kłopoty z osobowością

na wstępie przepraszam, że piszę pod zmienionym nickiem i proszę o nie doszukiwanie się tutaj prowokacji albo czegoś w tym stulu. wiem, że niektóre osoby na forum mają dostęp do danych, które pokażą mój “prawdziwy” nick, ale zależy mi na tym, żeby być anonimową dla osób z mojego otoczenia.

piszę tutaj, ponieważ nie wiem, do kogo zwrócić się z tym problemem. wychowałam się w rodzinie, w której ciężko było przebić się ze swoją osobowością. wiem, że to brzmi irracjonalnie.

odkąd pamiętam, byłam tłumiona. wszelkie moje pomysły, zachowania z których byłam dumna były umniejszane (jako przykład podam to, że oddałam kiedyś krew jako honorowy dawca, zdecydowałam się na to pokonując strach przed kłuciem i inne obawy, przyszłam z tym do rodziców i usłyszałam “to było najgłupsze co zrobiłaś do tej pory w swoim życiu”). rozumiem, że mieli inny punkt widzenia, ale forma w jakiej to przekazali.. pomysły, np. jako nastolatka, chciałam sprzedawać kosmetyki avonu, nawet umówiłam się z przedstawicielem, rodzice zabronili, “bo nie dam rady”.. wiele takich przykładów bym znalazła…
wiele razy czułam się jak kretynka, kiedy miałam jakiś pomysł, chciałam o czymś porozmawiać, szłam do nich i byłam stopowana..

pamiętam, że gdy kończyłam liceum bałam się, że nie dostanę się na studia i będę musiała zostać w domu. tylko po to chciałam iść na studia, żeby z niego uciec. studia wybrałam “byle jakie”, byle się dostać..

dlaczego o tym wszystkim piszę… mam dzieci i zauważam ze zgrozą , że zachowuję się wobec nich tak, jak moi rodzice wobec mnie. zależy mi na tym, co powiedzą o ich zachowaniu ONI, inni ludzie, co powiedza o moim mężu ONI, inni ludzie. nas stawiam na końcu. i nie pomaga tu to, że mam tego świadomość. mimo, że wiem, że tak się zachowuję robię to, to jest silniejsze ode mnie 🙁

moje pytanie do was – jak sobie z tym poradzić? mieszkam w małym mieście, nie wiem, gdzie szukać pomocy, jak nad sobą pracować, żeby jednak wydostać się z tego błędnego koła i krzywdzenia swojej rodziny?

dziękuję za dotrwanie do końca i na prawdę proszę o jakieś słowa. nie było łatwo o tym tu pisać. napisałam tylko dlatego, że wierzę, że mogę znaleźć tutaj podpowiedź: jak sobie poradzić..
dodam, że piszę bardzo pod wpływem emocji, wiec wybaczcie ewentualne “dziwności”.

Edytuję, bo przeczytałam sobie, co napisałam i widzę, że nie ma tu nic o tej osobowości. Bo chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nie wiem, kim jestem. Nie wiem, co myślę, nie wiem, jak powinnam zachować się w jakiejś sytuacji. nie wiem, jak rozmawia się z ludźmi. pamiętam, że do bardzo późna miałam poczucie, że nie mam prawa odzywać się w obecności innych. jako dziecko gdy coś mówiłam, rodzice teoretycznie nie karcili mnie, ale kiedy byliśmy sami (np. goście wyszli, albo my wróciliśmy do domu), kładli mi do głowy, żebym nie zachowywała się przy ludziach “tak czy tak”, nie mówiła czegośtam, że “takich rzeczy ludziom się nie mówi”. często krytykowali moich znajomych. właściwie krytykowali wszystko.
kiedyś się buntowałam, próbowałam mieć swoje zdanie. myślałam, że jestem normalna, niezależna, ale kiedy pojawiły się dzieci gubię się. nie wiem, jak powinno się żyć, nie wiem, czego wymagać od moich dzieci, żeby wychowywały się zdrowo. żeby nie zrobić im czegoś takiego.

