Jak wpada się na to, ze dziecko ma talent muzyczny i warto w ten talent zainwestować? U domu naszym nikt talentów muzycznych nie przejawia, ani cała rodzina wstecz… A Mati u kolegi zobaczył keyboard i zaczął brząkać, ponoć wykazał się “słuchem”. Ja tego nie ocenię, bo fałszuję nawet kotka na płotku 😉 Matiemu instrument się spodobał – pytanie czy nie jednorazowo? A może warto jakoś fachowo to sprawdzić – żeby się jakiś wirtuoz nie zmarnował 😀 Wytłumaczcie mi – jak się odkrywa te talenty muzyczne? Dziecko np. ma w domu pianino i jako trzylatek zaczyna brzdąkać? A jak nie ma w domu, jak można zaobserwować skłonności muzyczne? Czy odwrotnie – rodzice spełniając swoje marzenia/ambicje kupują wybrany instrument i uczą gry i albo zaskoczy albo i nie…
A te szkoły muzyczne jak działają? Dziecko już w pierwszej klasie na czymś gra? Wie, że chce? Potrafi? Czy idzie do tej pierwszej klasy i tam dostaje do ręki np. skrzypce i się uczy? Skąd wiadomo wcześniej, że będzie go to interesować (przed zapisaniem do sz. muzycznej?)
Nie rozważam szkoły muzycznej dla Matiska :D, ale zastanawiam się czy nie warto posłać go na zajęcia w Szkole Yamahy na podstawie tak niewielkiej przesłanki jak przypadkowa “gra” u kolegi… Co myślicie?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Dzieci a instrumenty czyli odkrywanie talentu..
Oops, no to niezle gagatki.
a byli to……. dwaj klarneciści i perkusista 😀
najpierw pół roku miała jakiegoś rzecha pozyczonego bo nie chcielismy inwestować jakby sie okazało ze jej nie pasuje ta nauka – taki typ staroświeckich 3-oktawowych klawiszy. A teraz ma profesjonalną Yamahę 313
Tak z ciekawości… Muzyczną robiłaś w Polsce? Gdzie aż taki niski poziom nauczania ogólnych przedmiotów?
Ja też skończyłam liceum muzyczne i potem Akademię Muzyczną… Nie z przymusu… Pracuję w zawodzie. Nas na roku było 12 osób, a na studia muzyczne poszła dokładnie połowa. 2 osoby zdały na filologię angielską (był wysoki poziom u nas), jedna dostała się na zarządzanie i marketing na SGH w Warszawie, kolega dostał się na archeologię, koleżanka robiła na Akademii Morskiej chyba rachunkowość i jedna chyba fizykę…
Dla chcącego nic trudnego.
Kilka razy napisałam “chyba”, bo dokładnej nazwy kierunków nie pamiętam. Na pewno były to ścisłe przedmioty..
jutro testuję moje dziecko
No i tu jest cienka granica ;)…
U nas dom obstawiony gitarami (mąż uczył się na saksofonie w szkole muzycznej, ale zamienił go na amatorską gitarę…)… Nawet dziecinną mamy – wujek mający lombard kiedyś taką przyjął i mu zostałą – autentyczna elektryczna gitara od lutnika tyle że na rozmiar 5-6 latka (mniejsza niż te najmniejsze dostępne). Córka napaliła się na naukę. Ale po pierwszych trudnościach (czytaj gdzieś 6 15-minutowych lekcjach) zrezygnowała.
Bardzo jestem ciekawa co będzie z młodym (3 lata) – on ma starszne parcie na gitarę – praktycznie codziennie mamy koncert przy gitarze własnoręcznie zbudowanej z klocków/podkładek/pudełek… Kiedyś znajomy się ulitował i kupił mu taką dla niemowlaków, co sama gra… Zabawa była przez 2 dni, potem młody najwyraźniej stwierdził, że dźwięczy nie do rytmu i wrócił do pudełkowej :D…
Jak się mu puści koncert gitarowy na video to potrafi siedzieć i ogladać…
Słuch skubany ma… Poczucie rytmu – uważam że jak na 3 latka: genialne (grają teraz we dwóch z tatą – tata chwyty, syn bicie – i dobrze mu wychodzi :)). No ciekawa jestem co z tego wyjdzie. I na ile to będzie wynik pasji do muzyki, a na ile przykład taty
Skoro jestes z Gdanska, to prawdopodobnie konczylysmy to samo liceum… kto wie, moze nawet na tym samym roczniku.
