Piszę tego posta teraz, ale do jego napisania zbieram się już od długiego czasu.
Chodzi o Martę. Martwi mnie.
Dużo znajdywałam dla niej usprawiedliwień, że wiek, że ząbki, że chora, że niewyspana…
Ale chyba nie tędy droga. Zastanawiam się ewentualnie czy nie powinien jej zobaczyć jakiś dziecięcy psycholog, bo może to jakiś poważniejszy problem? Moje błędy wychowawcze? Jakaś trauma typu, że czuje się niekochana, no cokolwiek? I specjalista by mi podpowiedział co robić? Albo Wy?
No chyba, że to taki charakter? Aż się boję napisać, bo to o własnym dziecku – paskudny? Malkontentka w wieku lat 3 z charakterem upierdliwej staruszki? 😉
Ale czy tego nie uda się wtedy jakimś postępowaniem choć ciut skorygować???
Ale o co chodzi?
Marta jest wciąż niezadowolona z życia. Budzi się rano i już jest skrzywiona. Wszystko nie – nie przytulić, nie pocałować, nic. Gdyby nie to, że CZASAMI lubi się przytulać – mocno bym się obawiała czy nie jest to jakiś objaw poważniejszych zaburzeń. Czy się wyśpi czy nie, zawsze taka. Pomijam, że Matiś wstaje z uśmiechem na gębusi 🙂 Łatwo się wyprowadza z równowagi, często słyszymy : nie lubię cię, idź sobie, jestem na ciebie zła. Ciągle ktoś jej podpada. Tłumaczę, że tak nie można, że nie warto się złościć, że fajniej jest żyć uśmiechniętym dziewczynkom. No ale ja nie jestem psychologiem, może to jest jakieś głębsze. Jest trudna, nieposłuszna, robiąca na przekór, czasem wręcz złośliwa (co mam nadzieję ukróciłam w zarodku). Ma 3,5 roku, to chyba ciężko zwalić na bunt dwulatka?
Myślałam, że nasze relacje potrzebują pobycia same, we dwie, bez Matiśka.
Organizuję nam jakieś “babskie” 😉 sprawy. Nie jest lepiej. “źle mnie trzymasz, za mocno, za słabo, za zimno, za gorąco”. Nigdy nie jest dobrze W SAM RAZ.
Ostatnio miała miejsce scenka, która idealnie oddaje tę złość, która w niej jest.
Nad ranem budzi mnie głos Marty z ich pokoju: wynoś się, wynoś! przeszkadzasz mi!!
Lecę do nich, myślę, może Mati zlunatykował i wszedł jej do łózka. Wchodzę, Mati śpi normalnie. Pytam Martuśki, Martuś, kto Ci przeszkadza? O ona – sama sobie przeszkadzam!
Sama na siebie się zezłościła? Trochę śmieszne, ale niepokojące, prawda?
Żebym była uczciwa – czasami jest miłą, słodką, respektującą inne osoby dziewczynką.
Raczej epizodycznie.
Codziennie np. wychodzi z rykiem z przedszkola, bo codziennie lekceważy moje polecenia, więc w końcu stosuję stanowcze środki przymusu bezpośredniego 🙂 – co powoduje zwarcie i ryk. Panie chyba myślą, że ją biję 🙁 i patrzą już podejrzliwie na mnie. Nic do niej nie trafia – ani nagrody, odpuściliśmy zbieranie punktów, bo jej się nawet nie chciało starać. Ani potencjalne kary.
