalej to ja podążam za nim, bo on nie rozumie jeszcze że jak podbiegnie pod bujawkę (a przy bujawkach jestem bliżej niego, żeby w razie potrzeby szybko zareagować) na której w tej chwili buja się dziecko, to może go ona uderzyć i zrobić krzywdę… mało tego, czasami – nie specjalnie, bo w jego wieku o premedytację chyba trudno – zdarza mu się sypnąć piaskiem czy potrącić dziecko, wtedy tłumacze mu, że tak nie wolno i że może dziecku zrobić “kuku”… i tak ciągle mam dziecko na oku i jestem w pobliżu – nie rozsiadam się naławce i nie pozwalam samopas hasać dziecku po placu… boję się o niego i tyle… i tu usłyszałam od wspomnianej pani, że powinnam dac się diziecku oddalić, bo przecież nie zrobi sobie krzywdy… nie dyskutowałam z nią – powiedziałam, że nie powinien sobie krzywdy zrobić i poszłam jak oddalił się ode mnie za bardzo… wetdy właśnie usłyszłam, ze mam odruchy matki jedynaka…
staram się dawać mojemu dziecku “kontrolowaną swobodę”, ale wszystko po kolei i powoli… jak będzie starszy to będę mu pozwalać na hasanie po placu – pod warunkiem że będzie w polu mojego widzenia i że wg mojego odczucia będzie bezpieczny… moze to głupie, ale jak placza się po placu bezdzietne “podejrzane osoby” to jakoś tak mi niemrawo i boję się nieco…
w karzdym razie – czy rzeczywiście przesadzam??
dodam jeszcze, że uważam, że to nie dziecko ma pilnować mnie tylko ja dziecko…
pozdrawiam cieplutko i ciekawa jestem Waszego zdania i uwag
moni i Piotruś – 01.05.05, Wrześniątko – 29.09.2006 i Aniołek – 02.12.03
Edited by moni2003 on 2006/06/16 19:40.
15 odpowiedzi na pytanie: czy ja naprawdę przesadzam??
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
a ta pani pewnie szukała kogoś z kim pogłaby pogadać, a ty z nią nie chciałaś tylko latałaś cały czas za dzieckiem 😉
robiłam tak samo i cały czas tak robię, bo niby Zu 4-latka ale cały czas nie uważa na placu zabaw, a to za blisko podejdzie huśtawki, a to wdrapie się na najwyższy szczebel drabinki, także cały czas na oku cały czas w zasięgu ręki szczególnie na dużych placach zabaw.
Osobiście znam dwie matki które mają starsze dzieci w tym samym wieku co moja córa + młodsze w wieku 2 lat i też zachowują się jak matki jedynaków 😉 w stosunku do starszych jak i do młodszych.
Lepiej mieć na oku niż słyszeć potem opinie ” a gdzie była matka?”
O wypadek nie trudno, Zu jak miała 2 latka spadła mi ze zjeżdżalni z samej góry, a niby miałam ją w zasięgu ręki, w innej sytuacji zatrzymałm ją w ostatniej chwili gdy podbiegala do rozbujanej hustwaki.
Izka i Zuzia 4 latka 🙂
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
KOchana, zupelnie szczerze, gdybym miala przejmowac sie wszystkim, co mi ludzie mowia, pewnie dawno wyladowalabym w Tworkach, a w najlepszym razie moje dziecko mialoby metlik w glowie.
Rob swoje!
W koncu to Twoje dziecko i sprawa jego wychowania i nad nim opieki nalezy do Ciebie!
Adas 18m-cy i Bejbi
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
ja też pilnuję Juli, bo zdaję sobie sprawę z tego, że małe dzieci nie rozumieją niebezpieczeństw, które im grożą.
1,5 – roczne dziecko nie wie, że gdy podejdzie zbyt blisko huśtawki, może zostać uderzone.
To właśnie my jesteśmy po to, aby chronić dzieci…..
Juleczka 1,5 roku
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
i ja popieram wcześniejsze wypowiedzi. Zresztą sama zachowuje się tak jak Ty. Rób to co Ci dyktuje serce i intuicja w końcu to TY wiesz co dla dziecka najlepsze i jak najlepiej z nim postepować. I nie zawsze musi się to podobac komuś innemu.
