zwracam sie do osob (jesli takie tu sa), ktore podjely decyzje o przerwaniu ciazy….
Czy spotkalo kogos takie nieszczescie, czy tylko mnie?
Czy komus zdarzylo sie uslyszec, ze plod ma wade?????
Jak sobie z tym radziliscie? jak sobie teraz radzicie???
Nie mam sily pisac o szczegolach mojego przypadku, dopiero co wyszlam ze szpitala i boli serce, oj boli… wszystko boli…
Wolalabym poronic i nie podejmowac takiej decyzji.
Boje sie teraz zycia jak nigdy dotad….
19 odpowiedzi na pytanie: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Trudno podejmować takie decyzje, ale wiem jak trudno ogląda się swoje maleństwo wiedząc że umiera. Ja nie miałam szczęścia i nikt mi nie powiedział o wadach mojego dziecka. Gdybym wiedziała może by żyło. Nie umiem Ci napisać jak sobie radzić bo ja jeszcze sama nie zawsze umiem. Dziś 3 osoby w pracy spytały się o moje dziecko a ja musiałam im powiedzieć że nie żyje – to trudne.
Nie wiem jaką wadę ma twoje maleństwo ale niedawno pisała dziewczyna, która też stała przed takim wyborem.
Pamietaj tylko że uim bardziej przywiążesz się do dziecka tym decyzja będzie trudniejsza a nikt za Ciebie jej nie podejmie.
Jeśli będziesz chciała pogadać to pisz.
Pigmej
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Przede wszystkim bardzo mi przykro, że Cię to spotkało. Nigdy nie stanełam przed taką decyzją (dzięki Bogu) i nie potrafię teraz pocieszać tak jakbym chciala, bo sama niedawno straciłam swoje Szczęście, swój sens życia…
Z Twojego postu u Margoletki rozumiem, że stwierdzono rozszczep kręgosłupa.
Pamiętaj, że po burzy zawsze świeci sloneczko.
Zajrzyj w link poniżej moze coś Ci wyjaśni
Ściskam Cię mocno i głowa do góry :-).
Olivka.
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Kochana Lemone!
Moja historie pewnie znasz z tego forum. Taka wiadomosc – ze ukochane dziecko nie bedzie moglo zyc albo bedzie bardzo, bardzo uposledzone – na to nikt nie jest przygotowany. Gdy sie dowiedzialam ze moja coreczka najpewniej nie bedzie sama oddychac po porodzie to ryczalam przez kilka dni. Ukrywalam sie za plecami mojego meza przed ludzmi, bo nie bylam w stanie o tym mowic. Poprosilam rodzicow by do mnie nie dzwonili – nie bylam w stanie z nimi o tym rozmawiac, nie bylam tez w stanie udawac ze jest ok. Od diagnozy(w 25 tc) do wywolania porodu minely 4 tygodnie. Straszne dni – gdy brzuszek podskakuje a ty wiesz ze to na nic, na prozno, ze odciecie pepowiny oznacza KONIEC. Na szczescie lekarze rozumieli maja decyzje, te tygodnie to byly potrzebne na dodatkwoe badania, bo (coz za ironia losu) medycznie taki przypadek jak nasz nie istnieje, wiec nikt nie mogl na pewno powiedziec co nas czeka. Od smierci coreczki minal prawie miesiac.
Boli. Sa dni gdy mniej, sa dni gdy duzo bardziej. Byl nawet taki moment ze myslalam, ze skoro potrafie sie cieszyc, to za malo cierpie. To podobno normalna reakcja. Po prostu to cierpienie sie zmienia. Czasem jade samochodem, uslysze nagranie ktorego sluchalam w ciazy i lzy jak groszki… Czasem uswiadamiam sobie ten ogrom pustki i placze w poduszke. A czasem ogladamy z mezem film w TV i sie smiejemy. Zycie upomina sie o swe prawa…
Spotkania ze znajomymi sa dla mnie chwilowo puste. Bo nie zawsze chce plakac przy nich a rozmowa o rzeczach niewaznych mnie denerwuje. Unikam imprez, radosnych ludzi – na to jeszcze nie mam sily. Pamietaj, ze nawet jakwydaje ci sie ze twego mezczyzne to nic nie obchodzi, on to przezywa, tylko zupelnie inaczej. Moj ma wrazenie, ze musi byc silny, ze rozmowa o naszej coreczce to niepotrzebne rozdrapywanie ran, musialam mu dopiero wytlumaczyc, ze ja tego potrzebuje, ze musze i plakac i o tym z nim porozmawiac.
