No właśnie, tak mnie naszły wspomnienia
Ja byłam tak zwaną cichą wodą Z pozoru spokojna, grzeczna, dobra uczennica, a w duszy i oczach diabełki Z kumpelą, z którą przyjaźnimy się do dzisiaj, potrafiłyśmy przewrócić podwórko i szkołę do góry nogami Teraz możemy się z tego śmiać, wtedy nie wszystkie dowcipy były mądre – no ale tak to już bywa z dziećmi, prawda?
Na przykład rozdrażnione ciągłym przeszkadzaniem nam w grze w gumę przez przejeżdzające alejkami samochody postanowiłyśmy coś z tym zrobić. W tym celu w którąś niedzielę rano całe podwórko pod nasze dyktando usypało w uliczce kopiec z gałęzi, piasku, kamieni i czego się dało skuteczne blokując przejazd.
Więcej napiszę później, bo mam teraz mało czasu. I chętnie poczytam!
Dominikka + Zuziaczek (23.08.04)
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa :))
Re: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa :))
Słuchajcie,popłakałam sie ze smiechu…
Czytając te posty nie musze daleko szuakc swoich,bo juz mam duze dziewuchy w domu i obie aparatki.
Starsza podobny nr jak Dominikka.
..:)Dzwonia z kolezakami po domofonach… Dzien dobry chodzi u pani lodowka..Ktos odp.tak,chodzi… To niech pani ja trzyma bo zaraz ucieknie…
podała kiedys kumplom moj nr tel.i czesto odbieram tel. A tu słysze…Dzien dobry lubi pani kawały o czerwonym kapturku.. Tak,lubię..I słysze… Był sobie czerwony…..
ja płakałam ze smiechu,takie jaja wymyslali…
Młodsza tej wiosny zapukała do drzwi i krzyczy mamusiu niespodzianka,na pewno chciałas to zobaczyc…Kiedy podeszłam do dzrwi, zaczęlam się przerazliwie drzec,a moja Weronisia przyniosła spod smietnika zdechłego szczura,na długosc ze swoim ogonem miał wielkosc mojej wycieraczki..o Fuj,jak sobie przypomnę to mnie skręca…Dobrze, ze Tomek był w domu. Szybko zareagował,szczura do reklamowki i szły z kolezanka.Ja w oknie,a one bujaja ta reklamowka i sie smiea,szok…
Z mojego dziecinstwa pamietam,jak z kolezanka nazbierałysmy smieci pod blokiem i poukładałysmy sprzataczce pod drzwi,bo była wredna…
Czesto pukałysmy do drzwi i dyla…
ania (Paula1994, Wercia2001, Patryk30kwietnia2005)
Re: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa :))
Oj, wiele tego było…
Moja siostra koszmarnie brzydzi się wszelki robali.
-Kiedyś położyłam jej taką zieloną gąsieniczkę na klamce i kiedy wchodziła do domu…………
-Pewnego dnia mama dostała świeże ryby, którym trzeba było uciąć łby. Ja wzięłam ten jeden łeb i ganiałam moją siostrę po podwórku
Dużo broiłam też z moim bratem ciotecznym….
-Będąc na wakacjach u dziadków na wsi rozrzucaliśmy na drodze kapiszony. Pamiętam jak facet jechał traktorem i wjechał na nie a one zaczęły strzelać. Chowaliśmy się w rowie przed nim…
-A innym razem chcieliśmy sobie zrobić ognisko w sadzie. Dziadek miał poustawiane takie drewniane pale (w kształcie “wigwamu”). Zrobiliśmy sobie wejście do środka i tam postanowiliśmy rozpalić ognsko. Spaliliśmy wszystkie belki….
