Do kogo podobne są wasze dzieci? W sensie do Was czy do mężów? Mój jak się urodził to od początku był podobny do mnie, bardzo, włosy, kształt twarzy, rączki, wszystko. Mąż widział go pierwszy i jak wszedł na salę zanim przynieśli małego od razu powiedział: Kserokopia mamusi 🙂 Nasi znajomi wszyscy też jednogłośnie stwierdzili, że podobny jest do mnie. Natomiast cała rodzina męża uważa, że nasz syn to wykapany ojciec. Ostatnio byliśmy u męża na imieninach teścia i tam wszyscy cały czas mnie zapewniali, że no taki do mnie niepodobny, że może jak będzie dziewczynka to do mnie itd. I było mi przykro… Tak irracjonalnie bo wiem jaka jest prawda i, że oni chcą widziec w dziecku męża bo w końcu to ich syn, wnuczek, siostrzeniec, bratanek… Ja nie protestowałam ale czułam się głupio. W końcu gołym okiem widac, że dziecko to wypisz, wymaluj ja. Z tego wszystkiego po powrocie do domu się pokłóciliśmy bo mąż uległ ich sugestiom i nagle dopatruje się w małym siebie. W sumie nie patrzyłam na tą kwestię z jego punktu widzenia, może i jemu przykro? Ale przeciez to nieważne do kogo dziecko jest podobne skoro kocha się swojego męża, zreszta najważniejsze żeby było zdrowe. A jak to wygląda u Was? Jestem ciekawa czy to u nas tylko kwestia podobieństwa wzbudza takie kontrowersje. Pozdrawiam
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Kwestia podobieństwa
Re: Kwestia podobieństwa
Artek gdy się urodził był podobny do mnie. Natomiast dziś usłyszałam od teściowej, że mały to wypisz wymaluj… tatuś. No cóż – niech i tak będzie. W końcu to jego tata. Gorzej gdyby teściowa nie dopatrywała się podobieństwa
Gosia i Artek
Re: Kwestia podobieństwa
Ja tą kwestią się nie przejmuję i nie przejmowałam. W mojej rodzinie nie jest to temat kontrowersyjny. Może dlatego, ze Igor od początku podobny był do swojego Taty. I cala rodzina (moja i jego) zgodnie tak twierdzila. Oczy, twarz, gesty – wszystko takie jak Tata. Po prostu wykapany ojciec. I na tym stanęło i stoi.
Natomiast Hubi od samego początku podobny byl do mnie (choć widzę, że paluszki zgina już tak samo jak tatus) i nikt z rodziny nie kwestionowal tej opinii.
I tym sposobem moj maż ma synka i ja mam synka. Piszę tak, bo wszyscy mowili, ze Igor to nie moj syn, moze corka bedzie podobna do mnie…
Re: Kwestia podobieństwa
No to u nas jest ciekawie. Ola to wypisz-wymaluj tata. Tak mówi każdy, nawet ja odkąd się urodziła. Natomiast Tomek hmmm… tu jest problem. Oczywiscie moi teściowie w Tomku widzą całego tatę czyli mojego męża. Natomiast inni nie do końca widzą podobieństwo do mnie lub do Maćka. Dla mnie Tomcio to wykapany dziadek – z tym że chodzi o mojego dziadka (tate mojego taty) czyli pradziadka Tomka (niestety ani on ani babcia nie dożyli narodzin swoich prawnuków). Moja rodzina też widzi pewne podobieństwo w tym kierunku choć chyba nie tak dobitne.
Ale poza tym dla mnie czy dla męża ta sprawa nie jest aż tak ważna.
Pozdrawiam
mama oli i tomka kiedyś kasiaiola
Znasz odpowiedź na pytanie: Kwestia podobieństwa