Teraz jest czas placzu. Zaloba, ktora musisz przezyc do konca. Nie stlumiac rozpaczy prochami, praca, czymkolwiek, bo to po prostu trzeba przezyc. Podobno z czasem ta rozpacz przeradza sie w smutek… A potem w takie smutne wspomienie… Tylko czas cie uleczy i nastepna ciaza – tak twierdzi moj gin i mysle ze ma racje. I to nie chodzi o to, ze dziecko zastapi to ktore stracilas – ono przywroci tobie sens zycia. Ja na razie zyje troche sila woli – dla meza, dla nastepnych dzieci. Ale nic mnie tak naprawde nie cieszy. Ludzie beda sie starali cie pocieszyc – moze niektorzy glupio, czy zdawkowo – ale wiedz, ze oni po prostu nie wiedza jak sie zachowac w obliczu tragedii. Musisz pomoc swojemu otoczeniu – powiedziec im jak maja z toba rozmawiac, czy wolisz o tym co sie stalo nie mowic, czy wrecz przeciwnie. Ja nie z wszystkimi chce o tym rozmawiac.
Ja tez sie boje tego co dalej. Mam 36 lat, za soba dwa sylwestry w ciazy i ani jednego dziecka… Dobija mnie ta swiadomosc. I wiem, ze juz zawsze bede sie bala USG. Ale jesli badanie wykaze, ze mozemy miec dziecko, bede sie o nie starac. Zrobie pewnie jeszcze jakies badania, choc mam poczucie, ze nie uciekne przed losem. Ze jesli macierzynstwo mi pisane to sie uda, a jesli nie to chocbym zrobila wszystkie badania swiata, nikt nie przewidzi czy uda sie urodzic zdrowe dziecko…
Mi teraz najbardziej pomagaja rozmowy na forum z dziewczynami ktore tez przezyly tragedie. Jest mi latwiej, wiedzac ze nie jestem sama.
Na e-dziecku w forum prywatnym znajdziesz Chore dziecko, strata dziecka – tam tez znajdziesz wsparcie. No i pisz tutaj ile razy poczujesz ze musisz sie wyplakac. Jestesmy z toba.
Sciskam cie bardzo, bardzo mocno
Anka
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Annie
Tak czytam co piszesz i Wiesz co? Czuję jak siły mi wracają, czuję się zbudowana Twoją niezłomnością. Przecież wiem co przeżywasz (Bóg oszczędził mi kwestii podjęcia decyzji usuniecia ciąży – organizm sam się o to zatroszczył) ale straciliśmy dziecko i tego cierpienia nic nie umniejszy.
Jest ono gatunkowo wystarczająco ciężkie.
Mogę śmiało napisać, że podziwiam Cię za to, ze po tym co przeszłaś możesz pisać takie wspaniałe słowa pociechy dla innych.
Tutaj sama Ci dziękuje.