Teraz naszła mnie jeszcze myśl, że może to nie wychowanie jest winne, może problem jest gdzieś we mnie, niezależny od tego jakie miałam dzieciństwo..

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: kłopoty z osobowością

  1. Zamieszczone przez kotuś
    wiesz co inna? myślę,że nie powinnas udawadniać im,bo robiąc to wypalasz się.W ogóle to bym jak najmniej mówiła o sobie,a tylko zadawała pytania np jak oni sie czują.Rozmowę prowadziłabym na inne tematy.
    Kiedyś bardzo użalałam się nad sobą i mojej p[rzyjaciółce ciągle opowiadałam o tym jaka to moja mama jest niedobra dla mnie
    Przyjaciółka zadała mi pytanie
    -dlaczego ty ciągle mówisz o sobie?
    I wtedy mi się oczy otworzyły,doznałam szoku. Bardzo przyjęłam te słowa do serca i zaczęłąm się kontrolowac. Przebaczyłąm mamie. Przestałam o sobie mówić,a o mamie negatywnie.

    nie Kotuś, to nie tak. ja pisałam o tym, że gdy uda mi się coś osiągnąć i mówię o tym mamie, ona stopuje mnie takimi słowami. to nie jest tak, że ja ciągle o sobie gadam. ja nawet staram się nie gadać, bo już wiem, że mogę się z takim stopowaniem spotkać. właśnie staram się już niezbyt wiele o sobie mówić… i tu znowu jest kolejny zarzut- że jestem zamknięta, że nic im o sobie / o nas nie mówię itp.
    eehhhhh 🙁

    Zamieszczone przez kotuś

    Kontrolowałam się tak z pół roku i wiesz,że po tym moja psychika została totalnie uzdrowiona:)

    zazdroszczę, ale tak pozytywnie 😉 bardzo, ale to bardzo bardzo chciałabym, żeby wydarzyło się w moim życiu COŚ, po czym moja psychika zostałaby totalnie uzdrowiona!!
    to jest moje największe pragnienie – być w końcu sobą i być normalną, prawdziwą matką i żoną.

    • inan napisałam na priv:-)

      • Zamieszczone przez inna_ja
        na wstępie przepraszam, że piszę pod zmienionym nickiem i proszę o nie doszukiwanie się tutaj prowokacji albo czegoś w tym stulu. wiem, że niektóre osoby na forum mają dostęp do danych, które pokażą mój “prawdziwy” nick, ale zależy mi na tym, żeby być anonimową dla osób z mojego otoczenia.

        piszę tutaj, ponieważ nie wiem, do kogo zwrócić się z tym problemem. wychowałam się w rodzinie, w której ciężko było przebić się ze swoją osobowością. wiem, że to brzmi irracjonalnie.

        odkąd pamiętam, byłam tłumiona. wszelkie moje pomysły, zachowania z których byłam dumna były umniejszane (jako przykład podam to, że oddałam kiedyś krew jako honorowy dawca, zdecydowałam się na to pokonując strach przed kłuciem i inne obawy, przyszłam z tym do rodziców i usłyszałam “to było najgłupsze co zrobiłaś do tej pory w swoim życiu”). rozumiem, że mieli inny punkt widzenia, ale forma w jakiej to przekazali.. pomysły, np. jako nastolatka, chciałam sprzedawać kosmetyki avonu, nawet umówiłam się z przedstawicielem, rodzice zabronili, “bo nie dam rady”.. wiele takich przykładów bym znalazła…
        wiele razy czułam się jak kretynka, kiedy miałam jakiś pomysł, chciałam o czymś porozmawiać, szłam do nich i byłam stopowana..

        pamiętam, że gdy kończyłam liceum bałam się, że nie dostanę się na studia i będę musiała zostać w domu. tylko po to chciałam iść na studia, żeby z niego uciec. studia wybrałam “byle jakie”, byle się dostać..

