Witam, ponoć zapowiadają zimę śnieżną i mroźną już wkrótce, codziennie rano i w południe muszę z małą wyjść zaprowadzić starszaka do szkoły, nie mam jej z kim zostawić bo mąż pracuje w innym mieście, do szkoły mam 1.5 kilometra w jedną stronę, chodzę piechotą (jestem niezmotoryzowana) a mała w wózku, mieszkam na obrzeżach miasta, muszę dojść z jednego osiedla na drugie, drogi są dwie – albo idę chodnikiem wzdłuż ulicy albo idę tzw. polem (taki kawał chaszczy i krzaczorów między dwoma osiedlami
zeszłej zimy mieszkałam w innym mieście i wiem że mój wózek cienko daje radę na średnio odśnieżonych dróżkach osiedlowych a wiem ze tutaj było bardzo kiepsko odśnieżone, cały śnieg z ulicy zwalony na chodnik, obawiam się że droga przez pole też może być ciężko przejezdna dla mojego chicco trio enjoy evolution :/
zastanawiam się więc co zrobić
-kupić używany wózek z pompowanymi dużymi kołami? miałam taki ze starszakiem i z tego co pamiętam nieźle sobie radził po osiedlu ale tu moze być ekstremalnie, czy ktoś ma doświadczenie z dużymi kółkami w dużym śniegu?
-wsadzić małą w sanki? czy taki dzieciak w końcu pierwszego roku życia usiedzi w sankach ogacony jak na Syberię? nawet z pomocą szelek, w kombinezonie śpiworku itp?
-kupić jakieś nosidło czy chustę?
nadmienię ze nie stać mnie na jakieś szaleństwa cenowe i jeśli mam coś wydać w tym celu to chciałabym tak max do 150 zł mniej więcej
czekam na jakieś dobre rady i sugestie, jak pisałam innych opcji nie mam, rodzice i brat pracują, chłopa nie ma, muszę z małą chodzić
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: polećcie najlepszy sposób transportu niemowlaka zimą
Ja raz zgubiłam Mateusza z saneczek, no prawie 😉
Siedział właśnie taki roczny w śliskim kombinezonie w kocyku, sanki podskoczyły na jakiejś muldzie i (przysięgam) nie wiem jak z nich zjechał.
Obróciłam się, bo coś mi się sanki lekkie wydały, dziecko leżało na śniegu 10 metrów za mną, nawet nie płakał :). Potem stosowałam uniwersalne szelki jak do wózka.
nieźle, nie wpadłabym na to 🙂
🙂 dokładnie 🙂
ciekawy pomysł 🙂
o kurcze, dobrze że się zorientowałaś
a to wszystko tlumaczy 😉
maluch dalby rade spokojnie, uwierz mi 🙂
rower to calkiem niezly pomysl! /ale raczej nie na snieg / – mozesz kupic na jakiejs gieldzie stara damke za 50 zl. i do tego podlaczyc taka przyczepke na kolkach do wozenia dzieci. tylko nie wiem, ile taka przyczepka kosztuje
[LEFT]własnie moi znajom mający 3 córy uzywali takiej przyczepy jako wózka na wakacje – na plaze. ma on tez rączke do pchania. jeden rodzic pchal gondole z najmłodszą a drugi w tej przyczepie dwie starsze…. tylko cena [/LEFT]
My tak Werke rok temu na polu [po zaoraniu wiecie jak wygląda] zgubiliśmy, dzieć wylądował facjatą w śniegu i… i był uchachany
Twoj maluszek juz nie taki mały, niedługo zacznie tuptac i nawet pieszo przejdzie ten kawalek, a poki co mysle ze w pogotowiu powinnas miec i wozek i sanki…i bedzie git:)
podoba mi sie Twoje podejscie:)
lubie takie dzielne baby- sama do nich naleze;)
Nie wyobrazam sobie przez zaspy sniezne przeciskac sie z rowerem i jeszcze przyczepka jak szerokosc odsniezonego chodnika nie przekracza zazwyczaj 40cm.
Sanki moga byc ale o ile pogoda dopisze
Nosidlo tez zaleznie od pogody
Wozek z pompowanymi kolami napewno sie sprawdzi bez wzgledu na pogode i na takie rozwiazanie bym stawiala. Jezdzila swego czasu trzyfunkcyjnym polakiem i bez problemu pokonywalam nieodsniezone chodniki.
półtora kilometra w jedną stronę zajmie nam po śniegu całe lata 😉
tak własnie zamierzam -wóżek (upatrzyłam jeden fajny w komisie pobliskim) i sanki 😀
ojj nie uważam się za dzielną, ja po prostu lubię chodzić i widzę w tym wiele korzyści dla zdrowia 🙂 mogłabym autobusem ale nie wyobrażam sobie ładować siebie i dzieci po to żeby 2 przystanki przejechć i jeszcze za to bulić
no właśnie, przyczepka tu nie da rady zwłaszcza że ja zwykle część drogi idę polną dróżką 😉
rower też odpada jako urządzenie niestabilne którego puścić nie można ani na chwilę bo rąbnie o glebę
Kata, chustę odradzam na zimę,
wózek? x-lander x3 zwany inaczej terenowy, ma duże pompowane koła, napewno da radę, śpiworek do niego też jest, my mamy akurat, ale nieocieplany..
na większe śniegi- sanki, teraz też można kupić z ocieplanym śpiworkiem..