Pozdrawiam
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Kochane dziewczyny ja chyba powinnam Was przeprosic ze platam sie po tych stronach o poe=ronieniu, bo sama mam zdrowa i cala dziewczynka. Ale calym sercem jestem z Wami, inie raz lezki mi sie w oczach zaplataly. le razy czytam takie wiadomosci, to dziekuje Bogu za swoje dzioecko i prosze Go aby Wam dal troche wiecej szczescia. Jestem pelna podziwu, pelna szacunku do Was osob ktore stawaja przed takim wielim nieszczesciem, i dla osob (tak jak Ty Lemone) ktore musza podjac taka decyzje. Jest to najgorsza decyzja jaka matka musi podjac. Niech Bog i Opatrznosc Boska bedzie z Wami, Kochane zycze Wam duzo szczescia, i spelnienia marzen. Lemone dla Ciebie wiele wytrwalosci, zaoszczedzilas swojemu dziecku cierpien i byc moze bolu, nie wiem czy Ja bym sie odwazyla na takie cos. jestem osoba slaba psychicznie a o swoje malenstwo walczylam 5 lat, ale wy mi pokazalyscie ze to przez co ja przeszlam jest niczym w stosunku do straty dziecka
Trzynajcie sie. Wytrwalosci na przyszlosc.
Ania
Ania i Bianca (19/12/03)
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Droga Lemon,
Ja wyszłam ze szpitala 16 stycznia. To był 4 miesiąc ciąży. Wszystko przepiegało super. Przez przypadek trafiłam do ginekologa robiąc cytologie. Zbadał mnie i natychmiast na usg. Następnego dnia seria badań i 8 stycznia trafiłam do szpitala. Okazało się że dziecko ma wrodzoną wadę która się nazywa wytrzewieniem. Wszystkie organy miało na wierzchu bo nie zrósł się brzuszek i klatka piersiowa. W zasadzie nie dalimi wyboru. Oczywiście mówili że decyzja jest tylko moja, ale….Wiem co czujesz, jak to boli. Ja męczyłam się jeszcze długo, ponieważ byłam odporna te to co oni mi podawali. Takie poronieni trwa do 48 godzin, ja w szpitalu spędziłam tydzień. Straszne było takie oczekiwanie. Czułam w brzuszku dzidziusia a wiedziałam że niedługo już tam go nie będzie. Przecież widziałam na usg jego rączki, nóżki, serduszko…W końcu lekarze postanowili przeprowadzić zabieg instrumentalnie. Było to 13 stycznia, po zabiegu dostałam krwotoku i ledwo mnie odratowali. Ze szpitala wyszłam 16 stycznia. mimo że od tamtego czasu minęły prawie dwa miesiące, nie mogę dać sobie z tym wszystkim rady. Wiwlw czasu nie rozmawiam nawet z najbliżyszmi bo nie wiedziałam jak z nimi rozmawiać. Był brzuszek, nie ma. Straszne było dla mnie to że w sumie to była moja decyzja, później wiele razy się zastanawiałam czy postąpiłam słusznie. Było i jest nadal we mnie tyle buntu, złości w to co nas otacza. Zaczęłam odiwedzać forum “wychowanie w wierze” na edziecko, myślałam że tam znajdę ukojenie. Niestety nie, a nawet wręcz przeciwnie.
Wiem co czujesz, bo czuję to samo. Jakbyś chciała pogadać, pisz.
Gosia
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Aniu
Nie chcę Cię urazić, ale nie powinnać robić tego co zrobiłaś. Ja miałam i mam taki sam problem jak lemon. Od mojej tragedii minęło 1,5 miesiąca, a ja nadal nie mogę patrzeć na dzieci. Ściska mnie jak widzę cudownego malucha, bo przecież miałam mieć takiego samego, żeby nie okrutny los. Jak weszłam na Twoją wiadomość to mnie zamurowało, serce zaczęło mocniej bić. Masz pięknego dzieciaczka, ale myślę że to nie było najlepsze miejsce na pokazywanie tego, ta dziewczyna naprawdę przeżyła tragedię. Nie gniewaj się na mnie, przepraszam, ale mnie też Twój dzidziuś mocno poruszył.
Gosia
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
droga malom, az mnie zatkalo, jak przeczytalam Twoja wiadomosc….
ja mialam dokladnie to samo – wytrzewienie, brak powlok brzusznych ni i czesc na zewnatrz… az trudno mi to pisac.
