najgorsze chwile w zyciu

pierwsza pomoc – dzis mialam watpliwa przyjemnosc przekonac sie, ze taki kurs bylby bardzo pozadany, przy okazji malo nie posiwialam.

jako, ze mama moja wraca jutro do polski, wybralysmy sie do knajpki na fajny, pozegnalny obiad. gdzies tak w polowie, pomiedzy zagryzaniem krewetki, a poprawianiem flanelowych pieluch na ramionach (tymianek drzemal na moich kolanach z piersia w dziobie, ale okutana bylam cala flanelkami, tak, ze pod broda zachodzily obydwie na siebie, nie bylo widac ani dziecka, ani czegokolwiek innego) zobaczylam, ze marta czerwienieje, krztusi sie i laduje pod stol. moja mama (marta siedziala obok niej) wyciagnela ja szybko i przewrocila do gory nogami, ja tyma do siedziska i tez rzucilam sie do oklepywania i potrzasania starsza. restauracja pelna ludzi, od razu nazbiegali sie do nas, ja podobno wrzeszczalam, zeby dzwonic po pogotowie, zdaje sie tez ze piers mi z tego wszystkiego gdzies tam majtala (w stresie kompletnie o niej zapomnialam) najgorsze sekundy mojego zycia. w koncu marta zwrocila kostke lodu, wraz z zupa seafood i niestrawionym homarem. jakas babka jeszcze przejela ja od nas i zaczela reanimowac, ale juz bylo lepiej. cale szczescie nie zdazyla stracic przytomnosci. ryczalam potem dobre 10 min na obfitym biuscie zdaje sie pani manager tegoz przybytku. (to ona pomagala nam ratowac marte)
apetyt nam odszedl. kobita widzac w jakim jestem stanie przyniosla mi kielicha, na ktorego zalapala sie babcia (ja karmie – a szkoda mi bylo, bo przydalby sie bardzo)

matra przechodzi na diete papkowa, a ja wybieram sie na kurs pierwszej pomocy w najblizszym czasie.

usypialam ja dzisiaj dobra godzine, ciagle poplakiwala. no i boje sie, zeby po tym wszystkim nic jej nie bylo, bo na razie przezywa bardzo. nie chce slyszec nawet o tym, ze w przyszla niedziele spotykamy sie na grila ze znajomymi w parku – na wiesc o tym uderzyla w ryk – boi sie, powiedziala, ze nigdy wiecej nie pojdzie do restauracji. (nawet do swojej ulubionej tez nie chce isc) co jakis czas budzi sie z placzem. ciezka noc.
dobrze, ze tymianek spokojny i cala ta akcje przesiedzial cichutko w swoim siedzonku i teraz tez spi niezle.
dlugo. przepraszam. ciagle sporo emocji we mnie. boje sie pomyslec co by moglo byc.

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: najgorsze chwile w zyciu

  1. Zamieszczone przez Reno
    Okropne!
    A czym Marta konkretnie się zadławiła, wiesz?

    to byla kostka lodu ktora ssala.

    • Znam, przerabiałam dwa razy.

      Pierwszy raz – Zu miała około 4-5 miesięcy – odgryzła kawałek jabłka. Moja mama spanikowała, ja przełożyłam małą przez kolano, wystarczyło na szczęście klepnąć kilka razy w plecy.

      Drugi raz był bardziej dramatyczny…. musiałam zastosować uchwyt pod mostek. Cała akcja trwała może z minutę, może mniej. Skończyło się podobnie jak u Was. Zu miała wtedy coś około 3 lat i na szczęście współpracowała ze mną. Dziękuję Bogu, że byłam na tyle opanowana, że – po nieudanych klepnięciach w plecy – wytłumaczyłam jej, co muszę zrobić i ona się nie broniła.
      Po wszystkim mała szybciutko się pozbierała – po prostu rozejrzała się i stwierdziła ze spokojem, że trzeba sprzątnąć kuchnię 😮 Ze mną było duuuuuuużo gorzej, chociaż starałam się nie dać poznać po sobie.