Ewcia i Asieńka (4.03.2005)
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
Na pewno jak mkoja Oliwka zacznie chodzic to będe robić tak jak ty.
Milena i Oliwka
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
jak Tymek był taki mały to zawsze byłam dosyć blisko żeby zareagować jakby co… ale jak miał dwa latka i nauczył się wspinać na ślizgawkę to mogłam siedzieć na ławce oddalonej o jakieś 10m a on krążył po ślizgawce… miałam trochę luzu i on też… wtedy też dowiedział się czym grozi podchodzenie do hustawek (na szczęście niegroźnie oberwał) i innych sprzętów w ruchu…. jak skończył trzy lata biegał po całym miasteczku (teren około 50-60 m srednicy)… bawił się na różnych sprzętach i w piaskownicach a ja siedziałam na ławce i obserwowałam, podchodziłam tylko w sytuacjach kiedy ewidentnie się coś działo, gdy ktoś mógł zostać “uszkodzony”…. no i tak jest do dziś…
… my dajemy sobie trochę więcej luzu, ale jeśli ktoś jest innego zdania to tylko jegosprawa, w końcu każdy kto ma dziecko powinien mieć szansę samodzielnego wychowywania go…. a uwagi innych puściłabym bokiem 🙂
Pozdrówki :))
baby-gaga.com/p/dev260pp___.png[/img]
baby-gaga.com/t/eleelecrd20010725_-8_Mój+Tymoteusz.png[/img]
człowiek uśmiechnięty jest bogatszy o… uśmiech
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
Macio jest starszy od Twojego synka, ma teraz 24 miesiące, ale ja nadal biegam za nim caly czas (albo mój mąż 😉 i pewnie będziemy robić tak jeszcze długo. Wiemy niestety, że wystarczy chwila nieuwagi i może się stać coś, czego będziemy żałować do końca życia. Na razie nasze dzieci są malutkie i nie ma chyba potrzeby zostawiać ich samych, jeśli mozemy dopilnować, żeby im się nie stała krzywda?
Nie rozumiem, co miała na myśli Twoja znajoma mówiąc o odruchach matki jedynaka.. To znaczy, że jak ma się więcej dzieci, to się o nie mniej dba? Ja myślę, że to nie od tego zależy, a raczej od charakteru matki – jeśli nie ma ochoty zajmować się dzieckiem i poświęcać mu swojej uwagi, to tak samo nie będzie poświęcać jedynakowi jak i piątce dzieci..
I odwrotnie. A ja cieszę się, że patrzę na to tak jak Ty, czyli właśnie odwrotnie.
Aneta i Maciejko 21.06.2004.
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
🙂 Zuzanka niby wie ale zawsze skleroza ja dopada na placu zabaw
z oka spuscić nie mogę
Izka i Zuzia 4 latka 🙂
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
JA nie stoje młodej nad głową, rok temu też nie stałam. Interweniowałam dopiero jak sie zbliżała w strone rzeczonej huśtawki. Place zabaw z reguły daja sie ogarnąć wzrokiem.
Nie wiem ile to jest 4-5 kroków (i czyich hehe) ale zakładam że w 3 metrach się mieści?
Wychodzę, może źle, z założenia, że właśnie pplac zabaw jest takim miejscem, gdzie moge jej dać więcej swobody. Bo jak nie na placu do zabawy dzieci przeznaczonym to gdzie?
A to, że sypnie piaskiem czy popchnie? Zdarza sie – trudna jest nauka życia w grupie. Raz ona sypnie, raz ją sypną.
Tłumić odruchów obronnych też nie tłumie, bo potem będę miała taką sierote-popychadło. Skoro jedynym wyrazem walki o swoje jest piasek to rozumiem sypnięcie. Na sypanie dla samego sypania już nie pozwalam.
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
Ja szczerze mówiąc nie biegam za Nina cały czas.
Interweniuje jesli sytuacja wymaga interwencji ale nie chodzę krok w krok za nią. Daję jej sporo swobody – pozwalam jej się wyszaleć z innymi dziećmi. Nie ingeruje zbytnio w zabawy w grupie, chyba że jest to konieczne. Rok temu było podobnie.