        dlaczego o tym wszystkim piszę… mam dzieci i zauważam ze zgrozą , że zachowuję się wobec nich tak, jak moi rodzice wobec mnie. zależy mi na tym, co powiedzą o ich zachowaniu ONI, inni ludzie, co powiedza o moim mężu ONI, inni ludzie. nas stawiam na końcu. i nie pomaga tu to, że mam tego świadomość. mimo, że wiem, że tak się zachowuję robię to, to jest silniejsze ode mnie 🙁

        moje pytanie do was – jak sobie z tym poradzić? mieszkam w małym mieście, nie wiem, gdzie szukać pomocy, jak nad sobą pracować, żeby jednak wydostać się z tego błędnego koła i krzywdzenia swojej rodziny?

        dziękuję za dotrwanie do końca i na prawdę proszę o jakieś słowa. nie było łatwo o tym tu pisać. napisałam tylko dlatego, że wierzę, że mogę znaleźć tutaj podpowiedź: jak sobie poradzić..
        dodam, że piszę bardzo pod wpływem emocji, wiec wybaczcie ewentualne “dziwności”.

        Edytuję, bo przeczytałam sobie, co napisałam i widzę, że nie ma tu nic o tej osobowości. Bo chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nie wiem, kim jestem. Nie wiem, co myślę, nie wiem, jak powinnam zachować się w jakiejś sytuacji. nie wiem, jak rozmawia się z ludźmi. pamiętam, że do bardzo późna miałam poczucie, że nie mam prawa odzywać się w obecności innych. jako dziecko gdy coś mówiłam, rodzice teoretycznie nie karcili mnie, ale kiedy byliśmy sami (np. goście wyszli, albo my wróciliśmy do domu), kładli mi do głowy, żebym nie zachowywała się przy ludziach “tak czy tak”, nie mówiła czegośtam, że “takich rzeczy ludziom się nie mówi”. często krytykowali moich znajomych. właściwie krytykowali wszystko.
        kiedyś się buntowałam, próbowałam mieć swoje zdanie. myślałam, że jestem normalna, niezależna, ale kiedy pojawiły się dzieci gubię się. nie wiem, jak powinno się żyć, nie wiem, czego wymagać od moich dzieci, żeby wychowywały się zdrowo. żeby nie zrobić im czegoś takiego.

        Teraz naszła mnie jeszcze myśl, że może to nie wychowanie jest winne, może problem jest gdzieś we mnie, niezależny od tego jakie miałam dzieciństwo..

        Dorosłych ludzi raczej nie zmienisz, szczególnie kiedy tego nie chcą i nie widzą potrzeby.
        To co moim zdaniem dobrze byłoby zmienić – to twój stosunek do oczekiwań innych.
        Zamiast pogrążać sie w rozpczy, że rodzice/ojciec nie akceptuja tego jaka jesteś,
        sprawdzaj jaka jesteś i poszukaj dystansu do tego co chciałby ojciec.
        Każdy ma swoje, tylko jedno zycie.
        I naprawdę nie warto marnować czasu na zajmowanie sie tym, co chcieliby/myślą i Tobie inni.
        Jak się komuś cos nie podoba – trudno, tobie pewnie tez sie wiele nie podoba z tego co robi/mówi ojciec.
        TYle, że jemu to zapewne nie spędza snu z powiek.