dasz radę
Kata – byłam w takiej samej sytuacji rok temu kiedy Marta miała 9 miesięcy. 1,5 km w jedną stronę pod ogromną górę (na szczęście w drugą było z górki). Drałowałam do przedszkola dzień w dzień bez względu na pogodę. Sanki się u mnie nie sprawdziły, bo po pierwsze rzadko kiedy pogoda była na tyle dobra (często był albo wiatr, albo deszcz, albo śnieg, albo mróz ). Trzeba liczyć się z tym, że ty musisz wziąć dla siebie parasolkę, jakieś pieniądze, ewentualnie zakupy, więc nie bardzo jest miejsce na to wszystko. Po drugie Marta mi z tych sanek zjeżdżała i generalnie marudziła. Wg mnie najlepszy jest wózek z dużymi kołami + obowiązkowa folia jako oslona nie tyle przed deszczem, co przed mrozem i wiatrem. Zeszłoroczna zima nie była u nas aż tak bardzo śnieżna, owszem był mróz, ale śniegu było akurat tyle, że dało się względnie przejechać wózkiem. Były dni, że było mega ciężko (zwłaszcza 1,5 km pod górę), ale wtedy po prostu szłam drogą, jak pozostali (mieszkam na wsi).
Jak Marta była chora, najczęściej Ulę zostawiałam w domu (ale ona jest jeszcze w przedszkolu).
Ogólnie nie wspominam tego okresu najlepiej. Mimo,że ja lubię spacerować i nie przeszkadza mi byle mżawka, to jednak odczuwałam codzienny stres jak patrzyłam za okno a Marta miała np. lekki katar. Ale powiem ci, że nawet nie tylkoe niemowlak mnie wymęczył (jej przecież było w wózku dobrze), ale przedszkolak Albo była zmęczona, albo spocona w polowie góry, albo musiała trzymać parasol. Generalnie cieszę się, że jestem w pracy
Trzymaj się, dasz radę (a nie masz żadengo autobusu???)
ja mam płasko, na garbie mam zawsze plecak, żadnych parasolek nie taszczę ze sobą tylko kurtkę odpowiednią do pogody i buty turystyczne pogodoodporne
zobaczę jak nam się te sanki sprawdzą w razie jakichś ekstremalnych śniegów
czas pokaże co najlepsze 🙂
my mamy cos takiego i o ile na wycieczki rowerowe swietnie sie nadaje, to nie wyobrazam sobie to pchac zima przez zaspy…
rok temu ola w zimie skończyła rok wiec akurat była w podobnym wieku i też codzień spacerowałysmy po Maćka do przedszkola co prawda dużo bliżej niz wy – miałysmy do dyspozycji wózek (niestety z małymi kołami) i sanki i zależało od pogdoy z czego korzystałyśmy
pamietam tylko jak tak slicznie słonecznie było, olcia w sankach -wiedziałam że jej w oczy świeci zanim wrócilismy to zasnęła::))
🙂 udało mi się trafić w komisie świetny wózek breaker baby active, zakochałam się w nim po prostu 🙂 ma wszystko co powinien mieć zimowy wózek, w moim mniemaniu oczywiście 🙂 a przede wszystkim mała ma sporo miejsca nawet w kombinezonie acha ktoś pytał o autobus, tak mam przystanek przy osiedlu ale zimą podróż MPK to loteria, poza tym bardziej się zmęczę pakowaniem dwójki dzieci w zatłoczony autobus niż spacerkiem przez śniegi 😉 poza tym nie zamierzam doplacać po to żeby odległość dwóch przystanków jechać jak mogę dojść 🙂
Gratuluje zakupu!
Co do wczesniejszych watkow to przyczepka rowerowa jest super, ale zima nie wiem czy chcialabys jezdzic rowerem jak snieg albo bloto… to chyba troche hard core, pozatym przyczepka to tez spory koszt
co do sanek – a jak nie bedzie sniegu? 🙂 albo ktos odniezy?
wozek super sprawa
chusta albo nosidlo super sprawa bo mozna odpowiedzic dziecie po schodach nie muszac znosic wozka czy wyjmowac dziecka z wozka.
do przemyslenia miekkie nosidlo mei tai ktora mozna swinac i schowac pod wozkiem jako “uzupelnienie” arsenalu dzielnej matki 🙂
dziś masz szansę wypróbować jak wózeczek sprawuje się na zaspach
zasypało Lublin totalnie 🙂
daj znać jak dziś daliście sobie radę
no więc wózek był strzałem w dychę, małymi kółeczkami bym metra nie ujechała, mała świetnie osłonięta, dodatkowo folią okryta bryka i gites, albo spała albo słyszałam że sobie gadała, ani pół płatka sniegu do nie nie dotarło
ja się spociłam jak nie powiem co brnąc przez nieodśnieżone krajobrazy księżycowe, czasami prawie utykałam a miejscami szłam ulicą (o zgrozo) ale dałam radę pójść i wrócić x2 a ludzie przystawali i współczuli, no ale jakoś funkcjonować trzeba
jednak duże koła to jest to
odkryłam też że o wiele łatwiej jest wózek ciągnąć niż pchać, na świeżym głębokim śniegu przynajmniej
starszak wytarzał się w każdej zaspie, skakał jak delfin po falach
ps. gorąco polecam decathlon: kurtka narciarska, śniegowce, kurtka turystyczna, bluza polarowa, rękawice narciarskie – rewelacja
Życzę więc takiej pogody ducha do końca zimy, no i jak najmniej takich sytuacji pogodowych jak było dzisiaj.
My dzisiaj poszłyśmy no nogach po starszaka, wózka nie miałam odwagi wyciągać, ale spacerek też udany 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: polećcie najlepszy sposób transportu niemowlaka zimą