Chodzi mi o obecność studentów, do jakiej czasami jesteśmy podczas porodu zmuszane. Czytałam o tym na forum kilka razy, a dziś powalił mnie pewien artykuł na onecie. Ponieważ zawiera nieprzyjemne treści – nie wstawiam linku – a dociekliwi może sami znajdą… Chciałabym jednak przede wszystkim powiedzieć, ze wg tego artykułu mamy ZAWSZE nawet w klinice prawo do intymności i wyprosznia studentów.
Chciałabym tez zachęcic mamy, którym tego prawa odmówiono, aby miały odwagę złożyc skargę. Taka skarga im przysługuje, a kierjący zajęciami tłumaczą się, ze nikt się nigdy nie skarzy, wiec wszystko jest ok. A chyba nie jest, skoro studentka VI roku uciekła z łózka porodowego do toalety i tam urodziła swoje dziecko, ponieważ wstydziła się obecnosci… kolegów z roku.
Nie polecam szukania arttykułu osobom wrażliwym, sa tam m. in. teksty niedotyczące ciąży, nie wnoszące nic do praw cięzarnych, a po prostu mogące pozostawić po sobie wielki niesmak. Spokojniej można przeczytać tylko pierwszą stronę artykułu.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Intymność podczas porodu
Re: Intymność podczas porodu
W czasie pierwszej fazy mojego porodu były dziewczyny ze studium położniczego. Nie były przy samym porodzie, bo urodziłam po 20, a one tam siedzą do 18. Ich obecność zarówno ja, jak i mój mąż, mile wspominamy. Zawsze któraś była, odpowiadały bardzo chętnie na moje pytania (a miałam ich sporo, jestem bardzo dociekliwa ze swojej natury), były pełne ciepła, dodawały mi otuchy i w ogóle było tak jakoś miło… I gdybym rodziła przed 18, nie miałabym nic przeciwko ich obecności przy porodzie. Wszystko co robiły, robiły z polecenia położnej, która stała obok i patrzyła jak wykonują dane polecenie. Tak więc nie bałam się ich nikompetencji. Mało tego; gdy z tentnemmałej było coś nie tak, od razu poleciały po położną (okazało się potem, ze czujnik się obsunął, czy coś w tym stylu). Bardzo miło wspominam swój poród i wiem, ze częściowo tak jest dzięki tym dziewczynom. Następnego dnia jak je spotkałam, podziękowałam im za opiekę.
lunea i Weronika (24.09.03)
Re: Intymność podczas porodu
różnie to bywa, ja akurat znam to z tej drugiej strony ponieważ przez rok uczyłam się połoznictwa i miałam praktyki w szpitalu i nikt nie pytał się rodzących czy możemy przy nich być badać, odbierać poród poprostu stawiano je przed faktem dokonanym ale my ( te uczące się) doskonale rozumiałyśmy, ze te kobiety nie mają sił protestować i byłyśmy bardzo delikatne (kiedy przychodził mąż starałyśmy się być niewidoczne (nie mogłyśmy wychodzić), dla nas było ważne aby tej kobiecie pomóc przejść przez poród jak najlepiej (robiłyśmy masaże, zakupy, tłumaczyłyśmy jak czegoś nie wiedziały) i bardzo często to właśnie nam dziękowały (słowa, kwiaty itp.)
ja mimo wszystko wolałabym uniknąć obecności obcych przy swoim porodzie (rozumię, że muszą ię na kimś uczyć ale nie na mnie bo to mój pierwszy poród i nie chcę pamiętać go w ten sposób) zresztą ja mam charakterek pewnie i tak bym ich wykopała 🙂
basia i maleństwo(kwiecień/maj)
Re: Intymność podczas porodu
moge dostac link na priva, bo glupia dzis jestem i znalezdz nie moge:(
prosba o tego cholernego linka
nie lepiej jednak podac tego linka?…skoro juz sie porusza jakis temat i wzbudza ciekawosc
kasja
prosba o tego cholernego linka
…skoro ktos nie chce czytac, to po prostu nie kliknie
kasja
Re: prosba o tego cholernego linka
[Zobacz stronę]
Myslalam, ze ciekawych tego bedzie mniej… ale poslalam na priwie juz do kilkudziesieciu chyba osob… i wymiekam hihi
przypominam – to nie jest przyjemny artykul; i nie twierdze, ze prawdziwe sa te wszystkie przytoczone historie, dlatego za najcenniejsza wydaje mi sie tam tylko informacja, ze obecnosc studentow przy porodzie nie jest obowiazkowa.