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
Matka jedynaka….co za głupawe stwierdzenie….. A niby matki dwójki czy trójki dzieci nie pilnują ich i się o nie nie boją???Jakaś dziwna ta kobieta….zreszta jak można skwitowac tak czyjeś- normalne wkoncu zachowanie, to nie rozumiem.
U mnie to jest tak…jak jestesmy gdzies na jakimś placu zabaw itp. to najpierw rozgladam się gdzie co i jak, a potem biegam za córką, jak widzę, ze się oddala, albo,że podchodzi do miejsc, gdzie moglaby sobie zroic krzywdę ( huśtawka, drabinki). natomiast ostatnio w czwartek goniła się z dziećmi wkólko i ja w tej gonitwie np. nie uczestniczyłam , jednak bacznie obserwowałam czy dziecko się nie oddala gdzieś. Podobnie jak bawi się zabawkami z dziecmi( wożą lalki, misie) to nie slęczę nad nią i pozwalam jej poruszac się po placu zabaw, ale wzroku nie spuszczam i nie pozwalam się oddalić ( tzn. pozwalam, ale idę za nią )- generalnie wszystko zalezy od sytuacji.
Niki & córcia 2,5 roku 🙂
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
Oczywiście, że nie przesadzasz, przecież roczniaka nie można puscić samopas, bo jest zbyt mały i wielu rzeczy nie rozumie. Dziwię się tej kobiecie, kótra zwróila Ci uwagę
często chodzę z moim szkrabem do parku i mam okazję poobserwować inne mamy i nieraz serce mi do gardla skacze co dzieci wyprawiają. Ostatnio takie dwie mamusie siedziały na ławce i paliły papieroski a dzieci za placami samopas. Żadna nawet okiem nie rzucłia, a chłopczyk na oko 1,5 roczny o mało na głowę z huśtawki nie spadł
Wojtuś (07.08.2005)
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
Gdy Emilkia miala 13 miesiecy byla zima, wiec nie mialam takich watpliwosci – po prostu sie “toczyła” po sniegu i tyle Latem ubieglego roku miala juz nieco ponad poltora roku i tez niekoniecznie wszedzie ją puszczalam samą po placu zabaw. W tej chwili Emilka ma 2,5 roku, zrobila sie bardzo ostrozna na placu zabaw, i gdy zamierza “atakowac” jakąs większą drabinke sama mnie woła, zebym postała obok niej w razie gdyby potrzebowala pomocy . Poza tymi sytuacjami ma wolnosc Ogolnie od poczatku staralam sie nie chodzic za nią krok w krok tylko raczej obserwowac z pewnej odleglosci.
Ula – mama Emilki (2 7/12)
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
podpisuję się pod odpowiedziami dziewczyn,dobrze robisz, to jeszcze maleństwo, ja za 2 latkiem biegam żeby nie pobiegł znienacka pod huśtawki, trzymam się blisko jak wychodzi za brakmę placu i biegnie zaśmiewając się kiedy go wołam, biegnę za nim, ale na sprzęcie typu małpi gaj z mostkami, przeszkodami, zjeżdżalniami daję mu poszaleć, jestem obok żeby nie spadł, ale nie trzymam go ciągle, w kontaktach z innymi dziećmi też nie przeszkadzam
nie daj się namówić na coś co nie jest zgodne z twoimi potrzebami bo jak się małemu coś stanie to kto będzie cierpiał z tego powodu? na pewno nie ta pani, to my musimy chronić nasze dzieci (nie mylić z trzymaniem pod kloszem)
DoDo 2 l
Re: czy ja naprawdę przesadzam??
A ja uważam, że właśnie takie dziecko może sobie zrobić krzywdę, a jeśli nie ono sobie, to ktoś jemu.
Nie znoszę takich matek, które siedzą na ławkach daleko od dzieci i plotkują, bo tego nawet nie można nazwać rozmową… i kompletnie nie zwracają uwagi na dziecko, nawet jednej babki nie chce im się zrobić, mimo, że dziecko bardzo prosi…
Poza tym to Twoja sprawa w jaki sposób troszczysz się o dziecko i ta Pani nie miała prawa tego krytykować (może zazdrosna?
Ja by mi tak ktoś powiedział, dałabym popalić hihi…
Asia, Julia 08.08.2002 i…
Znasz odpowiedź na pytanie: czy ja naprawdę przesadzam??