Jeszcze zanim zaszłam w ciążę, zastanawiałam się, jaki miesiąc, czy jaka pora roku jest najlepsza na rodzenie dzieci. Muszę przyznać, że wtedy myślałam głównie o sobie – czyli kiedy byłoby najprzyjamniej w ciąży być. Teraz czasami też o tym myślę, tylko już bardziej w kontekście dziecka.
W związku z tym mam taki pomysł: napiszmy, jakie były zalety, a jakie wady tego, że nasze dzieci urodziły się akurat wtedy, kiedy się urodziły. Może uda się znaleźć moment lepszy od innych…
A więc tak:
1. W ciąży mi było super. Mogłam się “afiszować” ze swoim brzuchem, pokazywać go, a to sprawiało mi straszną frajdę – byłam z niego dumna 😉 Trochę gorzej było z ubraniami. NA lato kupiłam sobie tylko jedne spodnie ciążowe, a poza tym chodziłam w szerokich sukienkach i innych “normalnych” swoich ubraniach. A na jesieni zaczęły się schody i praktycznie nie miałam w czym chodzić – bo kupować na tak krótko jakoś nie chciałam.
2. WADA: Kiedy Wiktorek był mały, natychmiast zasypiał w wózku, a ja nie mogłam usiąść na ławeczce, bo zimno było, więc jak głupia łaziłam całą zimę po mrozie. Gdyby było lato, albo wiosna, siedziałabym całymi dniami na ławeczce i czytała książkę.
3. WADA: Nie mogłam podczas spaceru nakarmić dziecka, tylko trzeba było biegiem do domu lecieć, żeby dać cyca.
4. ZALETA: jak już zrobiło się ciepło i ładnie, mogłam przesadzić dziecko do spacerówki (umiało już siedzieć) i pokazywać mu świat – bo już trochę zaczął być z nim kontakt. Czasem sobie myślę, że gdyby urodził się latem, to to lato byłoby dla niego, czy dla jego świadomości “stracone”.
5. ZALETA: Nie wyobrażam sobie prowadzania dziecka za rączkę, czy, jeszcze lepiej za dwie zimą, trzymając je przez kilka wrstw różnych (moich i jego) rękawiczek.
6. WADA: Nie bałabym się teraz o jego kolanka, że sobie je pozdziera, gdyby nauczył się chodzić zimą. Kombinezon by zabezpieczał. Ale on się nauczył trochę za wcześnie, więc planując datę urodzenia, tego bym zaplanować nie potrafiła.
7. ZALETA: Teraz mój synek w ogóle nie chce w domu siedzieć. W domu marudzi, a na dworze jest OK. Aż strach pomyśleć, co będzie na jesieni. Na szczęście teraz można długo być poza domem.
8. Akurat jak Wiktorek zaczął jeść owocki, była wiosna/lato, więc był ich duży wybór.
Tyle mi teraz przychodzi do głowy. Jakie są Wasze doświadczenia?
Pozdrawiam
Kra i Wiktorek (19.11.2003)
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Idealna pora roku na rodzenie dzieci
Re: Idealna pora roku na rodzenie dzieci
każda pora roku znajdzie swoje zwolenniczki jak i przeciwniczki.
marcinek przyszedł na świat w styczniu -trafił na trzaskające mrozy i zimę do polowy kwietnia,co za tym idzie miał prawie 2 miesiące zanim wyszłam z nim na spacer-nie miałam sumienia wywlekac go wczesniej,był taki malutki że gubił sie w kombinezonie,o gondoli nie wspomne…to dla mnie ogromny minus.za to lato i półroczne dziecko jest świetne….siedzi sobie w spacerówce,podziwia świat,jest kontaktowe i zadowolone -to ogromny plus.
zadowolona byłam chodząc w ciąży – lato spoko – brzuszek malutki,nawet nie musiałam zmieniać ciuchów,samopoczucie świetne, zadnych niemiłych dolegliwości.jesień i zima to u mnie jedne ogrodniczki sztruksowe,jedna wełniana spódnica i kilka cieplejszych sukienek.to wszystko schowane pod płaszczem albo obszerniejszą kurtką.ja nie narzekam…
Monika i Marcinek (15.01.04)
Znasz odpowiedź na pytanie: Idealna pora roku na rodzenie dzieci