Pewnie, ze jak sie chcialo to mozna bylo sie przekwalifikowac… ale wymagalo to przygotowan na wlasna reke, korkow itp. Fakt, poziom z angielskiego byl niezly…. ale z matmy wiecej wynioslam z podstawowki niz z liceum, np. To bylo tyle lat temu, nie pamietam dokladnie szczegolow. W kazdym razie moi rodzice nie wyobrazali sobie dla mniej innej kariery niz muzycznej i ja nie bylam przygotowywana na inny kierunek studiow. Dopiero po wyjezdzie z Polski mialam szanse na przekwalifikowanie. Zeby dostac sie na studia w Stanach wystarczyla mi znajomosc matmy z podstawowki i angielski “szlifowany” przez lat 10.
Jak maluch ma talent to można to sprawdzić w przedszkolu muzycznym, zajęcia są popołudniami, dzieciaki (różne grupy wiekowe) świetnie się bawią, mają do czynienia z róznymi instrumentami, naśladują dźwięki, bawią się, wszystko w bardzo fajnej formie. Mówię o przedszkolach na Śląsku, ale pewnie wszędzie takowe są.
Ja teraz jestem z Gdańska, niegdyś z Malborka, a liceum kończyłam w Elblągu:D Ci ludzie, o których napisałam nie brali dodatkowo korepetycji, bo nawet gdyby chcieli, nie mieli na to czasu… Miałam przyjemność mieszkać w internacie z nimi. Ja osobiście zdawałam maturę z matmy i z angielskiego i wyszła super.
Ty pewnie kończyłaś Gnilną, tak? Po tej szkole po dziś dzień dostać się można tylko na muzyczne studia.. to prawda…
Jedno jest raczej pewne: nie żałujesz tego muzycznego kształcenia, prawda?
Pozdrawiam!
O, to jednak nie te sama szkole konczylysmy. Tak, ja po Gnilnej jestem. Zalowac nie ma czego – to byly fajne lata, ciekawe doswiadczenia. Nie kazdemu jest dane wystepowac na scenie filharmonii w orkiestrze czy spiewac w chorze dla samego Papierza. To byly niezapomniane przezycia. Szkoda tylko, ze dzisiaj nie potrafilabym zagrac na wiolonczeli nic co daloby sie sluchac. No, ale to moja wina. W sumie instrument mam, ale ani czasu ani checi zeby go z pokrowca wyciagnac. Moze na emeryturze mi sie uda. 😉
A z Elblaskiej szkoly znam kilka osob – Marte (gitarzystke) i Waldka (akordeon bodajze).
Pozdrawiam kolezanke po fachu.
Pozdrawiam również:)
Mam takie małe pytanie w tym temcie, a mianowicie co myślicie o bum bum rurkach, które bądź co bądź są instrumentem muzycznym. Czy rzeczywiście spełnia swoje zadanie? Sorry, że odświeżam kotleta, ale nie chcę powielać tematów.
Dzieci jak i wiele dorosłych ma słomiany zapał, podoba sie przez jakiś czas, a potem koniec, a jak zapiszesz do szkoły to się albo wkręci w to na maxa, albo zniechęci całkiem. Ja miałem identyczną sytuacje, pomęczyłem się chyba z 7 lat i rzuciłem to, do dziś mijam pianino szerokim łukiem. Zrób tak, że Twoje dziecko nie miało takich odczuć jak ja. Nic na siłę. A jak kupisz keyborad a sie nie spodoba, to zawsze możesz sprzedać, więc w sumie próbuj 😀
Znasz odpowiedź na pytanie: Dzieci a instrumenty czyli odkrywanie talentu..