Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

Opowiem Wam coś apropo tych wszystkich szpitalnych rzeczy: koszul, pieluszek, becików itp. Wczoraj byłam na zajęciach szkoły rodzenia i położna mówiła, że wszystko trzeba mieć swoje: swoją koszulkę, własne rzeczy dla dziecka, pieluszki tetrowe (do przykrycia po porodzie kiedy dziecko leży na brzuchu matki) i inne. Dodam, że chodzi o szpital św. Zofii na Żelaznej w W-wie, o którym słyszałyście pewnie, że poród tam jest kosztowny – więc może wygląda to niby tak, że “biorą tyle kasy, a nawet nie dają tych wszystkich rzeczy, które dają inne szpitale”. Otóż wcale nie! Chodzi konkretnie o to, że dziecko, kiedy się rodzi, jest sterylne, a na dodatek nie posiada właściwie żadnej odporności. Położna mówiła nam, że od razu po wydobyciu dziecka jest ono (rękami w rękawiczkach) kładzione na brzuchu matki – raz, że się wtedy uspokaja, ale przede wszystkim dlatego, że gdy jego sterylna skóra dotyka skóry mamy, na której są jej bakterie, zostaje skolonizowana bakteriami matki. Dzięki temu bakterie szpilalne, które są groźne, bo dla dziecka zupełnie obce, mają dużo mniejszy stopień oddziaływania, bo się po prostu już na skórze dziecka nie mieszczą. Nie pozwalają na to te bakterie, które jako pierwsze się tam skolonizowały. Dlatego też dziecko jest kładzione na brzuchu matki, okrywane pieluszkami pochodzącymi z domu, wypranymi przez mamę, ubierane w ciuszki również pochodzące z domu. Następnie jest pierwsze karmienie, zaraz po porodzie, które również jest bardzo ważne, bo “znajoma” flora bakteryjna kolonizuje przewód pokarmowy, zaś siara dostarcza dziecku przeciwciał od matki, które skutecznie zabezpieczają je przed istniejącymi w “środowisku domowym” złymi bakteriami, na które mama jest już uodporniona. Tym ważniejsze, żeby dziecko miało kontakt tylko z tymi drobnoustrojami, z którymi zetknęła się już wcześniej matka – i dlatego tak ważne jest, żeby zwłaszcza na początku miało ono kontakt z rzeczami pochodzącymi z domu. Na Żelaznej po porodzie jest tak, że dziecko nigdzie nie jest zabierane, zostaje położone mamie na brzuchu (a również i tatusiowi na gołej skórze klatki piersiowej ), okryte pieluszkami, od razu można je nakarmić. Ważone, mierzone, ubierane itp. jest dopiero później. Ale jeżeli w szpitalach, w których zamierzacie rodzić, praktukuje się szpitalne koszule, szpitalne bety, natychmiastowe zabieranie dziecka od matki na mierzenie i ważenie i dopiero potem oddawanie, namawiam – zadbajcie o to, żeby przynajmniej ten pierwszy kontakt nastąpił z Wami – przytulcie dziecko, dajcie własne pieluszki do zawinięcia, załóżcie do porodu własną koszulkę – nie szpitalną – możecie się znacząco przyczynić do zmniejszenia ryzyka zarażenia dziecka jakimś szpitalnym świństwem. Piszę o tym, bo wiem, że wiele dziewczyn decyduje się na poród w koszuli szpitalnej, żeby nie niszczyć własnej, bo się poplami krwią itp. Ale myślę, że w tej sytuacji chyba warto przeznaczyć do wyrzucenia po porodzie jakiś t-shirt męża czy koszulę nocną? Niby rzadko zdarzają się przypadki zarażeń dzieci jakimiś bakteriami, ale lepiej na zimne dmuchać…..

Dominikka +

18 odpowiedzi na pytanie: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

  1. Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

    Dominiko wszytko to pewnie jest jak najbardziej sluszne ale ja bym tak znowu nie panikwowala. Czasem porod moze zakonczyc sie cesarka a czasem od poczatku cesarka jest planowana- wtedy te domowe koszule nie maja racji bytu na sali porodowej tym bardziej t-shirt – nie mam mozliwosci podpiecia diod na klatke piersiowa.
    Co do reszty sie nie wypowiadam- moje dziecko mialo kontakt z rzeczami szpitalnymi, nie bralam wlasnych ubranek- przez te 2 doby “nosil” szpitalne, nie wiem nawet czy mial kontakt z moim cialem, zdecydowanie nie polozono mi go na brzuchu- (cesarka w narkozie) a wszystko jest w jak najwiekszym porzadku – jest okazem zdrowia.

    • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

      Ja tez uwazam – bez przesady. Tyle dzieci jest w szpitalnych ubrankach i nic im sie nie dzieje. W dodatku wszystko sterylne mnie rozsmiesza. Potem okazuje sie ze ktos kichnie i zaraz dziecko chore. Wyjdziesz z dzieckiem na dwor i co? Namiot sterylny. A co z dziecmi matek, które sa tak brudne i smierdzace, ze odpycha. A uwierz mi jest ich duzo.

      Karina

      • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

        Rany, to moje dziecko powinno byc chore od samych narodzin 😉

        Spokojnie…

        A co do koszuli, to wydaje mi sie, ze koszule szpitalne sa czesto bardzo krotkie, wąskie i w ogole… są niezbyt, a mamy, ktore w nich rodzą, po prostu czasami nie mają wyboru. Ja musiałam w takiej rodzic.

        • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

          Kochane oczekujące !
          Myślę,że Dominice nie chodziło o sterylne warunki, bo przecież na naszych ciałach też jest mnóstwo bakterii, ale jest to flora nasza, a nie szpitalna i lepiej by było, aby to ona pierwsza znalazła się na naszych dzidziusiach.
          A co do szpitalnych koszul, to w wielu szpitalach jest obowiązek rodzenia w szpitalnych, niestety.

          Aneta i Stasio

          • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

            hmm, ja też miałam cc w narkozie, przed tem przeleżałam 3,5 dnia na patologii, dziecko jako pierwszy miał tatuś i to nie skóra do skóry, małęgo ubrali w szpitalną koszulinę i rożek, a pierwsze karmienei nastapiło następnego dnai kilkoma kroplami mojej siary wyciśnietej do kieliszka, potem jako że byliśmy jeszcze 2,5 tygodnia w szpitalu z powodu powikłań i wędrowaliśmy po piętrach, więc mielismy kontakt ze wszystkimi możliwymi obecnymi bakteriami, ze szpitalną pościelą i rzeczami, teraz mały ma 6 tygodni i jak na razie żyje z tymi wszystkimi bakteriami co go skolonizowały i oby tak pozostało

            tak jak dziewczyny mówią, nie da się i nie powinno dziecka w sterylnych warunkach trzymać, poza tym nie sądzę żeby np. w sytuacji nagłej cesarki ktoś akurat pamietał o dostarczeniu domowych pieluszek w momencie gdy się walczy o życie dziecka

            pozdrawiam

            Kasia i Dorianek 23.05.04

            • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

              Dokładmie 🙂
              Ja miałam nagłą cesarkę i gdy zapytano męża o pieluszki i ubranka to nie wiedział czy mamy swoje, a sam je przynosił tego dnia do szpitala! A potem dostał jako pierwszy (po położnej)dziecko na ręce (owiniętę w szpitalne ciuszki i zbadane przez neonatologa).
              Różnie to może być.

              Ola i Ula (24.03.2004)

              • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                Dokładnie tak
                Dziecka w sterylnych warunkach trzymać się nie da, co więcej – nie jest to wskazane i nawet nie zamierzam próbować, ale zaraz po porodzie, jeżeli jest taka możliwość, wolę “zarazić” dziecko własną florą bakteryjną, nie szpitalną.
                Nie wiem, czy pamiętacie, ale jakieś 2-3 lata temu było kilka przypadków śmierci maluszków z powodu jakiejś bakterii, którą zaraziły się właśnie w szpitalu (było o tym głośno w mediach). Ja wiem, że te bakterie są bardzo groźne i możliwe, że w razie kontaktu dziecka z nimi i tak nasza flora bakteryjna nie pomoże, ale na wszelki wypadek wolę zrobić wszystko, co może w jakikolwiek sposób przyczynić się do zmniejszenia ryzyka choroby dziecka. Jest to jedna z możliwości.
                W ciąży unikamy alkoholu, papierosów, kawy itp., a tak naprawdę jeszcze wielu innych rzeczy, bo po prostu boimy się o zdrowie dziecka, które nosimy w sobie, a które przecież jest przez nasz organizm świetnie chronione – dlaczego w takim razie nie próbować go chronić zaraz po porodzie, kiedy już nie ma ochrony w postaci naszego organizmu, a własnej odporności jeszcze wcale? Nie jestem z natury nadopiekuńcza, ani nie zamierzam trzymać dziecka pod kloszem (wyjaśniam, bo pewnie jestem tak postrzegana) – chciałam Wam tylko zwrócić uwagę na rzecz moim zdaniem istotną, z której sama do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, mimo, że interesuję się medycyną, a na temat ciąży i porodu czytam wszystko, co mi w ręce wpadnie od jakiegoś 12-ego roku życia.