      Ja nie pozwalam małej brać kostek lodu do ust i w ogóle niczego, co jest wystarczająco małe, żeby to zaaspirowała z oddechem. Niestety Zu ma manię gryzienia skuwek od długopisów, małych elementów zabawek itp… – robi to nieświadomie, skupiając się nad tym, co akurat robi. A ja się boję.

      Serdecznie współczuję 🙁 Trauma mija na szczęście, chociaż niepokój zostaje na długo.

      • Zamieszczone przez Dominikka
        Znam, przerabiałam dwa razy.

        Pierwszy raz – Zu miała około 4-5 miesięcy – odgryzła kawałek jabłka. Moja mama spanikowała, ja przełożyłam małą przez kolano, wystarczyło na szczęście klepnąć kilka razy w plecy.

        Drugi raz był bardziej dramatyczny…. musiałam zastosować uchwyt pod mostek. Cała akcja trwała może z minutę, może mniej. Skończyło się podobnie jak u Was. Zu miała wtedy coś około 3 lat i na szczęście współpracowała ze mną. Dziękuję Bogu, że byłam na tyle opanowana, że – po nieudanych klepnięciach w plecy – wytłumaczyłam jej, co muszę zrobić i ona się nie broniła.
        Po wszystkim mała szybciutko się pozbierała – po prostu rozejrzała się i stwierdziła ze spokojem, że trzeba sprzątnąć kuchnię 😮 Ze mną było duuuuuuużo gorzej, chociaż starałam się nie dać poznać po sobie.

        Ja nie pozwalam małej brać kostek lodu do ust i w ogóle niczego, co jest wystarczająco małe, żeby to zaaspirowała z oddechem. Niestety Zu ma manię gryzienia skuwek od długopisów, małych elementów zabawek itp… – robi to nieświadomie, skupiając się nad tym, co akurat robi. A ja się boję.

        Serdecznie współczuję 🙁 Trauma mija na szczęście, chociaż niepokój zostaje na długo.

        no to byl moj powazny blad, tulilam ja i ryczalam, a nas obydwie babka ktora nam pomogla. wogole mi nie przyszlo mi wtedy do glowy, ze nie powinnam. puscilo wszysko. (chociaz na trzezwo doskonale o tym wiem)
        na szczescie marte juz wrocil dobry nastroj. zaliczyla pierwsze dni w nowej szkole, wiec uwaga szybko poszla w innym kierunku.

        to samo z kostkami. marta nie dostaje cukierkow typu landrynka, nie pozwalam tez jej wkladac malych elementow do buzi (ma tendencje do upychania w niej takowych) no ale zdarzylo sie, mlody sie wiercil lekko, wiec muslalam co chwila poprawiac flanelki, gadalam z mama no i poszlo.
        znowu sie sprawdzilo, ze sekunda nieuwagi i ze oczy trzeba miec dookola glowy..

        • wspolczuje!!
          kurde, wlasnie siedze i mysle i dochodze do wniosku ze poza odwroceniem glowa w dol i klepaniem po plecach nie mialabym pojecia co robic…

          • Wiem, ze dawno tu nie pisalam, ale ten temat naprawde mnie poruszyl.
            Cos wiem na temat ‘najgorszych chwil w zyciu’… Sama przeszlam koszmar…