        Czas odciąć pępowinę,
        przestac czekac na akceptacje ojca,
        tylko zostac sobą, życ po swojemu.
        A jak zobaczysz, kim jesteś, okrzepniesz
        to i ojciec zobaczy Cie w innym świetle, doceni zmiany i prawdopodbnie zaakceptuje.
        Bo ludzi, któzy wiedzą jacy sa i czego chcą jakoś tak automatem sie szanuje
        a niezdecydowanych, pochlipujących, szukających wokół akceptacji i głaskania jakos znacznie mniej.
        Pomogłaby Ci w tym terapia, ale skoro nie masz dostępu – działaj sama.
        Da się, choć będzie trudniej 🙂
        Tak uważam, choc pewnie średnio to przyjemne 🙁

        • Zamieszczone przez Figa123
          Dorosłych ludzi raczej nie zmienisz, szczególnie kiedy tego nie chcą i nie widzą potrzeby.
          To co moim zdaniem dobrze byłoby zmienić – to twój stosunek do oczekiwań innych.
          Zamiast pogrążać sie w rozpczy, że rodzice/ojciec nie akceptuja tego jaka jesteś,
          sprawdzaj jaka jesteś i poszukaj dystansu do tego co chciałby ojciec.
          Każdy ma swoje, tylko jedno zycie.
          I naprawdę nie warto marnować czasu na zajmowanie sie tym, co chcieliby/myślą i Tobie inni.
          Jak się komuś cos nie podoba – trudno, tobie pewnie tez sie wiele nie podoba z tego co robi/mówi ojciec.
          TYle, że jemu to zapewne nie spędza snu z powiek.

          Czas odciąć pępowinę,
          przestac czekac na akceptacje ojca,
          tylko zostac sobą, życ po swojemu.
          A jak zobaczysz, kim jesteś, okrzepniesz
          to i ojciec zobaczy Cie w innym świetle, doceni zmiany i prawdopodbnie zaakceptuje.
          Bo ludzi, któzy wiedzą jacy sa i czego chcą jakoś tak automatem sie szanuje
          a niezdecydowanych, pochlipujących, szukających wokół akceptacji i głaskania jakos znacznie mniej.
          Pomogłaby Ci w tym terapia, ale skoro nie masz dostępu – działaj sama.
          Da się, choć będzie trudniej 🙂
          Tak uważam, choc pewnie średnio to przyjemne 🙁

          Tak, ja też tak uważam, nie ma jakiegoś szczególnego znaczenia to, czy to przyjemne, czy nie.
          Tylko to łatwo się mówi.. trudniej wykonać..

          • A może powiedz głośno ojcu/matce, jacy są? że to Cię rani, że źle robią.
            Możesz się zdziwić;)

            Ja tak zrobiłam ( jednak powiedziałam swoje żale, nie matce ani ojcu ale też komuś bliskiemu, nie mężowi) i jednak pomogło. I mi- że w końcu to wyrzuciłam i tamta osoba przemyślała, ona nie wiedziała, że tak robi. Że to jest złe ( może tak być)

            I jeśli zależy im na Tobie ( a mniemam, że tak) to pomyślą nad tym.
            Tylko ułuż to sobie w głowie. Jak najmniej pretensji a więcej o sobie, swych odczuciach) Bo nie chodzi o kłótnię.

            ps. też chodziło o stałą krytykę i lekceważenie.

            • Zamieszczone przez inna_ja

              Tylko to łatwo się mówi.. trudniej wykonać..

              dlatego wlasnie sama osobiscie mysle – i pisalam o tym wczesniej – potrzebujesz porady specjalisty; kogos, kto wie jak toba pokierowac
              jesli zalezy tobie na samej sobie
              a powinno, bo twoje szczescie warunkuje szczescie twojej rodziny
              znajdz psychologa

              • Zamieszczone przez kantalupa
                dlatego wlasnie sama osobiscie mysle – i pisalam o tym wczesniej – potrzebujesz porady specjalisty; kogos, kto wie jak toba pokierowac
                jesli zalezy tobie na samej sobie
                a powinno, bo twoje szczescie warunkuje szczescie twojej rodziny
                znajdz psychologa

                No ale “inna” pisała, że nie ma możliwości, na tą chwilę….
                Czasem pomoc fachowa jest niezbędna, wiem coś o tym, tylko, że ja miałam szczęście, Kraków i terapii do wyboru do koloru….