                Dominikka +

                • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                  tez rodzilam w szpitalnej koszuli:-)

                  • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                    Ojej!!!Jeśli Ty już teraz masz takie wyidealizowane podejście i robisz takie filozoficzne wywody odnośnie rzeczy, na które i tak w gruncie rzeczy nie ma się większego wpływu to serdecznie ci współczuję!! PS. Widać,że tylko interesujesz się medycyną, bo jakbyś była zawodowo z nią związana -to byś takich głupot nie pisała i nie siała paniki wśród innych mamuś oczekujących swoich pociech!!!!! Kasia i Kamisia 22.12.03.

                    • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                      Po pierwsze: nie wiem, na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek, że mam wyidealizowane podejście? Przecież w ogóle mnie nie znasz Moim zdaniem moje wypowiedzi są konkretne i wyważone, a nie emocjonalne i siejące panikę – zwracam tylko uwagę na rzecz wg mnie istotną, na którą właśnie można mieć wpływ przynajmniej częściowo, jeżeli oczywiście ktoś czuje taką potrzebę.
                      Po drugie – chciałabym zapytać, czy Ty jesteś zawodowo związana z medycyną? Bo jeżeli nie, to nie wiem, co daje Ci prawo wypowiadać się, że “wypisuję głupoty” – autorem tych skądinąd bardzo prawdziwych “głupot” są lekarze i położne, zajmujący się medycyną jak najbardziej zawodowo, a ja ich wiedzę, którą mi przekazano, przekazuję dalej za pośrednictwem forum. Robię to nie po to, żeby siać panikę, lecz po to, żeby każda z nas była bogatsza o tę informację.

                      Ale wiesz, tak poza wszystkim, powiem Ci, że byłam ciekawa, kto tak na mnie napadł i poczytałam sobie parę innych Twoich wiadomości – i jak widzę, generalnie jesteś w swoim podejściu bardzo kategoryczna i krytyczna w stosunku do wszystkich. Przykład? Proszę bardzo:
                      “Oj zazdroszczę, zazdroszczę ci takich problemów! Gdy juz urodzisz dziecko to na pewno nie będziesz miała czasu myśleć o takich pierdołach.” (apropo pytania o samoopalacz w ciąży)
                      “…ostatnio czytałam,że rożki są bardzo niezdrowe-bo zniekształcają stawy biodrowe! A że są w sprzedaży i niektórzy je kupują-no cóż decyzja należy do Ciebie!”
                      “Gusiu-44 sztuki pampersow w 3 dni?-to chyba lekka przesada!Ja zuzywalam 6 na dobe! A poza tym zycze ci wspanialego samopoczucia, wytrwalosci i duzo wolnego czasu na pranie pieluch”

                      Jak widać – wiesz wszystko najlepiej. Może zostaniesz ekspertem na forum? Jeżeli się mylę, to niech mnie ktoś poprawi, ale moim zdaniem forum jest po to, żeby każdy mógł wyrazić swoje zdanie, zapytać o wszystko oraz podzielić się czymś, co uważa za ważne, a nie po to, żeby usłyszeć “podsumowanie” na wzór tych wymienionych w przykładach.

