Czytam o kolejnych szczęściarach i tak mi smutno… i mam wrażenie, ze ja się nie doczekam… Mijają kolejne cykle, a ja czuję się tak dziwnie… Nawet nie odczuwam podekscytowania czy nadziei, że mogło się udać… Co się ze mną dzieje?!
Dobrze, że jest Michał…
Michałek 14.08.2003
20 odpowiedzi na pytanie: Dołuję…
Re: Dołuję…
Ha, Ty lepiej zobacz co sie dzieje z tymi, ktore nie zaczely jeszcze staran albo sa po 1. cyklu.
Ja w czasie moich “staran” nawet nie mialam jeszcze owulacji, a juz sie czuje jak weteranka 😉 fakt, folik biore od marca… 🙁 mentalnie staram sie od wtedy, moze dlatego to lekkie napiecie juz…
Ale moze lepiej nie robic sobie nadziei w kazdym cyklu? Wtedy upadek z wyzyn nadziei na niziny rzeczywistosci bywa ciezki 🙁
A jak wlasciwie u Ciebie? Wybacz, ze nie pamietam 🙁 Jestes w trakcie jakichs badan?
Mateuszek (2 lata)
Re: Dołuję…
Hej! Czasami czuję się dokładnie tak jak Ty. Nie mam siły na nic, nawet do lekarza nie chce mi się iść. Cieszę się, że dziewczynom się udaje. Tylko cały czas pytam siebie dlaczego to nie ja i czy moja kolej kiedyś nadejdzie.
Na szczęście mam 3-letnią córeczkę…
Trzymaj się jakoś, nie jesteś sama. Pozdrawiam ana
Re: Dołuję…
Doczekasz się, doczekasz. Wierzę, że każdej z nas się uda. Z każdym cyklem staję się bardziej uodporniona na wszelkie emocje. Choć gdy przychodzi @ mam dokładnie takie same myśli, jak Ty. Ostatnio moją dewizą stało się powiedzenie “co nas nie zabije, to nas wzmocni”. I sprawdza się – w życiu zawodowym, rodzinnym. Wierzę, ze każdy nieudany cykl przybliża nas do tego udanego. I po prostu spokojnie na to czekam.
Mnie takie podejście pomaga, może i Tobie pomoże 😉
Re: Dołuję…
[cytuj]Ale moze lepiej nie robic sobie nadziei w kazdym cyklu? Wtedy upadek z wyzyn nadziei na niziny rzeczywistosci bywa ciezki 🙁
[/cytuj]
No właśnie… Od kilku miesięcy nie ma we mnie nadziei… Chyba się wypaliłam… Kiedy możemy (bo np. nie jestem w trakcie leczenia, ostatnio chlamydiii) to się staramy, ale ja jakoś bez energii, bez wiary, bez nadziei… Jak przychodzi @ to przychodzi… Ani nie ma zdziwienia ani smutku…
Muszę sprawdzić czy jestem “czysta”, czy nie ma chlamydii, potem planuję cykl monitorowany żeby upewnić się co do prawidłowości ovu i idę na laparoskopię… Chyba…
Nic mi się nie chce… nawet iść do lekarza…
Michałek 14.08.2003
Re: Dołuję…
To mamy bardzo podobny moment…
Michałek 14.08.2003
Re: Dołuję…
Broniu, tylko, że mi nawet nie jest smutno gdy kolejny cykl mija i nic… Ja po prostu nawet już nie jestem smutna… jakby to było normalne… Jakoś mnie to mało ziębi i mało grzeje…
Michałek 14.08.2003
Re: Dołuję…
Kamelia tak to nie można narzekać. Pomyśl sobie, że Ty masz to już jedno szczęście – Michałka_ a my wciąż czekamy na te pierwsze chwile, poczynając od zobaczeniu pierwszych dwóch kreseczek a skończywszy na przytuleniu dzieciątka.
Trzymaj się i walcz dalej!!!! Jesteś w lepszej sytuacji niż my.
ines
Re: Dołuję…
Przetrwasz….. Każdy ma takie chwile. To nie jest jakiś zwykły smutek czy depresja. To można nazwac zobojętnieniem. Kiedy ci się wydaje że to i tak nie ma sensu. Że ci to zwisa i w ogóle nie zależy.
Ja tez tak miałam, przestałam jeździć do lekarza i stwierdziłam, że nie ma to sensu, bo walka i tak jest przegrana.
Ale to mija….. trzeba to tylko przetrwać…. nie na siłę zmieniać coś w sobie…. ale po prostu przeżyć to….
Bo potem przychodzi taka myśl, że tylko walcząc o swoje możemy coś osiągnąć. Poddaniem się i bierną postawą niczego nie zdziałamy niczego nie osiągniemy. Nasze całe życie wymaga walki zaciętości i wiary we własny sukces.
I tej wiary ci życzę.
Weteranka wojny w Wietnamie. 3 lata już za mną ale się nie dam!