                • Zamieszczone przez beamama
                  No ale “inna” pisała, że nie ma możliwości, na tą chwilę….
                  Czasem pomoc fachowa jest niezbędna, wiem coś o tym, tylko, że ja miałam szczęście, Kraków i terapii do wyboru do koloru….

                  beamama, dlatego wlasnie napisalam to, co napisalam, czyli to o warunkowaniu szczescia swojej wlasnej rodziny
                  nie moge sie z nikim spotkac, bo w okolicy nie ma dobrego lekarza, bo nie mam czasu, bo nie mam jak dojechac…
                  to jest kulawe tlumaczenie, naprawde

                  czasami trzeba po prostu wszystko rzewartosciowac i postawic na glowie zeby uzyskac efekt, ktorego bysmy zapragneli
                  zaczac od rozmowy telefonicznej z najblizszym osrodkiem zdrowia psychicznego
                  zapytac ich jak widza mozliwosci

                  inna_ja, to jest powazny problem, tego nie mozna probowac rozwiazywac na wlasna reke, kiedy ma sie pod opieka dzieci, kiedy prowadzi sie dom
                  zdaje sobie sprawe, ze sa osoby, ktore poradzily sobie rozmowa z przyjaciolmi, z siostra, bratem, ksiedzem czy inna osoba, ktorej zdanie cenimy
                  ale ani przyjaciolka, ani siostra, ani ksiadz nie ma tak analitycznego podejscia i tak duzego doswiadczenia w odzywskiwaniu poczucia wlasnej wartosci

                  przeciez ci ludzie od tego sa
                  i to jest najprostsza droga
                  zbyt czesto w takich sytuacjach nie ma miejsca na polsrodki
                  i przeciez masz cos zrobic niekoniecznie dla siebie, ale dla swojej rodziny

                  trzymam kciuki zacisniete za twoje powodzenia, niezaleznie od tego, jaka droge wybierzesz

                  • Inna, polecam bardzo książke dr Barbary De Anglelis pt. “Ja kocham, Ty kochasz”
                    to poradnik dla par, ale jak na poradnik, to calkiem sporo madrych rzeczy tam mozna znalezc 😉
                    przeczytaj sobie tam o tzw. “listach milosci”
                    zastosowalabym je na Twoim miejscu w stos. do Twoich rodzicow

                    a dla Ciebie samej proponowalabym cos o poczuciu wlasnej wartosci, bo to chyba scisle laczy sie np. z robieniem czegos pod innych zamiast po swojemu, niestety nie wskaze Ci konkretnej pozycji, ale moze ktos inny cos doradzi

                    i powodzenia! 🙂

                    • Zamieszczone przez majowka
                      Inna, polecam bardzo książke dr Barbary De Anglelis pt. “Ja kocham, Ty kochasz”
                      to poradnik dla par, ale jak na poradnik, to calkiem sporo madrych rzeczy tam mozna znalezc 😉
                      przeczytaj sobie tam o tzw. “listach milosci”
                      zastosowalabym je na Twoim miejscu w stos. do Twoich rodzicow

                      a dla Ciebie samej proponowalabym cos o poczuciu wlasnej wartosci, bo to chyba scisle laczy sie np. z robieniem czegos pod innych zamiast po swojemu, niestety nie wskaze Ci konkretnej pozycji, ale moze ktos inny cos doradzi

                      i powodzenia! 🙂

                      dzięki za polecenie lektury, na pewno się zapoznam 🙂

                      • Zamieszczone przez kantalupa
                        beamama, dlatego wlasnie napisalam to, co napisalam, czyli to o warunkowaniu szczescia swojej wlasnej rodziny
                        nie moge sie z nikim spotkac, bo w okolicy nie ma dobrego lekarza, bo nie mam czasu, bo nie mam jak dojechac…
                        to jest kulawe tlumaczenie, naprawde

                        czasami trzeba po prostu wszystko rzewartosciowac i postawic na glowie zeby uzyskac efekt, ktorego bysmy zapragneli
                        zaczac od rozmowy telefonicznej z najblizszym osrodkiem zdrowia psychicznego
                        zapytac ich jak widza mozliwosci

