Marcelek ma dziś siedem tygodni, jest naszym pierwszym dzieckiem i z tego szczęścia i radości całe dniespędzał na kolanach i ramionach moich i męża i tu jest problem: mały jużswoje waży a my zaczynamy pożądać choć chwilki bez tego słodkiego ciężaru na rękach, niestety Marcel odłożony gdziekolwiek wrzeszczy jak obdzierany ze skóry nie pomaga głaskanie po główce, czułe przemawianie raz zostawiliśmy go samego, przestał krzyczeć po 38 minutach i choć potem spał pięknie do 2 w nocy, namkrajało się sece i obiecałam sobie, że więcej tego nie zrobię choć może to jedyna metoda?
2 odpowiedzi na pytanie: dziecko – bluszcz
Re: dziecko – bluszcz
Moje dziecko ma teraz 18 msc.regularnie spi,je spaceruje itd. Ale jak parzypominam sobie początki to było podobnie jak u Was. Mały miał kolki i dlatego ciągle był przez nas noszony. Najlepiej usypiało mu się na naszych brzuchach więc zaraz po włożeniu go do łóżeczka był płacz. Trwało to mniej więcej do trzeciego msc kiedy zaczęliśmy się przyzwyczajać do robienia wszystkiego o jednej porze.Dalej budził się oczywiście w nocy ale zaraz po karmieniu usypiał pewnie u Was będzie podobnie powodzenia.
Re: dziecko – bluszcz
mamy dzieci w tym samym wieku. moja babcia i rodzice przestrzegają mnie, bym nie nosiła na rękach, bo się przyzwyczai i będzie później to na mnie wymuszał. z kolei w poradnikach wyczytuję, że takie malutkie dziecko ma potrzebę bycia przytulanym i noszonym, którą trzeba zaspokajać i nie ma mowy o przyzwyczajeniu go do tego.
u mnie praktyka wygląda tak, że dużo go trzymam na rękach – zawsze po jedzeniu, żeby mu się odbiło i żeby troszkę przysnął. ale nie noszę non stop. czasem kładę go do łóżeczka bez usypiania. jeśli jest najedzony i nie zrobił kupki to pojeczy, pojęczy i uśnie. nie reaguję jeśli tylko trochę kwili, dopiero jak się drze w niebogłosy, to podchodzę.
myślę, że jeśli dziecko strasznie płacze to trzeba je wziąć na ręce i przytulić. na pewno tak maleńka dzidzia nie chce nam dokuczyć i zostawianie go samego nie jest metodą. wkrótce dziecko podrośnie i nie bedzie chciało na rączki, za czym z kolei my zatęsknimy. ale rozumiem, że czasem można mieć tego płaczu dość. więc nie wyrzucaj sobie, że czasem go zostawiasz jak się drze. ja też czasem zamykałam się włazience i brałam kąpiel jak Mikołaj zanosił się płaczem. i powiem Ci jeszcze, że włączałam muzykę, żeby sąsiedzi nie słyszeli. wyrodna matka? wcale tak o sobie nie myślę. wykąpana i odstresowana mogłam znów tulić go w ramionach. wiesz, ja myślę, że najlepiej jak zdasz się na swoją intuicję, która Ci podpowie jak postępować.
pozdrawiam
Dorota i Mikołaj ur. 18.09.2003
Znasz odpowiedź na pytanie: dziecko – bluszcz