W końcu nadeszła kolej na opis mojego porodu…. Ciągle nie mogę uwierzyć, że już po wszystkim…I wcale nie dlatego, że było strasznie, wręcz przeciwnie, niech mój opis będzie ku pokrzepieniu wszystkich strwożonych!!!
A więc jak zwykle zaczęło się od małych skurczy i plamienia. Było to 22 kwietnia rano. Do popołudnia skurcze się stopniowo nasilały, ale wcale nie były ani regularne, ani bardzo bolesne. Stopniowo odchodził mi czop śluzowy i coraz mocniej plamiłam. Trochę denerwowałam się tym, że jestem w domu sama, do szpitala daleko, a mąż w pracy. No ale w końcu przyjechał i zaczęliśmy się zastanawiać czy to już czy nie i kiedy jechać do szpitala. Wytrzymaliśmy tak do 23.00 i wyruszyliśmy na porodówkę, gdzie okazało się, że mam rozwarcie na 2 palce, ale nie odeszły wody płodowe. Po zrobieniu lewatywki, przebraniu w piżamkę i wstępnych formalnościach zaprowadzono nas na salę do porodów rodzinnych. Musiałam wytrzymać KTG leżąc na wznak, ale zaraz potem zajęłam miejsce na piłce i nie schodziłam z niej prawie przez cały I etap porodu (tzn. 10 godzin!). Nawet trochę się baliśmy, że te podskoki mogą zaszkodzić dziecku, ale jak się potem okazało mała doskonale je zniosła. Polecam piłkę wszystkim rodzącym!!! Uprzedzam tylko, że bez pomocy męża może być ciężko, zwłaszcza jeśli poród trwa tak długo jak nasz. W ciągu I etapu byłam tez 2 razy pod prysznicem (też dobrze łagodzi ból). Wracając do akcji porodowej, po kilku godzinach okazało się, że rozwarcie jest jedynie na 3 palce, a skurcze jak to pani z nocnej zmiany określiła „żadne”. Wszystko dlatego, że mam wąskie biodra i mała nie może zejść do kanału rodnego. Postraszono nas, że jak tak dalej pójdzie, to odeślą mnie na patologię, gdzie będę czekała na rozwój wypadków. Tego bym nie zniosła. Muszę dodać, że trafiliśmy na dość niemiły personel na nocnej zmianie i kiedy o 7 rano przyszła nowa zmiana, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Przede wszystkim lekarz (prowadzący moją ciąże) zrobił mi USG i stwierdził, że można przeciąć pęcherz płodowy, żeby wywołać skurcze i żeby mała szybciej zaczęła schodzić w dół. Potem podali mi oksytocynę, co sprawiło, że o 9.15 zaczęły się skurcze parte, a o 9.30 Milenka była już na świecie! W parciu bardzo pomogła mi położna, która mówiła jak to robić, a w całym porodzie oczywiście mąż, bez którego to nie byłoby to samo… Nasza córeczka jest śliczniutka i zdrowiutka, po urodzeniu ważyła 3260 g i mierzyła 56 cm.
I jeszcze jedno, poród da się znieść bez znieczulenia ZO!
Asia i Milenka (23.04.2003)
Edited by joanka24 on 2003/04/30 21:41.
10 odpowiedzi na pytanie: Narodziny Milenki
Re: Narodziny Milenki
Wszystkiego dobrego!!
Carmella z marzeniami
Re: Narodziny Milenki
Na początku gratuluję córeczki i porodu o jakim pewnie marzy nie jedna z nas… mam nadzieję, że i u mnie kiedy maluszek bedzie wybierac się na świat znieczulenie nie będzie konieczne… Ale niestety tego nie da się chyba przewidzieć…każda kobieta ma inny próg bólu i choć mi wydaje się, że będę dzielna to czasem mam watpliwości czy faktycznie będę umiała znieść ból przy porodzie… bez względu na wszystko dobrze jest czytać takie posty, bo faktycznie są ku pokrzepieniu :-))) mnie Twój opis uspokoił 🙂
Pozdrawiam Waszą trójeczkę 🙂
ps.:Imię wybraliście cudne :-))) mój wybór też byłby taki.. Niestety mąż jakoś nie przychylił się do mojej propozycji i jeśli będzie dziewczynka to nadamy jej imię Weronika
Weronka (termin 6.06.03)
Re: Narodziny Milenki
Gratuluje!!! Całuje mocno całą Waszą Trójkę CMOK CMOK 🙂
Z tego co opisujesz to życze sobie i wszystkim przyszłym mamą takiego porodu jak Twój.
Pozdrawiam Was cieplutko
Ania+kropeczka(26.12)
Re: Narodziny Milenki
Gratuluję, że już jesteście po wszystkim. Mnie to niebawem czeka… Troszkę się boję. Ale mam nadzieję, że wszystko będzie O.K. Postaram się.Życzę Wam teraz obu dużo, duzo zdrówka.
Justyna- mama majowa.
Re: Narodziny Milenki
oj da sie bez znieczulenia zzo, teraz jestem szczesliwa, ze tego znieczulenia nie mialam, ale w trakcie porodu nie było mi do smiechu, gdy uslyszlaam, ze juz na nie za pożno, bo id e do przodu jak burza
Bruni i Filipek
Re: Narodziny Milenki
Gratulacje dla Mamusi i Milenki, która urodziła się w moje 27 urodzinki;))) Dzielna z Niej będzie dziewczyna:))
Aba i Okruszek (27.10.03)
Re: Narodziny Milenki
Gratulacje dla Ciebie i Twojego Męża. Mam pytanie czy zawsze robią lewatywę i co to w ogóle jest bo ja nigdy tego nie miałam.
Re: Narodziny Milenki
Lewatywa nie jest konieczna i nikt nie bedzie ci kazal jej robic, ale ja osobiscie polecam, to nic strasznego, u mnie wstrzykniecie plynu Enema (bardzo delikatnie wykonane przez polozna) trwalo 20 sek i za chwile moglam sie wyproznic, co prawda przy porodzie i tak nie wytrzymalam…i zrobilam ee, ale to chyba dlatego, ze porod trwal tak dlugo…w kazdym razie przy partych bolach nie mozna wstrzymac kupki.. Sorry za te doslownosci, ale tak wlasnie u mnie bylo….
Pozdrawiam goraco:))
Asia i Milenka (23.04.2003)
Re: Narodziny Milenki
Gratulacje dla całej Twojej Rodzinki.
Super, że Milenka, to moje ulubione imię dla dziewczynki.
Pozdrawiam !
PS. Ja na razie starająca się jestem.
Re: Narodziny Milenki
Z całego serca Ci gratuluję!!! Cieszę się że tak gładko poszło i że masz miłe wspomnienia. Z własnego doświadczenia wiem jakie to ważne.
Pozdrawiam
GOHA i Dareczek
02. 04. 2003
Znasz odpowiedź na pytanie: Narodziny Milenki