                        inna_ja, to jest powazny problem, tego nie mozna probowac rozwiazywac na wlasna reke, kiedy ma sie pod opieka dzieci, kiedy prowadzi sie dom
                        zdaje sobie sprawe, ze sa osoby, ktore poradzily sobie rozmowa z przyjaciolmi, z siostra, bratem, ksiedzem czy inna osoba, ktorej zdanie cenimy
                        ale ani przyjaciolka, ani siostra, ani ksiadz nie ma tak analitycznego podejscia i tak duzego doswiadczenia w odzywskiwaniu poczucia wlasnej wartosci

                        przeciez ci ludzie od tego sa
                        i to jest najprostsza droga
                        zbyt czesto w takich sytuacjach nie ma miejsca na polsrodki
                        i przeciez masz cos zrobic niekoniecznie dla siebie, ale dla swojej rodziny

                        trzymam kciuki zacisniete za twoje powodzenia, niezaleznie od tego, jaka droge wybierzesz

                        kantalupa, ja poważnie mówię – nie dam rady. tu gdzie mieszkam wiem, że nie ma dobrego specjalisty, bo kiedyś już szukałam w innym celu.
                        musiałabym dojeżdżać, TERAZ nie mam jak.
                        nie mówię, że się zapieram, że nigdy nie skorzystam z pomocy psychologa, ale obecnie niestety nie mogę.

                        i tu nie chodzi o tłumaczenie się, bo przecież nie muszę się tłumaczyć. głowy mi nikt nie urwie za to, że akurat chcę radzić sobie sama. doskonale rozumiem że tu chodzi o szczęście mojej rodziny, dlatego tutaj napisałam.

                        ja jestem typem samouka i (być może naiwnie) wierzę, że jeśli się zaprę, to przy pomocy dobrych książek może dam radę

                        dzięki za kciuki 🙂

                        • Zamieszczone przez inna_ja
                          kantalupa, ja poważnie mówię – nie dam rady. tu gdzie mieszkam wiem, że nie ma dobrego specjalisty, bo kiedyś już szukałam w innym celu.
                          musiałabym dojeżdżać, TERAZ nie mam jak.
                          nie mówię, że się zapieram, że nigdy nie skorzystam z pomocy psychologa, ale obecnie niestety nie mogę.

                          i tu nie chodzi o tłumaczenie się, bo przecież nie muszę się tłumaczyć. głowy mi nikt nie urwie za to, że akurat chcę radzić sobie sama. doskonale rozumiem że tu chodzi o szczęście mojej rodziny, dlatego tutaj napisałam.

                          ja jestem typem samouka i (być może naiwnie) wierzę, że jeśli się zaprę, to przy pomocy dobrych książek może dam radę

                          dzięki za kciuki 🙂

                          Ja WIEM, że sama nie dałabym rady….tym bardziej to wiem, kiedy jestem po….
                          Jeżeli nie masz możliwości uczęszczać na terapię, to na pewno dasz radę skorzystać choćby z JEDNEJ konsultacji z psychologiem, nakieruje Cię.
                          Jeśli jesteś z Bielska lub okolic popiluję Ci dzieci 😉 🙂

                          Znasz odpowiedź na pytanie: kłopoty z osobowością

                          Dodaj komentarz

                          Angina u dwulatka

                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                          Czytaj dalej →

                          Mozarella w ciąży

                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                          Czytaj dalej →

                          Ile kosztuje żłobek?

                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                          Czytaj dalej →

                          Dziewczyny po cc – dreny

                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                          Czytaj dalej →

                          Meskie imie miedzynarodowe.

                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                          Czytaj dalej →

                          Wielotorbielowatość nerek

                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                          Czytaj dalej →

                          Ruchome kolano

                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                          Czytaj dalej →
                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                          Logo
                          Enable registration in settings - general