            Otoz w zeszlym styczniu (zwykla ‘sroda’) podrzucilam moja babcie z Olkiem do ‘Mola’ (centrum handlowe) tylko na godzine- musialam wpasc do po pracy na szybkie podpisanie umowy. Pomyslalam, ze podrzuce babcie i Olka do Mola, polaza sobie-a ja w tym czasie, zalatwie swoje sprawy.. Zaznacze, ze moja babcia, to calkiem mloda i rozrywkowa babka (67 lat).. na chodzie, az huczy!
            Dalam babci moja komore, w razie czego. Sama mialam ze soba swoja z pracy. Jednak 10-15 min. po podrzuceniu ich, cos mna ruszylo i zadzwonilam do niej, by sie upewnic czy wsio gra…
            !Jezus!!!!!! Ta zaczela wszeszczec w sluchawke, ze go zgubila w tlumie i naprawde nie ma pojecia w ktora stone uciekl! Zaznacze, ze te Centum jest jednych z najwiekszych w stanie Oklahoma! Tysiace ludzi przewija sie przez owe progi… Wiadomo zdajecie sobie sprawe, serce mi przestalo bic!!!!
            “Ze, @#$%^&* , cooooooo?!?!?!?!?!?!??!! Zlapalam za kluczyki i po chodnikach i na czerwonym swietle ‘pchalam’ do Centrum! Darlam sie w aucie… -Kur….. A!!!!! Moj Olus, sam blaka sie po Centrum…?!?!??! Moj Boze!!!!
            Zaparkowalam przy hydrancie (a niech mi wkleja mandat…- teraz mi to lata u d…y) wbieglam do srodka i krzyczac, ze dziecko jest ‘missing’, straznik uslyszal mnie i powiedzial mi, ze wiedza o sytuacji i grupa ludzi go wlasnie szuka. Uwierzcie mi, darlam sie tak przerazliwie, ze chyba cale Centrum mnie slyszalo. Po 20 minutach intensywnego szukania, wolania, apelow- slad po nim zanikl… Jak kamien w wode.
            Policja sie pojawila, spisujac raport o zagubionym dziecku, powiedzieli mi, ze jest mozliwosc, ze ktos mogl go porwac, gdzie rowniez, mogl tez wybiec z Centrum na ulice i w ‘sina dal’…..- Wystraszony Pieciolatek, mogl poprostu, biec przed siebie- nie zdajac sobie sprawy, gdzie jest i co sie dzieje.
            Mogl byc WSZEDZIE, w Centrum i poza. Z pedofilem (!!!), moze sam w srodku miasta… Wystraszony, Zgubiony… Jezus!
            Wtedy, wlasnie zemdlalam. Serio, padlam twarza w podloge! Ocknelam sie i potem, jak mi powiedzieli, ze policja szykuje sie, by zwolac ‘Amber Alert’ (tj. naglosnienie w TV w calym stanie,o zagubionym dziecku), zwymiotowalam i znowu zemdlalam.. Jak sie, znowu ocknelam, policjant kazal mi siedziec na krzesle i czekac… Nedza! jak mozesz, tak poprostu ‘czekac’? Wyrywalam sie by Olusia szukac! Darlam sie i piszczalam z rozpaczy… z niemocy!

            Po kilku meczacych (dlugich) godzinach, znalezli mojego Olusia….
            Zsikany po kostki, wystraszony chowal sie w kinie.. miedzy siedzeniami. Plakal, z czkawka i ‘walacym’ serduszkiem… Tulil sie do mnie, jak szalony.
            Ja?
            Otoczona policjantami, straza i wielka grupa ludzi wolontaryjnie szukajaca, tulilam mojego Synulcia, dziekowalam za pomoc i dobre dusze… Sciskalam go, bez dechu! Dziekowalam. Dziekowalam…
            Po kilku min. rozejzalam sie wokol i zobaczylam dziesiatki ludzi, podajacych sobie dlonie za wspolprace. Naprawde mnostwo ludzi, szukalo mojego Olusika…

            Oj, rozpisalam sie…
            ehhh… ot, to jest moja ‘najgorsza chwila w zyciu’…

            Pozdr.

            Znasz odpowiedź na pytanie: najgorsze chwile w zyciu

            Dodaj komentarz

            Angina u dwulatka

            Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

            Czytaj dalej →

            Mozarella w ciąży

            Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

            Czytaj dalej →

            Ile kosztuje żłobek?

            Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

            Czytaj dalej →

            Dziewczyny po cc – dreny

            Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

            Czytaj dalej →

            Meskie imie miedzynarodowe.

            Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

            Czytaj dalej →

            Wielotorbielowatość nerek

            W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

            Czytaj dalej →

            Ruchome kolano

            Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

            Czytaj dalej →
            Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
            Logo
            Enable registration in settings - general