Rowniez zabieg mialam w 4 miesiacu. Dziekuje Ci, ze napisalas. Ja rowniez caly czas obarczam sie wina za to co sie stalo. Mam w glowie mnostwo pytan, a moze udaloby sie jednak? moze daloby sie jakos uratowac? a z drugiej strony wiem, ze (chyba) zrobilismy slusznie, ze nie narazimy nas i calej rodziny na takie cierpienie (smierc dziecka jeszcze przed porodem lub powolna agonia w szpitalu po porodzie) no i przede wszystkim dziecka, ktore niemogloby sie normalnie rozwijac….
Czy powiedzial ktos Tobie cos wiecej na temat wady? Co moglo byc przyczyna? Jak sie ustrzec czegos takiego na przyszlosc???? Prosze, napisz jak najwiecej.
Czytajac Twojego maila mialam wrazenie, ze sama napisalam ta wiadomosc 😉
Opisalas dokladnie moja sytuacje…
Z ktorego jestes miasta? W ktorym szpitalu mialas zabieg? Nie mialas trudnosci z zalatwieniem skierowania? Ja mialam ogromne trudnosci i to byl dodatkowy dramat w tej dramatycznej sytuacji…
pozdrawiam
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
annie, biedaku, tez wycierpialas swoje….
ja rowniez juz do konca zycia bede sie bala usg
mam nadzieje, ze jakos sie ulozy, ze za jakis czas bedziemy mogly chwalic sie brzuszkami i zdrowymi dziecmi, niczego innego nie pragne….
marze tylko o tym, zeby znowu zajsc w ciaze, ale boje sie, zeby sytuacja sie nie powtorzyla…
poki co musze dojsc do siebie, pojsc na wizyte kontrolna, odebrac za tydzien – dwa wyniki badania histo no i zabiore sie za badania, cos musze z soba zrobic i miec plany, zeby nie zwariowac
buziaki 🙂
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Nie wiem, czy mam się cieszyć czy nie że spotkałam kogoś z podobnym problemem, bo nikomu nie życzę takiej tragedii. Jestem z Warszawy i miałam robiony zabieg w szpitalu Orłowskiego. Ze skierowaniem nie miałam problemu bo w tym szpitalu jest świetny profesor do którego skierowała mnie moja pani ginekolog. Niestety wiele biurokracji, bo chyba sama wiesz jak to wygląda. Nie dość że tragedia, to jeszcze cały dzień spędziłam w Zakładzie genetyki, żeby łaskawie mi pozwolii na zabieg zgodnie z prawem. Okropieństwo!!!Chorobe mojej dzidzi nazwali Pentalogia Cantrella (jak nazwa kwiatka). Maluszek miał nie zrośnięty brzuszek i klatkę piersiową, więc serduszko było na zewnątrz. Pobrali mi płyn owodniowy i przeprowadzili badania genetyczne. Dzieciątko było zdrowe, czyli to żadne powikłania genetyczne. Zresztą od początku tak mi mówili lekarze zarówno w szpitalu jak i w zakładzie genetyki. Doktor Roszkowski powiedział że to poprostu ZŁY LOS, to tak jakby trafić SZÓSTKĘ W TOTOLOTKA. Prawdopodobieństwo powtórzenia się takiej wady jest 0,1%.
w poniedziałek idę do mojego lekarza i zaczynam przygotowania do ciąży od nowa, mówili mi że trzeba odczekać trzy miesiące, a moim przypadku jeszcze musiałam przez ten kwotok zrobić badania w instytucie hematologii. Na szczęście wyszły pozytywnie, więc kolejny pech mnie wtedy spotkał.
Wiem jak to wszystko boli, możesz mi wierzyć, ciągłe pytania dlaczego ja? co zrobiłam źle? a może nie potrzebnie coś zjadłam, wypiłam? Ja nadal nie jestem w stanie sięz tym wszystkim pogodzić i chyba nigdy nie będę w stanie, a następne usg będzie dla mnie traumatycznym przeżyciem, bo przecież to nie kwestia mojego organizmu tylko ZŁEGO LOSU.
jak mogę Ci jakoś pomóc, czy chcesz pogadać to pisz, nawet na mojego prywatnego maila [email][email protected][/email]
Wyjedź gdzieś na kilka dni i odpocznij, to pomaga
Gosia
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Jezeli Cie urazilam to przepraszam, moje intencje byly takie ze bardzo Wam wspolczuje (ja tez swoje przeszlam), ale po zlym przychodzi dobre, i mozna miec zdrowego dzieciaczka. Jeszcze raz przepraszam, zycze Wam powodzenia i szybciutko zdrowej ciazy i dzieciaczka. Nie gniewaj sie na mnie, PLEASE….
