Polowe dzisiejszej nocy spedzilam przy Tusinkowym boku, w jej wlasnym lozku. Druga polowe przesiedzialam na podlodze, oparta o sciane, z reka przerzucona przez ochronna barierke, poddajac sie mietoleniu, skubaniu, glaskaniu i szczypaniu…
Szlag mnie trafial, bo tylek mi scierpl niemilosiernie, a o w miare normalnym spaniu moglam tylko pomarzyc. Pisze “w miare normalnym”, bo sny o przespanych nocach juz dawno zostawilam za drzwiami sypialni.
Zloszczac sie na swoje dziecko, kiedy to przez godzine przewracalo sie z boku na bok, wstawalo, zagladalo gdzie jestem, plakalo, marudzilo i skubalo mi dlon, zdalam sobie sprawe z tego, ze to przeciez moja wina. I nie chodzi tu juz zupelnie o katowanie siebie wyrzutami sumienia, ani o usprawiedliwianie poczynan dziecka.
To jest ewidentnie moja wina, bo pozwolilam, dalam zielone swiatlo i swiadomie przez kilkanascie miesiecy podsuwalam jej pod nos swoja dlon – by tylko jakos w koncu zasnela…
Teraz wymagam, by tak po prostu z tego zrezygnowala?? Pozwolila sobie odebrac to, co kojarzy jej sie z relaksem, moja obecnoscia, poczuciem bezpieczenstwa??…
Zachodze w glowe co robic. Jak uwolnic sie od malych paluszkow, ktore nawet w nocy, po przebudzeniu, nie potrafia zasnac ponownie bez szczypania…
Mam dosyc po prostu. Chcialabym – juz nie dla siebie – dla niej chcialabym wiecej snu w nocy. Czasami ja podziwiam, jak po takich nocach, kiedy uciekaja nam godziny snu, ona moze normalnie funkcjonowac – bez kawy na dodatek 😉
Dzisiaj, przed drzemka poludniowa, zalozylam bluzke z dlugim rekawem, a na dlonie skarpetki (rekawiczek pod reka nie mam). Od rana mowilam, ze mame bola raczki, a Tusia chodzila i delikatnie je dotykala z wyrazem bolu na twarzy – wiedziala, rozumiala.
Przed snem przeczytalam ksiazeczki, wytulilam i wycalowalam. Nie kladlam sie jak zwykle obok niej, tylko usiadlam na podlodze, obok lozka. Nie mogla skubac ani moich dloni, ani ramion i lokci (co tez jej sie czesto zdarzalo).
Tlumaczylam, glaskalam po glowie. Nie chciala sie klasc sama, wstawala, plakala. Przytulalam ja do siebie i wtedy zapadala cisza. Zrozumialam, jak bardzo potrzebuje mojej obecnosci – bo o skubaniu juz mowy nie moglo byc. Po uspokojeniu probowalam klasc z powrotem na poduszke – wrzeszczala, nie chciala sie polozyc. Przytulalam znowu.
Zasnela po 30 min., w pozycji na kolankach, przytulona do mojego brzucha, z moja dlonia na boku swej twarzy :((. Taka biedna, uplakana, szlochajaca raz po raz…
Wiem, ze nie moge robic gwaltownych ruchow, naglych zmian, zbyt radykalnych. Na razie zalezy mi tylko na tym, by podczas zasypiania nie byla uzalezniona od jakiejkolwiek czesci mojego ciala – reki, wlosow czy ucha. Moze pozniej, kiedys przyjdzie kolej na zasypianie beze mnie, zupelnie samodzielne.
Echhhh, gdybym pewne rzeczy wiedziala wczesniej…
No i boje sie w zasadzie chyba najbardziej wlasnej niekonsekwencji. Slaba jestem i tyle, a jej wrzask doprowadza mnie do napadow goraca.
Boje sie, ze nie dam rady, ze w nocy znowu wejde do jej lozka, byleby tylko przytknac glowe do poduszki.
Myslicie, ze to, co robie, w jaki sposob robie, ma sens?
A moze ktos mial podobne doswiadczenia?
Wdzieczna bede za kazda wskazowke.
No i porzadnego kopa – tak dla motywacji 🙂
Natunia (19 m-cy)
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Jak odstawic dziecko od… reki?
Re: Jak odstawic dziecko od… reki?
wiem ze nie na temat ale nie moge sie oprzec jest tak piekna ze chce mi sie na Nia patrzec godzinami slodka Dziewczynka. Tobie zycze powodzenia Natuni w sumie tez to dla Niej nowe wyzwanie.z drugiej strony troche Ci zazdroszcze tego przytulania moj Maxio nie lubi jak Go pocaluje to sie wyciera taki z Niego Dran Zimny hihihihi
Dana i Maxio 26 miesiecy!
Re: Jak odstawic dziecko od… reki?
Bardzo Ci dziekuje 🙂
Natunia (19 m-cy)
Znasz odpowiedź na pytanie: Jak odstawic dziecko od… reki?