                      Życzę Ci więcej samokrytycyzmu i mniej krytykanctwa.
                      Pozdrawiam,

                      Dominikka +

                      • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                        Tylko jedna malutka uwaga. Dziecko jest zabierane na mierzenie i ważenie i test Apgar, bo test ten wykonuje się w pierwszych minutach zycia. Następuje to po przytuleniu dziecka przez mamę, ale dość krótkim. Po badaniach wraca na znacznie dłużej 🙂

                        Ach i oczywiście jeśli mama nie ma rzeczy dla siebie i/lub dziecka to szpitalne oczywiście są 🙂

                        To wszystko o św. Zofii, bo o niej pisała Dominika
                        POzdrawiam wszystkie oczekujące mamy 🙂

                        I jeszcze jedna rzecz. W naszym przypadku tych wszystkich ubranek dla dziecka zużyliśmy dużo więcej niż było napisane. Po pierwsze byłyśmy długo w szpitalu po porodzie, po drugie dziecko ulewa, robi rzadkie kupki i niejednokrotnie trzeba je przebierać pare razy dziennie.

                        Przepraszam za śmietnik myślowy, szczególnie, że trochę to wszystko nie na temat, ach te skojarzenia

                        Kaśka

                        • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                          Ja myślę, że Dominika nie zamierzała siać paniki, a zamierzała podzielić się z innymi czymś, o czym przeczytała, to chyba dobrze.
                          Po to jest forum dyskusyjne.
                          Poza tym ja też uważam, że “swoje” bakterie są lepsze od obcych. Z tym, że nie rozpaczałam gdy moje dziecko (jak już o tym wyżej pisałam) najpierw doświadczyło tych szpitalnych. Ale gdybym miała wybór byłoby inaczej. Nie miałam. Trudno.

                          Ola i Ula (24.03.2004)

                          • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                            ja np. nie widzę tu żadnych intencji siania paniki ani tez nie widze snucia idealistycznych wizji, nie wiem o co ci chodzi, i nie rozumiem dlaczego należy Dominicce współczuć, bo chyba nie tego że chce dla swojego maluszka jak najlepiej. CZyżbyś byłą zawowodo związana z medycyną ze szufladkujesz to co Dominikka powiedziała w kategorii głupoty??? Dlaczego wobec tego nie sprostujesz tych głupot przy pomocy swojego autorytetu jako medyka tylko wpadasz tu ni stąd ni z owąd z takimi tekstami, może na początek trochę grzeczniej, takich delikwentów forum nie lubi…

                            Kasia i Dorianek 23.05.04

                            • Dominika ma dużo racji

                              Ja jestem “związana z medycyną” może troszkę inną ale w rzeczywistości nie tak bardzo inną i powiem że to co napisała Dominika to prawda.
                              Każde dziecko otrzymuje od swojej matki podczas ciąży oraz z siarą pewien pakiet przeciwciał -zestaw wygenerowany przez organizm matki w stosunku do antygenów (bakterii, grzybów, pyłków) z którymi matka miała kontakt w czasie ciąży – czyli do tych które znajdują sę w jej środowisku/otoczeniu/domu. Każdy taki “zestaw przeciwciał” jest inny i specyficzny dla organizmu i środowiska w jakim on przebywa. Dlatego dziecko po urodzeniu posiada odporność “wrodzoną” i nabytą z siary na pewien zestaw antygenów – tych domowych.
                              Dlatego idealnie byłoby gdyby z tego względu dziecko rodziło się w domu (z punktu widzenia immunologii oczywiście).
                              Szybka kolonizacja bakteriami domowymi jest bardzo wskazana i sensowna – bo są to bakterie “własne – nie czyniące szkody”, organizm je “zna” i uniemożliwiają wkroczenie innych bakterii – obcych (na zasadzie konkurencji i nisz ekologicznych) na kontakt z którymi dziecko po urodzeniu nie jest przygotowane.
                              Dlatego dobrze jest wszystkie rzeczy dla dziecka – po kupieniu – najpierw wyjałowić poprzez pranie+prasowanie (aby pozbyć się bakterii obcych) a następnie włożyć je do domowej szafy żeby “nabrały” bakterii domowych czyli bezpiecznych.
                              Nie potrafię za bardzo tłumaczyć tak więc nie wiem czy ktoś coś z tego co napisałam zakuma 🙂
                              To nie żadne filozoficzne wywody tylko suche i proste fakty a napewno nie głupoty. Widac niektóre z nas po prostu boją się wiedzy…. 🙂