Re: Dołuję…
Trzymam kciukaski napewno się uda 🙂
Re: Dołuję…
Ines, to tak jakby pocieszać człowieka bez nogi, że innemu dwóch nóg brakuje… Uczucia nie są racjonalne…
Michałek 14.08.2003
Re: Dołuję…
Gablysiu, chyba masz rację…
Wierzę, że to Twoje magiczne “cztery” będzie szcześliwe… Już Swoje odstałaś w tej kolejce…
Michałek 14.08.2003
Re: Dołuję…
Ja tym razem sie juz nie ekscytuje a wlasciwie juz nie ekscytuje. Jak zaczelam myslec o drugim to od razu z nastawieniem, ze nie bedzie latwo. Z pierwszym tez nie bylo. A mimo to jak po badaniach okzalo sie ze nie jest dobrze i na razie przez jakis czas nie bedzie, to zlapalam strasznego dola. Ale teraz juz spokojnie. Bedzie, kiedy bedzie. Ja ze swojej strony robie co moge. A ten okres oczekiwania staram sie traktowac jak czas nabrania sil przed kolejnym noworodkiem, wstawaniem po nocach i cycowaniem:-) Ciesze sie rozwojem i miloscia mojego synka i ograniczona (ale jednak!) swoboda jaka daje poltoraroczniak.
elik i antek 19 mies
Re: Dołuję…
Kamelo bardzo Cie rozumiem, ja zaczęłam szereg badań, żeby odpowiedzieć na pytanie dlaczego mi sie nie udaje, a wyniki pogrążają mnie coraz bardziej. Zaczynam mysleć o Mikołaju jak o jedynaku, w myslać układać przyszłość z jednym dzieckiem. Tłumaczę sobie że tak ma po prostu być :(, siedzę na starających ale też już chyba straciłam nadzieję. Sorki ale chyba nie potrafię Ci pomóc, czytałam kiedyś artykuł że starania o małego człowieczką są bardzo stresujęce i wyczerpujęce, wtedy wydawało mi się to śmieszne, dzisiaj już nie…
Re: Dołuję…
A może to i dobrze? Skoro niektóre dziewczyny mówią, że jak się nie ekscytujesz, to po prostu wpadasz. Jednak, czytając Twoje dalsze posty, nie jestem taka pewna, że podchodzisz do tego zupełnie bez emocji. Piszesz, że się staracie, ale już w tym nie ma energii. Jakbyś zupełnie sobie odpuściła, to byście po prostu się kochali. Pomyśl o tym.
Re: Dołuję…
Wiesz co budzi moje emocje? To, że nie mogę zrozumieć poczucia rezygnacji jakie mnie opanowało… Dochodzi już do tego, że jest mi wszystko jedno jaki jest DC i czy w płodne będzie sex czy nie… Muszę powiedzieć, że fajniej jest nawet kiedy wiem, że to nie są “te” dni… Dziwna jestem co? Jak tu zajść niekochając się w płodne…
Michałek 14.08.2003
Re: Dołuję…
Hehe, wpada powiadasz?
Szpilki, coś nie tak czy badania “na zaś”?
Michałek 14.08.2003
Re: Dołuję…
Porypane…
Michałek 14.08.2003
Re: Dołuję…
Szpilki a robiłaś hormony tarczycy? Moje doswiadczenie wskazuje że od tego trzeba zacząć
Re: Dołuję…
No i właśnie o tym mówiłam. Ja powiedziałam nawet mojemu mężowi, że przykro mi ale nie będziemy się przytulać w okolicach dni płodnych, bo mnie potem serce za bardzo boli. Spojrzał na mnie dziwnie, i napewno nie zrozumiał. Bo skąd ma wiedziec jak boli serce nie-macierzyństwa??? Ja która czuję potrzebę bycia matką, najstarszą i najbardziej zakorzenioną w kobiecym sercu mówię mu że nie chce tego robić… to nielogiczne… Ktoś mógłby powiedzieć: To jak ty kobieto chcesz mieć dziecko?!
No właśnie.
Ale to minie… mówię ci… czasem wystarczy jakiś drobiazg by ruszyło do przodu. Zmiana lekarza, kuracji, kliniki, nowy impuls, który Cie pchnie…. A czasem po prostu czas, odpoczynek….
Ja nie wierzę w całkowite zluzowanie….. Mam na plecach bagaż lat i porażek…. i nie wierzę…..
Pragnienie macierzyństwa jest jak instynkt przetrwania lub potrzeba oddechu. Wpisane w życie, nieustępliwe, nie dające się opanować. Sercu nie można powiedzieć : CICHO!
Dlatego zawsze mówię, że nie ma sposobów na poradzenie sobie ze stresem oczekiwania na @, ani na to jak żyć z niepłodnością. Bo z tym nie sposób żyć, choć przecież żyć trzeba.
Pozdrawiam…
Weteranka wojny w Wietnamie. 3 lata już za mną ale się nie dam!
Re: Dołuję…
Gablysiu, bardzo prawdziwie to napisałaś…
Michałek 14.08.2003
Znasz odpowiedź na pytanie: Dołuję…