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Pięknie razem wyglądacie:-)) Mam nadzieje że ja też będę mogła niedługo tu umieścić swoje zdjęcie z moim najukochańszym maleństwem. Starania rozpoczynam w maju, trzymajcie razem za mnie kciuki:-)
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Kochana trzymam kciuki, ja przeszlam 5 lat koszmaru, nienawisci do dzieci, kobiet w ciazy, moich kolezanek bo one moglay a ja nie, odkladania ciuszkow w sklepach ze lzami w oczach, walki z tym ze dziecko nie jest dla mnie wazne. Lekarze, badania, hormony, lzy, nadzieja, a w koncu zwatpienie we wszystko. Takze rozumiem Was i dlatego trzymam za Was kciuki. Ja pod koniec roku rozpoczynam starania o drugie trzymaj za mnie kciuki tez. I jeszcze raz przepraszam moze nie do konca pomyslalam. Trzymaj sie i daj znac jak zaciazysz.
Ania
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Kochana trzymam kciuki, ja przeszlam 5 lat koszmaru, nienawisci do dzieci, kobiet w ciazy, moich kolezanek bo one moglay a ja nie, odkladania ciuszkow w sklepach ze lzami w oczach, walki z tym ze dziecko nie jest dla mnie wazne. Lekarze, badania, hormony, lzy, nadzieja, a w koncu zwatpienie we wszystko. Takze rozumiem Was i dlatego trzymam za Was kciuki. Ja pod koniec roku rozpoczynam starania o drugie trzymaj za mnie kciuki tez. I jeszcze raz przepraszam moze nie do konca pomyslalam. Trzymaj sie i daj znac jak zaciazysz.
Ania
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
lemone
Bardzo Ci jest mi żal, że musiałaś stanąć przed tak trudnym wyborem, sama nigdy nie chciałabym znależć się w takiej sytuacji, moje dziecko też miało bardzo poważne wady, ale dowiedziałam się o nich już po porodzie, wcześniej ich nie wykryto, więc po części Cię rozumiem , niestety Tobie dane było jeszcze dokonać trudnego wyboru, piszesz że boisz się życia, ale ono niesie ze sobą dużo niespodzianek i napewno jedną z nich będzie Twoja kolejna ciąża i zdrowy dzidziuś, Życzę tego z całego serca,
Aga i Dawidek aniołek (10.12.2003)
dziekuje
dziewczyny, dziekuje Wam za slowa wsparcia.
Najbardziej balam sie, ze pojawi sie w tym temacie ktos, kto skrytykuje moja decyzje. A to jest najtrudniejsza i najtragiczniejsza decyzja, jaka mozna podjac. Nie wiem, czy teraz byloby mnie stac na to, poki co jestem wyczerpana emocjonalnie. Nadal chce mi sie plakac, ale pojawila sie iskierka nadziei. Moze nie bedzie tak zle, moze bede mogla jeszcze zajsc w ciaze i urodzic zdrowe dziecko. Nie mialam wiekszego problemu z utrzymaniem ciazy, ale plod mial wade. Moze nastepnym razem wszystko bedzie ok i rowniez wtedy nie bedzie problemu z utrzymaniem, tyle, ze zdrowej ciazy??? Wtedy zaszlam za pierwszym razem… jeden strzal i trafione. Moze nie bede miala i tym razem duzego problemu z zajsciem? Moze nie zrobia mi sie zrosty w jajowodac? Moze bedzie ok? Tych pytan “moze” jest wiecej w mojej hglowie, ale to chyba dobrze, ze zaczyna sie rodzic we mnie iskierka nadziei??? 🙂
pozdrawiam Was 🙂
lemone
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
Z wielką przyjemnością dam znać jak zaciąże:-) no ale żeby nie zapeszać, odstukuje w stół:-)
Pozdrawiam gorąco, ucałuj dzidzie ode mnie.