Re: Intymność podczas porodu
No własnie… obecnosc ich by mi tez nie przeszkadzala… szczegolnie ze na pewno czesto pomagaja dobrym slowem, a tego bylo mi trzeba. Ale zmusic nikogo nie mozna… no i na zabiegi tez bym sie nie zgodzila, jestem panikara…
Re: Intymność podczas porodu
Co do zabiegów to racja. Dwukrotnie pobierał mi krew lekarz medycyny, ale nie pracujący jako lekarz (brałam udział w badaniach jako “obiekt doświadczalny). Nie dość, że nie umiał pobrac krwi z łokcia to próby pobrania jej z nadgarstka skończyły sie największym krwiakiem w moim życiu. Pielęgniarka do której żeśmy się w końcu udali zrobiła to bez problemu, właściwie nie patrzac się gdzie kłuje. Brr…
Kaśka
Re: Intymność podczas porodu
jesli chodzi o mnie to rodzilam w klinice AM i przy przyjeciu do szpitala jest taki punkt czy wyraza pani zgode na ibecnosc studentow…ja dalam ze tak… A przy porodzie i tak nikogo poza lekarzami i poloznymi nie bylo… Ale slyszalam rozmowe jednego wredziola lekarza( to najdelikatniej jak potrafie go okreslic) ktory zajrzął jednej kobietce do tych dokumentów…zaznaczone było że nie zgadza sie na to by studenci byli obecni podczas badań (w tym przypadku porodu)… Na to ten palant ochrzanił ją i powiedział ze jak sie nie podoba to niech idzie rodzic gdzie indziej bo po to jest klinika zeby studenci MIELI NA CZYM SIE UCZYĆ!!!! tych słó nigdy nie zapomnę…byłam wkurzona strasznie i gdyby to on mnie przyjmował do szpitala wziełabym faktycznie dokumenty i poszła rodzic gdzie indzej (niedaleko jest inny szpital o dobrej opinii) zglosiłabym tez skarge na tego idiote…. z drugiej strony wiem ze to jest ewenement w tym szpitalu…ze strony pozostałego personelu takie przytyki mnie ani nikogo z poznanych tam przeze mnie osob nie spotkały…
ps.: dodam ze ten facet ma wsrod grona lekarzy opinie partacza…musi miec niezle wtyki gdzies u szefostwa ze wogole tam siedzi…całe szczescie ze nie odbierał mojego porodu…
Weronka z Krzysiaczkiem 9.6.03
Re: prosba o tego cholernego linka
dzieki Lea. Tez poddaje w watpliwosc prawdziwosc przykladu rodzacej ktora “uciekla” do toalety (w momencie parcia) i tam urodzila, hmm…
kasja
Re: Intymność podczas porodu
A u nas w Szkole Rodzenia mielismy taki fantom i to na nim demonstrowali nam porod. Fajna sprawa , nic przerazajacego czy obrzydliwego.
z punktu widzenia studentki
Witam. Ja jestem na 5 roku medycyny. Chcialabym napisac jak to wyglada u nas na zajeciach. Akurat jestem w trakcie bloku z ginekologii… U nas juz pierwszego dnia zajec powiedziano nam, ze nie mamy za bardzo co liczyc, na to, ze zobaczymy prawdziwy porod, bo rodzace nie zycza sobie obecnosci studentow. Maja do tego prawo i trzeba je uszanowac. Na badanie tez raczej nie ma szans…. No i uczelnia zakupila fantomy, o ktorych mowa w artykule. Ktos, kto uwaza, ze odebranie takiego porodu na fantomie daje jakiekolwiek pojecie o tym jak to wyglada naprawde, to chyba sam tego nie widzial… Nie mowiac juz o badaniu na fantomie z wymiennymi macicami….
Ale ja sie wcale nie dziwie, ze pacjentki nie zycza sobie naszej obecnosci. Ja tez rodzilam w klinice i nie chcialam, zeby studenci byli przy tym obecni… ale glownie dlatego, ze klopotliwe byloby dla mnie, gdybym spotkala np. znajomych z akademika…
W kazdym razie wydaje mi sie, ze nie najgorszy jest sam fakt obecnosci studentow, ale to ze zazwyczaj sa to dosc liczne grupy (u nas 5-7 osob). Mysle, ze inaczej wygladaloby to, gdyby to byly max. 2 osobowe grupy. Ale na to oczywiscie nie ma finansow 🙁 W piatek bylam na dyzurze z jedna kolezanka. Dwie pacjentki (nie ciezarne) daly nam sie bez zadnych oporow zbadac (zapytane wczesniej o zgode) i dzieku temu mam jakies blade pojecie o badaniu ginekologicznym od tej drugiej strony. Rozmawialysmy tez z kobietami na porodowce i zadna z chyba 6 nie miala nic przeciwko naszej ewentualnej obecnosci przy porodzie (niestety zadna nie zaczela rodzic w czasie naszego dyzuru 🙁 )
W czasie calych studiow ani razu nie spotkalam sie z sytuacja, zeby studenci badali kogos, kto nie wyrazil na to zgody. A my niestety musimy sie na kims nauczyc… Od tego zalezy, jakimi bedziemy potem lekarzami… A fantomy to nie to samo…
Natalia mama Julianka
Znasz odpowiedź na pytanie: Intymność podczas porodu