                              Agata + Ania 13.IX

                              • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                                Tak się składa, że jestem zawodowo związana z medycyną!! Pracuję w szpitalu, a moimi koleżankami są własnie połozne-m.in. te które wykładają w szkole rodzenia. Tak jak różni bywają lekarze, tak i rózne zdarzają się położne!! Nie uważam,żebym miała monopol na wiedzę i nigdy bym nie ośmieliła się nazywać ekspertem w dziedzinie medycyny-ale znam pewne sprawy jak to się brzydko mówi: “od kuchni”….I co dziwne- często wykładowcy w takich szkołach rodzenia okazują się bardziej teoretykami, a z praktyką na oddziałach to nieraz różnie u nich bywa….Jeżeli poczułaś się przeze mnie “napadnięta” no to bardzo mi przykro-przepraszam!!Ty też mnie nie znasz-a te kilka postów-no cóż -może i są zbyt dosadne!!! Ale taka już jestem! Jak mam coś do powiedzenia i jestem przekonana o słuszności to mówię to wprost, a nie owijam w bawełne. Pozdrowienia! Nabierz trochę dystansu i zaufaj swojej intuicji-bo podobno każda matka najlepiej wie co dla jej dziecka jest najlepsze. Kasia.

                                • Re: Dominika ma dużo racji

                                  Dzięki Agatko Wyjaśniłaś to naprawdę super, mnie się tak nie udało.
                                  Nie zamierzam siać paniki ani twierdzić, że dzieci, które nie miały możliwości zetknąć się najpierw z matką a dopiero potem ze środowiskiem szpitala są w związku z tym “skazane na choroby” – bo tak przecież nie jest. Natomiast zagadnienie samo w sobie jest ciekawe i uznałam, że warto na nie zwrócić uwagę.
                                  Buziaki

                                  Dominikka +

                                  • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                                    Nie mam nic przeciwko wypowiadaniu swojego zdania bez owijania w bawełnę; problem w tym, że Twoja wcześniejsza wypowiedź sugeruje lekceważący stosunek do “rozmówcy” – który przecież też ma swoje zdanie i niekoniecznie musi ono być zgodne ze zdaniem innych. Można prowadzić dyskusję i bronić swojego zdania nikogo przy tym nie obrażając – to tak na marginesie.
                                    Co do praktyki na oddziałach, to oczywiście, bywa różnie. Wynika to również i z różnorodności poglądów, jakie reprezentują konkretni przedstawiciele środowiska medycznego. Ale uważam jednak, że tym bardziej trzeba się kierować zasadą ograniczonego zaufania i starać się zdobywać jak najwięcej informacji z różnych źródeł oraz zachować te, które uważa się za słuszne. Trudno przecenić wiedzę, a każdy sam ocenia, co jest dla niego istotne, a co nie.
                                    Dystans mam – bo właśnie dokonuję takiej weryfikacji, ale jednocześnie nie zakładam, że wiem wszystko najlepiej. To nie jest prawda, że każda matka “z urzędu” wie, co dla jej dziecka jest najlepsze – może się tylko starać, aby tak było, a żeby tak było, musi się uczyć i zdobywać wiedzę – z tym człowiek się nie rodzi. W końcu po to jesteśmy istotami myślącymi, żeby uczyć się i dokonywać świadomych wyborów, a nie kierować się wyłącznie “instynktem”.

                                    Tak na koniec – przyjmijmy, że po prostu mamy odmienne zdanie, które wyraziłyśmy tutaj i nie zamęczajmy już innych czytelniczek forum – bo tą dyskusję można by było prowadzić jeszcze długo. Osobiście “wyciągam rękę” na zgodę

                                    Pozdrawienia

                                    Dominikka +

                                    • Re: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                                      Ja również “wyciągam rękę ” na zgodę. Zakończmy ten temat. Obiecuję, że więcej nie będę poruszać tematyki Twoich wiadomości na forum. Pozdrawiam i życzę pomyslnego rozwiązania. Kasia.

                                      Znasz odpowiedź na pytanie: Dotyczy szpitalnych rzeczy – myślę, że ważne!

                                      Dodaj komentarz

                                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                      Logo