Trudno mi to pisać, ale nie wiem jak z nią postępować. Są z Matim tak różni i to co się sprawdziło u niego, na nią nie działa. I już brakuje mi pomysłów. Liczę na Was.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Jest w niej taka złość…
Gaba zachowuje się bardzo podobnie. Musisz przyjąć do wiadomości, że są dzieci od których spokój aż bije a od niektórych biją emocje, tak samo jak u dorosłych ludzi. Są ludzie implusywni i ogłaszający wszem i wobec, że palec ich swędzi – a ciężko żyć z takimi ludźmi. Dlatego staram się to temperować u Gaby. Jak ma takie wybuchy a ja akurat nie straciłam cierpliwości to mówię jej rzeczy typu: “Ale dzisiaj mam wstrętny humor. Taki humor to jak bakteria i trzeba usunąć. Musisz mi koniecznie pomóc”. I tu proszę ją o jakieś pomysły. Nie zawsze działa, ale często uda mi sie zdusić to w zarodku. Czasami jej pozwalam na takie jęczenie (albo gdy cierpliwość mi się kończy), nie odzywam się wtedy. Na jej namolne pytania proszę żeby powtórzyła, bo zachowuje się tak okropnie, że jej nie słyszałam, że możemy wrócić do rozmowy jak jej się humor poprawi. Że może sobie pokrzyczeć jak jej to pomoże, popłakać, potargać kartkę.
Pozwól jej na indywidualność: czy stanie się coś jak ta czapka będzie na czubku głowy? Pośmiej się wtedy, pokaż w lusterku jak wygląda, pokaż jak można inaczej czapkę nosić.
O rany… Aśka czapkę w zeszłym roku też tak nosiła. I jeszcze szalik TYLKO na wierzch.
Teraz naciąga czapkę na uszy. A szalik tylko pod kurtkę (twierdzi, że jej zimno).
Ciekawe jak będzie w przyszłym roku ;)…
To może ja też powinnam wyluzować, bo może i moi obaj mają taki charakterek po TobieHmmm…
Ja też go zapamietałam, bo wtedy planowałam następne i byłam na etapie przemysleń, jak to będzie ;).
Chyba trochę wiem co czujesz, bo ja znowu w jakiś sposób wolę młodszego i też mam z tego powodu wyrzuty sumienia :(… Nie wiem – jakoś z młodym nadajemy podobnie… Jak jestem tylko z nim, to potrafię wyluzować, odpoczywam psychicznie. Z Aśką cały czas jestem… nie wiem jak to nazwać – spięta? Po paru godzinach tylko z nią jestem poprostu zmęczona – taka wyżęta psychicznie…
I to nie jest kwestia pojawienia się młodego – tak było zawsze… A równocześnie strasznie ją kocham i gdybym musiała poświęciłabym dla niej wszystko…
Dokładnie tak!!!! Mogę mieć z nią zaplanowane fajne wyjście – właśnie takie “babskie” – jakiś spacer, lody, ciastko itp. – i cały czas jest napięcie – coś pójdzie nie tak, złość, płacz – cały wypad schrzaniony. Czasem zaczyna się od wyjścia z domu, np. nagle zaczyna się domagać niesienia (nikt jej od dawna nie nosi) i na nic mamienie tymi obiecanymi lodami. Juz przepadło.
Mogę co najwyżej wleć ze sobą rozfochowane dziecko. Tylko, że mi się wtedy już tych lodów z dzieckiem od razu odechciewa.
Kotugus, musisz nauczyć się szybko reagować jak tylko Marta zaczyna swoje fochy. Jak zaczyna jęczeć żeby ją ponosić to od razu się mów: “Najpierw ponoś mnie, ok? Skoczę Ci na barana”, albo “Twoje nogi chyba potrzebują lodów, musimy szybko je nimi nakarmić” – coś co odwróci te jęczenie w jakiś pozytyw, coś śmiesznego, co ją rozbawi.
Bunt 4 -latka. Moja przechodziła, miała apodyktyczne zachowanie i łatwo wpadała w złość.
NIC DODAC NIC UJAC
U MNIE TO SAMO 🙁
chyba nic nowatorskiego nie wymysle niestety, ale trzymam kciuki, zeby sie to zmienilo
i pozdrowienia dla Ciebie i Twoich pociech 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Jest w niej taka złość…