Re: plod z wada – decyzja o przerwaniu
To i ja sie przyzanm.
Jak zobaczyłam tutaj w tym watku odpowiedź Ani ze zdjęciem maluszka a teraz widzę ja razem z maleństwem to aż mi się żołądek zagotował. Sam bez wiekszej reakcji z mojej strony. To było silniejsze. Musiałam sobie wytłumaczyć, że to jest NORMALNE, że kobiety mają dzieci.
Nie wiem czy mnie rozumiecie.
Mam teraz taki problem, Moja przyjaciólka urodziła chłopczyka, miała wystarczająco koszmarna ciążę cierpiała na dermatozę ciążową, ma problemy z tarczycą brała sterydy będąc w ciazy. Lekarze powiedzieli jej, ze dzicko będzie miało uszkodzone nerki i generalnie nastawiali ja na kłopoty. Dziecko urodziło się zdrowe dzieki Bogu.
No i wyobraźcie sobie kiedy przychodzi do Was do szpitala dzień po zabiegu taka przyjaciólka. Dziewczyny ja nie miałam serca jej pokazać jak cierpię. Nie chciałam by cokolwiek przysłoniło jej radość z macierzyństwa. Wiem pewnie nic jej nie przysłoni ale jesteśmy dla siebie jak siostry. I tak juz widziałam jak cierpiała kiedy siię dowiedziała.
Kocham jej maluszka jeszcze bardziej i nie mam oporów by go przytulać. Jednak gdy widze zdjecie w takim miejscu jak ten wątek. No nie byłam na to przygotowana.
Zaskoczyłaś mnie i nie zdążyłam włożyć swojego płaszcza ochronnego.
Pozdrawiam
Re: dziekuje
Lemone kochana!
gdyby ktos tutaj sie pojawil ze slowami krytyki twej decyzji to pierwsza bym mu pysk obila 🙂
W takeij sytaucji NIKT nie ma prawa cie osadzac. Tym bardziej, ze i ty i Malomi i dziesiatki innych dziewczyn nie podjemuja takiej decyzji by sobie ulatwic zycie, tylko by ratowac siebie i dziecko. Brzmi to paradoksalnie, ale urodzic dziecko i patrzec jak cierpi i wiedziec ze musi umrzec i nikt nie moze mu pomoc i nikt nie potrafi tego cierpienia umniejszyc… Sa sytuacje, gdy taki przedwczesny porod jest jedynym dobrym wyjsciem, jedynym ktore moze oszczedzic niepotrzebnego cierpienia ukochanemu przeciez maluszkowi.
I mam nadzieje, ze nastepnym razem wszystko bedzie dobrze. Wracaj powoli do zycia, jesli ci zle to placz, a przede wszystkim badz dobra dla siebie. To co sie stalo nie bylo przez nikogo zawinione. Malomi – wiem ze tez tysiace razy pytalas sie sama siebie czy czegos nie zrobilas zle, ze moze katar, infekcja, cokolwiek.
Wiecie co mnie uratowalo od zwariowania z zamartwiania sie po pierwszym poronieniu? Cudowny lekarz na ktorego trafilam na dyzurze (dr. Zwolinski z IMiDz na Kasprzaka – absolutnie cudowny czlowiek!), ktory mi powiedzial, ze lekarze sadysci moga mi mowic ze poronilam bo jechalam dlugo samochodem, bo bieglam, bo czarny kot. Ale to co sie stalo bylo normalnym dzialaniem matki natury i nie moge sie o to obwiniac.
Wy tez nie mozecie. Trzeba wierzyc, ze nastepnym razem sie uda. Trzymam za was kciuki.
anka
Znasz odpowiedź na pytanie: plod z wada – decyzja o przerwaniu