W i T 3l 5m
Re: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa :))
TO moze niekoniecznie kawaly,ale dziecinstwo…A propos makijazu…W 2 klasie mialam we wtorki na 10:45 do szkoly,wiec o 8 przychodzila do mie juz kolezanka(moi rodzice w pracy) i bawilysmy sie w odgrywanie filmu DIRTY DANCING,lacznie z tancem finalowym;-)Oczywiscie potrzebny byl do tego odpowiedni makijaz, zwlaszcza mnie bo ja bylam tam dziewczyna a kolezanka odgrywala role Patricka S. No coz na stanie lazienki znlalazlam piekna szminke…pomalowalam usta,na policzkach serduszka… A przed wyjsciem do szkoly probowalam to zmyc… Niestety…szminka byla z tych utleniajacych,nie dalo sie swinstwa zmyc. Poszlam do szkoly obklejiona plastrami na calej gebie… Nie pamietam jak sie tylumaczylam…
Kiedy w drugiej klasie dostalam pierwsza 2 bo zapomnialam zrobic zadanie domowe,unioslam sie honorem i postanowilam uciec z domu,nie chcac byc problemem dla rodziny;-)spakowalam swoj malenki plecaczek,ale nie wzielam ciuchow od rodzicow(honor mi nie pozwalal)tylko jakas okropna bluzeczke od dziadka.Krazylam po osiedlu 2 godziny nie majac planu co z swym marnym zyciem zrobic… Az w koncu poddalam sie i wrocilam. To byla moja jedyna i najdluzsza ucieczka z domu;-)( a mama wybaczyla 2,i strasznie sie smiala z mojego pomyslu)
Mada i majowa Majka
Re: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa 🙂
W pięknych czasach, gdy płaciło się za połączenie tel. niezaleznie od czasu rozmowy i było to raczej tanie (czyli moja “środkowa” podstawówka) notorycznie zabawiałyśmy się z koleżanką w telefoniczne “sprzedawanie kotka”. Tzn. albo brałyśmy losowy numer z książki, albo go wręcz wymyślałyśmy i opowiadałyśmy jakąś wciągającą historyjkę np. o kotku do oddania i obserwowałyśmy reakcje ludzkie. Takie badanie socjologiczne robiłyśmy 😉 Plusem tego jest to, że wtedy większość ludzi reagowała ciepło… Oczywiście głupio mi, że tak nabierałam ludzi. Aha, celem zabawy było jak najdłuższe utrzymanie rozmówcy przy telefonie i tak, żeby się nie zorientował i np. nie rzucił słuchawką 🙂
M&M
Re: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa :))
Ja wychowalam sie w blokowisku, nuda – ulubione zabawy mielismy dwie:
1 – byla na naszym osiedlu budka telefoniczna, byla pelna monet, wiec gdy wybieralo sie numer i walnelo piescia – laczyla bez zaplaty. Dzwonilismy do przypadkowo wybranych ludzi, niby ze z radia, zadawalismy kilka pytan konkursowych. Ludzie podniecali sie bardzo. Niektorzy nawet podawali nam swoj adres, by przyslac nagrody:-)
2 – era domofonow, mielismy ubaw przez kilka miesiecy, dzwoniac i mowiac glupoty.
Teraz o moim mezu. On wychowal sie na osiedlu domow szeregowych. Kiedys opowiedzial mi o pewnym wyglupie, dziwie sie, ze nam to nie przyszlo do glowy. Obrzydliwe, ale smieszne. Dobre na sasiada, ktorego nie lubimy;-) Trzeba znalezc psia kupe (a jak nie bylo w poblizu, to uzywali swoich – bleeee) i polozyc ja na gazecie tuz przed drzwiami. nastepnie podpalic gazete, zadzwonic lub zapukac i uciekac. Dalej wiadomo – sasiad otwiera, widzi palaca sie gazete, wiec chce zadeptac:-)))))
Re: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa :))
Ja z moim bratem rzucalam w ludzi zgnilymi ziemniakami i jablkami w ludzi z balkonu ( nie myslalo sie o krzywdzie), wylewalismy na balkonie spirytus i podpalalismy, zachwycajac sie hajcowaniem, dzwonilismy na przerozniaste ogloszenia typu znalezione, domofonem ” czy zostawilam tu majtki”, jajkami po oknach ( do 4 pietra, wyzej nie dalam rady), pilismy,palilismy, udawalismy cudzoziemcow, gdy jechalismy autobusem odstawialismy glosna rozmowe na temat bmw u mechanika ( nie mielismy samochodu), fajnie bylo patrzec jak niektorym gumowe uszka sie robily. dopisze wiecej innym razem.
Re: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa :))
dopiero teraz przeczytałam o Twoich psotach i nie żle sie uśmiałam szczególnie z tego kotleta.W dodatku wyobraziłam sobie,że podczas wielkiego ciśnienia wody wychodzi sasiadka na balkon to byłby dopiero dodatek do tego numeru.Dominika jak widac już od dzieciństwa zdradzałaś swój talent twórczy co sie skutecznie odbija teraz w zyciu zawodowym:-)
Mysia i Tusia
Re: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa 🙂
obcielam sobie nozyczkami do paznokci w wieku 3 lat brwi i rzesy
postawilam rolke drogocennego w 78 roku papieru toaletowego na stole w jadalni – i podpalilam – fajnie sie jaral 😀
to tak z mlodszych lat
potem bylo coraz lepiej
Znasz odpowiedź na pytanie: Nasze kawały, dowcipy i psoty z dzieciństwa :))